Wednesday 24 December 2014

wesolych swiat 2014

5089 f80d 400

a dla moich czytelnikow Wszystkiego Najlepszego, Spokoju Ducha, Zdrowia no i pinindzy, bo wiadomo bez wszystko bez pinindzy to ch.

Cudownego czasu i tego czego sobie zapragnecie by tym sie stalo i zamieszkalo miedzy nami.

Wasza ciocia samo zlo eluta ho- ho ho

Tuesday 23 December 2014

rozne oblicza tej milosci



http://www.sky.com/tv/show/forbidden-love Forbidden love to nowy program telewizorni SKY. Wielce to dziwny program jak i pogmatwane sa losy ludzi zwlaszcza, tych co albo sa zakochani, albo w nie wswoich skorach albo tez majacy dwie ukochane. Three way love opowiada o poliamorii, ktorej d konca  nie rozumiem. Dwie kobiety kochaja jednego mezczyzne. Ten kocha obie a te nie sa biseksualne. Wszyscy spia w jednym lozku. Dziela sie dziecmi i obowiazkami. Nie rozumiem tego zwiazku co nie uwazam za dziwne. Przyjmuje do  rozumu i jak zawsze mowie. Nie wazne czy ze swinka czy misiem czy we trojke wazne, ze sa szczesliwi. To samo oczywizda moga powiedziec o cioci, ze nie rozumieja ale akceptuja lub nie. Tego ludziom nie moge zabronic i oczywizda tez zeby cioci do lozka nie zagladali. 
Dziwie sie jedynie tym, co dziwia sie, ze dwa sluby i dlaczego. Ano dlatego, ze mi tego prawo nie zabrania. Po drugie gdyby mi cos panstwo wiecej dawalo to tez bym wziela. Takam pazerna!
Zazdroszcza mi chyba tego slubu kolejnego. Niektorzy skladaja zyczenia zamozpojscia a tym wyjasniam, ze tylko sie ...zenilam)))
Wyjasniam tak polskim moim sluchaczom. Ci szkoccy sami juz wiedza, ze pojecie partner odnosi sie do meza jak i do zony, ukochanego jak i narzeczonego jak i narzeczonej. Jest to fajny unik. Po prostu mozna unikac po pierwsze gafy a po drugie i jest to swietny przypadek deklinacyjny. Nie odmienia sie i jest bezosobowy, bezstresowy. A co komu do serca to juz jego sprawa. 

  

http://audycje.tokfm.pl/audycja/37. Lepiej pozno niz wcale to cykliczna audycja w radiu TOK FM. Tam Karlina Szustow, Krzysztof Tomasik i Mariusz Kurc co tydzien w niedziele o 21.00 wyjasniaja te pojecia i nie tylko. Problemy, obawy, tematy oraz kultura dominuje w lepiej pozno. Tam tez znajdziemy wyjasnienia takie jak cross dresser i mezczyzna cis. jak wiemy plci istnieje piec. O mezczyznie cis nikt jeszcze nie slyszal a to Wiktor Dynarski. Przewodniczacy Europejskiego Stowarzyszenia Trans. To nazwisko spotykamy tez w towarzystwie Ani Grodzkiej, mezczyzny trans, poslanki i zalozycieli Trans - fuzji. A moze przestrzen nieheteronormatywna. W programie tez sie tego dowiemy. Czy reklamuje. Oczywiscie, ze tak. Polecam kazdemu dla wiedzy ale i uswiadomieniu w/w pojec jak i czasem ploteczek a czasem i muzyki.


tu naczelne pismo Replika, ktora nieczesto mam w lapkach. Za to ciagle o nim marze.


Three Way Love to wspomniana poliamoria



My Husband is gay.
Gay zeni sie z dziewczyna hetero. ta kocha go na zaboj. On tez. maja 3 dzieci. mezczyzna deklaruje, ze ozeni sie jeszcze raz. Caluja sie, spia z soba. Ale chlopak uparcie potwierdza, ze jest gejem. i badz tu madry?

Our Gender Swap Wedding

Louis and Jamie, kto jest mezczyzna a kto kobieta na tym zdjeciu? Nikt nie pozna. To moi faworyci. Para przeszla operacje plci. Fantastyczni bohaterowie i cudowne wesele.

Friday 19 December 2014

wyznania milosne



Reaching for the Moon to nie tylko piosenka Elli Fitzgerald ale takze cudowny film pod tym samym tutulem. Opowiada o losach i tragicznej milosci dwoch wielkich kobiet. Brazylijskiej archite Loty de Macedo Soares i amerykanskiej poetki Elizabeth Bishop. Rezyseria Bruno Barreto. Niemiceka produkcja z dofinansowaniem kinomatografii brazylijskiej. Stad ten pomysl. Ano dlatego, ze Loty plany urbanistyczne bylt wykorzystywane w calej brazylii a naczelnym jej dzielem byl park rekracyjny Flamengo Park w Rio de Janeiro.                       
Lota de Macedo Soares a prawdziwe nazwisko to Maria Carlota Costallat de Macedo Soares urodzona 16 marca 1910 w Paryzu. Zmarla 25 wrzesnia 1967 roku. Znana glownie z tego, ze byla kochanka Elisabeth Bishop, amerykanskiej poetki, zdobywczyni literackiej nagrody Pulitzera. O milosci dwoch kobiet wiemy z ksiazki Rare and Commonplace Flowers autorstwa Carmen Lucia de Oliveira.
Zwiazek Loty z Bishop trwal od 1951 roku az do samej smierci Loty w 1967 roku. Lota przezyla zalamanie nerwowe ale przed smiercia poleciala do Nowego Yorku do Elisabeth i tam dokonala zywota.

