Tuesday, 18 October 2016

nie ma wstydu, jest WSTYD



Pazdziernik, listopad ten kurz bitewny juz opadl
Listopad nadchodzi, wtedy nasz Pan sie urodzil
List doszedl od ciebie, ze wracasz po dlugiej przerwie
Jest troche inaczej, jesli choc troche inaczej,


Jesli wiesz co to znaczy
Pojde z Toba do kina na Quentina Tarrantina
Z chlopakiem sie postarem na Almodowara
Pojde z moja dziewczyna na tego Tarrantina
Ja z nia, a ty ze mna juz teraz mi wszystko jedno
Tu zle to widziane, lecz inaczej tego nie widze
Ksiadz mowil z ambony, ze ja potepiony a mama z tata uwazaja tylko brata)


Ja nie wiem, skad ale spierdalam stad!
Odejde stad, lecz kiedy to nadejdzie
Odetne prad



Wstyd to nowa plyta Kultu. Dlugo oczekiwana. Wyteskniona. Nasz cherub sceny muzycznej dal glos. Jebnal w choraly az piora kolo dupy aniolom polecialy. 
Teksty Kazimierz Staszewski. Zespol Kult-owy. Pierwszym singlem puszczanym w radio jest Madryt. Niby to przedmiescia tego miasta, a jednak to spoko koko kraj. Policja mnie spisuje i tak co niedziela I tak w kolko, i w kolko, tak caly tydzien zapierdziela. To sa tego miasta te uroki wrecz niezwykle, To sa takie historie, do ktorych przywyklem. 
Mocno obyczajowe, mocno polityczne jak Pekniety dom. Dwie piesni. Pokazuje niuanse wladzy. Dosyc chorej wladzy. Poprzedniej i tej, ktora rzadzi. Skleszczone kurwy.
Cisza nocna to relacja wladza- obywatel. Wszystko w zakladzie dla gluchoniemych. 
Cytowany powyzej tekst nalezy do piosenki Dwururka. Mocno homofobiczny przekaz.
Jest i glos emigranta, ktory spierdala do Bruxeli.
Cos dla hameryki To nie jest kraj dla starszych ludzi.
Muzyka jest ciekawa, swieza, mocny glos od lat. Dzwiekowe smaczki, smyczki i aranzacje. Polecam bardzo. Nie ma tu wstydu jest w cholere dobry Wstyd.






A niech mnie zje szatan i te trzy czwarte twojej kamienicy!



Na nic jeki! Zale. Gdy brakuje slow po polsku. Nie zlo, nie klnie!  Zlo  prosto i kwieciscie okresla swoje stanowisko.  Zlo woli kolczaste jezyki niz puste wnetrza.



We włoskich przekleństwach chyba najbardziej fascynująca jest ich obfitość – można przeprowadzić z kimś całą głęboką rozmowę za pomocą samych wulgaryzmów. Zazwyczaj używa się ich jako przecinków albo całych zdań wykrzyknikowych, oznaczających całe spektrum różnych emocji: „cazzo" lub „minchia" (chuj), „merda" (gówno) oraz „figa" (pizda) mogą oznaczać wszystko od rozczarowania, przez zaskoczenie po skrajną satysfakcję. Jeśli jednak chcesz kogoś obrazić, większość wyzwisk skupia się na rodzinie: „figlio di puttana" (sukinsyn) albo „mortacci tua" (pieprzyć zmarłych bliskich adresata obelgi).

Przeklinanie Boga, Maryi Zawsze Dziewicy albo Naszego Pana też jest dla Włochów typowe, zwłaszcza w zestawieniu z każdym wulgarnym słowem, imieniem, albo zwierzęciem, jakie przyjdzie im na myśl. W przeciwieństwie do innych rodzajów włoskich klątw te bluźniercze zwroty są zazwyczaj raczej skomplikowane, elokwentne i rozwlekłe – im dłuższe, tym lepsze.

Jednak nasz najwspanialszy bluzg pochodzi ze środkowych Włoch i brzmi: „Li mortacci tua, de tuo nonno, de tua madre e dei 3/4 daa palazzina tua", co można przetłumaczyć: „Jebać twoich zmarłych krewnych, krewnych twojej babki, twojej matki i trzech czwartych twojej kamienicy".
Jeśli w Serbii mamy czegoś pod dostatkiem, to właśnie przekleństw. Sławny lingwista Vuk Karadzić, który w pojedynkę zreformował nasz jezyk, napisał pierwszy serbski słownik i stworzył pierwsze serbskie tłumaczenie Nowego Testamentu, również jako pierwszy docenił naszą bluźnierczą spuściznę i skatalogował wszystkie ludowe przekleństwa Serbów.

