Tuesday 8 November 2011

dla glodnych wiedzy, znak jakosci cioci


Wyspa klucz - książka o emigracji do Ameryki

09-04-2009 | pap
  A A A
Wyspa klucz - książka o emigracji do Ameryki
Inne
Najnowsza książka Małgorzaty Szejnert przedstawia historię Ellis Island - wyspy, gdzie przez 60 lat przyjmowano emigrantów przybywających do Ameryki. 
- To historia budowania Ameryki - powiedziała autorka na środowej promocji książki


Mała wyspa u wybrzeży Nowego Jorku przez lata była nazywana bramą do Ameryki - od początku XX wieku do lat 50. mieściło się tam centrum przyjmowania przybywających emigrantów. Przez wyspę przewinęło się 14 mln ludzi, najczęściej tych najbiedniejszych. Pasażerowie"lepszych statków wychodzili na ląd w nowojorskim porcie. 

Ellis Island pełniła rolę miejsca, gdzie specjalnie wyszkoleni urzędnicy oceniali, kto zapowiada się na dobrego obywatela Ameryki, a kto może się okazać ciężarem dla społeczeństwa. Odrzuceni w tej selekcji byli bezlitośnie deportowani do Europy. Zgodnie z ustawami imigracyjnymi zakaz wstępu obejmował: idiotów, chorych umysłowo, nędzarzy, poligamistów, osoby, które mogą się stać ciężarem publicznym, cierpią na odrażające lub niebezpieczne choroby zakaźne, były skazane za zbrodnie lub inne haniebne przestępstwa, dopuściły się wykroczeń przeciw moralności oraz tych, którzy nie mieli pieniędzy na podróż w głąb kraju. 

Mało jest takich miejsc na świecie jak Ellis Island, gdzie na tak małej powierzchni skumulowałoby się tyle emocji - od nadziei i radości po rozpacz. Poznając historię Ellis byłam porażona ogromem ludzkich dramatów, jakie się tam wydarzyły. Szczególnie poruszające były historie rodzin, które musiały podjąć decyzję - wracać razem czy się rozdzielić, bo jeden z małżonków został przez urzędników odrzucony. Zdarzały się też przypadki, że wpuszczano rodziców, a deportowano chore czy niepełnosprawne dziecko - opowiadała Małgorzata Szejnert.

W okresie, gdy na wyspie panował największy ruch, przepływało przez nią 4 do 5 tys. ludzi dziennie.Urzędnicy wypracowali sobie więc system wstępnej oceny przybywających. Selekcjonerów nazywano sześciosekundowcami, ponieważ właśnie tyle czasu mogli poświęcić na obejrzenie emigranta. Ci, którzy wydali się im podejrzani oznaczani byli kredowymi znakami na ubraniach i wysyłani na dalsze obserwacje na wyspie. Autorka nie tylko śledzi dramatyczne losy emigrantów polskich, żydowskich, niemieckich, włoskich, greckich, ale ożywia postaci pracowników stacji na Ellis Island - lekarzy, pielęgniarek, komisarzy, tłumaczy oraz opiekunek społecznych. 

- Historie emigrantów - ich cierpień, nędzy, upokorzeń - są bardzo poruszające i można odnieść wrażenie, że wyspa była przybytkiem nieszczęścia. Trzeba jednak pamiętać, że z 14 mln ludzi, którzy przez nią przeszli tylko 610 tys. zostało deportowanych. Cała reszta zgodnie ze swoimi marzeniami rozpoczęła nowe życie, otrzymała swoją szansę. Wśród pracowników zdarzali się dranie, ale większość było przyzwoitymi ludźmi. Na wyspie działało też kilka organizacji, których wolontariusze pomagali emigrantom przystosować się - mówiła Szejnert

- Oburzając się na twardą selekcję, jaką przeprowadzano na Ellis Island, trzeba pamiętać, że niemal te same pytania, które zadawano emigrantom w 1907 roku także i dziś można znaleźć na formularzach emigracyjnych - o stan zdrowia psychicznego, możliwości zarobienia na swoje utrzymanie. Sytuacja wygląda nieco mniej dramatycznie niż 100 lat temu, ponieważ selekcja emigrantów dokonywana jest w konsulatach mieszczących się w ich rodzinnych krajach - dodała Szejnert

- Zajęłam się historią Ellis Island ponieważ to miejsce już od dawna mnie fascynowało, jeszcze w połowie lat 80., kiedy przez dwa lata byłam w Ameryce emigrantką. Czułam, że dylematy emigrantów są mi bliskie, zrozumiałe - powiedziała autorka dodając, że Wyspa klucz jest pierwszym polskim opracowaniem na temat Ellis Island. 

