Monday 11 May 2015

najwieksza jaskinia w Wielkiej Brytfanny Smoo Cave


Smoo  Cave pochodzi z jezyka  nordyckiego,  smjugg or smuga. Znaczy to dziura lub ukryte miejsce To jaskinia polodowcowa. Skaly to dolomit.  Epoka ordownik. Smoo powstala u ujscia rzeki Allt,a  ta wpada do morza. Smoo Cave usytuowane jest na polnocy Szkocji w poblizu wsi Durness. Dojazd do Tongue. Tam tez mozemy sie zatrzymac na dluzej oczywiscie lub jak to woli w Durness. Nad jaskninia usytuowany jest parking, miejsce obozowe, informacja turystyczna i parking. Jaskinia to najwieksza w Wielkiej Brytfannie. Samo wejscie liczy sobie 15 metrow.  Schodzimy na dol. Po drodze widzimy poukladane kamienie, laczoace sie w wyrazy a to milosci do futbolu HIBS lub do kobiety itp. Stajemy przed wielka przestrzen tegoz niezwyklego zjawiska. Wpierw widzimy wielka komore o wysokosci 5 metrow. Dalej prowadzi nas korytarz. Stamtad podziwiamy wodospad o wysokosci 25 metrow. Tam tez jest podswietlany basen. Z platformy widokowej do glebi jaskini, prowadzi juz przewodnik.Pontonem plynie sie do trzeciej komnaty. Stamtad tez istnieje jeszcze kilka mniejszych korytarzy ale to juz jest zarezerwowane tylko do speleologow. Smoo cave zachwyca pieknem i potega natury. Oczywiscie nie brak takze odkryc archeologicznych. Znalezione artefakty pochodza z neolitu i epoki zelaza. Po kompleksie  w Ossowce az swiezbia cioci lapy by plynac. Niestety ponton byl pusty a przewodnik gdzies sie podzial. Moze eksplorowal nastepne poklady jaskini?










Black Isle i browar z pysznym piwem

Ciemniosc widze, Widze ciemnosc! I dobrze! Browar Black Isle tak jak i barany dusze ma czarna. Polwybrzeze Black Isle  pomiedzy Ross i Crmarty w szkockich Highlandach. Na to miejsce sklada sie kilka miast, wsi. Trzech rzek, pol, farm. Oprocz swietnej bazy wypoczynkowej i przezutowej dalej do Inverness znajduja sie tu zamki. Jednak nie czas na to. 
To co przyciaga to jedyny w swoim rodzaju browar w Munlochy Region slynie z jeczmienia i farmy Allangrange (a fertile field of corn). Tam tez Sir Roderick Mackenzie zapisal w statusie z roku 1790, ze ziemie te swietnie wydaja plon, doskonaly do destylarnii i browaru. 
Browar w Munlochy szczyci sie organicznymi trunkami. Takim jak: Goldeneye Pale Ale, Red KiteBlonde, Yellowhammer, Scotch Ale, Hibernator Oatmeal Stout, Black Islay.
Pragne przedstwic jeden z nich to; Porter - Alkohol 4.5 % w buteleczkach 0.33. Kolor czarny jak umaszczenie owiec. Metny czyli dofermenty. Piana niezbyt duza, lekkie babelki. Zapach slodowo- czekoladowy, lekko owocowy i chmielowy. Smak na poczatku lekko owocowo- winno- kwaskowaty z czekoladowo- palonym posmakiem. Z kazdym lykiem jest smaczniejsze, dochodzi wyrazniejsza nuta slodku i lekka goryczka. Bardzo przyjemny porter a opakowanie tak jak i kazde inne ogranicza sie do prostoty i organicznego naturalnego piwa. Organiczny znaczy warzony z jeczmienia i chmielu uprawianych w naturalny sposob. Bedzone to wszystko bez pescycydow. Sam browar powstal w 1998 roku i z roku na rok staje sie wiekszy. Dzis 10.000 litrow lane jest w butelki i wysylane na statki swiata. 
Browar bardzo prosty w obsludze. Dwie hale, recepcja i najszybsze zwiedzanie swiata. 10 minut przedstawiania. Kolejne 10 obeznania sie z piwem, smakowania i juz sprzedawca wciska nam skrzynke do picia. Kupujemy. Cena i tak sie oplaca bo zwiedzanie jest za darmo. To samo smakowanie. Do tego pyszne recznie robione chrupki. Ludzie naprawde wiecej do zycia nie potrzeba. Czworo pracownikow. Kilka kadzi z kazdym rodzajem zaczynu. Linia produkcyjna ogranicza sie do myjki, rozlewni, tasmy, kapslownicy i produkt gotowy. Palety i na swiat. Do Tajwanu, Korei,  Japonii.  Troche na rynek lokalny albo na ciocina polke. 