Brzemię naszych obelg najczęściej spada na naszych najbliższych: na rodzinę, a zwłaszcza matki. „Jebem ti mater" („Pierdolę twoją matkę") to podstawowe przekleństwo, z którego wywodzą się wszystkie inne. Ogólnie rzecz biorąc, wiele wyzwisk kręci się w okolicy żeńskich genitaliów, na przykład „Pizda ti materina", co można przełożyć jako „Pierdolę skisłą cipę twojej matki". Pośród różnych wariacji na ten temat można wymienić „Wyrucham twoje jebane dziecko w cipę" i „Pies jebał cipę twojej matki". Jeśli chcesz obrazić czyjąś męskość, możesz pójść w homofobię i powiedzieć: „Obrzydną ci piczki, a zasmakujesz w chuju". Można też po prostu wyzywać ludzi od „zaśmierdłych cyców".

Jeśli jednak chcesz kogoś przekląć, jak należy, skupiasz się na całym jego rodowodzie. Możesz na przykład użyć formułki: „Wypierdolę wszystkich zmarłych w twojej rodzinie, twoje potomstwo i przodków", albo okazać trochę więcej klasy i powiedzieć: „Wyrucham twoją krew, nasienie i plemię", lub też: „Wypierdolę wszystkich żałobników w pierwszym rzędzie na twoim pogrzebie".

Nieco uprzejmiej, ale wciąż skutecznie możesz kogoś obrazić, mówiąc: „Sram ci w usta" albo „Sram ci na plecy". Jednak najdoskonalsza, najbardziej kuriozalna obelga to: „Pierdolę twojego chuja w cipę". Jak to w ogóle możliwe? Całe pokolenia ekspertów bezskutecznie próbowały rozwiązać tę zagadkę.
Dzisiejsze francuskie przekleństwa są dość kiepskie w porównaniu do tych, których zaczęliśmy używać w Średniowieczu. Od tamtej pory aż do XVIII wieku wszyscy, od chłopa po arystokratę, wykrzykiwali takie słowa jak „gourgandine" (prostytutka) albo „sacrebleu", co trudno przetłumaczyć – jest dość staromodne i stanowi francuski odpowiednik „do kroćset". To były zdecydowanie ciekawsze czasy, gdy Francuzi obrzucali się takim obelgami jak „jean-foutre", co też jest raczej nieprzetłumaczalne, ale z grubsza oznacza „łajdak".

Dziś jesteśmy mniej kreatywni, jeśli chodzi o przekleństwa. Ograniczamy się do homofobicznych obelg, np. „fiotte" lub „tarlouze", albo do zupełnych podstaw, takich jak „connard" (dupek), „pute" (dziwka) albo „salope" (suka). Na szczęście zachowało się jeszcze kilka bardziej elokwentnych wyrażeń, np. „va te faire mettre" – co oznacza mniej więcej „idź wyruchaj się sam" i zazwyczaj używane jest w sytuacji, gdy chcesz komuś powiedzieć, żeby wypierdalał.
Trzy filary, na których opiera się rumuński słownik przekleństw to: seks oralny, matki i Chrystus. Najpowszechniejszy bluzg w Rumunii to „muie", co z grubsza przekłada się na „ssij mojego penisa". Używamy również zwrotu „mój kutas", by akcentować różne rzeczy w zwykłej rozmowie, podobnie jak Polacy używają słowa „kurwa".

Najbardziej kreatywne z wyzwisk związanych jakoś z matką jest „Să mă fut în mă-ta", co znaczy „Chcę wyruchać siebie samego w twojej matce". W świetle tego nie powinno zaskakiwać, że w statystykach wyszukiwań na rumuńskim Pornhubie od lat króluje słowo „mama".

Najbardziej kontrowersyjne z rumuńskich przekleństw odnoszą się do religii. Chociaż ponad 80 procent Rumunów wyznaje Prawosławie, większość z nas używa zwrotu: „Futu-ți Cristoșii și Dumnezeii mă-tii", czyli „Wypierdolę Bogów i Chrystusów twojej matki". I nie, to nie literówka. Naprawdę chodzi o Chrystusa w liczbie mnogiej.
W odróżnieniu od większości krajów wschodniej i południowej Europy, na Holendrach wyzwiska pod adresem czyjejś matki nie robią większego wrażenia. Wolimy bardziej bezpośrednie podejście i życzymy adresatowi przeróżnych śmiertelnych chorób. Od lat do popularnych przekleństw i obelg należały „klere" (cholera), „pest" (dżuma), „tyfus", „tering" (gruźlica) i „pokke" (ospa).

