Friday, 15 April 2016

chrzest kotow czyl NIE PIERDOL vs CONSOLATOR


Trwa rozmodlenie na temat Chrztu Polski. 1050 rocznica dokladnie. Nabozenstwa, poswiecenie dzwonu Mieszko i Dobrawy. W zakrystii arcybiskup Juliusz Paetz. Slynny pierwszy gej w koloratce. Lubil tak majtki meskie z napisem AMOR tzn ROMA. Centrala znaczy sie, ktora wychowala geja. Arcybiskup tak palal miloscia do wychowania mlodych ksiezy, ze ich az bombardowal miloscia, tylko ze fizyczna. Oblesny hierarcha po odsunieciu i wygodnym mieszkaniu wlasnie przy katedrze znow wraca na oltarze.
Nie wazne, ze oblech wraca na salony. Wazne, ze msza. Obrady rzadu w Poznaniu. Cuda niewidy. Wazniejsze niz ten w Legnicy???
Zniesmaczona jestem. Zrozpaczona tym teatrem. Przekretami. Matactwami i odwracaniem historii.
Obrzydliwosc klamstw na metr szescienny nie ma juz konca.
Na prozno tlumaczenie, ze chrzest, data i miejsce jest sporne. Chrzescijanstwo pojawilo sie dopiero w XIII wieku, ze ludy tak chetnie skladala danine papiezowi, ze az misjonarzy zabijali. Ci, nie byli dluzni co nie woda swiecona to bronia. 
Ludy godzily sie od razu wlazic do wody.... w stawku w kwietniu? Morsy chyba? Z ochota to czynily odprawiajac przedtem swoich szesc zon w przypadku wspomnianego Mieszka. Dobrawa tak ochoczo przyjechala do luda pierwotnego barbazynskiego woja i milosc az po grob!
I ostatnie, najwazniejsze dwor musial uznac Europe! Jej zasady i funkcjonowanie we wspolnocie. Zgodne wytyczne  i posiadanie sojusznikow europejskich czego tak obecna wladza odrzuca!

Tenze Poznan a dokladnie na jego terenie w Aptece sw. Stanislawa sprzedawany jest lek Consolatyna.
Lek duchowy przeznaczony dla kobiet po poronieniach, aborcji i in vitro. Duchowni ja strasznie polecaja na pocieszenie dla bliskich takze. Zestaw antydepresyjny nazwany tak od lacinskiego slowa consolator co znaczy pocieszyciel.

Tym, wynalazcom i polecajacym ciocia zaleca lek uniweralny o szerokim spectrum zastosowania NIE PIERDOL


Thursday, 14 April 2016

ciocia niegdys - rolniczka ma zone

Nie, ze sie czepiam. Rodzice opowiadali jak to ogladali kiedys szol pod tytulem. Rolnik szuka zony. Bylo to dawno i prawda. Nie pytalam o sezon drugi, bo mi nic nie mowili. Moze juz nie sledzili dalsze losy chlopow. Otoz nie o chlopach tu rzecz. O chlopce, co to poszla do heteroprogramu i ...spowadzila sobie kobiete. Rolniczka dala prztyczek w nos heteronormie. Mozna sie okreslic nawet z silnym parciem na szklo. Jak bylo naprawde nie mam pojecia. Czytam i ogladam ten artykul po raz kolejny i zachodze w glowe, ze i w spoko koko kraju istniej lesbijki - chlopki. Dotychczas myslalam, zem jedyna chlopka z matki *zimi*, matkowizny (bo ociec moj to golodupiec i ta *zimia* to nie Jego byla))
Uciec od patriarchatu dowodzi na to, ze szol, ktory pomaga sie odkryc jako homo pomaga. Nawet, ze i podobno jest potwornie glupi.
Glupi, nie glupi ale w Rosji programy tupu muzina szuka zensiny puszczany jest codziennie. Pupilka Putina i jakiegos tam bariuszki popiera bicie kobiet!!!!
Do tego zaleca badanie 30- latek czy sa zdrowe. Wszystko na antenie i z badaniami na plodnosc i mierzenie bioder. Kobiety - kobietom zgotowaly ten los. Niestety. Przyzwolenie spoleczenstwa jest ogromne. Już wkrótce w Rosji zostanie uchwalona ustawa, która w praktyce sankcjonuje bicie kobiet. Pomysłodawcy zapewniają, że nowe prawo ma odciążyć sądy i przynieść oszczędności.
"Optymizmu" deputowanych nie podzielają obrońcy praw człowieka. Choć od lat apelują oni o liberalizację prawa karnego w Rosji, nie o takich zmianach myśleli. Nowy projekt ustawy zakłada bowiem dekryminalizację przemocy rodzinnej. Bicie żony, groźby pod jej adresem czy niepłacenie alimentów, będą w myśl nowego prawa karane wyłącznie na drodze administracyjnej. W praktyce oznacza to, że damski bokser za pobicie żony odpowie jedynie... mandatem. 
http://www.fakt.pl/swiat/w-rosji-mozna-bic-zony-tak-putin-odciaza-sady-nowe-prawo-w-rosji,artykuly,625375.html

