U Kerra sztuka renesansowych mistrzów i popkultura funkcjonują obok siebie. Tworzeniemgifów artysta zajmuje się od 2012 roku. Dziś jego profile w mediach społecznościowych obserwuje kilkadziesiąt tysięcy osób, a o jego pracach rozpisują się kolejne prestiżowe magazyny. Z Jamesem Kerrem rozmawiamy o kulisach powstawania jego prac, o Bogu, kapitalizmie i Donaldzie Trumpie.


Chciałbyś żyć w dobie renesansu?
Nie. Sądzę, że żyjemy w dobrych czasach i nie chciałbym ryzykować czegokolwiek taką podróżą do przeszłości. Nie jestem aż tak skory do przygód. Podoba mi się jednak założenie, że nasze życie codzienne nie jest aż tak różne od życia ludzi w renesansie. Sposób, w jaki prowadzimy życie towarzyskie, porozumiewamy się z przyjaciółmi i rodziną, jakie odczuwamy emocje – to wszystko wcale nie zmieniło się aż tak bardzo. Może dziś wierzymy w inne rzeczy czy o inne sprawy się martwimy, ale ludzie są zasadniczo tacy sami, jacy byli w czasach odrodzenia.

Łączysz sztukę renesansu z popkulturą, jednocześnie sztukę współczesną zderzasz z sytuacjami z życia codziennego. Skąd ten pomysł?
Pomysł rozwinął się dość naturalnie. Kiedy zacząłem tworzyć gify w 2012 roku, rozpocząłem od zabawy różnymi obrazami. Używałem kolaży, które stworzyłem już wcześniej – bardziej tradycyjnych, przeważnie wycinanych z papieru. Cały czas poszukiwałem nowych obiektów do animowania i wtedy natknąłem się na obrazy renesansowe i zakochałem się w nich. Stwierdziłem, że właśnie one będą świetnym narzędziem, by opowiadać za ich pomocą dowcipy czy historie, które chciałem przekazać. Gify stały się moim dziennikiem, zapisem codziennego życia. Łączenie sztuki renesansowej i popkultury nie było moim zamiarem na samym początku, ale gify ewoluowały w tym kierunku.
James Kerr Scorpion Dagger
W jednym z wywiadów powiedziałeś, że twoje gify to jakby szalona wersja tego, co dzieje się za kulisami słynnych obrazów. Jak wymyślasz scenariusze kolejnych pokazywanych historii?
Szczególnie na początku, gdy zaplanowałem tworzyć jeden gif dziennie, nie miałem jeszcze klarownej wizji tego, co właściwie chciałem pokazać. Po prostu patrzyłem na obrazy i starałem się wyciągnąć z nich jakąś inspirację. Zwracałem uwagę na wyraz twarzy jakiejś postaci i pozwalałem mu się gdzieś poprowadzić. Starałem się wyobrazić sobie, jak mogliby się zachowywać bohaterowie tych obrazów po skończonym pozowaniu. Gdzie by się udały te postaci? Dlaczego twarz tego faceta wygląda w ten sposób? Co dzieje się później?

Nie tylko ożywiasz bohaterów obrazów, ale nadajesz im również pewne cechy charakteru. Stworzyłeś kiedyś renesansowe alter ego?
Wiele artystów stwierdza w głupi sposób, że w ich pracach jest tak wiele z nich. Jakkolwiek żenująco to nie zabrzmi, muszę jednak przyznać, że wiele scen z mojego życia czy żartów, które opowiadamy sobie z przyjaciółmi znajduje się w tych gifach. W moich pracach często pojawia się chłopak jedzący hot dogi i on chyba jest najbardziej do mnie podobny (nawet pomimo tego, że ja jestem wegetarianinem i nie jadam hot dogów).