Na stronie internetowej Ellis Island, gdzie obecnie mieści się muzeum, działa wyszukiwarka pozwalająca znaleźć osoby rejestrowane na wyspie.

Książkę Wyspa klucz opublikowało wydawnictwo Znak.

nju jorku czesc dalsza

Trzeba być ostrożnym w czynach, a śmiałym i nieobliczalnym w marzeniach. Janusz Korczak

Dzoana z wojewodztwa londynskiego pracuje w swiatowym koncernie grzebiacym napary kawowe a raczej paliwo rakietowe. Podczas ostatniego pobytu podarowala mi szaszetke czegos do picia. Ciocia herbaciana raczej. Dzis postanowilam sprobowac.Hmm szaszetunie male a mysle to wody nie za duzo. Duszkiem tez wypilam bo mleka zimnego uzylam.  Duszno mi. kreci sie cioci w glowie. Dobrze, ze mam luzny biustonosz, bo mam klopoty z utrzymaniem serca w ksztaltnej mej piersi.
I nie wiem ile mi jeszcze zostalo zycia to pisze, zeby przede zejsciem zdarzyc. Nie dosc to w radio jeszcze leci piosenka pt. Hard Rock Caffe,…  fakt hard
Oj ale to byl weekend. Pogoda piekna. Sloneczko okraszalo nasze piekne miasto)) Rankiem bialawo bo przymrozki ogarniaja szkocka kraine. O zakupach I o feng szuj juz wiecie. O nowo powstalym sklepie polskim tez wiecie nie wiecie ale pisze, ze wchodzac mily widok ciocia ujrzala. Wlasciciel znajomy z widzenia, ugoscil nas znakomicie. Raczej zdziwiony, ze gratulowalam pomyslu I przejscia na swoje. Wspolnym mianownikiem rozmowy bylo pracowanie dla siebie w swoim biznesie. Na tejze ulicy spotkalysmy nastepna psiapsiolke cioci od kieliszka. Powiem wam, ze fajna ta ulica, bo gdzie sie nie ruszysz to ludzie znajomi I mozna sie wprosic do kogos I gdzie sie nie wejdzie tam mozna zasiegnac jezyka. Rzeczona kolezanka ugoscila ciocie naparem kawowym swietnym a nie takim co mam ochote drzec stanik bo tchu brakuje.Juz nawrzucalm sobie I wiency tego do mordy nie wezme z calym szacunkiem dla Dzoany ze stolycy.
Dobra bo schodze na picie.
Do rzeczy. Wczorajszy dzien polegal na nerwach przy wyjasnianiu z poddanymi statusu wasalnika krolewskiego. Caly czas rzecz sie dzieje na uzyskaniu lenna I zabezpieczenia krolewskiego z agencji Jej Krolewskiej Mosci. Moja rola przypadla jak zwykle na potakiwaniu I krzyczeniu yes, yes, yes
Poddani razem z karbowym zgodnie ustalili, ze dni w tygodniu jest 7, yes, yes
Dni w miesiacu jest 28 yes, yes, tygodni w roku yes 52 yes, robiac 48 yes yes, to dlaczego dukatow ubywa jak tyle poddani odpierdlaja panszczyzne??? Tego nie yes, znaczy nie rozumiemy.
Wiesc gruchnela, ze na cioci przedstawicielki Agencji zarabiaja 4 tysiace dukatow rocznie  a gdzie dukaty na  reszcie tluszczy?
Mordy na dworze nie tylko darli poddani z Europy Wschodniej i I nie  wychodzi na to ze zagraniczym przybyszom  wiecznie za malo. Jak zawsze)
Do ludu niepismiennego I zacofanego bedzie nastepne spotkanie z przedstawicielkami Jej Krolewskiej Mosci z rzadowa Glowa skarbnikow krolewskich gdzie przedstawiane  beda dzieje sw. Aleksego. Jak mozna zyc bez pieniedzy I niezle sobie radzic.
Wieczorem zas. Ciocie naszlo dzwonienie. Najpierw zasiegniecie wici u Kelnerostwa z  wojewodztwa londynskiego. Potem wiesci krajowe. I sie zaczelo obgadywanie Polski, Ameryk I Europy. Ciocia lasa na wiesci o podrozach sluchala uwaznie. Najbardziej to ciocia cieszy sie z opowiadan o wielkiej Ameryce a szczegolnie z epopei zwanej Nju Jork. Z racji, ze do wojewodztwa londynskiego znow przybywa przedstawicielka USA I mojego zafascynowania urzadzenia kibla na sposob nowo jorski wiesci te sa szczegolnie pozadane).
Malo jest miejsc na ziemi opiewanych chocby piosenkami. Przygoda moja zaczela sie oczywiscie od serialu Manhattan. Smooth piosenka no jakze by inaczej boskiej  Ell`y. To Frank Sinatra ze swoim szlagierem Nju jork,Nju jork.  Potem wyrwa w ziemi 11 wrzesnia.
Wreszcie fortepian I ona. Alicia Keys.
Rozpisze sie troche o koncercie Alici w Glasgow rok temu. Byl brawurowy z tych. Co przychodzi sie sluchac a nie ruszac dupcia. Bez swiatel, wygibasow, tancerzy I tym podobnego badziestwa. Wykonanie Emipire . bylo naprawde godnym uwagi utworem zlozonym miastu.

