Monday, 1 August 2016

tera jest wojna, kto handluje ten zyje, i czasem sie vodki napije

Oglaszamy raj: Onet prognozuje. Troche maciagniety ten artykul. Nie mozna fatalizowac tak straznie czas dwoch tygodnii. Przynjamniej ciocia w to nie wierzy. Na poczatek daje przyklad Diageo. Tak sie sklada,ze fabryka alko jest dwie wiorsty od cioci a ta jak wiadomo mieszka w Szkocyji.
Wiadomo powszechnie, ze we wojne oprocz podstawoego chleba i nafty, potrzeba vody. Gdy lepi czy gorzy zawsze trzeba sie napic. Bo to i spoleczenstwo madre wypije a glupim da odwagi i bardziej zmanipuluje glupsze rozumy. Jakby nie liczyc bedzie  ...weselej!!!

Producent napojów alkoholowych Diageo również odnotowuje wyższą sprzedaż i poinformował, że firma nie odczuła żadnych negatywnych skutków referendum. Diageo jest największym światowym producentem szkockiej whisky w większości eksportowanej, dzięki czemu może skorzystać na osłabieniu funta.

Jak wynika z opublikowanych w czwartek sondaży skutki decyzji Brytyjczyków o wyjściu z Unii Europejskiej uderzyły w krajową gospodarkę – w jednym z największym banków pracę straci kilka tysięcy osób, wzrosły koszty Forda i maleje wskaźnik zaufania konsumentów.

Brexit. Konsekwencje dla brytyjskiej gospodarki

Przygotowując się na spowolnienie wynikające z Brexitu Lloyds Banking Group poinformował, że zwolni kolejne 3 tysiące osób. Jednocześnie Inchcape, jedna z największych brytyjskich firm specjalizująca się w sprzedaży samochodów szacuje, że zmniejszy się wzrost liczby nowo rejestrowanych aut.Dyrektor finansowy Forda Bob Shanks powiedział, że osłabienie funta po referendum z 23 lipca kosztowało firmę w drugim kwartale około 60 milionów dolarów.
W 2016 roku wpływ referendum na wyniki Forda, który w Wielkiej Brytanii sprzedaje około 30 procent samochodów sprzedawanych w Europie, wyniesie 200 milionów dolarów, a każdy kolejny rok aż do wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii może kosztować firmę od 400 do 500 milionów dolarów. Zabierając głos w Detroit Shanks powiedział, że omawiane są wszystkie możliwości obniżenia kosztów w Europie, ale na razie Ford nie jest w stanie przewidzieć, czy zostanie zamknięta jakaś fabryka.

Co zrobi bank Anglii?

Miesiąc po referendum ostatnie oznaki spowolnienia gospodarczego najprawdopodobniej skłonią Bank Anglii do działania i wielu ekonomistów uważa, że 4 sierpnia bank obniży stopy procentowe i może wznowić wykup obligacji, żeby zasilić gotówką system finansowy.- Społeczeństwo wciąż odczuwa skutki referendum i wyraźnie zmalał wskaźnik zaufania konsumentów – powiedział Stephen Harmston z instytutu badania opinii publicznej YouGov.
Lloyds, największy brytyjski bank detaliczny poinformował, że do końca 2017 roku zamierza obniżyć koszty o 400 milionów funtów (530 milionów dolarów) zmniejszając ogólną liczbę zatrudnionych wynoszącą 75 tysięcy przez dodatkowe redukcje (oprócz 4 tysięcy osób, których zwolnienie zapowiadał już wcześniej). Możliwe jest też zamknięcie kolejnych 200 oddziałów.
„W następstwie referendum prognozy dla brytyjskiej gospodarki są niepewne, bo mimo że dokładny wpływ zależny jest od wielu czynników, w tym negocjacji z Unią Europejską i wydarzeń politycznych i ekonomicznych, zwolnienie tempa wzrostu wydaje się prawdopodobne” – napisał bank.
Przed głosowaniem gospodarka rozwijała się prężnie, ale ekonomiści uważają, że przedsiębiorstwa i klienci zredukują wydatki, choć osłabienie funta okazało się korzystne dla niektórych firm, które większość dochodów pozyskują za granicą.Akcje Rolls-Royce’a gwałtownie zyskały po ogłoszeniu, że w drugim kwartale zyski mogą wzrosnąć dzięki większej sprzedaży dużych silników lotniczych.

Skorzysta też Merlin Entertainments, do której należą takie atrakcje turystyczne jak Muzeum Figur Woskowych Madame Tussauds i Legoland, ponieważ tańszy funt przyciągnie więcej zagranicznych turystów.
Ale biuro podróży Thomas Cook obniżyło prognozy zysku, ponieważ słaby funt w połączeniu z atakami w Europie i nieudanym zamachem stanu w Turcji skłonił Brytyjczyków do zmiany zagranicznych planów wakacyjnych.
Wskaźnik zaufania konsumentów spadł w lipcu o prawie pięć punktów do 106,6 – dorównując największemu spadkowi w ciągu sześciu lat i pobijając rekord najniższego poziomu od 2013 roku, jak wynika z sondażu przeprowadzonego przez YouGov i Centre for Economics and Business Research.Sondaż pokazał, że konsumentów najbardziej niepokoi możliwy spadek wartości ich domów.
Wskaźnik Komisji Europejskiej dla Wielkiej Brytanii odnotował w lipcu największy miesięczny spadek od stycznia 1991 roku i pobił rekord najniższego poziomu od czerwca 2013 roku.
Ceny domów wzrosły w lipcu, ale z powodu opóźnienia dane nie odzwierciedlają jeszcze wpływu referendum, poinformowała Nationawide udzielająca kredytów hipotecznych.
Największa brytyjska agencja nieruchomości Countrywide ogłosiła ostrzeżenie o niewykonaniu planów finansowych twierdząc, że po referendum nastąpiła stagnacja na londyńskim rynku transakcji komercyjnych i mieszkaniowych.
Zdaniem ekonomistów wydatki konsumenckie to jedyna nadzieja, że Wielka Brytania uniknie recesji wynikającej z Brexitu. Ale według sprzedawców po referendum sprzedaż gwałtownie spadła, jak wynika z sondażu opublikowanego w środę.
Francuska agencja reklamowa JCDecaux zapowiedziała, że obniży inwestycje w Wielkiej Brytanii uzasadniając decyzję nieprzewidywalnymi skutkami wyjścia Brytyjczyków z Unii dla gospodarki i dochodów z reklam.