Ostatnio sporą karierę pośród Holendrów robi też „kanker" (rak, nowotwór), mimo kontrowersji, jakie wywołuje, bo rak to problem, który dziś dotyka więcej osób niż, powiedzmy, dżuma. To bardzo wszechstronne przekleństwo, którego możesz użyć, gdy zatrzaśniesz kluczyki w samochodzie („kanker!"), ale można też łączyć je z innymi słowami. Facet, którego nie lubisz to „kankerlul" (rakochuj), a jego żeńska odpowiedniczka to „kankerhoer" (rakodziwka).

Nazw chorób można też używać, by coś podkreślić, a nawet pochwalić. Jeśli na siłowni jest straszny tłok, powiesz, że jest „teringdruk" (tłok jak gruźlica), a jeśli dobrze się z kimś bawisz, możesz mu powiedzieć „kankergezellig" (ale rakowa zabawa).W Austrii, gdy ktoś nas naprawdę wkurzy, krzyczymy „hure!", co oznacza „kurwa!".

Ważną rolę w austriackich przekleństwach odgrywają części ciała. Czasem nazywamy ludzi „beidl" – co oznacza „moszna", ale często stanowi synonim kutasa – a także, jak wiele innych narodów świata, wyzywamy się od dup i dupków.

Wielu Austriaków o osobie, której nie lubią, mówi „schwuchtel" lub „mongo" – to, kolejno, obraźliwe określenia na gejów i niepełnosprawnych. Jednak te wyzwiska nie ograniczają się tylko do ludzi, ponieważ w Austrii uważamy, że również przedmioty mogą być homoseksualne lub upośledzone. Rzecz jasna, do najgorszych rzeczy należą sami Austriacy, więc czasem trzeba im powiedzieć, żeby się odpierdolili. Albo, jak to u nas się mówi: „Geh scheißen!" (Idź się wysraj!).We wszystkich poważnych duńskich przekleństwach zjada cię coś strasznego, na przykład: „satanedme" (niech mnie zje szatan) lub „kraftedme" (niech mnie zje rak). Powiedzmy, że wpada na ciebie jakiś typ i przez to upuszczasz swój egzemplarz baśni Hansa Christiana Andersena. W takiej sytuacji mówisz: „A niech mnie zje szatan, to jakaś przesada!".

Oprócz tego mamy cały wachlarz żałosnych namiastek prawdziwych przekleństw – tłumaczonych z angielskojęzycznych filmów. Należą do nich takie perełki jak „skidespræller" (gówno-krętacz), „kors i røven" (krzyż ci w dupę) czy „røvbanan" (dupobanan). Jak widać to najbliższe duńskie odpowiedniki prostych, ale skutecznych słów, jak np. „jebać", „gówno" i „kutasiarz".

To dzieje się naprawdę. Potrzebujemy pomocy. Niech usłyszą mnie wszyscy ludzie dobrej woli: wyślijcie nam wasze zdecydowanie lepsze wulgaryzmy. W Danii mamy biedne, niewinne dzieci, które dorastają w przeświadczeniu, że dokładne duńskie tłumaczenie legendarnej kwestii Bruce'a Willisa w Szklanej pułapce „Yippee ki-yay, motherfucker!" to „Dzięki i na razie, gówniarze!". Wspomóżcie, dobrzy ludzie!Grecja i przekleństwa dopełniają się nawzajem. Jedno z naszych najbardziej powszechnych słów to „malakas", czyli „kutas", ale przeważnie używamy go zamiast „przyjaciel", „ziomek" albo „stary". Do mniej przyjaznych wyrażeń należy np. „sram na twój grób", jednak nie należy rzucać nim na prawo i lewo, bo może dojść do rękoczynów.

