Thursday 27 October 2016

chrzest wojenny


Franciscoo Pizzaro napadl na Imperium Inkow. Ochrzcil Atahualpe i go udusil. Niedobry ten chrzest jest w katolicyzmie. Najpierw sie obiecuje dobro a potem zabija. Dzieci po ochrzczeniu wkraczaja niby na droge duchowa ale sa pod presja wojny. Jak nie walka to chociaz krucjata. Dziecieca, ktora nic nie przyniosla. raczej przyczynila sie do gwaltow.
Oczywiscie wszystko pod pozorem sprawiedliwosci i nawracania innowiercow.
Lubimy doktorow? Nie! Dzieci nie lubia! Dorosli tak! Zwlaszcza doktorow Kosciola. Jak 
Swiety  Tomasz z Akwinu, ktory  mawial, o tym ze kazda strona ma racje, prawa i swoja racje. Kazdej wojnie przyswieca cel a rzady jej sprzyjaja. Tu rozwija sie temat wojny totalnej. Jesli atak terrorystyczny to nowy casus. Terror ma inny wydzwiek. Potem akt, rodzi nowy akt przemocy. 
Jedna strona musi byc agresywniejsza. Wladze panstwowe decyduja i akceptuja wojne i usprawiedliwiaja
sile jako ostatecznosc.
Polska jest zawsze pozytywna. Uzywamy sily jak jestesmy napadani. Polityka nie jest sprawiedliwa to realizacja zamierzen jest jej realizacja.
Nastepny doktor Kosciola Swiety Augustyn mowi o wojnie sprawiedliwej w obronie Imperium Romanum. Lad panstwa rzeba bronic przed barbarzyncami. 
Spirala nienawisci powoduje odgrywanie sie. Rana wewnetrzna mowi nam o krzywdach. Sprawiedliwosc musi byc po naszej stronie. Sad sadem a..itak dalej jak z filmu. Z dobrej komedii skadinad
Wojna sprawiedliwa na przestrzeni wiekow byla roznie postrzegana. Mowi sie o misjach. Tankowaniu paliwa. Przeladunku i uzupelnianiu zapasow. Wojna to usprawiedliwiony powod. Interwencja chemiczna. Walka na peestycydy i herbicydy. Rodza sie kolejne pokolenia dzieci z bledami mozgu. Tacy szaleni Antoni. Prymat na Morzu Baltyckim. Zawracanie okretow. Wymuszanie wojny polsko - polskiej.
Wojna dziesiecioletnia w Afganistanie nic nie dala. Rosja prowadzila bezustanna walke z wiesniakami. Broniono Afganczykow przed Afganczykami!
Arogancja wielkich mocarstw? One moga sobie pozwolic. Male niestety nie.
I co robia rosyjskie lotniskowe w Hiszpanii?
Przyjmujac chrzest wkraczamy na droge prawa. Przyjmujac chrzescijanstwo, dostajemy zycie duchow by byc dobrym chrzescijaninem. Prawa droga cechuje katolikow. Dobro nie zwycieza a zlo czy triumfuje?

wiecej niz twarda dupa


Kiedy rozpoczynam zajęcia ze studentami na kierunku Brand Management, zarządzanie marką, pytam ich, co to jest marketing. I nie proszę o Kotlerowską definicję. Proszę o ciąg wolnych skojarzeń. Te są różne. Niektórzy mówią o promocji, reklamie i mediach społecznościowych. Inni o relacjach z mediami czy PR. Czasem padają odniesienia do marki. Czasem ktoś wspomni o sprzedaży lub badaniach marketingowych. Dopiero jednak z czasem udaje się to wszystko zebrać i powstaje pełniejszy obraz. Dla mnie bowiem marketing to tworzenie i komunikowanie propozycji wartości. Tworzenie na podstawie zrozumienia, badań i wglądu konsumenckiego. Komunikowanie z wykorzystaniem platform i narzędzi, które ciągle się zmieniają. Mamy więc schemat, w którym są dwie mocno zmienne komponenty. Grupa celowa, na temat której nie można mieć tylko przekonań, a TRZEBA mieć wiedzę. I narzędzia, które się nieustannie zmieniają. Jedno, co jest niezmienne, to swoiste podejście. I to właśnie podejście staram się zawsze przekazać moim studentom. Tak mowi Sphie Blum.




Marketingowe komunikaty to nie tylko piękne frazy. To relacja bazująca na empatii i odpowiednim obudowaniu. Wsparciu produktu nawet wydawałoby się mało kreatywnego. I tak właśnie jest w przypadku flagowej marki P&G, jakim jest Always. Jak słusznie stwierdza we wspomnianym wywiadzie Mariusz Janik: „w Polsce to legenda”. A Sophie Blum tłumaczy, że ta legenda ciągle jest wrażliwa na to, co się dzieje w głowach odbiorczyń marki i produktu. Tak o procesie dochodzenia do marketingowej kreacji mówi Blum:


Dwa lata temu nasi researcherzy doszli do wniosku (na podstawie badań, a nie przekonań, przyp. autora), że ponad połowa dziewcząt wraz z osiągnięciem dojrzałości traci pewność siebie. I większość z nich jej już później nie odzyskuje....