Cios dla firm budowlanych i sklepów detalicznych

Royal Institution of Chartered Surveyors (RICS) podała informację, że w budownictwie nastąpił po referendum spadek wzrostu.
Respondenci sondażu RICS przewidują, że w ciągu 12 miesięcy nastąpi jednoprocentowy wzrost obciążenia roboczego jednego pracownika lub maszyny w jednostce czasu, a w pierwszym kwartale przewidywali wzrost o 2,8 procent.
Brytyjski rynek nieruchomości odczuł najbardziej skutki referendum - akcje firm budowlanych odnotowują spadki, ponieważ inwestorzy wycofują się z komercyjnych funduszy, a to powoduje, że wiele z nich musiało zawiesić działalność.
Firmy budowlane obniżyły prognozy zatrudnienia, tak jak i sprzedawcy detaliczni, którzy poinformowali, że przed zbliżającym się referendum nastąpił w drugim kwartale najszybszy w ciągu dwóch lat spadek ekwiwalentu pełnego wymiaru czasu pracy.
Ale sondaż przeprowadzony przez British Retail Consortium pokazał, że 93 procent sprzedawców detalicznych zamierza w ciągu następnych trzech miesięcy utrzymać zatrudnienie na niezmienionym poziomie, natomiast w drugim kwartale ubiegłego roku było to 83 procent.
Trzeci sondaż opublikowany w czwartek pokazał, że wzrost zarobków w Wielkiej Brytanii mocno spowolnił. Wzrost mediany płac w ciągu trzech miesięcy do końca czerwca wynosił 1,8 procent trzeci miesiąc z rzędu; przez dwa wcześniejsze lata dwa procent były normą, jak podaje XpertHR, firma internetowa specjalizująca się w zasobach ludzkich.
- Wciąż nie wiadomo, jak niepewność związana z wynikami referendum wpłynie na płace, ale wydaje się, że przez następne miesiące wzrost będzie słaby – powiedziała Sheila Attwood pracująca dla XpertHR.
Bodźcem dla brytyjskiego rządu do wspierania inwestycji po wyjściu kraju z Unii Europejskiej może być czwartkowa decyzja francuskiego państwowego koncernu energetycznego EDF o zatwierdzeniu 18 miliardów funtów (24 miliardów dolarów) na budowę nowej elektrowni jądrowej w południowo-zachodniej Anglii.

Friday, 29 July 2016

Raban. Robcie raban

Raban. Robcie raban. Slowa papieza Franciszka zostaly zle przetlumaczone.
Doszlo do nieporozumienia w tlumaczeniu.  W jezyku polskim wszystko jest zle tlumaczone. Polaka A z B tez nie moga sie zrozumiec. Co dopiero obcojezycznego papieza socjaliste zrozumiec o co Mu chodzilo?
Dwoch zdan nie zrozumiec. Moze Franciszek jeszcze plecie androny. Wszak byl w Boliwii a tam otrzymal woreczek z liscmi koki. Moze tak zuje i substancja miesza jezyki. Ba, w glowie tez mysli ma pokrecone. O jakims tam milosierdziu, uchodzcach, by kochac i homosekusualistow przepraszac. Ba jezdzic rowerem, trawajem, ekologiem byc???
Papiez Franciszek powiedzial do mediow, ze swiat jest wstanie *wojny w kawalkach*. 
Biskup Rzymu spotkal sie z polskim episkopatem. Za zamknietymi drzwiami. 
Zas widzimy calujacy rzad spoko koko kraju. Z twarzy rzadzacych widzimy dyskomfort na slowa papieza.. Ciekawe czy zrozumieli? Dla rozsadnych to niewyobrazalne, jak mogli spojrzec Franciszkowi w oczy. Z geba islamskiego komando Blaszczaka, za skrzeczaca starszydlem. Zbyszkiem Ziobro, ktory uchyla wyrok drukarza, ktory stracil zarobek, obrazony na Kampanie Przeciw Homofobii? Przeciez to niepojete, robic co innego a myslec co innego. Gdzie jakis posel wystawia fucka w parlamencie? Potem slini sie do pierscienia papieskiego?
Gdzie rzad co dzien wyznacza sobie nowego wroga. Na dzis przypominam sa to Ukraincy! Przedwczoraj przeczochrali uczestnikow Powstania Warszawskiego. Wczesniej poznaniakow z Czerwca 1956 roku!
IPN nie wie co to Jedwabe a pogrom kielecki nie miesci sie juz w glowach.
Moze to i lepiej, ze mlodziez, ktora zjechala na SDM ze swiata nie rozumie polskiego hejtu. Niech tylko zapamieta to co dobre.

Na koniec sw. Jan Maria Rokita od Kapelusza w samolocie, jest zniesmaczony papiezem.

- Przemówienie wawelskie Franciszka (...) to nie było ważne przemówienie, padały ogólniki, ale nic, co by szczególnie przemówiło do serca człowieka - mówił WP Jan Rokita. - To nie jest papież asceta. Sama jego postura, brzuszek i makarony, którymi się obżera, nie wskazują na ascetyczny styl życia - to człowiek żywiołowy - ocenia Rokita. Zaznaczył także, że on na miejscu Franciszka zamiast okazywać czułość żebrakom, prostytutkom i więźniom, okazałby ją kapłanom, którzy pełnią trudną służbę we współczesnej Europie.

Tyle o obzarstwie hierarchy.

Na podworku naszym i Waszym czyli trwa tourne Teresy May. Podzielila sie wrazeniami z broszek. Nie zabraklo zachwytow nad szpilkami. Zwlaszcza tymi wpychanymi w rozne otwory.

Brexit juz dosiegnal szkockich farmerow. Lapie za gardlo kulture. Ciekawe czy zlapie za lby Faradza?

May repeated that message in Warsaw, saying the voters had sent a “very clear message that they do not want free movement to continue as it has in the past”.
In response, Beata Szydło, the Polish prime minister, stressed that Poland sees the free movement of people as a key issue. “Any arrangement between the European Union and the United Kingdom in the future regarding freedom of movement is likely to be the most important part of the negotiations between both parties,” she said. “It will not be easy. But I think both for Britain and the EU it is very important that this issue – one of the four freedoms of the internal market – is saved.”May also repeated her position that Polish and Slovakian workers in the UK will have their right to remain preserved only if UK citizens enjoy those same rights in Poland and Slovakia.
The prime minister said: “We value the contribution that Poles have made to the UK. While we are a member there will be no changes. It is important that we see the rights of British people in other EU countries as also being respected. We also want to get the right deal for goods and services.”
The Polish prime minister appeared to have accepted May’s overarching position that citizens’ rights should be reciprocal after Brexit. However, the reference was vague and neither leader specified whether they were referring to movement, residency or benefit access.Szydło said: “It is for us to negotiate to ensure the rights of Polish citizens in the UK and those of UK citizens in the European Union be maintained.’’
At both events, May stressed that she is keen for the UK to have its own distinct relationship with the EU rather than an “off the shelf” model previously negotiated with other nations such as Norway or Switzerland.“We should be driven by what is in the best interests of the UK and what is going to work for the European Union, not by the models that already exist,” she told the news conference in Bratislava. “We need to find a solution that addresses the concerns of the British people about free movement while getting the best possible deal on trade in goods and services.”This indicates that she is hoping her new minister for Brexit, David Davis, will be able to strike a bespoke deal that manages a balance between controlling free movement and preserving free trade.
However, anything less than an end to free movement that sees EU citizens treated in the same way as citizens from the rest of the world is unlikely to satisfy the most hardline pro-Brexit MPs in the Conservative party and activists in Ukip.
The task of negotiating trade deals with the rest of the world has been given to Liam Fox, the new trade secretary, who has been in the US attempting to initiate talks. However, the US has said it is difficult to begin meaningful discussions until the UK is out of the EU.
Fox was also overruled by No 10 when he suggested the UK could leave the customs union, subsequently stressing that no decision had been taken.

