Monday 16 March 2015

z kulturka, jak to CIA ludzi zabija

Kill the messenger- to dramat polityczny. Fakty, ktore sie zlozyly na film dzialy sie naprawde. Historia opowiedziana to  niechlubna akcja sprzedazy narkotykow przez rzad Hameryki> Narkotyki byly kupowane w Nikaragui. Slynne Oliver North Gate i obalenie czerwonych w Nikaragui. Pic na wode! Ktory zebral zniow smierci w calych Stanach. Glownie Californni. Oczywiscie dziennikarz nazwiskiem, Garry Webb sprawe odkrywa ale wkrotce po niej ginie okreslanej smierci samobojczej???? Final sprawy oczywiscie przeslonila afera Monica Levinsky a opinia publiczna miala sie zadowolic czy material organiczny na sukience Moniki nalezy do wskazanego mezczyzny urzedujacego w Gabinecie Oralnym.



Dawid Webb to dziennikarz sledczy w The San Jose News. Ma zone i troje dzieci. Do tego niezly leb. Publikuje w gazecie wyniki sledztwa kokainowej epidemii w Californni. Narkotyk przemycala nikaraguainska organizacja Contras. Za sprzedaz kasa szla do nich. O wszystkim wiedzialo CIA i ochoczo kupowala im bron. 
Bezsilnosc, okropnosc dla mieszkancow. Nie pomogla publiczna debata z udzialem spolecznosci miast Califonijskich. Sprawe duszono. Ja jestem kontent, ze to sie wywleka i ze producenci jak Michael Sheen, Andy Garcia, Ray Liotta, Barry Pepper, Mary Elizabeth Winstead, Roseamarie DeWitt, Paz Vega, Oliver Platt, Richard Schiff, Michael K. Williams i przede wszystkim Jeremy Renner jako glowny bohater maja jaja. 
Jak to dobrze, ze niektorzy mysla i wywlekaja na swiatlo dzienne  choc skrawki przekretow rzadowych. 
Kill the Messanger w rezyserii Michaela Cuesta i scenariuszu Petera Landesmana oparta jest na ksiazce Kill the Messanger, piora Nicka Schou.
Gary Webb cala afere nazwal Dark Alliance.


NARKOTYKI I MEDIA – NIEWYSŁAWIALNE TAJEMNICE


Kiedy Gary Webb, energiczny i odważny dziennikarz piszący dla gazety Mercury News z San Jose opublikował w sierpniu 1996 roku swój cykl artykułów, przez większą część roku na Wschód toczyły się z łoskotem fale oburzenia.
Webb spędził rok na odkrywaniu nikczemnych tajemnic otaczających crackową kokainę i sposób, w jaki zapanowała ona w Los Angeles. Jego trzyczęściowy artykuł nosił tytuł „Mroczne przymierze” i zawierał między innymi nazwiska byłych ważnych postaci z wspieranego przez CIA ruchu Contras. Webb otrzymał poparcie swojego wydawcy i pozostałych dziennikarzy piszących dla Mercury News. 
Gazeta założyła nawet stronę internetową przeznaczoną na ten cykl artykułów i opublikowała elektroniczne kopie ważnych dokumentów potwierdzających to, co podawały artykuły.W międzyczasie fala ta dotarła do Waszyngtonu i nie zatrzymana popłynęła dalej do Langley w stanie Wirginia– siedziby Centralnej Agencji Wywiadowczej.Po pewnym czasie z Langley ruszyła w drugą stronę jeszcze potężniejsza fala. 

Gary Webb wypowiedział rzecz niewysławialną. Powiedział oczywistą prawdę, która od dawna była dobrze znana większości dziennikarzy, polityków, profesorów akademickich, oficerów, polityków, a także personelowi agencji wywiadowczych i innym wtajemniczonym ludziom, i to od dziesięcioleci. Ta wypowiedziana przez Webba prawda mówiła, że CIA jest zaangażowana w hurtowy handel nielegalnymi narkotykami.

Nim minął rok, koledzy Webba z Mercury News wycofali swoje poparcie dla niego i zaczęli go potępiać. Taka była siła sygnału, który nadszedł z wschodniego wybrzeża. Wynikało to z ich obaw o własne kariery zawodowe, a zwłaszcza o awans do bardziej znanych agencji prasowych. Nastąpił klasyczny przypadek potępienia przez związek. 

Co gorsze, niezłomny do tej pory wydawca Webba, również go potępił i opublikował w Mercury News artykuł redakcyjny, w którym starał się udowodnić, że jakość twierdzeń Webba zawartych w cyklu artykułów „Mroczne przymierze” byławątpliwa. Z jego wstępniaka wyraźnie wynikało, że to, co zostało powiedziane, wcale nie zostało powiedziane. Orwell nazywał to „podwójną mową”.

Za karę, że się odważył powiedzieć prawdę, przeniesiono Webba do filii biura Mercury News w małym miasteczku z dala od centrali. Webb zatrzymał tę pracę lub raczej swego rodzaju wegetację. Trudno mieć o to do niego pretensję, zwłaszcza że miał na utrzymaniu rodzinę. W zaistniałej w mediach sytuacji raczej nie mógł liczyć na znalezienie pracy gdzie indziej. Wydawca zatrzymał go w pracy, lecz mimo to zasługuje na potępienie za to, że ograniczył wolność wypowiedzi dziennikarza, ulegając presji. 

Niektórzy byli koledzy Webba awansowali na wyższe i lepiej płatne stanowiska w upragnionych ogólnonarodowych agencjach informacyjnych. Mogli tam pisać, co się im tylko podobało, pod warunkiem że ich artykuły nie dotyczyły niczego, co było niewysławialne. Bez niezależnej i odważnej Czwartego Władzy (prasy) nie ma obrony przed subtelną i nieustępliwą kampanią zmierzającą do zdławienia demokracji we wszystkich jej aspektach z wyjątkiem nazwy. 


Kiedy Webb zabierał się do swojego mającego wywołać trzęsienie ziemi dochodzenia, był nieświadomy ogromnego zagrożenia, jakie stworzył establishmentowi z kręgów bezpieczeństwa narodowego i polityki. Jego artykuły ujawniły złowrogą politykę, której początek sięga II wojny światowej – tajną kontrolę sprawowaną przez rząd Stanów Zjednoczonych nad przemysłem narkotykowym w skali globalnej, która trwa od dziesięcioleci. Była to jedna z tych wielkich, niemożliwych do przełknięcia tajemnic, którą tajny rząd stara się zachować w tajemnicy. Jest jeszcze wiele innych tego rodzaju tajemnic.






http://davidicke.pl/forum/tajne-wojny-narkotykowe-cia-t4876.html

No comments:

Post a Comment

Note: only a member of this blog may post a comment.