                                         
Na zdjeciu wyzej twarda Lota i jej dom, Samabaia, ktory dzielila z Elisabeth. Byl to takze jej podarek dla Ciasteczka jak nazywala pieszczotliwie Bishop. Lota z poprzednia partnerka, z ktora mieszkala obok Samabaia zaadoptowaly dziewczynke. Lota chciala by ja dziecko nazywalo- babcia)

                                            .The house Elizabeth Bishop shared with Lota de Macedo Soares on the Fazenda Samambaia. (Photo by Katrina Dodson.
Na podstawie ksiazki, rezyser Bruno Baretto nakrecil film, ktory jest wiernym odzwierciedleniem zycia obu kobiet. Milosci tak silnej, ze zwyciezy nawet alkoholizm i dzielenie sie jedna osoba.
Jak wiemy Elisabeth Bishop byla poetka. Nad tym sie nie rozwodze bo i nie umiem oceniac poezji. Za to co wiem byla Bishop byla alkoholiczka, ktora i tak przezyla Lote. Mowi sie o Bishop, ze nalezy do genialnej trojki, w historii angielskiej poezji - Emily Dickinson, Sylvia Plath i wlasnie Bishop.


Na marginesie dodam, ze wszystkie byly lesbijkami i mialy wieksze lub mniejsze problemy z alkoholem i glowa. tak jak ciocia -tylko ja przyznaje sie do poparcia w slowach wislawy Szymborskiej, ze od Absyntu zanik talyntu;-)

Film jest genialny. Poludniowa dusza kontra, angielski smutek. I ta pasja, ten zywiol. Bedziecie zniewoleni Brazylia i klimatami. Obiecuje Wam to.

                           4967 55a2
Elisabeth Bishop 1911 - 1979, amerykanska poetka, tlumaczka, powiesciopisarka i niestety tez chimeryczna i humorzasta. Moze to wplyw jej matki, ktora byla chora psychicznie a ojciec Bishop zmarl wkrotce po jej urodzeniu. Debiut to North & South. W roku 1956 wspomniany Pulitzer za North&South - A Cold Spring.
Z tego tez tomiku prezentuje wiersz Elisabeth Bishop - Jedna Sztuka w przekladzie Stanislawa Baranczaka.

                9060 5e1d
Jedna sztuka

przełożył Stanisław Barańczak

W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy; 
tak wiele rzeczy budzi w nas zaraz przeczucie straty, 
że kiedy siÄ™ je traci - nie ma sprawy. 

Trać co dzieÅ„ coÅ› nowego. Przyjmuj bez obawy 
stracone szanse, upÅ‚yw chwil, zgubione klucze. 
W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy. 

Trać rozleglej, trać szybciej, ćwicz -wejdzie ci w nawyk 
utrata miejsc, nazw, schronieÅ„, dokÄ…d chciaÅ‚eÅ› uciec 
lub chociażby siÄ™ wybrać. Praktykuj te sprawy. 

PrzepadÅ‚ mi gdzieÅ› zegarek po matce. Jaskrawy blask dawnych domów? 
Dzisiaj blady cieÅ„, ukÅ‚ucie w sercu. W sztuce tracenia Å‚atwo dojść do wprawy. 

StraciÅ‚em dwa najdroższe miasta - ba, dzierżawy ogromniejsze: 
dwie rzeki, kontynent. Nie wrócÄ™ do nich już nigdy, ale trudno. Nie ma sprawy. 

Nawet stracÄ™ Ciebie (ten gest, Å›miech chropawy, który kocham), nie bÄ™dzie w tym kÅ‚amstwa. 
Tak, w sztuce tracenia nie jest wcale trudno dojść do wprawy; 
tak, straty to nie takie znów (Pisz!) straszne sprawy.

Czy chce jeszcze cos dodac do milosci szalonej i tragicznej. Otoz tak - proponuje dwa filmy. Pierwszy to Before I go to sleep. W rolach glownych  Colin Firth  i Nicole Kidman. O kobiecie, ktora nie wie kim jest. A maz okazuje sie nie tym za kogo sie podaje i drugi film Gone girl z Benem Afleckiem jako strasznym mezem tez.


Mezowie graja cos przed swoimi zonami. Te nie sa dluzne. Miks dziwnych sytuacji z ktorych widz czasem widzi siebie. Malzenstwo rozbierane jest na kawalki. Instytucja dwoch osob nazwiazuje dziwna gre. Do tego wciagnieci sa i rodzina i przyjaciele. Zawiazuje sie dziwna relacja kata - ofiary co czyni dwa filmy tak niesamowite, ze ciocia siedzi i nie moze sie nadziwic, ze faktycznie mozna i tak robic. Dlaczego nie. Oklamujemy sie, scielimy scieme, czasem sie tolerujemy a czasem nie mozemy na siebie patrzec. Tylko po co od razu miewac romanse i zabic kochanka?