After Brexit will the loss of EU funds pose a threat to UK arts?

The UK creative world is warning of the damage Brexit could have on the arts – at a time when they are more economically vital than ever


 

As Britain grapples with the behemoth that is Brexit, culture and the arts face a much bigger job than simply keeping their many fans happy: the most varied and productive sector of national life now needs to somehow keep driving the British economy.
Up until last month, thanks to the dominance of English-language films and television, as well as the wide interest in British visual arts, dance and music, an advantageous relationship with Europe had been assumed for decades.
Now some of the funding pipelines are to be cut off for good while rich, homegrown donors begin to feel the pinch of renewed austerity. As European grants dwindle, so the smaller seedbed organisations that have inspired and developed British talent will shrink. New limits to freedom of movement could well deter potential job exchanges, while tens of thousands of valuable visiting arts students may put Britain further down their list of attractive places to acquire learning.
Understandably then, an overriding fear of isolation has dominated reaction in the arts world since the referendum vote. But are these jittery cultural nerves misplaced?



“That success is built upon the extraordinary talent which exists in this country, an amazing cultural heritage, the English language and a tax system designed to support and encourage growth in the creative sector,” said the culture secretary, adding: “None of this is changed by the decision to leave the EU and I am confident that our creative industries will continue to thrive and take advantage of the new opportunities which are opening up to do business across the world.”This month Whittingdale was bullish as his department trumpeted the news that jobs in the creative industries have increased three times faster than the national average, generating almost £10m an hour for the economy.


Milton Keynes and Dundee, all likely candidates for Britain’s scheduled chance to hold the coveted European City of Culture title in 2023. Leeds is carrying on preparing its bid and still expects to be asked to apply any day now.

Across the Pennines at Liverpool’s renowned Everyman Theatre the artistic director, Gemma Bodinetz, spoke to the Observer from inside its Stirling prize-winning auditorium, built with the help of European funds.

“But the implications for the arts don’t end with money. There are a host of other issues that we must address over the coming months: international artistic exchange, export of cultural products, copyright, visas and access to training in European centres of excellence, to name just some.”
The European programme that West mentions was created in January 2014 as a joint fund to inject money into both media and culture. The overarching European commission, together with the European investment fund, also launched a €121m fund to support smaller enterprises in the creative world, expected to result in more than €600m of bank loans throughout member countries in a six-year period. Helpful wads of this cash have already washed up on British shores.

Thursday, 28 July 2016

rozdzielnosc majatkowa, czyli nigdy nie wiesz co kombinuje droga plowka

Rozdzielnosc majatkowa czyli nie wie lewica co czyni prawica.
Jesli glosy w twojej glowie ucichna to domyslaj sie, co te skorw. kombinuja?



Ministerstwo Glupich Krokow zapowiada wyjscie panstwa inglickiego ze struktur UE. Polityka wyprowadzania pieniedzy z tegoz panstwa od zawsze budzila kontrowersje. Stalo sie i to teraz, gdy maz PM Theresy May pracuje tam gdzie pracuje. Czyli wszyscy wiedza ale nie wiedza. Philip May. Szpilkowa Theresa zapowiedziala walke z firmami i osobami unikajacymi odprowadzania podatkow. Nie wiedzac przy tym, iz jej maz doradza firmom inwestycyjnym, ktorym kapital odprowadzany jest z Wielkiej Brytfanny!
Otoz Philip May nie jest odpowiedzialny za plany inwestycyjne a jedynie doradza klientom???
Przede wszystkim mowa tu o Amazon i StarBOG, potocznie zwany Starbuniem!
Philip May dodatkowo zasiada w funduszu inwestycyjnym Capital Group z siedziba w hameryce. Konkretnie w Miescie Aniolow. 
Mozna jeszcze doliczyc sie udzialow w JP Morgan Chase, Lockheed Martin, Merck & Co, Philip Morris International i kochani tu boma nasza jedyna sluszna lina Ryjan.
Czy dalej kontynuowac mam co czyni maz StraSzydlo? tak, tu tez jest rozdzielnosc majatkowa.

bezdusznosc ciocina



Jak to jest, ze kilkoro idiotow psuje opinie milionom. Tak jest we wszystkich spoleczenstwach. Jak mozna nazwac dusze swoja, narodowa? Kolejne moze i najwazniejsze dla cioci pytanie. Takie bardzo osobiste wymyslone podczas wypowiedzi nowego prezesa IPN, Jaroslawa Szarka. Do doktoratu, nie wystarcza przeczytane ksiazki. Potrzebna jest takze polska dusza.
Cioci zabraklo tego czynnika. Jak wiadomo jestem  bezduszna. 
Dzis przyczynek dlaczego uwaza sie uchodzce jako terroryste. Dlaczego kazdy mysli, ze muzulmanin to terrorysta i na ile papiez Franciszek, lewacki papiez pomoze prawicowej mlodziezy!