Kolejne popularne wyzwisko to „lepiej wydać to na lekarza". Używasz go, jeśli nie stać cię na coś ze sklepu. Gdy ktoś inny kupuje twój obiekt marzeń, odwracasz się do sprzedawcy i mówisz, że nabywca powinien raczej wydać te pieniądze na wizytę u doktora, który wyleczyłby go z tego szaleństwa. Z kolei „Na se pane tesseris" to wyrażenie, którego nie da się dokładnie przetłumaczyć – odnosi się do chwili, w której leżysz w trumnie, a czterej grabarze niosą cię do grobu. Czyli w gruncie rzeczy znaczy tyle, co „umrzyj".

Na koniec przekleństwo, które zyskało wielką popularność w Grecji w latach 80. i 90.: „oby spłonął twój magnetowid". Jeśli nie pojmujesz powagi takiej klątwy, nie wiesz, jak drogą i szpanerską rzeczą był wtedy odtwarzacz wideo.
Większość ludzi pewnie spodziewa się po nas, że mamy świetne przekleństwa, biorąc pod uwagę, jak twardo i ostro brzmi nasz język, ale nasze wulgaryzmy są stosunkowo nudne i mdłe. Klasyczne niemieckie wyzwiska często brzmią, jakby zawstydzone dziecko próbowało powiedzieć coś brzydkiego, ale nie za bardzo wiedziało jak. Dajmy na to: „Dumme Kuh" (głupia krowa), „Pissnelke" (co znaczy zarówno dmuchawiec, jak i świętoszkowatą, nudną dziewczynę), albo „Flachzange" (płaskie kombinerki lub idiota).

W porównaniu do innych narodów Niemcy skupiają się bardziej na tyłkach i fekaliach niż na seksie. Pierwsze słowo, jakie w Niemczech poznaje każdy przyjezdny to oczywiście „Scheiße" (gówno), choć „Arschloch" (odbyt, dupek) też jest dość popularne.

Jednak najlepsze bluzgi zagościły w naszym języku za pośrednictwem niemieckiego rapu. To dzięki raperom dowiedzieliśmy się, że możemy sobie jeździć po matkach, np. za pomocą takich zwrotów jak „Hurehson" (skurwysyn) czy „Ich ficke deine Mutter" (pierdolę twoją matkę). Na tym jednak nie poprzestali i przenieśli niemiecką tradycję uroczych niby-przekleństw na zupełnie nowy, ironiczny poziom, np. „Du Lauch!" (ty porze!). Tak, chodzi o warzywo.
Hiszpania jest głęboko katolickim krajem od chwili narodzin Jezusa. Dlatego właśnie we wszystkich naszych przekleństwach chodzi o to, żeby napluć w twarz Bogu, Jezusowi, jego matce Maryi i reszcie spółki. To piękna hiszpańska tradycja, która niestety pomału zanika pod naporem politycznej poprawności. Wciąż można jednak czasem usłyszeć starszych panów, jak na ulicy puszczają takie na przykład wiązanki: „Me cago en la puta madre de Jesús, en su padre, y en toda su jodida corte celestial!" (Sram w tę kurwę matkę Jezusa, w jego ojca i w całe te ich jebane zastępy niebieskie!). Pamiętam, jak mój dziadek tak się kiedyś na kogoś rozzłościł, że powiedział „Me cago en su corazón" (Sram w jego serce). Do dziś na samo wspomnienie przechodzą mnie ciarki.

A zatem, jeśli naprawdę chcesz kogoś znieważyć po hiszpańsku, musisz nasrać na, wewnątrz, lub w pobliżu jakiegoś świętego.

Monday, 17 October 2016

szycie nowej polleny lechii

Najpierw byli kosmici. Potem krol Lechii. Nastepnie narodzila sie Pollena Lechia. Ta robila mydlo, zeby wszystkich tych Turboslowian wy..na cacy. Powstaly takze haplogrupy na czele ze Smokiem Wawelskim, Wanda, co to Niemiec nie chcial i krol Pompiliusz, ktorego zjadly myszy.
Najgorzej jak  czlowiek glodny. Dopadnie do zimnych parowek z lodowki. Potem ma takie sny niespokojne, podczas ktorych wydaje mu sie, ze mysli. 



Czy wiecie, że Imperium Lechitów powstało 3 tysiące lat temu i nie miało sobie równych w Europie? A nasi przodkowie podobno mieszkają tu już niemal 11 tys. lat. Tak twierdzi Janusz Bieszk, autor serii bestsellerów o "niezakłamanej" historii Polski.