Szukała męża rolnika, znalazła... dziewczynę

Coming out bohaterki "Rolnik szuka żony"

Dodano: 12.04.2016, Aktualizacja: 12.04.2016
"Nie wyobrażam sobie mojego coming outu bez wsparcia najbliższych znajomych i rodziny. Te osoby obdarzam dużym zaufaniem i z pewnością mogę liczyć na wsparcie. Dla nikogo moje wyznanie nie było zaskoczeniem" - mówi Krystyna, która wystąpiła w poprzedniej edycji programu "Rolnik szuka żony". Okazuje się, że żonę (a raczej dziewczynę) znalazła... właśnie Krystyna.

"Rolnik szuka żony" to emitowany w TVP 1 program rozrywkowy, w którym - jak łatwo się domyślić: rolnicy szukają żon. Pierwszy sezon został pokazany pod koniec 2014 roku i od razu wzbudził duże kontrowersje, ale też zdobył dużą popularność. W sezonie drugim pojawiła się Krystyna, która męża nie znalazła, ale za to... ujawniła się w rozmowie z "Faktem".

"Kobiety zawsze wydawały mi się atrakcyjne. Natomiast już pod koniec ubiegłego roku zauważyłam pewną zmianę i potrzebę. Uświadomiłam sobie, że akurat takiej relacji poszukuję i jestem w stanie zbudować związek z kobietą. Spodziewam się obraźliwych lub agresywnych komentarzy ze strony fanów programu, ale przynależność do tej czy innej orientacji nie jest kaprysem. Czuję się szczęśliwa, spełniona i chyba to jest najważniejsze. W mediach już kilka razy pojawiły się moje zdjęcia z różnymi koleżankami. Natomiast nie można wszystkich teorii traktować na poważnie. Nie będę jednak owijać w bawełnę i przyznam się - od niedawna jestem z Dominiką" - powiedziała kobieta, która nie ukrywa, żedużego wsparcia udzieliła jej rodzina.

"Nie wyobrażam sobie mojego coming outu bez wsparcia najbliższych znajomych i rodziny. Te osoby obdarzam dużym zaufaniem i z pewnością mogę liczyć na wsparcie. Dla nikogo moje wyznanie nie było zaskoczeniem. Mieszkamy w stolicy jednego z europejskich miast i nie boimy się otwarcie mówić o swoich upodobaniach oraz potrzebach. Osoby homoseksualne albo biseksualne już nie muszą się ukrywać" - powiedziała Krystyna. 

