Strzelanina w Toronto i szczęśliwa zmiana zdaniaTego dnia 23-letni Christopher H., który po zdarzeniu sam zgłosił się na policję, zaatakował na dolnym poziomie zatłoczonej galerii handlowej Eaton Centre, największej w centrum spokojnego Toronto. Padło kilkanaście strzałów. W centrum wybuchła panika, ludzie chronili się pod stolikami i ladami sklepowymi. Christopher H. zastrzelił kolegę i ranił 7 osób.
Policja ustaliła potem, że morderca i ofiara należeli do tego samego gangu. Motywem działania sprawcy były jednak najprawdopodobniej sprawy osobiste, niezwiązane z gangiem.
Na swoim
blogu Jessica Ghawi (publikowała pod nazwiskiem Jessica Redfield) opisała, jak wybrała się do centrum handlowego na sushi i stała w miejscu, w którym minutę później padły strzały.
- Zmieniłam zdanie i zdecydowałam, że tłusty hamburger i poutine [frytki z serem i sosem - red] będą lepsze. (...) Dowiedziałam się, że kilka minut później w tym samym miejscu stał mężczyzna i otworzył ogień na poziomie pełnym ludzi. Gdybym została na sushi, to byłam w tym samym miejscu, gdzie została znaleziona jedna z ofiar - napisała blogerka.
W poszukiwaniu świeżego powietrza wyszła z centrum. O godz. 18.20 zapłaciła za zakupy, a trzy minuty później padły strzały.
- Gdybym nie poszła na zewnątrz, byłabym w środku strzelaniny - nie dowierzała. Opisała też, co się działo potem - rosnący tłum gapiów, zjeżdżających się ratowników i policjantów, przerażonych przechodniów i "ofiary bezsensownej zbrodni".
Jessica mocno przeżyła całe zdarzenie. Zdała sobie sprawę z kruchości życia.
- Przypomniało mi się, że nie wiemy, gdzie i kiedy nasz czas na Ziemi się skończy. Gdzie i kiedy będzie nasz ostatni oddech - pisała na blogu. - Musimy żyć każdą chwilą. Nasze życie jest błogosławieństwem. Jest darem w każdej sekundzie każdego dnia - przekonywała.
Autorka tych słów sama czuła, że przemawiają przez nią silne emocje, ale też dziękowała losowi "za cokolwiek, co spowodowało, że zmieniła zdanie" i wyszła z centrum. I jeszcze coś - chciała "pozbyć się z klatki piersiowej tego dziwnego uczucia, które uratowało jej życie w Eaton Center".
Po powrocie do Denver (w Toronto odwiedzała swojego chłopaka) Jessica opowiadała o tym, co ją spotkało przyjaciołom i znajomym. Był wśród nich dziennikarz Adrian Dater z "Denver Post", który pomagał jej w znalezieniu pracy i służył radą w sprawach zawodowych. Jessica była stażystką w lokalnej stacji radiowej i pisała dla portalu internetowego głównie o
sporcie (kochała hokej), a Dater uważał, że prawdziwa kariera jeszcze przed nią. Tak
na swoim blogu opisał jedno z ich ostatnich spotkań:
- Mówiła o przeprowadzce do nowego
mieszkania (...) i była tym niezwykle podekscytowana - miała wreszcie zamieszkać sama, bez współlokatorów. Opowiadała, że dobrze układa się jej z chłopakiem, a ja czułem się jak jej starszy brat. Była bardzo inteligentną, zabawną i miłą osobą. Jestem pewien, że pewno zrobiłaby karierę w mediach sportowych - napisał Adrian Dater.
Jak zginęła Jessica?W nocy z czwartku na piątek zamaskowany mężczyzna otworzył ogień do widzów zgromadzonych w kinie Century 16 Theaters w centrum handlowym Aurora Town Center na przedmieściach Denver, na premierze najnowszego filmu o Batmanie ("Mroczny rycerz powstaje"). 24-letni zamachowiec - James Holmes (doktorant neurologii na Uniwersytecie w Kolorado) i rówieśnik Jessiki - odpalił bombę z gazem łzawiącym lub świece dymne. Potem wyciągnął strzelbę, przystawił do ramienia i otworzył ogień do widzów. Strzelał na oślep. 59 osób, w tym kilkoro dzieci, zostało rannych, dwie osoby zmarły w szpitalu, a 10 - na miejscu strzelaniny. Jessica Ghawi była wśród nich.
Co działo się w kinie
brat dziennikarki - Jordan - opisał na swoim blogu . Przebieg zdarzeń zna od Brenta, z ich wspólnego przyjaciela, z którym poszła na premierę "Mrocznego rycerza" (w zamachu został ranny, przebywa w szpitalu, jego życiu nic nie zagraża).
- Jessica i Brent siedzieli w środkowej części sali, gdy zamaskowany mężczyzna wrzucił do teatru "syczący przedmiot" - opisuje Jordan. - Teatr zaczął wypełniać się dymem, a widzowie zaczęli wstawać ze swoich miejsc. W tym czasie padły strzały. Brent i Jessica natychmiast znaleźli się w pozycji leżącej. Jessica wielokrotnie prosiła kogoś, aby zadzwonił pod numer 911. Chwilę później Jessica zaczęła krzyczeć. Brent zauważył, że została trafiona przez pocisk w nogę. Chłopak próbował zatamować krwawiącą ranę i uspokoić dziewczynę. Podczas udzielania pierwszej pomocy Jessica przestała krzyczeć. Kiedy spojrzał na nią ponownie, zauważył ranę postrzałową głowy. Zobaczył też, że Jessica przestała oddychać. Brent nie mógł nic więcej zrobić - uciekł z linii ognia i skontaktował się z naszą matką.
Jordan na blogu podaje już oficjalną, stwierdzoną przez koronera, przyczynę śmierci siostry: "Poważny uraz czaszki i mózgu spowodowany przez głęboką ranę postrzałową głowy. Zmarła szybko i bezboleśnie.
Jordan pisze również na blogu, że czas świętować życie jego siostry.
Adrian Dater z "Denver Post" chce zaś upamiętnić zmarłą koleżankę, która w loży prasowej w hali hokejowej w Denver zawsze siedziała w tym samym miejscu.
- Planuję zaproponować jakieś rozwiązania tak, aby każdy, kto kiedykolwiek tam będzie zasiadał wiedział o dziewczynie, której marzeniem była praca w tym miejscu. Zrealizowała te marzenia, ale dany jej czas był zbyt krótki - napisał Dater.