Jak długo istnieje państwo Polskie? Proste pytanie – w tym roku obchodziliśmy 1050 rocznicę jego założenia. A co, jeżeli to kłamstwo, którymi Polacy są karmieni od kilku wieków? A jeśli przed przejściem na katolicyzm przodkowie Polaków, Lechici, władali potężnym imperium i wojowali z Aleksandrem Wielkim oraz Juliuszem Cezarem? To nie jest fabuła drugorzędnej książki fantasy – hipoteza o Imperium Lechitów, choć pełna nieścisłości i często absurdalna, jest coraz bardziej popularna w Polsce. I doskonale wpisuje się w obecną pseudonaukowa ofensywe?Współcześnie, orędownikiem „niezakłamanej” historii Polski jest Janusz Bieszk, autor poczytnych książek na ten temat. Jak sam chwalił się w wywiadzie, jego wydana w zeszłym roku książka „Słowiańscy Królowie Lechii”, miała już sześć dodruków. To sporo, zważywszy na niezbyt wysoki poziom czytelnictwa w Polsce. Niedawno premiera miała druga część, zatytułowana „Chrześcijańscy Królowie Lechii”.Zastanawiające jest jednak to, że w Internecie trudno odnaleźć jakiekolwiek informację na temat wykształcenia Pana Bieszka. A jedna z wydanych wcześniej pozycji nosi tytuł „Cywilizacje kosmiczne na Ziemi” i dotyczy dowodów na działalność istot pozaziemskich w budowę kultury na naszej planecie. Teraz jednak autor skupia się na badaniu historii naszego narodu.A w jego wersji Polacy, a właściwie ich protoplaści, czyli Słowianie i Ariowie, zamieszkują nasze ziemie od prawie 11 tysięcy lat. A zręby imperium Lechitów powstały trzy tysiące lat temu. 


W swojej teorii Bieszk powołuje się na przeprowadzone kilka lat temu badania na haplogrupami. Te grupy pewnych wersji genów, położonych w specyficznym miejscu na chromosomie, bada się, aby lepiej śledzić migrowanie populacji. Zdaniem Bieszka, współcześni Polacy dzielą ją ze swoimi starożytnymi przodkami.

Skąd nazwa Lechici? Odpowiada autor

Według kronikarza Prokosza i prof. Starzy-Kopytyńskiego nazwa kraju Lechia pochodzi od nazwy króla Lecha Wielkiego, ojca narodu Lechów, czyli Lechitów, który panował 50 lat w okresie 1729-1679 r. p.n.e. Nadana nazwa Lech pochodziła od słowa Leh z języków sanskrytu i staroirańskiego (awestyjskiego) – co oznaczało pan, król, bóg, pasterz, a nazwa Lechia (Lehía) oznaczała królestwo. 
To jest dowód biologiczny. Ale autor posiada również dowody kulturowe. Należy do nich spisana w średniowieczu kronika Wincentego Kadłubka, gdzie opisane zostały zwycięskie kampanie polskich królów przeciwko Juliuszowi Cezarowi i Aleksandrowi Wielkiemu.

Powołuje się również na Kronikę Prokosza, spisaną rzekomo w X wieku przez benedyktyńskiego mnicha. Jednak już w XIX wieku Joachim Lelewel odkrył, że kronika to pochodzące z XVIII wieku fałszerstwo, stworzone zresztą przez człowieka, który zawodowo zajmował się spisywaniem fikcyjnej historii Polski. 

Bieszk uważa jednak, że to jeden z najcenniejszych reliktów polskiego kronikarstwa. A oskarżenia o fałszerstwo? Cóż, w XIX wieku niemiecki zaborca, z Lelewelem na czele, próbował zafałszować historię naszego kraju jako element germanizacji. Pomagał mu przy tym zresztą Kościół Katolicki, który dla autora jest jednym z głównych fałszerzy prawdziwej historii, która rozpoczęła się na długo przed 966 rokiem.

Dlaczego teorie pisarza można włożyć między bajki? Robert Jurszo, dziennikarz Wirtualnej Polski i publicysta historyczny, w rozmowie z INN:Poland podkreśla, że podejście Bieszka nie jest obiektywne. 

– Przede wszystkim Janusz Bieszk w sposób amatorski i niefrasobliwy korzysta ze źródeł historycznych. Przykładowo, powołuje się na Kronikę Prokosza, która jest falsyfikatem, albo bierze serio różne rewelacje, które można wyczytać u Kadłubka – wyjaśnia. – Nie rozumie - albo zrozumieć nie chce - że lektura źródła historycznego musi być krytyczna. Pamiętajmy, że w średniowieczu pisanie dzieł historycznych często było nieodległe od uprawiania politycznej propagandy. A do tego autorzy różnych kronik - jak wspomniany Kadłubek - posiłkowali się fantazją w sposób nie mający nic wspólnego z nauką w takim sensie, w jakim ją dziś rozumiemy – podkreśla.