Czy dla Dominiki udział jej partnerki w programie był problemem? Okazuje się, że nie, albowiem kobieta nawet o tym nie wiedziała. "Szczerze mówiąc, nie miało to dla mnie większego znaczenia. Dla mnie bardzo ważne jest wielowymiarowe poczucie szczęśliwości, którym Ona nieustannie mnie obdarza. Jest po prostu dobrym człowiekiem i śliczną kobietą" - mówi w rozmowie z "Faktem".


cudu ni ma


Mial byc cud. Nie ma. Tak jak ze sprzedaca szczebelka z drabiny jakubowej czy mleka oslicy na ktorym nasz pan wjezdzal do Jerozolimy, KK sprzeda wszystko. O ile skromny mnich z Krzyzakow byl postacia fikcyjna tak poczynania kurii wszelakich nie maja sobie za grosz wstydu i poszanowania dla laickosci spoleczenstwa. Katecheci, swieci od papieza  ksiezolkuwie wlaza do lozek obslinieni i wymagaja a to uzycia wieszakow a to poszanowania godnosci zygot. Krolu na niebie mozna zawolac i nie brnac dalej w bzdury. Wieszaki mozna powiesic tam gdzie ich miejsce a cud to mozna zrobic nie wtracac sie do dup kobiecych. 
Tak nam dopomoz!




Cudów nie ma, jest Serratia




Legnica. Po dwóch latach wnikliwych ekspertyz do prasy dociera informacja, że w parafii św. Jacka dokonał się cud eucharystyczny. Kryminolodzy potwierdzają obecność komórek serca. I to w agonii! Genetycy dowodzą ludzkiego pochodzenia czerwonej substancji. Biskup powiadamia Watykan, a do Legnicy nadciągają pielgrzymki wiernych. Dodatkowo, duchowni powołują się na cud w Sokółce, który miał miejsce osiem lat temu i okazał się… oszustwem. Histopatolodzy z białostockiej uczelni przez trzy tygodnie „widzieli” komórki mięśnia sercowego, dopóki nie wyhodowano z cudownej hostii bakterii gramujemnej o czerwonej barwie i wdzięcznej nazwie Serratia marcescens. Najwyraźniej tej ekspertyzy Kościół już nie przyjął do wiadomości.



Pałeczka krwawa – bo tak jest również nazywana bohaterka mojej historii – jest wszędobylska, bardzo rzadko bywa patogenna, zwykle tylko u osób z obniżoną odpornością. Nie ma natomiast ani odrobiny poszanowania dla ludzkich uczuć religijnych, bo regularnie kpi sobie, szczególnie z tych gorliwych wiernych, powodując cuda eucharystyczne, które cudami nie są. Doskonale upodabnia się do serca Chrystusa, wytwarzając krwistoczerwony pigment – prodigiozynę, nierozpuszczalną w wodzie. Jej ulubioną przekąską jest skrobia.


Hostia, która upada na ziemię, zgodnie z procedurami musi pozostać w odosobnieniu, w naczyniu z wodą do momentu aż się rozpuści. Tak się niepokojąco przypadkowo składa, że to warunki spełniające wszystkie wymagania wzrostowe pałeczki krwawej. Zbiegiem okoliczności oczywiście jest również to, że każda transsubstancjacja ma miejsce właśnie po takim wydarzeniu. Co ciekawe, wzrost „czerwonej substancji” na chlebie odnotowali już Pitagoras i Żołnierze Aleksandra Macedońskiego. Z tego, co wiem, żyli kilka setek lat przed Chrystusem. Niemniej jednak w 1264 roku papież Urban nie miał sposobności przekonać się, czym faktycznie spowodowane są cuda eucharystyczne i ustanowił święto Bożego Ciała. Dopiero w 1817 roku włoski farmaceuta Bartholomeo Bizio odkrył bakterie i nazwał je na cześć Serratiego, wynalazy parowca.