Kochani mozna i miec zrabana psychike i nasowa sie pytanie czy rezyser juz gdzies instytucje malzenstwa zbadal czy moze wiedziony przypadkami wyrazil swoje wlasne obserwacje.
Tak czy inaczej oba filmy sa, okreslane mianem ...zrytych. Do tego zdania i ja sie podpisuje. Jednak filmy te strasznie polecam i obiecuje, ze bedziecie siedziec troche zmieszani.
Taka prawda ekranu, prawda czasu.
A teraz to juz do slubu, czas mi pojsc)))



4846 6909



   

Wednesday 17 December 2014

swiateczna reklama sieci Sainsbury`s

Kilka tygodni temu telewizornie tutejsze pokazaly pewna reklame z ktorej to wynikalo, ze podczas pierwszej wojny swiatowej zolnierze wrogich armii wychodza z okopow i spiewaja zainntonowana melodie Cichej nocy. W wielkim skrocie to pisze i zle. Pragne tylko dodac, ze rzecz dziala sie naprawde a lzy wyciskane przez sklep sa prawdziwe. Dwa teksty daje ponizej a wytlumaczenie oddaje specjalista. Rzecz dziala sie pod Ypres, a ze ciocia (moze nie Ypres ale Verdun zwiedzala wiec zna i ogrom pol i cmentarzty ciagnacych sie po horyzont).Reklama dzwignia handlu a granie na uczuciach jest znanym sposobem na wycisniecie pieniedzy z kazdej kieszeni.
Rozejm bożonarodzeniowy - świąteczne pojednanie żołnierzy w 1914 r.

Żołnierze brytyjscy i niemieccy podczas rozejmu bożonarodzeniowego. Źródło: Imperial War Museums.
Żołnierze brytyjscy i niemieccy podczas rozejmu bożonarodzeniowego. Źródło: Imperial War Museums.
24 grudnia 1914 r. w okopach pod Ypres w Belgii żołnierze wrogich armii, Niemcy i Brytyjczycy, spontanicznie zaprzestali działań zbrojnych, opuścili okopy, śpiewali kolędy, a nawet grali w piłkę. Wydarzenia te przeszły do historii jako rozejm bożonarodzeniowy.
„To byÅ‚a piÄ™kna księżycowa noc, mróz skuÅ‚ ziemiÄ™, byÅ‚o biaÅ‚o prawie wszÄ™dzie. OkoÅ‚o 7 lub 8 wieczorem byÅ‚o sporo zamieszania w niemieckich okopach. ByÅ‚y oÅ›wietlone, sam nie wiem, czym. A potem Niemcy zaÅ›piewali +CichÄ… noc+. Cóż za piÄ™kna melodia, pomyÅ›laÅ‚em. To byÅ‚ jeden z najważniejszych dni w moim życiu. Nigdy go nie zapomnÄ™” – wspominaÅ‚ bożonarodzeniowy rozejm w okolicach francuskiej miejscowoÅ›ci Armentieres brytyjski szeregowy Albert Moren. 

Wojna w okopach

Zdziwienie, niedowierzanie, niepewność, ale i radość – te uczucia dominowaÅ‚y wÅ›ród żoÅ‚nierzy uczestniczÄ…cych w tzw. bożonarodzeniowym rozejmie, który zapoczÄ…tkowaÅ‚y wydarzenia z 24 grudnia 1914 r.
Spędzenie świąt z dala od domów wydawało się nieuniknione, choć to od walczących na froncie żołnierzy zależało, czy Boże Narodzenie 1914 r. będzie w miarę spokojne. 7 grudnia 1914 r. do zawieszenia działań zbrojnych w wojnie, przynajmniej na czas zbliżających się świąt, wzywał papież Benedykt XV. Apel Watykanu nie został jednak wysłuchany.
Trwająca od lata 1914 r. wojna była niezwykle krwawa, każdego dnia na polach bitew ginęły tysiące żołnierzy. Ze względu na charakter działań zbrojnych na froncie zachodnim I wojnę światową nazywano wojną pozycyjną. Żołnierze obu walczących ze sobą stron miesiącami przesiadywali w okopach, a każde wyjście poza teren ogrodzony ziemnymi fortyfikacjami groziło narażeniem się na śmiercionośny ogień karabinów maszynowych.
Niemiecki plan wojny (tzw. plan Schlieffena) zakładający pokonanie Francji w maksymalnie sześć tygodni nie powiódł się, co oznaczało, że przed żołnierzami obu stron konfliktu stanęło widmo spędzenia świąt Bożego Narodzenia w okopach, z dala od swych rodzin. Te różnymi sposobami próbowały sprawić, aby ich bliscy znajdujący się na froncie poczuli magię świąt. Przesyłali im paczki, w których znajdowały się świąteczne ozdoby oraz różnego rodzaju smakołyki.
Spędzenie świąt z dala od domów wydawało się nieuniknione, choć to od walczących na froncie żołnierzy zależało, czy Boże Narodzenie 1914 r. będzie w miarę spokojne. 7 grudnia 1914 r. do zawieszenia działań zbrojnych w wojnie, przynajmniej na czas zbliżających się świąt, wzywał papież Benedykt XV. Apel Watykanu nie został jednak wysłuchany.