Kolejnym zarzutem wobec „Turbosłowian” [żartobliwe określenie ludzi, przekonanych o słuszności tez prezentowanych między innymi przez Bieszka – przyp. red.] jest mylenie dwóch porządków: genetycznego i kulturowego. 

– Owszem, badania genetyczne pokazują, że ludność słowiańska mogła żyć na tych ziemiach wcześniej, niż do tej pory sądzono. Ale to jeszcze nie znaczy, że tworzyła jakieś Imperium Lechitów. Poza tym, jedna sprawa to ustalenia badań genetycznych, a druga efekty dociekań historyków i archeologów. Nie można tak po prostu mieszać jednych z drugimi i wyprowadzać karkołomne wnioski – mówi.

Doktor Grzegorz Pac z Zakładu Historii średniowiecznej Uniwersytetu Warszawskiego w rozmowie z INN:Poland przyznaje, że książki nie czytał, ale teorie w niej zawarte nie są mu obce. 

–Każdy ma prawo interpretować historię jak chce. Ale jedni są do tego przygotowani merytorycznie, a inni nie – podkreśla. – Już kronikarz Wincenty Kadłubek opisywał nie tylko walki Lechitów z Aleksandrem Wielkim i Juliuszem Cezarem, ale też Smoka Wawelskiego, Wandę, co Niemca nie chciała i króla Pompiliusza, którego zjadły myszy. To wspaniała lektura, polecam ją każdemu. Ale odpowiedź na tradycyjne pytanie XIX-wiecznej historiografii: "jak było naprawdę?", radzę rozsądnie przemyśleć – dodaje. 

Czy zatem czeka nas szybka wymiana podręczników do historii? Jurszo powołuje się na „modne bzdury”, termin ukuty przez amerykańskiego fizyka Alana Sokala. W jego definicji mieści się wybiórcze i swobodne podejście do metody naukowych oraz erudycyjne wywody, które nie prezentują sobą żadnej wartości dodanej. W związku z tym są tylko chwilowym trendem, który zostanie zastąpiony w przeciągu kilku lat inną modną bzdurą. A po co nam ta obecna? 

– Jest to jakaś kusząca koncepcja, bo podnosi nam samoocenę. Prezentuje nas bowiem jako potomków starożytnych królów i wspaniałych wojowników – konkluduje.

Friday, 14 October 2016

srodowisko jako stwor bozy

Wrocmy do poczatku.
Na poczatku bylo slowo. Potem powstaly wiezowce, apartamentowce, osiedla strzezone. Wsi, i miasta to nazwano. Z jednym drzewem. Na srodku taka palma. Tam Bog usiadl. Bylo mu dosc tych galerii handlowych, fabryk i aglomeracji zamknietej. Postanowiel zrobic korpoczlowieka. Takiego na swoje podobienstwo. Potem Bog stworzyl z zebra tego korpofaceta-  korpokobiete. Ta miala rodzic w bolach. Nie pod zielonym ale pod jakims molochem. Tak powstal swiat. Para ta nie chciala nic miec wokol zielonego i porodzila polskiego ministra srodowiska Jana Szyszke. On, to wycial jedyne zielone i zorganizowal konferencje Zrownowazony rozwoj w swietle encykliki Laudatio Si. 
Tam bedzie sie debatowac nas pytaniem, :Co oznacza, ze Bog jest stworca Swiata?:.
Zegnajcie bzdury o Darwinie, popracujemy nad kreacjonizmem. Swiat zostal stworzony przez Boga. Ministerstwo srodowiska juz planuje panele o dostepnosci lobotomii dla kazdego obywatela spoko koko kraju.