Siostra Julia Dubowska, pierwszy świadek cudu w Sokółce tak wspomina wydarzenia z 2008 roku (cytat z portalu Idziemy.pl): „Kiedy 19 października, w niedzielę misyjną, otworzyłam sejf, by sięgnąć po jakąś potrzebną rzecz, poczułam zapach kwaszonego chleba. W vasculumzobaczyłam prawie rozpuszczony komunikant z lśniącą jak żywa, czerwoną plamką jakby lekko skrzepniętej krwi, wielkości paznokcia. Resztka śnieżnobiałego komunikantu była zespolona z plamką krwi, jakby przyfastrygowana nicią. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego woda jest przezroczysta, bez śladu zabarwienia.”


Biedni histopatolodzy postawieni przed trudnym zadaniem przypieczętowania cudu naukowym dowodem, widząc pod mikroskopem jakieś komórki, musieli przytaknąć, choć bez przekonania. Do dziś nie rozumiem, jak wprawny histopatolog mógł pomylić komórki tak charakterystyczne jak komórki mięśnia sercowego z wielokrotnie mniejszą komórką bakterii. W każdym razie po trzech tygodniach bezproduktywnego podniecania się cudem, wykonano posiew. Znaleziono mikroskopijną żartownisię i sprawa przycichła. Aż do momentu cudu w Legnicy.

Biskup Legnicki prof. dr hab. Zbigniew Kiernikowski podając do wiadomości publicznej informacje o cudzie, posiłkuje się trwającymi dwa lata ekspertyzami pracowników Zakładu Medycyny Sądowej i Genetyków. Pominięcie szczegółowej informacji o tym, jakie zespoły naukowców wykonały te badania, sprawia, że są to informacje niewiarygodne, wręcz bezużyteczne. Poza tym, po raz kolejny popełniono kardynalny błąd, nie włączając mikrobiologów w badania Komisji.

W Sochaczewie, mieście, z którego pochodzę, w 1555 roku spalono na stosie służkę Dorotę Łazęcką. Sprzedała hostię swoim gospodarzom, za których sprawą podobno komunikant „nosił ślady krwi Chrystusa”. Ale to było w średniowieczu, dziś mamy początek dwudziestego pierwszego wieku. Niewiele się zmieniło, ale przynajmniej nikogo nie pali się już na stosach.

http://martynafranczuk.innpoland.pl/126229,cudow-nie-ma-jest-serratia

Wednesday, 13 April 2016

czy tak, czy tak jest sie glupim


Kiedy tak czlek znaczy sie ciocia, zajdzie do roboty. Napaczy sie na to ile slow przeplynie. Ile to dekretow beznadziejnosci sie nauwidzi. Jakie to wezbrane potoki slow bezsensownych mozna z siebie wypluc.


To czas jak rzeka albo i inne oceany debilizmu mozna przeplynac. To dryfuje sie tak co dzien bo tych morzach lez beznadziei. Lzy juz nie jak zrodlo wyplywa. To basen mozna napelnic i plawic sie jak ten wieloryb co to Jonasza polknal.


Czasem nie widzi sie prostych drog. Tylko jakies mysli jak weze poskrecane. Oplatajace co zdrowsze jedniostki. Wydaje sie tylko grob albo juz juz pograzonym sie jest w ciemnosciach hadesowych.


I albo tylko ciosac jakie lastryko albo isc za fala glupoty:)
Dodatkowo najnowsze badania dowodza, ze uprawianie sportu nie przedluza zycia. Umrze sie tak czyli na smierc ze starosci? Jakby nie spojrzec zawsze dupa z tylu.
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,100961,19850663,okazuje-sie-ze-uprawianie-sportu-nie-przedluza-zycia-nawet.html

                                                  

Tuesday, 12 April 2016

z kulturka, filmowo


The Huntsman; Winter`s war. Charliza Thieron jak zwykle zjawiskowa. Przepiekne stroje i makijaz. Tylko, ze bardzo malo wystepuje w filmie bo ok 15 minut tylko. Warto czekac na krolowa zlota. Nie ma to tamto. Dla dwoch scen gdy topi sie lustereczko i do rozbijania sie calej postaci baja warta ogladania. Napisy koncowe i muzyka chyba najlepsze. Wciska w fotel.