Czytałam, że zacząłeś tworzyć gify, żeby po prostu czymś się zająć. Zakładam, że przyznałbyś, że dla osoby, która chce coś tworzyć, dyscyplina jest ważniejsza niż mitologizowana, magiczna wena.
Nie wiem, myślę, że sztuka dla każdego jest inna. Wierzę, że siedzenie z założonymi rękoma i czekanie na wenę nie jest najlepszą drogą, jaką może pójść artysta. Uważam, że więcej inspiracji dostarcza próbowanie nowych rzeczy, niż czekanie aż coś niespodziewanie się wydarzy. Generalnie bardziej fascynuje mnie sztuka jako zamysł, koncept, niż jako same piękne przedmioty. Czasami większą przyjemność sprawia mi patrzenie na artystę, który próbuje coś stworzyć, niż na takiego, który ma już dopracowane do perfekcji umiejętności. Wydaje mi się, że ze sztuką, podobnie jak z wieloma innymi dziedzinami życia jest tak, że ważne jest odkrywanie nowych rzeczy. Kiedy spróbujesz zrobić coś nowego, możesz być pozytywnie zaskoczona tym, gdzie ta próba cię doprowadzi.
Zanim zacząłem pracować nad gifami, zajmowałem się bardziej tradycyjnymi dziedzinami sztuki. Zawsze interesowała mnie animacja, ale uważałem, że to zbyt trudna dziedzina, więc nawet nie próbowałem się z nią zmierzyć. Później, pewnej zimy, po prostu nie miałem żadnego zajęcia i stwierdziłem, że to dobra okazja, by poświęcić ten czas na nauczenie się czegoś. Kiedy tylko zacząłem pracować nad animacjami, prawie natychmiast zrozumiałem, że to jest coś, czym chcę się w najbliższym czasie zająć. Stwierdziłem, że to fajny pomysł, by robić jeden gif dziennie przez rok i sprawdzić, czy ten projekt może przerodzić się w coś więcej, może skończyć wystawą. Kiedy ten rok minął, nie chciałem rozstawać się z gifami i wciąż mam podobne odczucia. W tym momencie zajmuję się animacją w znacznie szerszym zakresie, nie koncentruję się tylko na gifach, ale wciąż do nich wracam, bo praca nad nimi sprawia mi dużą przyjemność.
James Kerr Scorpion Dagger
Byłbyś w stanie wybrać swój ulubiony gif?
To byłoby trudne. Jakiś czas temu dodałem na Facebooku pewien gif z postaciami jeżdżącymi na deskorolkach w basenie. Podobał mi się pomysł zestawienia w jednym miejscu bohaterów z różnych gifów. Ta praca jest więc dla mnie sentymentalna. To kuszący pomysł, aby bardziej zintegrować świat, który stworzyłem – pozwolić jego bohaterom spędzać wspólnie czas, imprezować, budować związki międzyludzkie.

Jakiś czas temu moją uwagę przykuł twój gif przedstawiający Donalda Trumpa jako Statuę Wolności. Czy twoje prace ewoluują w stronę bardziej politycznego przesłania?
Większość moich prac jest po prostu zabawna i lekka. Z drugiej strony pewne gify mają głębsze przesłanie i zawsze miały; niezależnie od tego, czy było to przesłanie podane w dosłowny czy bardziej zawoalowany sposób. Na uniwersytecie studiowałem politykę międzynarodową i to w jakiś sposób mnie ukształtowało. Pomimo tego nigdy nie chciałem przemycać w moich pracach poglądów politycznych zbyt dosłownie. Chciałem, żeby kontekst polityczny był raczej zaszczepiony jako podświadome tło prac. Ten bardzo dosłowny gif przedstawiający Donalda Trumpa był po prostu szczerą reakcja na głupotę, która jest obecna w jego wypowiedziach. Mówienie nie imigrantom i uchodźcom, a także ograniczanie praw muzułmanów jest bardzo nieamerykańskie. A co jest bardziej amerykańskie niż Statua Wolności? Chciałem naświetlić ten absurd – pokazać Trumpa jako Statuę Wolności mówiącego odpieprzcie się ludziom, którzy przyjeżdżają do Stanów.
 James Kerr Scorpion Dagger
Wierzysz w Boga?
Jestem ateistą. Kiedy dorastałem, w mojej rodzinie religia była nieobecna. Moi rodzice byli bardzo tolerancyjni, zachęcali mnie do szukania własnych przekonań, odkrywania różnych religii. Mogłem chodzić lub nie chodzić do kościoła – to zawsze był mój wybór. Rodzice nigdy nie wymuszali czegoś na mnie lub na moim bracie. W pewnym momencie pojechałem jednak na chrześcijański obóz wakacyjny, ponieważ wielu moich przyjaciół na niego jechało. Zszokowało mnie, że jego uczestnicy musieli codziennie odwiedzać kaplicę czy odprawiać modlitwę przed spożyciem każdego posiłku. Nie rozumiałem tego, nie byłem przyzwyczajony do traktowania religii jako obowiązku. Doceniłem jednak wiele biblijnych historii, które nam opowiadano. Bardzo zainteresował mnie Jezus i jego nauki: nie czyń bliźniemu, co tobie niemiłe czy nadstaw drugi policzek. Doceniłem podstawowe prawdy, na których opiera się chrześcijaństwo i wciąż je doceniam. Podobał mi się pomysł, że Jezus był fajnym, empatycznym facetem. To atrakcyjna wizja, ale czy uważam, że Jezus jest Bogiem? Zdecydowanie nie.