A skoro jak wynika z badań 72 proc. dziewczyn czuje się ograniczone przez normy społeczne, które dyktują im, co powinny robić, a czego nie, to warto coś z tym zrobić. Zwłaszcza jeśli się ma produkt skierowany do tej właśnie grupy. I produkt, który w swojej propozycji wartości zawiera takie jak „poczucie wolności” i możliwość realizacji się w każdej sytuacji. Siedem na dziesięć dziewczyn uważa, że to właśnie normy narzuciły im pewien stereotyp. Jednym z komunikatów zaś, które ten stereotyp pogłębia jest [robisz to] jak dziewczyna (czasem nawet jak baba, w wersji angielskimLike a girl).W wielu korporacjach panuje przekonanie, że istotą marketingowej kreacji i innowacji jest tzw. insight, czyli wgląd konsumencki. Dobrze jest jeśli nie jest to tylko deklaracja i szafowanie korpo-mową. Dobry wgląd nie może się ograniczać tylko do badania samej potrzeby czy obserwacji zachowań. Musi brać pod uwagę trendy i antropologię. O takiej właśnie filozofii wspomina Marc Pritchard (globalny szef marketingu P&G). Taką właśnie filozofię ma na myśli Blum, gdy wyjaśnia, że Always od czterdziestu lat nie jest wyłącznie kolejnym produktem. W cytowanym przeze mnie wywiadzie, który powinien być benchmarkiem dla każdego marketingowca, Sophie Blum wyjaśnia, że w pogłębionej analizie zawsze brano pod uwagę także wsparcie, które miało iść w ślad za produktem. W wypadku kampanii Like a girl, chodzi o zmierzenie się ze stereotypem i tzw. empowerment (czyli wzmocnienie).


Wsparcie dla dziewcząt i kobiet. Nie tylko zaspokojenie potrzeby. Nie tylko produkt. Wsparcie realizowane na podstawie badań, w których dociera się do dziesiątków milionów kobiet na całym świecie. Po to, by zrozumieć ich potrzeby – nie tylko te fizyczne, ale i psychiczne. A także ich emocje.

A co idzie w zgodzie ze zrozumieniem? Potrzeba działania. Co robi lider rynku, taki jak Always? Sięga po dalsze badania i dowiaduje się, że jednym ze sposobów, by zmienić postrzeganie własne i podnieść samoocenę, jest zmienić percepcję wszystkiego, co młoda dziewczyna robi – z negatywnej na pozytywną. Doskonale taką zmianę percepcji pokazują filmy reklamowe z kampanii Like a girl. 

Blum dodaje: Przed przeprowadzeniem kampanii tylko 19 proc. dziewczyn miało pozytywne skojarzenia z wyrażeniem „jak dziewczyna”. Po jej obejrzeniu ta liczba wzrosła do 76 proc

Podobne podejście widać w kampanii realizowanej obecnie przez Wranglera. Ta marka we współpracy z Kimbrą mówi im, że są czymś znacznie więcej niż samą cielesnością. A konkretniej są „more than a bum” (ang. więcej niż tyłek). Chodzi o przekazanie informacji i jasnego sygnału, że ważne jest społecznie to co kobiety robią, a nie tylko jak wyglądają. Dobór endorsera w tym przypadku nie jest przypadkowy. Takie podejście to całościowa filozofia. Składają się na nie wartościowe wglądy konsumenckie (insight) i realizacje, które nie są sztampowe. To marketingowe wartości, które warto zaszczepiać w swoim zespole. Nawet jeśli nie jesteśmy jeszcze wielką marką. Albo jeśli działamy w zupełnie innej branży. Na przykład jesteśmy youtuberem. 

Rafał Masny, znany między innymi kanału Abstrachuje, czy solowego projektu To już jutro, powiedział mi, że kluczem do dotarcia i porozumienia z coraz to nowymi pokoleniami jest po prostu wgląd. To, co pozwala trzymać rękę na pulsie. Empatia. Takie podejście daje nie tylko dobre podstawy do tworzenia lepkich i wirusowych treści, ale chroni też przed obciachem. Masny z zespołem konsultuje swoje pomysły językowe z licealistami. To od nich wie, że „na spinie” odeszło do lamusa. Teraz młodzi mówią „pełna krępówa”. Masny na tegorocznej InternetBeta jest cytowany częściej niż Cialdini na Uniwersytecie SWPS. I dobrze, bo jeśli chodzi o podejście do budowania marki i treści na podstawie dobrego wglądu, to warto go obserwować. Nawet jeśli wydaje się być facetem nie z naszej bajki. Tylko, że dobry marketingowiec nie może mieć jednej bajki. Musi mieć ochotę zgłębiać różne narracje i trendy. Nawet jeśli wydają mu się dziwne. 