The Man who knew Infinity. Szybciutko do kin, bo tylko dziennie 3 seanse i juz po tygodniu obraz zdejma z afisza. Na seansie pojawiaja sie tlumy. Cztery osoby- dokladnie. Czyli tlot. The Man to biografia Srinivasa Ramanujana, geniusza matematyki. Akcja dzieje sie przed i w trakcie pierwszej wojny swiatowej w tle Trinity Collage w Cambridge. Dev Patel gra role matematyka natomiast Jeremy Irons gra Ramanujana opiekuna i mentora. Sam Ramanjan pochodzi z niepismiennych z Madrasu. Wreszcie trafia do Anglii. Tu po szczeblach niecheci w kregach akademickich publikuje swoje teorie. Przy tym nabawia sie gruzlicy. Umiera w wieku lat 32. Trudno taki los. Zlorzeczyc na pogode i ustroj. Plakac i ogladac. Szczegolnie polecam.



Regression. Emma Watson jako ofiara molestowania przez grupe satanistow. Do stowarzyszenia nalezy ojciec, babka i cala wies)))). Satanisci czesto wystepowali na lamach prasy i telewizji w hameryce. Podczas sledztwa zastosowano metode psychologiczna polegajaca na regresji. Czyli swiadek w stanie hipnozy staje cofa sie do wydarzenia, ktorego byl swiadkiem lub ofiara.
Horror to nader wielkie slowo dla Regression. Thriller oparty na prawdziwych wydarzeniach. Az chce sie cioci zdradzic do czego moze doprowadzic zakaz aborcji!!!!


Pressure. To film o facetach. Nurkach glebinowych i spawaczach podwodnych rurociagow. 100 mil morkich od Somalii jakis statek zachaczyl kotwica o tenze rurociag. Ekipa pomimo ostrzezen o sztormie zaczyna schodzic pod wode. W miedzyczasie...statek tonie. Gina wszyscy. Nie ma ratunku. Zaczyna sie walka z czasem. Ufff kino meskie tak zwane. Ba bez przesady i nie wpadajmy w jakies patriarchaty. Kochani moi. Kino calkiem sensacyjne i fajne.

Monday, 11 April 2016

geniusz z ADHD, czyli Kiszkiloszki



List otwarty do Stanisława Lema:
Na emigracji jest gorzej niż w internecie.


http://kajetanobarski.blogspot.co.uk/


Kajetan Obarski czyli Kiszkiloszki. Jak juz wlaze na fejsa to kieruje sie tam zawsze. Projekt ten to jeden z najlepszych jakie mogly powstac w internetach. Ponizej cytuje gazete Vice i wywiad z tworca animacji panem Kajetanem Obarskim.

Kajetan Obarski to chłopak, który ma kulturowe ADHD. Swoje przemyślenia wrzuca na blogana innym pisze teksty dotyczące kulturyrobi zdjęcia miastama własny zespół. Jego gifowy projekt, Kiszkiloszki, jest połączeniem czarnego humoru z klasycznym malarstwem. Co jakiś czas pojawiają się w nich ci sami bohaterowie, najczęściej Saturn z obrazu Goi i wesoły kościotrup, którzy już stali się kultowi.
Ile czas w ciągu doby jesteś online?
Może się wydawać, że jestem wirtualnym botem, a w rzeczywistości nie istnieję w ogóle, ale tak nie jest. Niestety istnieję. Raz do razu wypluwam z siebie coś do sieci, ewentualnie popatrzę chwilę, co inni mają na ten temat do powiedzenia i zwijam cyrk. Inna sprawa, że z samym komputerem trudno jest mi się rozstać. Służy mi jako główne narzędzie do mniej lub bardziej twórczej indoktrynacji. Codziennie. Gdyby animacje, teksty czy muzyka elektroniczna powstawały w czasie jazdy na rowerze, to dziś najprawdopodobniej rozmawiałbyś z kolarzem. Takim z peletonu.