Karoseria to podwozie z nadwoziem, nie k.ja!

co to jest telefon



No i jest pociag. Zapowiadaja dziwne komunikaty, a ty se siedz i czekaj co powiedza. Nic nie mowia, bo juz ludzie sa u drzwi i kolacza o wyjscie. Na wolnosc. Do drugiego stanu skupienia. Do innego ale tego samego  wymiaru bylejakosci. Szarej masy biochemicznej, ludzkiej.
W tym calym biosystemie istnieje rozwiazanie. Jesli nie powiedza, to mozna zalukac, dowiedziec sie wyszperac, zablysnac, wydrapac wiadomosc na ekranie kompostownika. Pogrzebac w sensie informacjii. Pouprawiac i dociec prawdy o tym, co sie zdarzylo. Gorzej jak nie ma zasiegu? Wtedy nie ma co robic!. Pustka ogarnia bezmiar glow. Tych 25 cm puszki mozgowej. Rece zaczynaja nerowo wiercic sie w swojej powloce. Oczy biegaja nerowo sie rozgladac i czyhac na jakokolwiek informacje. 
Cialo sie poci. Jest zdenerwowane.Tak jak rece. Zniecierpliwione stanem wrzenia. 
Trzeba uciekac. Trzeba sie przemiescic. Do szybszego stanu nie niewazkosci.
Gdy ktos czyta ksiazke czy gazete. Wyrzutek i psychiczny jakis. Psychopata spoleczny. Uprawia terroryzm. Poddaje sens kompostowi ludzkiemu.
Nawoz jest dobry ale w ograniczonych ilosciach. Za duzo. Kompost sie robi jeszcze wiekszy. Gnijacy.
Dwadziescia lat temu nikt nie mial telefonu a jednak sie ten kompost trzymal. Byl zdrowy. Nadawano sobie znaki swietlne. Nawet na znakach drogowych. Pisalo zlo. Tu jest impreza. O dziwo nie wpadalo dziwne towarzystwo ale zaufani ludzie. Mamy przyklad social mediow gdzie na zawolanie stawaja sie miliony. w bzdurnych sprawach. Kiedys na zawolanie z puszki, stawialo sie kilku ale fajnych ...gnojkow. 





Chciałbym być twoim telefonem
Przy którym teraz śpisz
Głaszczesz go i pieścisz
Ustami gładzisz ekran i

Chciałbym bliżej być
Ciebie bliżej być
Wokół krążyć jak satelity
Chciałbym bliżej być
Ciebie bliżej być
Jak ekskluzywne kosmetyki

I nie przestane
Choć na sekundę
Kręcę się wokół
Jakbym dronem był
Chciałbym bliżej być
Tuż przed oczami
Chciałbym gdy tańczysz 
Coraz bliżej być

Chciałbym bliżej być
Ciebie bliżej być
Wokół krążyć jak satelity
Chciałbym bliżej być
Ciebie bliżej być
Jak ekskluzywne kosmetyki

Chciałbym być twoim telefonem
Bez którego nie możesz wyjść
Mie zasięg cała dobę

Chciałbym bliżej być
Ciebie bliżej być
Wokół krążyć jak satelity
Chciałbym bliżej być
Ciebie bliżej być
Jak ekskluzywne kosmetyki

I nie przestane
Choć na sekundę
Skacze przy tobie
Jakbym w ogień szedł
Chciałbym bliżej być
Tuż przed ustami
Jak jakiś botoks, iphone i seks

Chciałbym bliżej być
Ciebie bliżej być
Wokół krążyć jak satelity
Chciałbym bliżej być
Ciebie bliżej być
Jak ekskluzywne kosmetyki

Chciałbym być teraz małym dronem
Pokonać setki kilometrów by
Zawisnąć nad twym domem
I obserwować twoje drzwi
Mógłbym lecieć tuż nad ziemią
Zaglądać w twoje okna i
Patrząc jak tańczysz z telefonem
Którym tak chciałbym być

Chciałbym teraz bliżej być
Jak ekskluzywne kosmetyki
Chciałbym teraz bliżej być
Krążyć jak satelity
http://teksciory.interia.pl/fisz-emade-tworzywo-telefon-tekst-piosenki,t,656669.html