Gwiazdka 1914

Choć nic nie zapowiadało nawet chwilowego ustania walk na froncie zachodnim, w Wigilię 1914 r. miało miejsce wydarzenie, które przeszło do historii jako rozejm bożonarodzeniowy. Nie było to oficjalne zawieszenie broni, a spontaniczny gest zmęczonych wojną żołnierzy. Szczególny wymiar miał on w rejonie miasta Ypres we Flandrii, gdzie późną jesienią zakończyła się pierwsza wielka ofensywa tej wojny.
W Wigilię 1914 r. miało miejsce wydarzenie, które przeszło do historii jako rozejm bożonarodzeniowy. Nie było to oficjalne zawieszenie broni, a spontaniczny gest zmęczonych wojną żołnierzy. Szczególny wymiar miał on w rejonie miasta Ypres we Flandrii, gdzie późną jesienią zakończyła się pierwsza wielka ofensywa tej wojny.
24 grudnia tego roku, korzystajÄ…c z przestoju w wymianie ognia, niemieccy żoÅ‚nierze postanowili udekorować lampkami teren okalajÄ…cy zajmowane przezeÅ„ okopy. W różnym czasie – wedÅ‚ug relacji, od godzin wieczornych do północy - pozycje zajmowane przez Niemców rozbÅ‚ysÅ‚y jaskrawym Å›wiatÅ‚em. Przed okopami ustawiono bożonarodzeniowe choinki przystrojone zapalonymi Å›wieczkami.
Gdy Brytyjczycy spostrzegli światła, obawiali się niemieckiej prowokacji; zastanawiali się, czy Niemcy nie próbują podstępem wywabić ich z pozycji. Dowództwo brytyjskie zakazało strzelania w kierunku nieprzyjaciela, ale też zaleciło ostrożność.
Ku zdziwieniu Brytyjczyków Niemcy zaczÄ™li gÅ‚oÅ›no Å›piewać kolÄ™dÄ™ „Cicha noc” (niem. Stille Nacht). Po chwili, w rytm tej samej melodii, po angielsku zaÅ›piewali Brytyjczycy (wedÅ‚ug jednej z relacji jako pierwsi kolÄ™dowali walijscy fizylierzy). SÅ‚yszÄ…c odzew z naprzeciwka niemieccy żoÅ‚nierzy zaczÄ™li spontanicznie wychodzić z okopów i kierować siÄ™ w stronÄ™ Brytyjczyków.
Skonsternowani żołnierze brytyjscy, pomimo bezwzględnego zakazu opuszczania pozycji bez rozkazu (co groziło surowymi karami), widząc zbliżających się i śpiewających kolędy Niemców, także zaczęli wychodzić z ukrycia. Atmosfera świąt jako pierwsza udzieliła się Brytyjczykom stacjonującym na odcinku Frelinghien-Houplines na pograniczu belgijsko-francuskim.

Bratanie siÄ™ na "ziemi niczyjej"

Do spotkań żołnierzy doszło między nieprzyjacielskimi okopami, na tzw. pasie ziemi niczyjej.
Josef Wenzel z 16. Bawarskiego Rezerwowego PuÅ‚ku Piechoty, w którym sÅ‚użyÅ‚ wówczas mÅ‚ody Adolf Hitler (przyszÅ‚y kanclerz III Rzeszy byÅ‚ przeciwny rozejmowi), w liÅ›cie do rodziny napisaÅ‚: „Jeden (Brytyjczyk – PAP) podszedÅ‚ do mnie, od razu uÅ›cisnÄ…Å‚ mojÄ… dÅ‚oÅ„ i przekazaÅ‚ mi kilka papierosów, drugi daÅ‚ mi pamiÄ™tnik, trzeci podpisaÅ‚ siÄ™ na pocztówce, czwarty zanotowaÅ‚ swój adres w moim notesie. Jeden Anglik zagraÅ‚ na harmonijce ustnej niemieckiego żoÅ‚nierza, inni taÅ„czyli, jeszcze inni dumnie paradowali w niemieckich heÅ‚mach (...). Nie zapomnÄ™ tego widoku przez resztÄ™ mojego życia”.
Żołnierze wymieniali uściski dłoni, składali sobie życzenia świąteczne, a także obdarowywali prezentami. Osobom, których jeszcze dzień wcześniej nie zawahano by się zastrzelić, w wigilijną noc wręczano, oprócz alkoholu, tytoniu i słodyczy, także rzeczy osobiste, jak np. kapelusze. Wielu uczestników rozejmu wznosiło toasty za zdrowie służących w obcych armiach żołnierzy.
Ku zdziwieniu Brytyjczyków Niemcy zaczÄ™li gÅ‚oÅ›no Å›piewać kolÄ™dÄ™ „Cicha noc” (niem. Stille Nacht). Po chwili, w rytm tej samej melodii, po angielsku zaÅ›piewali Brytyjczycy (wedÅ‚ug jednej z relacji jako pierwsi kolÄ™dowali walijscy fizylierzy). SÅ‚yszÄ…c odzew z naprzeciwka niemieccy żoÅ‚nierzy zaczÄ™li spontanicznie wychodzić z okopów i kierować siÄ™ w stronÄ™ Brytyjczyków.
Brytyjski kapral John Ferguson tak oto zapamiÄ™taÅ‚ opisywane wydarzenia: „RozmawialiÅ›my, jakbyÅ›my znali siÄ™ od lat. StaliÅ›my przed niemieckimi zasiekami z drutu kolczastego; otaczali nas Niemcy (...). Cóż za widok – grupki Niemców i Brytyjczyków utworzyÅ‚y siÄ™ na prawie caÅ‚ej dÅ‚ugoÅ›ci naszego frontu! Z ciemnoÅ›ci mogliÅ›my usÅ‚yszeć Å›miech i zobaczyć rozpalone zapaÅ‚ki, gdy jakiÅ› Niemiec podpalaÅ‚ Szkotowi papierosa i na odwrót”.
Inna relacja jest przykÅ‚adem ryzykowania życia tylko po to, aby osobiÅ›cie poznać nieprzyjaciela. Josef Sewald z 17. Bawarskiego PuÅ‚ku zapisaÅ‚ w jednym z listów: „KrzyczaÅ‚em do naszych wrogów, że nie chcemy do nich strzelać ze wzglÄ™du na bożonarodzeniowy rozejm. PowiedziaÅ‚em im, że mógÅ‚bym do nich przyjść i spróbować porozmawiać. Na poczÄ…tku nastaÅ‚a cisza, potem jeszcze raz krzyknÄ…Å‚em, zapraszajÄ…c ich, na co oni odpowiedzieli +Nie strzelać!+. KtóryÅ› z Brytyjczyków wyszedÅ‚ z okopów, ja uczyniÅ‚em to samo i podaliÅ›my sobie razem dÅ‚onie”.
W tÄ™ wyjÄ…tkowÄ… wigilijnÄ… noc zabrzmiaÅ‚y takie popularne pieÅ›ni Å›wiÄ…teczne jak m.in. niemiecka „O Tannenbaum” („O jodeÅ‚ko”) oraz brytyjska „O Come All Ye Faithful” („PrzybÄ…dźcie wierni”), bÄ™dÄ…ca anglojÄ™zycznÄ… wersjÄ… Å›redniowiecznego hymnu bożonarodzeniowego „Adeste Fideles”.
Porucznik Dougan Chater pisaÅ‚, że Brytyjczycy i Niemcy wymieniali wzajemne serdecznoÅ›ci przez krótki okres czasu. Po pół godzinie żoÅ‚nierze wrócili do okopów, jednak – jak zanotowaÅ‚ Chater – nie ostrzeliwano siÄ™ wzajemnie. „Å»oÅ‚nierze, nie kryjÄ…c siÄ™, znosili do okopów sÅ‚omÄ™ i opaÅ‚” - relacjonowaÅ‚.