osada Stoer i latarnia morska


Mala wioska na koncu swiata. Tak mozna okreslic osade Stoer. Polwysep na polnoc od Clatchtoll. Droga B869, przy wybrzezu Lochinver a na wschod od Kylesku.
Dwa najwazniejsze budynki w Stoer to kosciol. Potem szkola i budynek z 1829 roku zwany jako Stoer House. 
Budynek kosciola zostal porzucony. Niszczeje, czyniac zen istny temat do malarzy. Obok kosciola znajduje sie cmentarz, na ktorym ochoczo pasa sie owce. Kosciol jak i cmentarz zaczely tracic na popularnosci w koncu XIX wieku. wtedy to znaczna polulacja ze Stoer osiedlila sie w Nowej Zelandii. Plyty na cmentarzu sa jeszcze swieze. Najmlodsza, ktora zbadalam pochodzila z 1932 roku. Podaje sie takze, ze kosciol stal sie zbyt maly dla rosnacej populacji. Moze to i prawda, byla kiedys. Jak sadze z tych kilku chalup na krzyz watpie by walily tam tlumy.
W dole widzimy piaszczysta plaze i blekitne morze. Zatoka przyciaga geologow ze wzgledu na prekambryjskie skaly. 
Smieszna ta historia, ktora tu przywolam ale prawdziwa. Wieje wiatr jak cholera. Nawet w sloncu podwiewa falbanki. Urwiska, zero cywilizacji i natura godna trapera z lisia czapka. I jak juz kiedys pisalam, nie nalezy sie wychylac zza kifu ani w ogole podchodzic do krawedzi. Drogi to juz niezle safari. Zwazywszy na klimat, stan drog, waskosci i bliskosci a to glupich kierowcow a to natury a to wedrujacych stad, owiec, krow i ptactwa. Do tego gromady jelenii, ktore tak jakby wiedzialy kiedy uciec gdy przeslona  w aparacie juz ustawiona. 
 Historia wydarzyla sie w 2010 roku. 54 - letnia Kay Ure mieszkająca z mężem na północnym wybrzeżu Szkocji pojechała w święta do oddalonego o 70 kilometrów miasta kupić indyka. Zanim zdążyła wrócić, drogi całkowicie zasypał śnieg i nie mogła pokonać ostatnich 17 kilometrów do domu. Dopiero teraz, po miesiącu, lepsza pogoda pozwoliła jej na ponowne spotkanie z mężem - donosi BBC.
Małżeństwo mieszka razem w miejscowości Cape Wrath na szkockim wybrzeżu, dokładnie nad samym morzem. Sklep spożywczy, w którym pani domu mogła dostać indyka, jest w mieście Inverness, oddalonym o przeszło 70 kilometrów na południe.

57-letni pan Ure znalazł pracę w latarni morskiej i osiedlili się razem na całkowitym odludziu lata temu. Feralnego wieczoru 23 grudnia odwiózł swoją żonę do Durness, skąd promem popłynęła na przystanek autobusu, którym dojechała do Inverness. Jednak gdy wracała droga z Durness do latarni morskiej była kompletnie zasypana i musiała zatrzymać się u przyjaciela, w jego przyczepie kempingowej.

- Wprowadzając się tu wiedzieliśmy o ciężkich warunkach i byliśmy na to przygotowani - zapewnia pan Ure. Po miesięcznej absencji żony zapewnił dziennikarzy BBC, że ucieszył się z jej powrotu.

