Thursday 14 June 2012

plecakiem byc


Otóż, będąc plecakiem  bardzo się staram nie przeszkadzać motocykliście, czyli nie rozpraszać jego uwagi, nie robić głupot, nie machać bez sensu rękami, nie wiercić się, siedzieć prosto, najlepiej udawać kota, który udaje bochen i w ogóle nie podskakiwać.
A poza tym będąc plecakiem:
- patrz na drogę. Głównie dla przyjemności. Ale lepiej widzieć najbliższy zakręt-jeśli go nie zauważysz zakręci Ci się nieprzyjemnie w głowie i na chwilę zrobi się słaboooo;
- w dłuższą podróż, tak na wszelki wypadek, zabierz ze sobą więcej myśli. Mogą się przydać;
- zamknij dziób i zamknij kask. Mucha, która pędzi 120 km/h i trafia cię w oko to większe zło niż mucha paradująca po urodzinowym torcie;
- wygodny, motocyklowy strój, wyposażony w ochraniacze to podstawa. Podróż na motocyklu to nie jest rewia mody;
- skup się i sięgaj, gdzie wzrok nie sięga, bo kierowcy czasem trzeba pomóc;
- w mieście miej oczy dookoła głowy i nie wahaj się myśleć- czasem od plecaka zależy, czy motocykl się wywali, czy nie[1];
- baw się dobrze!
To porady Ani Jackowskiej. Z jej blogu oczywiscie
Plecakiem bylam juz drugi raz. Uprzednio bylo cieplo jak przystalo na Grecje i jakos tak lzej bo i sprzet i bez niespodzianek no i przede wszystkim mialysmy duzo duzo czasu. Wtedy byl intercom. Rozmowa i takie pierdy podczas jazdy. Nie mamy ustalonych kodow porozumiewania sie. Siedze cicho. Gdy tylko cos sie dziej zlego czy dobrego lub tez cos ciekawego widzimy lekko szturchamy sie w .Zona mnie w kolano lewe a ja Ja w biodra.Bez GPS`A tylko mapy i znaki. Gdy cos nie pasuje albo pasuje klikamy sie dla pewnosci. Czasem tez glaszczemy by podziekowac sobie za wspolprace.
Ten wyjazd mialam muzyke w uszach. tzn Instytucja Zony zmieniala karte pamieci do telefonu i dostalam plik muzyczny w spadku. Rozpietos muzyczna od Rammsteina do Modern Taling. Smieszne. Nie Przy Ramstainowym Mutter chcialo mi sie wyc, zwlaszcza jak mamy 23.00 konca wiosek nie widac. Zimno tnie cialo, deszcz doslownie wrzyna sie pod ubranie. Natomiast Mlode Tloki to wesoly akompaniament Bretonskiego orszaku weselnego. Spontanicznosc pojazdow weselnikow. Przystrojone domostwa i auta. Kierowcy trabia a ja macham rekoma! Sobota popoludnie cudna pogoda przyjazne miejsce wymarzony obrazek na slub. Tak po polskiemu. Wezmy poprawke, ze to region rolniczy. Pola dziwnie znajome a zboza zaczynaja sie moze nie zlocic ale powolutku dojrzewac.
Co nalezy do plecaka czyli mnie machanie innym bikerom. W Polszy lapki w gore. Na Wyspach energiczne potrzasniecie glowa lub lapka. a we Francji to potrzasniecie prawa noga bikera, hmm i robia to naprawde? Wierzyc sie nie chce ale to prawda.
Nie moge sie krecic. Na autostradach gdy slonce 130 km/h nie moge niczym ruszyc. Z ledwoscia obracam glowe. Targa wiatr i tylko gdy za duzo nieruchomo mysle o pokreceniu noga wtedy utrzymuje balans. Jesli to prawa noga to bilan przenosze na lewa reke, i tak z lewa noga podobnie. Stopy nie moge zbyt dlugo przymac swobodnie bo grozi urwaniem. Rece na kolanach. Kark napiety. Podczas postojow maksymalnie.. tancze. Ruszam biodrami i tak jak to sie uczylo pajacyki skacze. W  miejscu biegne. Zabiegi pomagaja na krotko ale zawsze. Do Francji mialam pod tylkiem poduszke)) Pomogla wiele) ale podczas 3 dnia ulewy niestety musialam  sie z nia pozegnac. Nie moglam pozwolic sobie na zapalenie pecherza. Wystarczyly przemoczenie, przemarzniecie, kolka w prawym boku i rwanie prawego barku?? To u mnie. Instytucja Zony walczyla z wszystkim co ja, tylko bez kolki) Za to musiala wiecej zniesc wody i zawiewania wody spod kol 12 lub 18 TIR`ow lub paskudnych szustowek a gorzej tej wody z dziur. Czy narzekam nie ja sie rozkecam dopiero))

No comments:

Post a Comment

Note: only a member of this blog may post a comment.