Piwo dla Brytyjczyków, pudding dla Niemców

WieÅ›ci o rozejmie nie mogÅ‚y nie dotrzeć do sztabów dowodzenia wojsk, czÄ™sto oddalonych od frontu o kilkanaÅ›cie kilometrów. Część poczÄ…tkowo przeciwnych wzajemnemu brataniu siÄ™ dowódców ustaliÅ‚o w koÅ„cu, że na czas Å›wiÄ…t konflikt zostanie zawieszony. Na froncie w pobliżu Ypres ucichÅ‚y armaty, a delegacje oficerów poszczególnych armii także obdarowaÅ‚y siÄ™ prezentami – Niemcy ofiarowali Brytyjczykom beczkÄ™ piwa, ci zaÅ› odwdziÄ™czyli siÄ™ im typowo angielskim deserem – puddingiem Å›liwkowym. Jak ustalono, czas zawieszenia broni wykorzystano m.in. na zebranie z „ziemi niczyjej” ciaÅ‚ żoÅ‚nierzy polegÅ‚ych w walce oraz ich godne pochowanie.
Podczas żoÅ‚nierskich pogrzebów przed grobami gromadzili siÄ™ zarówno Niemcy, jak i Brytyjczycy. Wspólnie modlili siÄ™ i recytowali biblijne teksty, w tym Psalm 23. ZdarzaÅ‚o siÄ™, że ofiary – niezależnie od narodowoÅ›ci – grzebano w zbiorowych mogiÅ‚ach.
Podczas żoÅ‚nierskich pogrzebów przed grobami gromadzili siÄ™ zarówno Niemcy, jak i Brytyjczycy. Wspólnie modlili siÄ™ i recytowali biblijne teksty, w tym Psalm 23. ZdarzaÅ‚o siÄ™, że ofiary – niezależnie od narodowoÅ›ci – grzebano w zbiorowych mogiÅ‚ach.
Świąteczny czas wykorzystano nie tylko na pochówki współtowarzyszy, ale i rozrywkę. Mimo ujemnej temperatury rozgrywano mecze piłki nożnej. Grano piłkami pośpiesznie wykonanymi z podręcznych materiałów.
Jeden z meczów rozegrany w typowo zimowej aurze w pobliżu Armentieres według świadectw żołnierzy zakończył się zwycięstwem Niemców nad Brytyjczykami 3:2. Grę przerwano po tym, jak piłka przedziurawiła się na drucie kolczastym wystającym z jednego z okopów.
W mniejszym stopniu aniżeli Brytyjczycy do bratania z Niemcami skÅ‚onni byli inni alianci, choć Å›wiadectwa mówiÄ…, że także m.in. Francuzi, Belgowie, a nawet Hindusi oraz muzuÅ‚maÅ„scy Algierczycy jednali siÄ™ ze swymi nieprzyjaciółmi. „Inicjatywa w ten czy inny sposób zawsze wychodziÅ‚a od Niemców” – zauważyÅ‚ brytyjski historyk Martin Gilbert, autor książki „Pierwsza wojna Å›wiatowa”.