Wednesday, 12 October 2016

pedofilia

No i przyszedl ten czas gdy moge bezlitosnie opisac sytuacje. Bigoteria srodowiska We Dworze osiagnela zenitu.
Miejsce Edi, kwiecien tego roku. Wiesc w mediach, ze zatrzymano zla, managera. Mezczyzna lat 51, posiadal w swych zbiorach pornografie dziecieca. Zabezpieczono materialy dowodowe. We Dworze. Owszem zlo bylo na celowniku. Kontakty, procedury. Wszystko robiono w  nocy w weekend.
Zwyrodnialec zachowywal sie nienaturalnie, ba dziwacznie. Wiecznie siedzial na komorce. Dlatego ciocia nadala mu taki przydomek. 8 lat. Wczesniej byl rozesmianym mezczyzna. Z czasem stal sie gburem, bucem i tym, ktory oskarzyl ciocie o kurestwo.
8 lat znalam pedofila. Siedzialam z nim po przekatnej. 
Wyszedl za kaucja. Media nic nie donosza. Nie moglam nic mowic. Szok. Kuzwa szok. To za malo powiedziane.
W nastepnym tygodniu. Wyzszy ranga szef zwolal wszystkich i nawolywal o wspolczucie, o nie kastrowanie faceta. jesli wroci to dac mu szanse ale na innym stanowisku??? Potem doszly pomowienia o to, ze jest zawieszony w obowiazkach. ZAWieszony!
Pol roku trwa przygotowanie do sadu. Czekam na rozprawy.
W mninionym tygodniu, zlo otrzymla wiadomosc, ze pedofil jest zwolniony. Po 7 miesiacach???
Tyle kolesie potrzebowali, by czlowiek sie nachapal, zrobil linie obrony. Pozalatwial prawnikow itp.
Tak, pensja szla.
Gdyby ciebie zwykly zjadaczu kaszanki oskarzono o pedofilie, od razu bylbys wykopany z roboty, z domu it. Facet sie lansil w mediach spolecznosciowych. Jak gdyby nigdy nic.
Zenujace sa pogloski o tym iz, w procederze brala udzial zona!

z kulturka, filmowo


Deepwater Horizon. Tyle widziala platform ciocia. To trudno, zeby sie tematem nie zaznajomic. Film na podstawie prawdziwych wydarzen.  Kino katastroficzne wysokich lotow. Heroizm zaglogi walczacej o przetrwanie. Deepwater Horizon to najwieksza jak do tej pory zbudowana platforma wiertnicza w Zatoce Meksykanskiej. W 2010 roku platforma eksplodowala, co spowodowalo smierc 11 osob, 17 rannych i najwieksza katastrofe ekologiczna w historii hameryki.
Na wodach Morza Polnocnego, platfrmy tylko odplywaja. same. To takie pipidowki sa. Tylko, ze za te pierdoly odpowiada jeden koncern. Nazywa sie BP. Wszystko jasne. Korpo nie do ruszenia. Bez artykulu w The New York Times, tez by sie sprawa rozwiala po kosciach.


Miss Peregrine`s Home for Peculiar Children. Uff sama nazwa juz trudna a co dopiero caly film Tima Burtona. Tak Eva Green chce nasladowac Helene Bohnam Carter. nie wychodzi to dobrze. Judi Dench, tez tam jakos nie pasuje. Wystepuje Tim Burton w sekundzie. Za to tyle tam Polski. Widzimy pocztowke z Warszawy. Potem nastepuje.... ttigdsska. Tak dziadek nazywa malego bohatera. Po chwili dodaje to po polsku znaczy maly tygrys, aaaa tygrysek. No dobra. I na koniec wystepuje ...polskie 20 zlotych z Roumaldem Trauguttem. Tak zdziwko!
Morderstwa, strachy, a dzieciaki w kinie rozkosznie sie smieja!


O i jest najwyzszych lotow Kathy Bates, Angelina Bassett, Lady Gaga. Mowa o American Horror Story. Sezon 6. Akcja to Nowa Anglia i Karolina Polnocna. Tu i teraz. Cos taki Blair Witch Project. 
Lady Gaga jako gaelicka Scathnach co znaczy Pani Cienia. Taka ni pies ni wydra, oblubienica szatana. Roanoke to wies gdzies w hameryce o dziwnych dziejach. Po prostu osada z dnia na dzien wyparowala. Ludzi gdzies wywialo. Pozostawili ciepla strawe w garnkach. Tak mowi prawda. Scathach to kobieta wg legend szkockich kobieta , wojowniczka, czarownica lasu.  Wg Celtow, bogini smierci,. Tam smierc juz nie wystepuje. To czyste zlo. Kathy Bates ...nie tylko kroi, cwiartuje ale tez jest wierna suka Scathach.
Oi w to mi graj.

Ellen Page z Gaycation. Wyoutowala sie dziewucha. To sie chwali. Teraz przystepuje do zwiedzania swiata. tez sie chwali i badania tematu spolecznosci LGBTQ na tym lez padole. Japonia, Brazylia, Jamajka, hameryka do wyboru do koloru.
Brawo, ze ogarniecie wkracza na salony i pod strzechy glow.