Strach to idealna pożywka dla autorytarnych rządów.  Zatrzymanie inwazji „obcych” możliwe jest tylko pod rządami silnej ręki. Wiele mediów w imię klikalności, a co za tym idzie zwiększonych przychodów z reklam, ten strach karmi, podsyca i pielęgnuje. Idzie ramię w ramię z rządzącymi w Polsce politykami i prącymi do władzy w całej Europie prawicowymi populistami. Te media pełnią dziś wobec populistycznej prawicy rolę pożytecznych idiotów.  A jedni i drudzy, czyli i te media i ci politycy, spełniają rolę pożytecznych idiotów wobec ISIS.
Czy naprawdę uważasz, że prawie miliard muzułmanów jest odpowiedzialnych za terroryzm?
W latach 80-tych i 90-tych mogłabym zadać wielu Niemcom pytanie – czy naprawdę uważasz, że wszyscy Polacy to złodzieje samochodów, a wszystkie Polki to prostytutki?
Nie godzę się na odpowiedzialność zbiorową, to już było, w komunie. Zadziwia mnie, jak ci którzy piętnują innych jako „lewactwo”, sami zaczynają stosować bolszewickie metody.  Miliony niewinnych ludzi nie odpowiadają za zbrodnie popełniane przez odsetek czy promil.
Z terroryzmem należy walczyć, terrorystów sądzić i skazywać na dożywotnie więzienia , albo zastrzelić na miejscu, kiedy tylko w ten sposób można zapobiec  ich ucieczce lub ratować ludzi. Ale nie można obarczać winą uchodźców, którzy uciekają przed wojną, terrorem czy głodem.  W dodatku część z nich w ogóle nie jest muzułmanami – tak jak część Polaków nie jest katolikami. Choć jedni urodzili się w kręgu kultury islamu, a drudzy w kręgu kultury katolickiej.
Odpowiedzialność zbiorowa to zasada, według której za zbrodnie czy przewinienia pojedynczych osób odpowiada cała grupa. Według tej zasady za zamachy terrorystyczne przeprowadzane przez zwolenników tzw. państwa islamskiego odpowiadają wszyscy muzułmanie.

Zasadę odpowiedzialności zbiorowej stosowali hitlerowcy w czasie okupacji – w wielu polskich miastach, wsiach i lasach można dziś znaleźć tablice upamiętniające ofiary odpowiedzialności zbiorowej. Dzień po zamachu na Kutscherę Niemcy rozstrzelali w Warszawie trzystu  Polaków.  Trzysta osób straciło życie ponieważ kilka zupełnie innych osób zabiło jednego Niemca.

Odpowiedzialność zbiorową stosowały i stosują systemy totalitarne – Kambodża Pol Pota, Związek Radziecki Stalina, Chiny Mao.
Dziś w Polsce (ale nie tylko w Polsce) odpowiedzialność zbiorową w wersji hard określa zasada „wszyscy muzułmanie to terroryści”. W wersji light – „każdy muzułmanin może być terrorystą”.
To tak, jakbyśmy patrząc na terror Irlandzkiej Armii Republikańskiej w latach 70-tych i 80-tych  uważali, że wszyscy katolicy to terroryści, lub że wszyscy irlandzcy katolicy to terroryści.

Konwencja Genewska zasadę odpowiedzialności zbiorowej stawia na równi z torturami, braniem zakładników i  handlem ludźmi. Również polska konstytucja odrzuca zbiorową odpowiedzialność: Art. 42 Konstytucji RP Pkt 1. „Odpowiedzialności karnej podlega ten TYLKO (podkreślenie moje) , kto dopuścił się czynu zabronionego pod groźbą kary przez ustawę obowiązującą w czasie jego popełnienia…”

Kiedy wpisze się w internetową wyszukiwarkę frazę „ Polak zabił” wyskakują dziesiątki linków do artykułów opisujących zbrodnie dokonane przez Polaków, również te, w których morderca posłużył się maczetą.  Czy to oznacza, że wszyscy Polacy są winni tych zbrodni?

Lęk przed obcymi, których synonimem stało się słowo „uchodźca” agresywnie podsyca wiele mediów, oczywiście nie tylko polskich . W dzień zamachu w Monachium wszystkie popularne polskie portale obszernie o nim pisały spekulując przy okazji, że to kolejny islamski zamach. Następnego dnia okazało się, że co prawda zamachowiec miał irańskie korzenie, ale celował właśnie w imigrantów, a nie w Niemców – i już ta informacja znalazła się na mało klikalnych miejscach. Nie znalazłam na polskich portalach informacji, że następnego dnia trzech młodych uchodźców uratowało życie starszej Niemce, która wpadła pod S-bahn.
No cóż, 25 lat pracuję w mediach, znam te mechanizmy, przez te wszystkie lata niejedną awanturę na ten temat stoczyłam z moimi współpracownikami.
Nie można zgodzić się z absurdalnym poglądem, że miliard ludzi na świecie pała chęcią zamordowania pozostałych sześciu miliardów. I że ludzie uciekający przed wojną, terrorem, głodem i islamskimi fanatykami przyjeżdżają tutaj  by nas wszystkich zabić i zabrać nam Europę.
Oczywiście, że są wśród nich złodzieje i zabójcy. Tak jak są złodzieje i zabójcy wśród autochtonów.  I o czym to świadczy, poza tym, że w każdej społeczności są ludzie dobrzy i źli?
Europol, który ostrzega właśnie przez setkami potencjalnych terrorystów w Europie, wyraźnie mówi, że:
„ISIS nie wykorzystuje systematycznie strumienia uchodźców napływających z Bliskiego Wschodu do Europy do przemycenia własnych bojowników. Nie dysponujemy konkretnymi dowodami na poparcie tej tezy – powiedział rzecznik Europolu. – Członkowie grup terrorystycznych lub powracający zagraniczni bojownicy przekraczają z reguły granicę z prawdziwymi lub podrobionymi paszportami i raczej nie korzystają z usług przemytników ludzi szmuglujących uchodźców.” (za Onet.pl)
Tymczasem słowo uchodźca w Polsce w potocznym rozumieniu nie oznacza już tego, czym naprawdę jest. Słowo uchodźca stało się synonimem terrorysty.

Obciążenie odpowiedzialnością wszystkich muzułmanów daje ulgę, pozwala zneutralizować poczucie zagrożenia. Taka podręczna prosta odpowiedź uśmierza strach. A poza tym uwalnia od wyrzutów sumienia, kiedy komuś, kto prosi o pomoc, nie otworzymy drzwi.

Nie pomożemy więc uchodźcom, bo to wszystko są terroryści. Zamkniemy przed nimi granice, ba – może nawet będziemy ich bić pałkami, a może i strzelać, kiedy spróbują te granice sforsować i dzięki temu pozostaniemy bezpieczni.

Winne terroryzmowi nie są multi-kulti, nieudana (zdaniem prawicy) integracja czy europejska lewica. Winni terroryzmowi są przede wszystkim terroryści, ci którzy kierują zamachami i ci, którzy je wykonują. Winne  są też rządy państw, które w imię własnych interesów, np. zdobywania dostępu do ropy, niosą krajom arabskim „wyzwoleńcze misje”, bombardują cywilów (choćby i „przez pomyłkę”). Winne są przemysły zbrojeniowe i handlarze bronią, którzy podsycają konflikty. Jest tych przyczyn więcej.  I są o wiele bardziej skomplikowane. Ale na pewno nie są winni terroryzmowi ludzie, którzy uciekają przed śmiercią, głodem, albo właśnie przed radykalnym islamem.