Wzajemne stereotypy

W szeregach Brytyjczyków znajdowali siÄ™ jednak również przeciwnicy rozejmu. Niechęć do wrogów wzmacniaÅ‚a wojenna propaganda – usiÅ‚owaÅ‚a ona przedstawić nieprzyjaciół w najgorszym możliwym Å›wietle.
Stanley Weintraub, autor książki „Silent Night. The Story of the World War I Christmas Truce” („Cicha noc. Opowieść o bożonarodzeniowym rozejmie podczas I wojny Å›wiatowej”) pisze: „Dla wiÄ™kszoÅ›ci brytyjskich żoÅ‚nierzy niemieckie próby celebrowania Å›wiÄ…t byÅ‚y szokiem. Propaganda czÄ™sto rozgÅ‚aszaÅ‚a informacje o teutoÅ„skim bestialstwie, podczas gdy Niemcy już dawno ocenili zarówno Brytyjczyków, jak i Francuzów jako bezdusznych materialistów” – tÅ‚umaczy historyk.
Å»oÅ‚nierze niemieccy nazywali Brytyjczyków „najemnikami”, którzy walczyli tylko po to, aby siÄ™ wzbogacić.

Pomimo Å›wiÄ…t wielu Brytyjczyków nie opuÅ›ciÅ‚o okopów; jeszcze inni – choć zbliżyli siÄ™ do Niemców, a nawet wymieniali siÄ™ z nimi serdecznoÅ›ciami – w późniejszych korespondencjach z rodzinami dawali upust swym uprzedzeniom wobec nieprzyjaciół. Niemców okreÅ›lano m.in. jako „barbarzyÅ„ców” i „Hunów”. Jak wyjaÅ›nia Weintraub, „Francuzi i Brytyjczycy nie przypuszczali, że uważani przez nich za pogan – a nawet dzikusów – pragmatyczni Niemcy bÄ™dÄ… skÅ‚onni do ryzykowania życia po to, aby zaÅ›piewać ich ulubionÄ… pieśń +Tannenbaum+”.
Brytyjski podporucznik Bruce Bairnsfather nazwaÅ‚ Niemców „diabÅ‚ami”. „Wszyscy oni chcieli być przyjaźni, ale żaden z nich nie posiadaÅ‚ otwartej, szczerej wesoÅ‚oÅ›ci naszych ludzi” – pisaÅ‚ w jednym z listów. Jak wspominaÅ‚, na ziemi niczyjej dochodziÅ‚o do komicznych sytuacji. „UwieÅ„czeniem tego wszystkiego byÅ‚ widok jednego z moich chÅ‚opców z zaÅ‚ogi karabinu maszynowego w cywilu fryzjera-amatora, obcinajÄ…cego nienaturalnie dÅ‚ugie wÅ‚osy klÄ™czÄ…cemu przed nim potulnie Szwabowi” – ironizowaÅ‚ Brytyjczyk.
Jeden z meczów rozegrany w typowo zimowej aurze w pobliżu Armentieres według świadectw żołnierzy zakończył się zwycięstwem Niemców nad Brytyjczykami 3:2. Grę przerwano po tym, jak piłka przedziurawiła się na drucie kolczastym wystającym z jednego z okopów.
WÅ›ród stereotypów na temat Niemców przeważaÅ‚ ten, wedÅ‚ug którego najbardziej aroganccy byli Prusacy – najsÅ‚ynniejszy z nich, cesarz Wilhelm II Hohenzollern byÅ‚ w Wielkiej Brytanii postrzegany jako typowy zatwardziaÅ‚y Prusak, zwolennik agresywnej polityki zagranicznej. Nieco lepiej Brytyjczycy postrzegali Wirtemberczyków czy Sasów. Relacje z grudnia 1914 r. mówiÄ…, że ci ostatni przy okazji pojednania czÄ™sto podkreÅ›lali swe podobieÅ„stwo do Brytyjczyków jako Anglosasów.
Jeden z brytyjskich oficerów zanotowaÅ‚ po bliższym poznaniu swych wrogów: „Szczególnie dobrze prezentowali siÄ™ Sasi, którzy wywarli wrażenie inteligentnych. MiaÅ‚em caÅ‚kiem przyzwoite rozmowy z trzema lub czterema z nich, nazwiska i adresy dwóch z nich zapisaÅ‚em w moim notesie (...). Po naszych rozmowach naprawdÄ™ myÅ›lÄ™, ze wiele doniesieÅ„ prasowych musi być mocno przesadzone” – cytowaÅ‚ Brytyjczyka „New York Times” w artykule „Fraternization Between the Lines” („Bratanie siÄ™ pomiÄ™dzy pozycjami”) z 31 grudnia 1914 r.
Do dnia, w którym ukazaÅ‚ siÄ™ ten artykuÅ‚, w paÅ„stwach alianckich nie publikowano żadnych wieÅ›ci z frontu. ByÅ‚o to dziaÅ‚anie celowe – obawiano siÄ™ bowiem skutków poinformowania spoÅ‚eczeÅ„stwa o niecodziennym rozejmie z Niemcami.
Oprócz gestów pojednania w grudniu 1914 r. dochodziło także do przejawów wzajemnej wrogości. W przeddzień Wigilii zdarzały się przypadki strzelania do niemieckich choinek, a w czasie rozejmu oddawano nawet strzały do wrogów zbliżających się do okopów.
Uczestnik wydarzeÅ„ z grudnia 1914 r. brytyjski kapitan Billy Congreve pisaÅ‚: "WydaliÅ›my surowe rozkazy, aby nie pozwolić na jakiekolwiek próby rozejmu, gdyż sÅ‚yszeliÅ›my pogÅ‚oski, że Niemcy bÄ™dÄ… próbowali zawieszenia broni. I przyszli do nas Å›piewajÄ…c. WiÄ™c otworzyliÅ›my szybki ogieÅ„ w ich kierunku, gdyż tylko na taki rozejm zasÅ‚ugiwali”.