- Było miło móc ją znów zobaczyć i ucieszyłem się, że jest w domu. Mamy dziś spóźnioną świąteczną kolację - powiedział wczoraj, 18 stycznia.









doda- duda i zludna uluda! na pocieszenie z kulturka, na filmowo

Czy te oczy moga klamac? Przyzwyczjajmy sie do nich bo juz wkrotce, oczy tego mezczyzny beda zwrocone na Ciebie i Ciebie!
Polakom znudzila sie wolnosc. Wola na kolanach sie czolgac i oczkami nerwowo zerkac. Czy takich wyborow chcielismy? Widac tak!
Czy cos zmieni druga tura wyborow? Tego nie wie nikt? Ciocia sie zwyczajnie obawia o stan swoich kolan!
Ciocia tak siedziala, tak sie krecila nerwowo, ze zaplanowala ogladac dziwne filmy. 

Po tysiac razy dobranoc. Juliette Binioche jako reporterka wojenna. Po przezyciach traumatycznych i jako ofiara zamachu bomobowego wraca do domu, do meza do corek. Nikolaj Coster - Waldau z Gry o tron i Larry Mullen Jr z U2. Przystojniaki i najpiekniejsza twarz kobiecego filmu razem. Rebecca musi wybrac czy zostac na wonie czy wrocic na lono rodziny i byc ta kura domowa? Oto jest pytanie?  Polecam dla Juliette i dla tematu.


Kidnapping Freddy Heineken. To powtorzyny wczesniejszego filmu z Rutgerem Hauerem. Teraz to Anthony Hopkins gra jako porwanego potentata piwnego. Spektakularna akcja porwania Heinekena i najwiekszy okup bo 35 mln guldenow. Czyli okolo 16 mln euro.  Z filmu wynosze milosc do Amsterdamu, milosc do swiezego piwa i madrosc Heinekena. W zyciu trzeba miec duzo pieniedzy albo duzo przyjaciol. Nigdy nie mozna miec tych rzeczy na raz. Film taki sobie. Widoki i samo porwanie warte uwagi. Reszta zbedna.

                                 


A zarydzykuje- Jupiter; Intronizacja. Dzielo Lucyny i Andrzeja Wachowskich. Myslisz- Hmm, Bound. Myslisz Matrix- moze coz z Atlasu chmur?


Nie, to s -  f w czystej postaci. Az za czystej! Ksiezniczka, emigrantka rosyjska w pelnym rynsztunku makijazowym myje ubikacje i sprzata domki. Nagle gdzies w zaswiatach okazuje sie, ze zly intronizator chce Ziemie zgladzic. Walcza sily zla i dobra. Po ksiezniczke przybywa surfista, ktory surfuje po niebie Chicago. Oczywiscie nikt nie zauwaza bo wymazuje sie pamec ludziom. Potem jaszczury w garniturach porywaja Rosjan jedzacych kielbase grzana na kolacje. Zly imperator chce sie ozenic z ksiezniczaka, surfer w butach swiecacych ratuje niedoszla panne mloda. Uff.
Efekty powalaja. Tak sa doskonale, ze az sie czlowiek gubi. Co autorzy chcieli przekazac. Co sie cioci spodobalo to swietna satyra na biurokracje panujaca nawet tam biliony lat swietlnych.
Mialo sie wrazenie, ze Wachowscy beda chcieli ozenic, Transformersow z Gwiezdnymi Wojnami, Super Mario Bros (te jaszczury) z Piatym elementem ale wyszlo dno.

                      photo.title

Shaun the Sheep- Dawno sie tak nie usmialam z bajki. Irlandia i irlandziki farmer z reszta swojej bandy, przybywa do wielkiego miasta. Dlaczego? Bo Shaun postanowil cos zrobic i dobrze wypoczac! Tak narozrabial, ze Farmer trafil do szpitala z zanikiem pamieci. Wielkie miasto przysparza klopotow ale i znaczy wielkie nadzieje. Na opieke, milosc i spora dawke.... smiechu z cherity shop.
 Polecam naprawde goraco.