Nie tylko Polacy boją się „obcych”. Ze swoją  66 procentową niezgodą na przyjmowanie uchodźców, podobni są do większości społeczeństw, które przez dziesiątki lat funkcjonowały za żelazną kurtyną w swoich zamkniętych, homogenicznych, komunistycznych grajdołach.
Dobrze to widać na przykładzie różnic między zachodnimi a wschodnimi Niemcami.  Według sondażu przeprowadzonego w 2015 roku dla ARD, strach przed zbyt dużym napływem  uchodźców deklaruje 46% Niemców z byłego NRD i 36% Niemców z zachodu. Na wschodzie Niemiec  45% pytanych uważa, że napływ uchodźców ma więcej wad niż zalet ,  a 34% że więcej zalet niż wad. Natomiast zachodni Niemcy w odwrotnej proporcji – więcej zalet widzi 48% badanych,  a 29% więcej wad. Dlaczego tak jest, łatwo zrozumieć – zachodni Niemcy od lat 50-tych żyją w coraz bardziej wielokulturowym społeczeństwie i nie boją się  „obcych” tak bardzo,  jak przez dziesięciolecia zamknięci za murem obywatele NRD.

Polsce  jej katolickie, chrześcijańskie oblicze ratuje dziś lewica. To lewica odpowiada na wezwanie papieża Franciszka nawołującego do pomocy uchodźcom. Papieża, który jest głową kościoła posiadającego w Polsce status niemalże państwowej religii. Natomiast katolicka prawica udaje, że nie słyszy, co jej papież do niej mówi.

Strach to idealna pożywka dla autorytarnych rządów. Ten strach trzeba karmić, podsycać, potęgować. Obrona przed inwazją „obcych” możliwa jest tylko pod rządami silnej ręki, choćby i za cenę utraty części wolności i prywatności (ustawa antyterrorystyczna). Kogo obchodzi utrata prywatności, kiedy u bram stoją barbarzyńcy?  Wiele mediów w imię klikalności, a co za tym idzie zwiększonych przychodów z reklam, ten strach karmi i pielęgnuje. Przez odpowiedni dobór informacji i języka idą ramię w ramię z rządzącymi w Polsce politykami i prącymi do władzy w całej Europie prawicowymi populistami. Pełnią dziś wobec PiS-u rolę pożytecznych idiotów.  A jedni i drudzy, czyli te media i ci politycy, spełniają rolę pożytecznych idiotów wobec ISIS.
ISIS organizuje zamachy właśnie po to, żeby napędzać strach i podsycać nienawiść. Nie stawia żadnych warunków, nie bierze zakładników, nie negocjuje. Terror jest tylko po to, żeby sprowokować odwet. Nie trzeba zbyt wielkiej wyobraźni, żeby zobaczyć, jak za chwilę uzbrojone „milicje obywatelskie” zaczną napadać na europejskich muzułmanów i na uchodźców (co się zresztą już powoli zaczyna dziać). Agresja sprowokuje agresję. I na to liczy ISIS, które chce doprowadzić do europejskiej  wojny domowej. Chce, żebyśmy sami, własnym rękami, zniszczyli Europę.
Jeżeli zapomnimy, że  ISIS to jest tylko kropla w morzu miliarda normalnych ludzi, którzy chcą w spokoju żyć, pracować, wychowywać dzieci i damy się sprowokować, to tak się właśnie stanie. Własnymi rękami podpalimy nasz dom, ISIS nam tylko podsunie zapałki.
Ewa Wanat dzięki wsparciu Fundacji Współpracy Polsko Niemieckiej i Fundacji Teatru Ósmego Dnia pisze w Berlinie książkę „Życie z Innym”. Książka wyjdzie nakładem wydawnictwa „Świat Książki”.

Wednesday, 27 July 2016

szpilki za broszke

Szpilkowa Teresa spotyka sie ze straSZYDLoem. Uzbrojone w szpilki i broszki wymienia sie giftami stosownemi. 
Mozna spodziewac sie przyjazni, gestow i zapewnien o wzajemnej wspolpracy. Tylko jakiej wspolpracy? Terecha probuje fiksowac z Unia o odciaganie terminu. Straszydlo ma nas w szachu. Dlaczego? No bo tez Nadmozg kaczystanu bedzie chcial wypisac spoko koko kraj z UE. Bedziemy jeszcze sie prosic o polskie dokumenty. Tak jak prosimy sie o angielskie flepy. Co ustala? Poznaja sie tylko. Bo juz nie ma o czym mowic. Zapewne o tym, iz nasz wklad jest duzy. Nie ma powodow do obaw. Nalezy zachowac spokoj, bo nic sie nie stanie.
Pani Teresa poinformuje pania Beate o wstrzymaniu imigracji. Tzn powybieraja jeszcze te owocki z placka. Wiadomo one sa najlepsze. A ciasto takiej juz be jest. Pani Teresa poinformuje, pania Beate, ze nie spodziewali sie takiego naplywu imigrantow ze spoko koko kraju. Przeszacowali sie w 2004 roku. Mialo nas przyjechac 14- 25 tysiecy luda. Widzimy jak jest teraz. Fachowcy juz nie chca nikogo. Kalkulacje okazaly sie bledne??? Znaczy sobie nie poradzili. Co odpowie pani Beata. Dobrze pani Tereso, dobrze, ze sie pozbylismy i jakos zatrzymuj tego zakalca. Bo my z 20 % bezrobociem po AWS nie moglismy dac rady. Teraz przy 8.7 % i tak nie dajemy. Dajemy juz pincet plus.
Kurtyna herbata dopita. Teraz lecimy na lewackiego papieza. Skadinad pytanie? Kiedy pani Teresa wmiksowala sie w to, ze kazdy jest zajety modleniem sie? I kogo zastanie w stolycy?

Wielka Brytania juz zaciaga pozyczki. Co znaczy, ze bedzie spokoj. Pozorny. Tak jak pozorne szczescie nastepuje gdy bierzemy sami pozyczke z banku. Jest fajnie dzien a potem, trudno splacamy i placzemy. Kilka lat Wielkiej Brytfanny bedzie spokojnych. Socjale zostana. Po tym czasie nastapi recesja. Trzeba bedzie zaciskac pasa. To znaczy odplyw kapitalu i niepewne rynki. Zwalnia sie gospodarka. Miedzynarodowy Fundusz Walutowy podaje, ze zmiejszyl sie PKB. Wielka Brytfanna staje sie biedniejsza.Nic na to, ze Bank Angli moze dac rzadowi Westminsteru pozyczke. Dlaczego? Moze dodrukowac pieniadze. nadwyzke sprzedac. Wzorem hameryki. Wzorem hameryki tez sluzba zdrowia choruje. Znaczy dogorywa. Mial byc jeden szpital tygodniowo ratowany a pieniadze te przeznaczone na UE gdzies zniknely w klamstwach faradzowsko i reszty klamczuchow. 
 Niepewna sytuacja rodzi sie na rynkach  pracy. Nie dziwota, ze pracodawcy czuja niepewny grunt pod nogami. Ludziska panikuja i na gwalt robia sobie tyly. Owszem probuja, bo biurokracja siega rozdetosci niebu. Zaczynaja sie schody. Czy Szkocja ugra cos z Terecha? Watpie! Co na pocieszenie. Jak zwykle sladem Szkocyji idzie Katalonia! Tylko, ze przynajmniej maja ladne baby i cieplo!