Wznowienie walk

W niektórych częściach frontu rozejm trwał do godz. 8:30 26 grudnia, drugiego dnia świąt. Żołnierze wrócili do okopów, a po oddaniu strzałów ostrzegawczych w powietrze wrócił czas wojny. W innych miejscach walki wstrzymano przez kolejne dni, a nawet tygodnie. W wielu przypadkach konflikt wznowiono dopiero po przybyciu na front nowych kontyngentów żołnierzy, którzy zastąpili uczestników nieoficjalnego rozejmu. Jakiekolwiek próby porozumienia się z nieprzyjacielem karano odtąd nawet śmiercią.
W 1999 r., 85 lat po rozejmie bożonarodzeniowym, w pobliżu Ypres stanął pamiątkowy drewniany krzyż. 11 listopada 2008 r., w 90. rocznicę zakończenia I wojny światowej, w Freilighien odsłonięto pomnik poświęcony uczestnikom wydarzeń z grudnia 1914 r.
Pod koniec grudnia 1914 r. do spontanicznych gestów przyjaźni żoÅ‚nierzy obu wrogich stron konfliktu dochodziÅ‚o także na innych odcinkach frontu zachodniego. Podczas gdy na jednym polu bitwy żoÅ‚nierze wzajemnie Å›wiÄ™towali Boże Narodzenie, na innym – toczono krwawe boje. Rozejm nie dotarÅ‚ m.in. do Alzacji. W czasie Å›wiÄ…t nie zawieszono zmagaÅ„ zbrojnych lotnictwa – dochodziÅ‚o m.in. do ataków brytyjskich samolotów na niemieckie hangary zeppelinów.
Według szacunków w nieoficjalnym rozejmie uczestniczyło nawet ok. 100 tys. alianckich i niemieckich żołnierzy. Ostatni żyjący uczestnik opisywanych wydarzeń, Szkot Alfred Anderson zmarł 21 listopada 2005 r. w wieku 109 lat.

Historycy o rozejmie

Historycy podkreÅ›lajÄ… fakt, że choć nieformalny rozejm bożonarodzeniowy byÅ‚ wydarzeniem szczególnym to już rok później, w 1915 r., pojednanie nie miaÅ‚oby szans na sukces. „Rozejm wydarzyÅ‚ siÄ™ jeszcze przed pierwszym użyciem gazów bojowych oraz bombardowaniami z powietrza” – przypomniaÅ‚ w rozmowie z BBC News w 2004 r. brytyjski historyk wojskowoÅ›ci Andrew Robertshaw (24. grudnia 2004, „1914 +football truce+ anniversary”).
„PogarszajÄ…ce siÄ™ relacje miÄ™dzy żoÅ‚nierzami wrogich armii, w miarÄ™ jak wojna stawaÅ‚a siÄ™ coraz bardziej krwawa i +bezoosobowa+, nie zapowiadaÅ‚y incydentów o podobnej skali w przyszÅ‚oÅ›ci, choć dewiza +żyj i pozwól żyć+ byÅ‚a ciÄ…gle akceptowana przez obie strony konfliktu. CzÄ™sto dominowaÅ‚a ona w różnych +cichych+ odcinkach frontu, aż do zawieszenia broni w 1918 r.” - napisali Peter Simkins, Geoffrey Jukes i Michael Hickey, autorzy ksiażki “Pierwsza wojna Å›wiatowa” („The First World War”).
W 1999 r., 85 lat po rozejmie bożonarodzeniowym, w pobliżu Ypres stanął pamiątkowy drewniany krzyż. 11 listopada 2008 r., w 90. rocznicę zakończenia I wojny światowej, w Freilighien odsłonięto pomnik poświęcony uczestnikom wydarzeń z grudnia 1914 r.
O Å›wiÄ…tecznym pojednaniu na froncie w 1914 r. opowiada francuski film „Joyeux Noel” („WesoÅ‚ych ÅšwiÄ…t”) z 2005 r.
z moim ulubionym Danielem Bruhlem
Waldemar Kowalski (PAP)
artykul z http://dzieje.pl/aktualnosci/rozejm-bozonarodzeniowy-swiateczne-pojednanie-zolnierzy-w-1914-r


Did the First World War Christmas truce football match really happen?

It has become one of the most iconic moments of the First World War, and was recently chosen by Sainsbury’s as the subject of their huge Christmas advertising campaign. But there is still some debate about whether football featured in the 1914 Christmas truce. Here, Professor Mark Connelly from the University of Kent, and Taff Gillingham, a military historian who worked on the Sainsbury’s advert, share their verdicts…

Did the First World War Christmas truce football match really happen?