I'm gonna make it by any means, I got a pocketful of dreams
Baby, I'm from New York
Concrete jungle where dreams are made of
There's nothing you can't do
Now you're in New York
These street will make you feel brand new
Big lights will inspire you
Hear it for New YorkNew YorkNew York!

O tym, ze miasto inspiruje wiemy nie od dzis. Sprobojmy na chwile zlozyc hold dajmy na to Kaliszowi???
Ee nic nie przychodzi. To co mnie sie plata po umysle to. Ze wojowie lataja po grodzie Przemysla. Yolanta placze a Dorotka pluje do piwa???
Kalisz, Kalisz
Z serca mnie nie wywalisz
Marysia Dabrowska tu byla
Z powiescia ruszyla
Nic nie wskorala
Do stolycy pognac musiala
Do swej kochanicy
Udajac dwie Siostrzycy Uranicy

Albo na przyklad oddac hold Ediemu??? Mozna ale nie teraz)
DZis to dzien jak co dzien. Nihil Novi jak to sie mowi. Dwor knuje, wyzej postawieni urzednicy czujac swiateczne bonusy maja porozkladane pisma z katalogami drogich karet co prostym wiesniakom sie nawet nie snia)
Krotki telefon od La Bruchy z wojewodztwa londynskiego i pobiadolenie na swoj jakze mizerny los)
Moge tylko rzec i polecic dwa skrajne filmy cosmy dzis widzialy. Pierwszy to o okropienstwach wojennych w Srebrenicy. The whisteblower. i o bezsensownym utworzeniu UN sil pokojowych.
Drugi to film The Way. http://www.imdb.com/title/tt1441912/O pielgrzymce do Santiago de Compostella. Chcialam  zobaczyc droge przez Pireneje. 800 km  jeden z najdluzszych szlakow Camino. Zobaczycie uwierzycie. Pielgrzymki nie przeszlysmy. Za to dojechalysmy. Porto, Vigo, Pontevedra wiec nie moge sie wypowiadac co i jak.Po drodze mijalysmy tych prawdziwych pielgrzymow z muszla przypieta na plecakach i slynne slupy z muszla informujace o szlaku. Za to Santiago to juz nie magia pielgrzymek. Miasteczko z blokami i wiezowcami. Sama katedra z placem przed nia. Zasiedlony prymitywnym miasteczkiem namiotowym. Ludzi malawo jak na czerwiec bylo. Katedra i same schody wrazenie robia. Na nieszczescie nie zdazylysmy na kadzidlo.Ale czulysmy zapach unoszacy sie po minionej mszy. To musi byc przezycie. Jak rozhustane smiga na cztery strony.A zgromadzeni mysla, ze sie urwie i poszybuje w tlum)Od siebie dodam, ze do liturgi mszalnej wprowadzono kadzidlo stosunkowo wczesnie. Po prostu nie mozna bylo wytrzymac zapachu ludzkiego) Dlatego mirra i wonnosci skutecznie usuwaly przykra won.File:SantCompostela27.jpg Doczytacie bedziecie wiedziec co i jak. Jakub stoi tak jak stal. Objety i przytulony byl przez nas. Sarkofag mieni sie poswiata tak od sredniowiecza. Najgorsze to to. Ze tydzien po naszym wyjezdzie ukradziono Kodeks Kaliksta z podziemi??? Jakim cudem? Nie wiem? Ktos zrobil na kradziezy majatek. To byl drugi Kodeks Pielgrzyma na swiecie. http://www.theolivepress.es/spain-news/2011/07/07/codex-calixtinus-stolen-from-santiago-de-compostela-cathedral/.
Na pewno warto obejrzec i warto dojsc)  Na pewno warto zobaczyc prawdziwych pielgrzymow z Paszportem.