Zadałam Ci to pytanie, ponieważ wielu renesansowych malarzy sięgało po religijną symbolikę. Ty również ją wykorzystujesz, ale w zabawny i innowacyjny sposób. Pokazujesz tańczącego Jezusa czy apostołów zszokowanych widokiem Maryi karmiącej piersią. Czy bywałeś krytykowany za te prace? Słyszałeś, że są obrazoburcze czy kontrowersyjne?
Co ciekawe nie zetknąłem się z wieloma zażaleniami, że moje prace są świętokradztwem. Kiedy używam religijnych symboli, rzadko kiedy pokazuję je w sposób niegrzeczny czy nieprzyjemny. Wydaje mi się, że nie jestem złośliwy. Uważam, że postaci z moich obrazów to po prostu ludzie, którzy mają takie samo pragnienie bycia szczęśliwymi i takie samo prawo do dobrej zabawy jak my. Mogą być tak samo głupiutcy, ale i okrutni jak my dziś.

Humor zawarty w twoich gifach sprawia, że zyskują one na niewinności.
Nie wiem, czy widziałaś gif, na którym Jezus tańczy w powietrzu, wykonuje air dancing? Po dodaniu tego gifa na stronę rzeczywiście dostałem kilka wiadomości od ludzi, którzy uważali, że akurat ten gif był okrutny. Nie takie były jednak moje intencje. Chciałem skrytykować wykorzystywanie Jezusa jako symbolu do celów komercyjnych. Dokładnie pamiętam moment, w którym wpadłem na pomysł na ten gif. Jechałem na rowerze i zauważyłem te infantylne, rzucające się w oczy nowe produkty w świeżo otwartym sklepie. Zaledwie chwilę później zobaczyłem też księdza rozdającego ulotki pod kościołem. Zaśmiałem się sam do siebie i stwierdziłem, że byłoby zabawnie połączyć te dwa fakty. Finalną decyzję, że zrobię ten gif podjąłem jednak, gdy zobaczyłem chłopaka w niedorzecznej, teoretycznie bardzo cool koszulce marki Ed Hardy z twarzą Jezusa– to było takie głupie! Tamten gif był właśnie bezpośrednią odpowiedzią na te sytuacje, potępiałem Jezusa wykorzystywanego jako symbol, który ma pomóc sprzedać cokolwiek – nawet używany samochód.

Kościół zawsze wiedział, jak robić dobry biznes.
Amen.
James Kerr Scorpion Dagger
Wiele obszarów związanych z religią jest wykorzystywanych do zarabiania pieniędzy. Pojawiają się nawet nowe substytuty religii, takie jak popularne diety. Sprawiają, że wierzymy, że one zmienią nasze życie, sprawią, że będziemy innymi osobami. Trzeba tylko przestać popełniać grzechy, choćby odstawić cukier. A na półkach czeka cała masa nowych, zdrowszych i oczywiście znacznie droższych produktów.
Całkowicie się z tobą zgadzam. Kapitalizm zastąpił Kościół jako naczelna władza i do pewnego stopnia posługuje się tą samą taktyką. Najlepszym sposobem na walkę z tą sytuacją jest wyśmiewanie otaczającej nas głupoty.

Na sam koniec zapytam jeszcze – dlaczego akurat pseudonim Scorpion Dagger?
Dawno temu razem z kolegami pracowaliśmy malując płoty i wykonując inne tego typu dorywcze prace. Pomyśleliśmy, że zabawnie byłoby, gdybyśmy wymyślili dla siebie nawzajem fajne przezwiska. I tak jak mój przyjaciel Tyson chciał być nazywany T- Bone czy Wolf Man, ja wpadłem na przezwisko Scorpion Dagger. Oczywiście koledzy, z którymi pracowałem skwitowali to śmiechem i stwierdzili, że nie będą mnie tak nazywać. Kilka lat później Tyson założył swoją galerię sztuki. Przygotowałem pracę na jej otwarcie. Dostałem od niego kartę, na której musiałem wpisać dane – imię autora, nazwę obrazu, cenę itd. Wpisałem przy miejscu na imię: Scorpion Dagger, po prostu, żeby wykurzyć tego kolegę. Poznał się na żarcie i zamieścił pracę z tym podpisem. Później wszyscy pytali się: kim właściwie jest ten Scorpion Dagger? (śmiech). Po kolejnych kilku latach postanowiłem założyć bloga na Tumblr. To właśnie mój przyjaciel Tyson mnie do tego przekonał. On prowadził już bloga od dawna i miał mnóstwo fanów. Postanowiłem znów go wkurzyć i wybrałem nick Scorpion Dagger i tak już zostało.
 pleng