A co byś powiedział o swoim wizerunku, który konsekwentnie tworzysz w internecie?
A jaki jest mój wizerunek? Byłbym raczej marnym trenerem rozwoju osobistego. W tej chwili rozmawiasz z człowiekiem w domowym dresie. Popijam zimną kawę i palę papierosa podrapując się za uchem. Po lewej Literatura Na Świecie z 1999 roku, po prawej talerz po zupie. Mam kilka kilo nadwagi z uwagi na poważanie jakim darzę współczesne kanony piękna, a konsekwentnie unikam jedynie pokazywania swojej twarzy w internecie, gdyż ja sam, we wszystkim co popełniam, jestem najmniej istotny. Ostatecznie, wszyscy jesteśmy raczej nikim.

W którym momencie narodziły się kiszkiloszki? Czy to zmęczenie pisaniem spowodowało, że postanowiłeś tworzyć komunikaty za pomocą obrazu?
To nie to. Wydaje się, że ogólne zmęczenie. Wszak ludzka niedola jest matką wszelkich muz.

Kiszkiloszki oficjalnie narodziły się w listopadzie 2015 roku, ale znaczna część tych gifów powstawała kilka lat wcześniej. Nie widziałem większej potrzeby dzielenia się nimi ze światem. W końcu ją jednak dostrzegłem i masz, teraz sobie rozmawiamy jak jakiś Lem z Mrożkiem. Wcześniej miałem raczej święty spokój.
Masz ulubionych bohaterów, na przykład Saturna i kościotrupa, którzy powracają w twoich gifach. To coś nowego, zazwyczaj gify są impulsem, rzadko powtarzają się w nich te same motywy.
Pragnę uroczyście oświadczyć, że wbrew pozorom nie interesuje mnie scena gifiarska. Nie wiem, jak się powinno tworzyć gify. Nie wiem, jakie są standardy. Lubię skompresowane formy przekazu, więc tworzę krótkie animacje i zapisuję je w formacie GIF. A co do ciągłości, to muszę cię zasmucić, bo najzwyczajniej w świecie nie wiem.

Z twoich gifów nikt nie wychodzi cało. Jak myślisz, czemu tak bardzo śmieszy nas obrywanie jabłkiem i odgryzanie fragmentów ciała?
To nie ja kazałem Saturnowi pożerać swoje pociechy, lecz niejaki Goya. Prawdopodobnie wszyscy wiemy, co w kontekście staroitaliańskiej mitologii przedstawia ta sympatyczna scenka rodzajowa. Ja jednak lubię widzieć w niej przekaz nieco bardziej uniwersalny i gdybym był autorem tegoż malowidła, nazwałbym je po prostu „Mizantropia". Mógłby być także przyjemną metaforą Boga, który niezadowolony z efektów swojej wesołej twórczości, likwiduje jej błędny element. A czemu to was tak bardzo śmieszy? Sam sobie zadaję to pytanie. Ja, owszem, uśmiechnę się przy tworzeniu tej czy innej animacji, ale jest to uśmiech raczej szelmowski. Bo wiesz, z mojej perspektywy czarny humor ma to do siebie, że dla większości ludzi jest bardziej humorem, a dla mnie jest bardziej czarny.

Po jakie obrazy sięgasz najchętniej? Gify to twoja metoda na zwrócenie uwagi ludzi na wybranych artystów (w nieco pokrętny sposób)?
Ani trochę. Choć dobrze by było. Tego rodzaju skutki uboczne są zawsze mile widziane. Nie ma żadnego wyznacznika w wyborze obrazów. Widzę różne historie, kiedy na nie patrzę i tak sobie powstają kolejne kiszkiloszki.

