Tuesday 3 January 2012

orkiestra Glempa - Milera

Lekarze nic nie wiedza lub raczej nie chca mowic. Dziwne, ze przez tydzien i rezonanse, badania i probki ni, nic nie wykryli( Lub raczej ...
Wreszcie skonczylo sie chlansko Ex rosariowej. Tzn nie skonczylo sie bo znajac przyklady wczesniejsze, jutro na Dwor sie nie stawi i nie skonfrontuje ze mna co po najebaniu sie czynila!. I tak minie, sroda, czwartek, a piatek to juz weekend i mozna dalej dosypac koksu do pieca.
Na dwa dni znajomi tylko pocalowali mi dupe i.. wczoraj juz radosnie dzielili sie swiezymi info. A to jedno jest chore, a to drugie pracuje a to trzecie konfrontuje, czwarte przylatuje by dowiedziec sie o konfrontacji , piate  z szostym bedzie sie goscic u cioci, dziewate na kacu dzwonilo zza zelaznej kurtyny ze sklada zyczenia ale ze wkorwiona bylam na odwieczne tel najebanej wiec nie za duzo zrozumialam co mowilo.
Ciocia ma teorie na ten czas. Puszka Pandry zostala otwarta w 2011 roku to fakt, ale wiecei, ze rok 2011 sie jeszcze nie skonczyl, tzn sie skonczyl metryklanie ale w chinskim kalendarzu 2012 rozpocznie sie 23 stycznia. Do tego czasu wszystkie wkorwy przemina. Pozamykamy puszki, puszeczki, smutki smuteczki i radosnie bedziemy jak te tabule rasy gotowe na brudzenie swoich jakze czystych fartuszkow i raczek by grzebac w nowym gownie.
Dzis wiatr urzadzil swoisty koncert ragtimowy. Cala orkiestra Glenna Millera wygrywala Chattatonga Choo Choo przy garazach. Percy Meylield gral tylko refren Hit the roll Jack, a Ray Charles z zacietoscia walil w klawisze eternitu na ciocinym dachu. Gaty w szczycie poczuly zew wolnosci, niczym Robert Plant wychylajac sie do tylu a glowa zamiatajac nizsze partie ogrodzenia. Kosze na smieci klapaly Deeper Undegrround, reagujac na nieznosne wirowania utajonej gdzies w gorze Godzilli. Okna podrygiwaly w takt Wind of change, a szczeliny gwizdaly maniera Klausa Meine. Uliczne latarnie kolysaly sie w tak bim- bam- bim-bam, komu bije dzwon. Tak jakby niesmialy pijak przystepowal z nogi na noge, niepewny kroku nastepnego.
Znowu dziś widzę zachód słońca
Znowu udało się doczekać końca
Mniej szczęścia mieli, ilu ich było
Wielu, nawet ich nie liczyłem

Codzienne żniwo swoje zbieram
Kres podróży każdego dnia
Być czy mieć? - takie dwa pytania
Bliżej ku celom posiadania
   
Nie mam potrzeby zbyt wiele wiedzieć
Nie mam potrzeby wiedzieć zbyt wiele
Gdy wszystko skończy się jak myślałem
Wsyp mnie do ziemi, stąd przyjechałem

Bim-bom, bam-bim-bom
Skąd wiedzieć wszystko, komu bije dzwon
Bim-bom, bam-bim-bom
Skąd wiedzieć wszystko, komu bije dzwon
Bim-bom, bam-bim-bom
Skąd wiedzieć wszystko, komu bije dzwon
Bim-bom, bam-bim-bom
Skąd wiedzieć wszystko, komu bije dzwon

Więc głowa do góry, gdy dzień wstaje rano
Od tego są nogi, by łazić na nich
We dni, czy gorsze, czy lepsze
Ten jest ostatni, który nie pierwszy

Brzdęk, pękła czara pełna goryczy
Rozlanych kropel już nie policzę
Który dzień będzie ten dzień ostatni
Byłem czy miałem? - dwie zagadki

Nie mam potrzeby zbyt wiele wiedzieć
Nie mam potrzeby wiedzieć zbyt wiele
Gdy wszystko skończy się jak myślałem
Wsyp mnie do morza, stąd przyjechałem

Tak, bim-bom, bam-bim-bom
Skąd wiedzieć wszystko, komu bije dzwon
Bim-bom, bam-bim-bom
Skąd wiedzieć wszystko, komu bije dzwon
Bim-bom, bam-bim-bim-bim-bom
Skąd wiedzieć wszystko, komu bije dzwon
Bim-bom, bam-bim-bom
Skąd wiedzieć wszystko, komu bije dzwon

jak wysylac depesze... konfrontacja


to jest rada dla Kelnerostwa przed zblizajacymi sie ... przygodami
Slowami Oli mozna powiedziec i rozwiazac ... nazwijmy to ... konfrontacje. Misiu, Misiu, wymysl cos! Ty jestes taki madry.


Kobieta na poczcie: Ro-mecz-ku! Przy-jazd nie-ak-tu-alny! Ca-łuję! Rysiek.

Miś (do Oli): Bardzo żałuję. Nie chodzi mi o mnie... Chciałem żebyś zagrała u Romka.

Ola: Misiu! Misiu, wymyśl coś! Ty jesteś taki mądry!

Kobieta na poczcie: Nie mogę wysłać tej depeszy! Nie ma takiego miasta - Londyn! Jest Lądek, Lądek Zdrój, tak...

Miś: Londyn - miasto w Anglii.

Kobieta na poczcie: To co mi pan nic nie mówi?!

Miś: No mówię pani właśnie.

Kobieta na poczcie: To przecież ja muszę pójść i poszukać, zobaczyć gdzie to jest. Cholera jasna...