kalifat praw jazdy


Oto przyklad rodzinnego pierdolololo. Polskie dziecko wyjechalo do Syrii by tam biegac z kalachem. Dobry chlopak z katolickiego domu, liceum. Rozmodlona matka za niezdane prawo jazdy syna, skomentowala, ze Bog odwrocil sie od niego i dlatego chlopaka zganil. 
Pan Bog teraz zajmuje sie teraz rozdawaniem praw jazdy. Moze by nakazal matce, zeby takich pierdol nie mowila!
Tak, dziecko wpadlo przez fejsa. Tak, trywializuje problem wpadniecia. Nie smieje sie, dlaczego mlodzi maj tak nasrane w glowach!

Matka nie spała po nocach. Ojciec dręczył się: "to na pewno moja wina". A ich syn - dobry chłopak, były uczeń katolickiego liceum - przyjął imię Abdullah i pojechał do Syrii zabijać niewiernych. Oto historia prawdopodobnie najmłodszego Polaka w szeregach Państwa Islamskiego.



O takich historiach zwykło się mówić, że nadają się na scenariusz filmu. I tak też pomyślałem, kiedy kilka miesięcy temu napisała do mnie znajoma z informacją: "słuchaj, jednemu z naprawdę mądrych chłopaków z mojej szkoły odbiło. Studiował, nagle rzucił wszystko i pojechał do Syrii". W załączniku był link do profilu Kamila (imię zmienione, dane do wiadomości redakcji) na Facebooku. I zdjęcia, m.in. opatrzone podpisami typu "u nas na wsi, kalifat" czy "rosyjskie bombardowania nie tak skuteczne". A dalej cytat: "Czy nie myślisz choć czasem o śmierci? Co się z Tobą stanie, co się z Tobą stanie... A Dzień Ostatni jest naprawdę bliski, o ludzie!"

Dziś już wiem, kim jest Kamil. To 23-letni chłopak z kilkutysięcznej wsi na południu Polski. Od trzech lat przebywa w Syrii, jest bojownikiem Państwa Islamskiego - pewnie jednym z kilku polskiej narodowości (WIĘCEJ), ale jedynym, którego losy udało się poznać tak dokładnie. Opowiedzieli mi je jego koledzy, nauczycielka i Przyjaciel (na jego życzenie i ze względów bezpieczeństwa tak będzie tu przedstawiany). Rodzina odmówiła rozmowy. 



Od "katolika" do Allaha
- Kamil przyszedł do naszej szkoły po pierwszej klasie, z dwiema koleżankami z liceum katolickiego. Nie chodził na religię, tylko na prowadzone przeze mnie zajęcia z etyki. Dużo rozmawialiśmy, o różnych religiach - mówi Anna, nauczycielka i wychowawczyni z liceum. Wtedy chłopak był już muzułmaninem. Od jego Przyjaciela słyszę, że na zakończenie roku w "katoliku" dostał książkę o proroku Mahomecie. Zawsze był "poszukujący", odrzucał katolicyzm. Chwilę po zmianie szkoły przeszedł na islam. Przyjął imię Abdullah.Dokładnie opowiedział, jak to było. Pamiętam, że była to jesień. Przyszedł do mnie po lekcji i prosił o dyskrecję. Powiedział, że pojechał do Lublina do meczetu i wyznał wiarę w Allaha. I tylko tyle potrzeba, żeby zmienić wiarę - wspomina Anna.

W meczecie w Lublinie Kamila nie pamiętają. "To pomyłka, nie znam nikogo, kto przyjął islam w Lublinie i wyjechał do Syrii. Jestem od trzech lat dyrektorem Centrum w Lublinie i nikogo takiego nie spotkałem" - napisał mi w mailu Nidal Abu Tabaq. Pytanie, czy znajdzie się ktoś, kto pamięta, co było przedtem (bo Kamil od trzech lat jest w Syrii), pozostawił bez odpowiedzi.

Wychowawczyni miała bliski kontakt z chłopakiem. Tak bliski, że początkowo była jedną z niewielu osób, które wiedziały o jego nowej wierze. - Nie chciał, żeby ktokolwiek o tym wiedział. Szczególnie rodzice. Ale już w trzeciej klasie otwarcie mówił o swojej religii - stwierdza. - Miał zgodę dyrektora i klucz do podziemi, gdzie mógł się modlić. O tym też niewiele osób wiedziało - dodaje. 


Potem wiedzieli już także koledzy z klasy. Jeden z nich opowiada, jak poważnie Kamil traktował zasady swojej religii. - Nie pił alkoholu. Dla dziewczyn był miły i uprzejmy, jak dla każdego, przy czym nie dotykał ich. Nawet nie podawał ręki na przywitanie.


Z tego powodu nie poszedł na studniówkę. Nauczycielka pokazuje zdjęcie. Bez niego. - Nawet na szkolnej tablicy nie ma jego zdjęcia. Bo mówił, że w islamie jest zakaz fotografowania ludzi - wyjaśnia.


Terroryzm? - Wręcz to on przekonywał, że muzułmanie to dobrzy ludzie i tak dalej, a tamci zamachowcy to nie są muzułmanie - zaznacza mój rozmówca.


Ale szkoła się skończyła i wszystko się zmieniło. Kamil poszedł na studia do Łodzi. Nieoficjalnie dowiedziałem się, że to tam trafił po raz pierwszy pod lupę Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego - niejako "przy okazji", bo miał kontakt z podejrzanymi przez ABW. 


Chciał "mieszkać w muzułmańskim kraju"
Potem były studia w prywatnej szkole biznesu w Warszawie. I chyba plany nie wypaliły, bo w 2012 roku wyjechał do pracy do Norwegii. Przyjaciel mówi, że pracował w budowlance, przy remontach, potem był kurierem i kierowcą. Obracał się w wielokulturowym towarzystwie - Arabów, Kazachów, Turków... Codziennie był w meczecie. Nie ma pewności, ale najprawdopodobniej to tam właśnie się "zradykalizował". 