Wymyślanie cały czas nowych pomysłów, szczególnie śmiesznych, pewnie jest ciężkie. Co Cię inspiruje i ile trwa tworzenie gifów? 
Pomysłów się nie wymyśla. One się pojawiają, a że często czynią to w nieprzyjaznych okolicznościach, to ciężkie jest raczej ich zapamiętywanie. Prowadzę więc mały czarny notesik, ale jak tak dalej pójdzie, potrzebny będzie duży czarny notesik. Animowanie to proces i jak wszystkie procesy - trwa. W zależności od tematu i metod, od dwóch do kilku godzin. Choć bywało i naście. Trzeba wliczyć w to także wycinanki w programach graficznych, poszukiwanie i obróbka komponentów, poprawki, zrzucanie wagi do limitów Tumblera i wszystkie inne żmudne czynności, które kryją się za kilkusekundowym, ruchomym obrazkiem.

A w jaką stronę pójdą kiszkiloszki? Będziesz kontynuował to, co robisz teraz, czy może sięgniesz nie tylko po klasyczne obrazy?
Raczej nic mnie nie ogranicza. Będę kontynuował i sięgał po nowe. Mowa tu nie tylko o malarstwie. Pozwolę sobie także tworzyć zupełnie autorskie animacje (jak te z radosnym szkieletem). Ile można jeść tę samą zupę?

Gify stają się od jakiegoś czasu potęgą w internecie. Wszyscy lubią je oglądać, szerować, „pożyczać". Jak to jest z kwestią autorstwa? Widziałem, że ostatnio miałeś z tym problem.
Masz na myśli osławionego gitarzystę jednego z zespołów, który w pewnym sensie przywłaszczył sobie moją animację, publikując ją w formie przetworzonego wideo bez podania autorstwa? Mówiąc kolokwialnie, trochę mi to zwisa. A trochę nie. Zwisa, bo nie on pierwszy i nie ostatni. Nie zwisa natomiast, głównie dlatego, że przez takich i innych niewdzięczników zmuszony jestem podpisywać swoje prace. Podpisy szpecą. „autor nieznany" i „źródło: internet" trochę bolą, bo przecież nie dość, że ja to widzę (i niech oni wiedzą, że ja patrzę) to do tego znam autora i nie ma on na nazwisko Internet.

Jest też taki zmyślny proceder, bardzo popularny wśród licznych facebookowych fanpejdży. Polega on mniej więcej na tym, że takowe publikują cieszące się popularnością gify bez podania autorstwa, ale za to nie zapominają wklepać link do siebie. Wszystko po to, by osoby, które szerują ich post z moim gifem przekazywały dalej błędną informację o tym, gdzie można znaleźć tego więcej. Ja mam na takie taktyki określenie zaczynające się na „sku" a kończące na „syństwo". Ale oni twierdzą, że to się nazywa: "marketing".
Czy dzięki swojej perspektywie czujesz, że możesz być bardziej szczery i autentyczny, zamiast owijać w bawełnę?
Pytasz mnie czy moja szczerość jest bardziej szczera od szczerości? Stara dobra punkowa szkoła: Prawda przede wszystkim. Tyle, że prawda jest pojęciem obrzydliwie subiektywnym, prawda?

Gdybyś miał komuś zadedykować swoje gify, to kogo byś wybrał?
Pawłowi. Mojemu, nieżyjącemu od osiemnastu lat chomikowi. Świeć Panie nad jego duszą.

Saturday, 9 April 2016

Dziewucha-dziewuchom#dziewuchydziewuchom

Ciocia zla!ciocia wredna!ciocia pierwszy raz selfie czyli morda tlusta na wasz ekran. Jesli to zrobilam to chyba jest powod. Powod powrotu do jesieni sredniowiecza w spoko koko kraju. Nie godze sie. Popieram swiadomosc. Wybieram walke. Poczyniam glosic to co robia polskie kobiety, ktore walcza z episkopatem. Oni choc nigdy nie uzywam podzialu na oni,my i inne chooje grzebia znow w dooopach Polek! #dziewuchydziewuchom
Pamietajcie ten hashtag. Walczcie siostry! Dziekuje juz wszystkim tym, ktorzy protestuja dzis za prawem kobiet.
Tak trzymac!