It has become one of the most iconic moments of the First World War, and was recently chosen by Sainsbury’s as the subject of their huge Christmas advertising campaign. But there is still some debate about whether football featured in the 1914 Christmas truce. Here, Professor Mark Connelly from the University of Kent, and Taff Gillingham, a military historian who worked on the Sainsbury’s advert, share their verdicts…
© The Art Archive/Alamy

“The evidence is too hazy to say with any kind of certainty that a match took place” – Mark Connelly

I have spent many years researching the Christmas truce, looking through war diaries, and papers at the Imperial War Museum. What I know from my investigations is that we just cannot find any conclusive evidence that a football match took place.
There is lots of evidence of a match being discussed on the day – a number of letters from soldiers see them telling their loved ones about loose plans to play a game – but it seems they never got around to it. This is understandable – no man’s land was a mess, so it would have been difficult to play on, and no one was going to allow opposing soldiers behind enemy lines [to play]! Plus, at least one letter suggests they could not actually find a football.
What’s more, there are problems with a key piece of so-called ‘evidence’ of football being played: a letter written by a doctor and printed in The Times on 1 January 1915, which says a soldier “played a game with the Saxons and lost 3–2”. The first problem is that this was merely reported speech – someone had told the doctor about the ‘game’. It was a ‘friend of a friend’ situation. Secondly, the regiment had been scored out [of the letter], so we cannot verify it.
For those who want to believe a match took place, there’s enough evidence that someone kicked about a ball at some point during the day – after all, soldiers then, as now, were very football orientated. And it would not surprise me if someone does pin this down one day. But at the moment I cannot put my money on saying that a match happened. While there is a lot of circumstantial evidence to suggest a ball was kicked around, it’s certainly too hazy to say with any kind of certainty.
It’s also important to consider: what constitutes a match? Is it a few lads rolling a ball along the ground, or is it a group playing a game with, say, agreed goal posts?
For me, to say a match took place would be to make two plus two tip over to amount to five.
Mark Connelly is a professor of modern British military history at the University of Kent, who last week presented his findings at a public symposium at the university. The symposium considers whether a Christmas truce football match took place, and why the truce has attained such iconic status in British popular culture.

 

“New evidence discovered this year proves there was football during the truce” – Taff Gillingham

You can count on one hand the number of accurate accounts about football during the truce. There are plenty of hearsay accounts, and a few fantasist accounts too – for example, an officer named Peter Jackson claimed to have played, but in 1968 was rumbled and admitted he had made the whole thing up – and there are a number of hearsay reports, of people having heard about a match, but there are only four pieces of evidence from soldiers who either played or witnessed the match. After researching the Christmas truce for 15 years, I can usually spot the real accounts from the fakes.
Until this year, I, like Mark, believed there was not enough concrete evidence to say that any football took place. And we need to be clear: what did happen can certainly not be called a 'match'. However, several months before I started working with Sainsbury’s I got in touch with an old friend who is a historian of the Norfolk regiment, who sent me some papers he thought could be of use.
Two were accounts by men who said there was no football, the third – after 15 years of looking – was an account by a Norfolk corporal who said he played.
Sure enough, in that pile were three very important sheets of paper – a letter written by Corporal Albert Wyatt of the Norfolk regiment, published in a newspaper in 1915, who said he had played a match in Wulverghem, Belgium. This was a breakthrough, as it corroborated a letter sent by Sergeant Frank Naden from the 1/6th Cheshires, telling home that he had played a Christmas Day match.
Naden's letter is widely known but, until now, there had been no corroboration for it. Here’s the thing – the two regiments units served together in the winter of 1914: the Cheshires, who were part of the Territorial force, had just arrived on the front line, and were mixed with the Norfolks for trench training.
So here we suddenly have two people in the same place saying they had played a game of football. That is corroborated evidence. I can now say, hand on heart, that there was a kickabout. I don’t even think it was on the scale that the Sainsbury’s advert suggests – the fact we don’t see lots of soldiers talking in letters and diaries about having seen the match indicates it was on a small scale – but there was a kickabout.
Indeed, the fact the kickabout was small is unsurprising, because many British soldiers were more interested in fraternising with the Germans: they just wanted to see them – to talk to them, to swap photos and food. Some even cut one another's hair. Remember, many of the German troops would have worked in bars and restaurants back home, so would have a decent grasp of English. So there were lots of conversations [on Christmas Day].
A few months ago German historian Rob Schaefer uncovered a postcard sent home by another soldier of IR133 who claimed to have played. The card corroborates a well known account by Lt Johannes Niemann of the same Regiment. Again, two men, same place, same time. The kickabouts at Wulverghem and Frelinghien are the only two places were kickabouts are corroborated, although in both cases there is no corroboration from the opposing side.
In spite of this, I think it is a great tragedy that football is hijacking the Christmas truce – in reality, football played an insignificant role in the truce. It really was more about fraternisation, which is why in the end Sainsbury’s toned down the emphasis on the football and instead highlighted the sharing aspect.
The first responsibility of myself and Khaki Devil [which provides First World War uniforms and replica weapons for film and television production] is to the veterans who can no longer speak for themselves. We would never have been involved with the advert if we did not think it was respectful, and based on hard evidence. The advert is a heartfelt tribute to the men of 1914, who have, in the centenary coverage so far, been horribly overlooked.
Taff Gillingham has been studying British military history for more than 25 years. He was recently an adviser to Sainsbury’s in the making of their Christmas advert, which focuses on the 1914 Christmas truce.
http://www.theguardian.com/world/2014/dec/16/truce-trenches-football-tales-shot-in-dark