Kamil usunął profil na Facebooku, zostawił jednak ciekawy ślad. W czerwcu 2013 roku ktoś "oznaczył się" z nim na siłowni w Oslo. "Ktoś" to profil wypełniony treściami związanymi z ISIS i propagandowymi hasłami.
W sierpniu czy wrześniu 2013 roku Kamil zakomunikował rodzinie, że jedzie do Turcji. Bo chce "mieszkać w muzułmańskim kraju". Wzięli ze znajomymi furgonetkę i przejechali całą Europę. A potem okazało się, że jednak nie jest w Turcji, ale w Syrii. Na terytorium kalifatu - mówi Przyjaciel.


Można sobie wyobrazić, co przeżywała jego rodzina. Mimo to pozostawali w kontakcie, m.in. przez Skype'a. Chłopak wysyłał zdjęcia (głównie krajobrazów), opowiadał o swojej codzienności. Że ma gdzie spać, że założył rodzinę - ma żonę Syryjkę, a w lutym tego roku urodziło mu się dziecko. Mówił też, że przeszedł podstawowy kurs strzelecki z kałasznikowem. Potem kurs snajperski. 


- Jeszcze rok temu kontaktowałam się z nim przez Facebook, jak właściwie z każdym moim uczniem. Nic szczególnego nie pisał. Wiedziałam, że był w Syrii, ale nie pytałam, co robi. Potem zobaczyłam na jego profilu ISIS i nie musiałam już o nic pytać - wspomina Anna, nauczycielka.Przyjaciel mówi z kolei, że bliscy próbowali wypytywać Kamila o "rzeczy", które widzieli w telewizji. Kiedy ISIS zamordowało w Libii grupę chrześcijan, miał mówić, że "taka tu jest tradycja, takie zwyczaje". - Rozmawia się z nim jak z robotem. Totalnie wyprany mózg. Jest stracony - stwierdza.


O samej walce ponoć nie pisał. Raz tylko, że był na patrolu motocyklowym i został postrzelony. Nie mógł chodzić. Rodzina liczyła, że przestanie ganiać z kałasznikowem. Nie zginie. Ale wkrótce, miesiąc, dwa temu, kontakt się urwał. Po raz pierwszy na tak długo. - Gdyby zginął, ktoś z Syrii miał o tym poinformować. A jeśli nie oni, to ABW, które ma więcej informacji - zaznacza Przyjaciel.


Przekonuje mnie też, że rodzina, mimo że do niedawna miała kontakt z "Abdullahem", wcale nie jest dobrze poinformowana. Nie wie na przykład, gdzie dokładnie mieszka Kamil, a on sam w rozmowach nie zdradzał szczegółów, które mogłyby ujawnić lokalizację. Dlatego na temat syryjskiego etapu życia chłopaka niewiele da się powiedzieć. 


Więcej wiadomo o tym, co zostawił za sobą... - Rodzina przez dwa lata przeżywała piekło. Ojciec jest gminnym radnym. To mała społeczność. Taka historia po prostu rujnuje reputację. Rodzice i rodzeństwo nie mają łatwego życia. I jeszcze służby specjalne na głowie - przekonuje mój rozmówca.


Służby przy pisaniu tego tekstu nie okazały się pomocne. Na kilka pytań o Kamila padła lakoniczna odpowiedź. "Każdy przypadek naruszenia przepisów prawa w sprawie będącej w zakresie naszych kompetencji, jest zawsze wnikliwie analizowany, a następnie podejmowane są wszelkie niezbędne czynności. Z uwagi na ograniczenia natury prawnej nie możemy jednak przekazywać do publicznej wiadomości szczegółów naszych działań" - napisała Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.


Bo to dobry chłopak był
Może w tej historii najbardziej liczy się jednak coś innego, niż szczegóły. To, że postać Kamila to totalne zaprzeczenie funkcjonującego u nas wizerunku terrorysty, czy nawet zradykalizowanego 20-latka. Przez pryzmat medialnych historii widzimy albo dzikich wojowników ISIS z krajów arabskich, albo żyjących w europejskich gettach, będących często na bakier z prawem, outsiderów. Kamil nie jest żadnym z nich.



Dlaczego on? - to pytanie zadają sobie wszyscy, którzy go znali. Wzorowy uczeń, spokojny chłopak, bez radykalnych poglądów, na pewno nie awanturnik. Co go pchnęło do ISIS? Co spowodowało tak radykalną zmianę świadomości, że dziś mówią o nim, że jest "stracony"?


- Każdy, kto zmienia religię, staje się radykalnym wyznawcą. Islam może się podobać młodym, którzy zrazili się do katolicyzmu - próbuje wyjaśnić nauczycielka z liceum. - Nie wiem. Ale wiązałabym to raczej ze Skandynawią. Nie ukrywam, że to dla mnie trudny temat. Wiele razy się zastanawiałam, co mogło mieć wpływ na decyzje Kamila. Katolicka szkoła? Surowy ojciec? A może etyka ze mną? - dopowiada po chwili.


- Cholera, ja tego nie wiem. Z liceum pamiętam, jak mówił, że jego rodzina nie akceptuje tego wyznania - mówi Przyjaciel. - W sensie, że nie mówią mu, co ma robić, ale kiedy nie zdał prawa jazdy to mama mu powiedziała, że to Bóg daje mu znać, że się od niego odwrócił w ten sposób. 


Odpowiedzi więc nie ma. Mógłby udzielić jej tylko Kamil. A niemal na pewno tego nie zrobi. W Polsce groziłoby mu więzienie (jak usłyszałem, co najmniej dwa lata - za posługiwanie się fałszywymi dokumentami i nielegalne posiadanie broni). Dezercja? Trzeba chcieć, a on woli zostać tam, w kalifacie, gdzie "dzień ostatni jest naprawdę bliski"...