Dobry marketingowiec jest jak antropolog. Bada wspólnotę, jej nastroje, ale nie może jej oceniać. Powinien pozostać bezstronny. Nie może się wtapiać i zbytnio fascynować, ale nie może też przyjmować postaw jak Wojciech Cejrowski, który tubylców w swoich programach traktuje jak miłych przygłupów i cudaków. O takich zresztą netograficznych, antropologicznych badaniach wspomina Marc Pritchard, wybitny marketingowiec, który w trakcie swojego wystąpienia podczas Cannes Lions, omawiał wyzwania współczenego marketingowca. Mówił, że liczba źródeł informacji o współczesnym kliencie jest nieograniczona. Wymienia „wyszukiwarki, media społecznościowe, wideo, wiadomości w komunikatorach, twity, snapy, czaty, e-commerce”... To wszystko, co daje szansę technologiczną na lepsze zrozumienie. Potrzeb, emocji, pragnień.

Marketingowe podejście i filozofię warto analizować przez pryzmat badań Julii Galef nad różnicami między tzw. soldier mindset (umysł skupiony na obronie własnych przekonań) i scout mindset (umysł skupiony na poszukiwaniu, umysł „zwiadowcy”). Z oczywistych względów, marketingowiec powinien dążyć do tego drugiego. Bo tylko ten gwarantuje dojście do prawdy o kliencie. Tylko ten pozwoli poznać go i dowiedzieć się o nim rzeczy, które być może okażą się dla nas niewygodne, bo nie pasują do naszych zakontraktowanych w budżecie działań. Bo być może nie pasują do narzędzi i platform, które my znamy. 

Kiedy prowadzę zajęcia ze studentami, często wątpią, czy podejście do marketingu takich marek, jak te z portfela P&G czy Wrangler można realizować wszędzie. Mówią mi, że to nie te budżety, nie te kreacje, nie te zasoby. Zgadzam się. Ale z jednym się zgodzić nie mogę. Podejście takie jak prezentują Blum, Pritchard, Wrangler czy Nike a nawet nasz rodzinny Masny można realizować nawet w małej firmie. Trzeba tylko szukać inspiracji i ciągle realizować filozofię marketingu opartą na definicji, o której wspominam na początku. Marketing to tworzenie wartości w oparciu o wgląd i komunikowanie jej klientom. Tylko tyle i aż tyle.

produkty sowieckie




The Econmist wyciagnelo zza grobu Nikite Chruszczowa. Moja zabka, kaszlak, pudeleczko, maluszek, miso tak to Maluch 126 p. Kto to tego nie kocha. Na ulicach krainy deszczowcow one tez wystepuja. Budzac lzy w oczach. The Economist zbadal nas dlaczego tesknimy za PRL. Po pierwsze dziecinstwo. Po drugie liberalny komentarz do obecnych rzadow.
Mówi się, że zimną wojnę przegrali designerzy. Siermiężne produkty, które powstawały w krajach demokracji ludowej, nie miały szans z tymi z Zachodu. Różnica pomiędzy czarną Wołgą a kolorowym Cadillakiem z filmu Grease były nie do pokonania. Podobnie jeżeli chodzi o Coca-Colę i naszą Polo-Coctę. Nikita Chruszczow powiedział kiedyś, że nadejdą jeszcze czasy, gdy konsumenci z krajów kapitalistycznych wybiorą produkty sowieckie. 


 Cena zadbanego 20-letniego Malucha z małym przebiegiem przekracza 10 tysięcy złotych. Jeden z najbardziej niebezpiecznych i niewygodnych samochodów w historii motoryzacji. Maluch jako samochód sprawdza się średnio, ale jednak gotowi jesteśmy przepłacać.

 Szyneczka jak za Gierka, piwo, które wygląda jakby miało etykietę zastępczą, czy wreszcie reaktywacja marki Pewex (choć teraz ona znaczy coś innego)… W Polsce wielu producentów odwołuje się do wspomnień i emocji związanych z czasami PRL-u. Ale trend ten dotyczy całego bloku państw postkomunistycznych.Na Słowacji właśnie ruszyła kampania piwa Złoty Bażant, która nawiązuje do stylistyki roku 1973, w którym powstała kultowa marka. Do stworzenia plakatów agencja Leo Burnett zaprosiła grafików, którzy tworzyli reklamy w tamtych czasach. Piwo oznaczone a la lata 70-te jest o jedną piątą droższe niż normalne. To nie koniec. Heineken, który jest właścicielem Złotego Bażanta, wprowadził również marki w stylu retro w Serbii, Chorwacji i Bułgarii. W Niemczech triumf święci serial „Deutschland 83”, którego akcja rozgrywa się w Niemieckiej Republice Demokratycznej. Sentyment do tamtych czasów stał się niezłym biznesem w całym regionie. W czeskim Lidlu z kolei organizowane są tematyczne tygodnie, podczas których można kupić produkty nawiązujące do tych „z czasów komuny”.
W szkockich Lidelach rowniez sa polskie tygodnie.