totalna demolka




Wczoraj wspominalam o Demolition w rezyserii Jana Marca Vallee. W rolach glownych wystepuja Jake Gyllenhaal, Naomi Watts i Chris Cooper.
Bohaterem jest Davis Mitchell. Perfekcjonista, mlody bog finansjery. Ozeniony z piekna kobieta, corka tycoona dolarowego. Film zaczyna sie z przytupem. Podczas wypadku ginie zona Daviesa. Akcja od razu rusza do szpitala. Tam Davies czeka na werdykt lekarzy. On glodny. Szuka jedzenia. Szpital ofiaruje jedynie automaty ze slodyczami. Na nieszczescie, paczka drazy nie wylatuje. Mitchell pisze list do kampanii zajmujacej sie naprawami maszyn. List, to wazne i takie niezwykle. Kto w dzisiejszych czasach pisze list odrecznie? 
Korespondencja trafia do biura obslugi, gdzie pracuje Karen Moreno. Kobieta oddzwania do Daviesa. Zaczynaja do siebie dzwonic. Wreszcie sie spotykaja. Nie ida do lozka, tylko razem z soba a to cpaja a to pija. Karen ma syna, nastoletniego rozbrykanego chlopaka. Ten, chyba jest gejem. Tlumaczy sie sie ze swoich obaw Daviesovi. Mezczyzna o ile moze, tlumaczy chlopakowi, ze prawdopodobnie sie myli. Zawiazuje sie miedzy nimi przyjazn. Mimo, ze chlopak jest queer po sposobie ubierania sie, idzie do klubu gejowskiego. Tu wyprzedzam troche fabule ale chce dokonczyc watek. Po drodze zostaje brutalnie pobity. Nie mamy jasnosci, czy zaczepial czy byl sprowokowany i za co pobity?
W szpitalu spotykaja sie wszyscy. Przerobili juz swoje urazy.
Dalej Davies kilkakrotnie dostaje w twarz od tescia, ze to on powinien umrzec zamiast jego corki.
Davies nie nosi dlugo zalu po smierci zony. Nie przerabia zaloby. Zlosc odreagowuje zaciagajac sie do pracy przy rozwalaniu domow. Sam swoj zaczal rozbierac na kawalki.
Davies sie nie roztkliwia nad soba. Wstaje tak samo od lat, goli sie caly (caly z depilacja brwi), biega, potem jedzie z tym samymi ludzmi kolejka do pracy. Wraca. Dzien jak co dzien.
Te same tory, gdyby nie jeden szczegol. Zona byla w ciazy. Plod wykazywal zespol Dawna dziecka. Kobieta usunela ciaze. Pytajac sie na przyjeciu tesciow dlaczego tak zrobila. Tesciowa powiedziala prawde. To nei bylo dziecko Mitchella. I co, co sie stalo dalej. Niby kochasz a niby nie. O zdradzie nie wiedziales, o ciazy tez nie i chyba zone nie kochasz przyznasz szczerze. Wszysto leglo, demolka.
I wiecie co, firma tescia co roku fundowala stypendia. Davies zasugerowal pewien pomysl. W koncowce filmu widzimy karuzele, a na niej tescia opiekujacego sie z dziecmi z zespolem Downa. Lzawe? Absolutnie nie! W obrazie pada jedno wazne zdanie. By cos zrozumiec i nadac temu sens trzeba wszystko porozbierac na kawalki a potem zlozyc.



Znow stereotyp. Mlodzi, kochajac sie geje. Cudowne zycie, przepracowane relacje z rodzina. Po drodze HIV, AIDS i smierc. Gdzies tam softporno, zaliczanie kogo sie da i puk wszystko leci. Lzawe, wkladanie do jednego worka tak jak lesbijki majace klopoty z facetami a geje z HIV. Wszystko powielane. jakby nie bylo filmow dziejacych sie z chocby optymistyczniejszym zakonczeniem. Jak moga nas oceniac wszyscy,gdy dostaja takie obrazy? Owszem ciocia sobie radzi, bo odrznia ckliwosc od realu.
Holding the Man to film bardzo swiezy. Bazujacy na sztuce i ksiazce pod tym samym tytulem. Historia opowiada 15-sto letniego zwiazku Tima i Johna. Rzecz dzieje sie w Melbourne w latach 80 i 90- tych. 
Holding The Man to wspomnienia pisarza, aktora i gejowskiego aktywisty Timothego Conigravea. Bohaterowie poznaja sie w jezuickiej szkole. Szkola i ksieza przymykaja oko na ich romans?. Tim jest z powolania aktorem, zas John to mache. Gra w szkolnej druzynie footbolu.Od regul tej gry wzielo sie powiedzenie *holding the man*, zabezpieczac innego gracza. Po szkole John, kontynuuje nauke jako fizjoterapeuta i pracuje w zawodzie zas Tim zostaje aktorem. Lata 80 to goraczka HIV. Wyniki sa dodatnie. Razem mieszkaja. Rodzina niby nie ale zgadza sie na zwiazek. Siostra Tima wychodzi za maz. Podczas wesela nastepuje cudowna chwila, gdy ojciec prosi do tanca swojego syna Tima. Potem patrnerzy odbijaja i Tim wraz z Johnem bryluja na parkiecie. Przed tym Tim wyznaje rodzicom, ze oboje sa nosicielami wirusa HIV. Matka juz wiedziala wczesniej. Otrzymala wyniki badan. Jednak nie zareagowala. Tim w rozczulajacy sposob przyznaje, ze zabija osobe, ktora kocha. Ten moment jest chyba najbardziej wzruszajacy.
John za jakis czas, lezy na lozu smierci. przy nim siedza matka, ojciec a nad nimi Tim. To przypomina obrazy sedniowieczne. Walke aniola z diablem o dusze czlowieka.
Jest i w tym komizm. Bowiem wydajacy juz ostatnie dzwieki John nie pozwala spac pozostalym. Do tego ojciec Johna, Bob spisuje testament. Tim pragnie pozbyc sie kaset video z pornosami na rzecz rodziny, lodowki, samochodu. To niedorzecznosc ale prawdziwa. Tak jak przekonywanie w kosciele, ze mimo zwiazku Tim byl przyjacielem i zasiada daleko za rodzina.
To najzalosniejsza scena i chyba najbardziej realna ze wszystkich. Nie mowie, ze film jest zly. Wkurzaja mnie stereotypy choc moze i jestem bezsilna na spoleczenstwo?


High Rise to wariacja na temat ksiazki WiezowiecJ. G. Ballarda.
Pomylenie Alternatyw 4 z horrorem. Troche Lokatora- Polanskiego. Genialny architekt buduje w srodku Londka wiezowiec z betonu i stali. Monidlo wielkie na 40- sci pieter. W nim zawiera wszystko to, co mieszkancom trzeba. Tam pracuja, maja sklepy, sale gimnastyczne i rozrywki. Duzo dzikich rozrywek. Imprez szalonych. Korytarzowek tylko, ze tam nie wystepuja studenci ale dorosli. A dzieci gdzies tam miedzy pietrami biegaja ale nie uroczo. Im wyzej to lepiej. Doly zarezerwowane sa dla biedoty. Pomiedzy pietrami mieszkanie kupuje doktor Robert Laing.(Tom Hiddleston). Niby w polowie smietanki towarzyskiej ale za biedny by nia byc. Lekarz zaproszony jets na sama gore. Tam, na dachu urzadzony jest domek wiejski, sad, ogrod z koniem i owca. To mi sie podoba, rzecze ciocia ale reszta zabawy juz nie. Architektem jest Anthony Royal (Jeremy Irons), kto do niego przybywa nabywa specjalnych mocy. Surrealistycznych mozna tak nazwac. Groza, horror, terror. Dla wytrwalych piekne zdjecia budynku. Tylko dla innych muzyka. Tak jak wiezowiec. Kazdy moze tam mieszkac. Tylko, ze w domach z betonu, nie ma wolnej milosci.

Wariacja S.O.S ABBY w wykonaniu kwartetu smyczkowego


a tu genialny Portishead