Wednesday 19 November 2014

godzina swini i bzdura nad bzdurami

Czy oskarzona moze sie bronic sama - klik, klikkk, chrum, chrum.
Chyba nie- i wybuch radosci. To nie fikcja ale procesy zwierzat odbywaly sie naprawde. Do obekrzenia filmu Godzina swini przymierzalam sie juz od jakiegos czasu. Do tego sklonil mnie artykul o naduzyciach seksualnych wzgledem zwierzat.
Sam film opowiada o prawniku Courtoisie (cilin Firth), ktory z Paryza wyjezdza na prowincje by tam bronic swini przed egzekucja. Groteska i zenada. Do tego procesy czarownic i wiejskie intrygi. Zamiast skazania wlasciwych mordercow lud ciemny wskazuje niewinnyach i w miare powiedzenia - Kowal zawinil, Cygana powiesili rozgrywa sie cala akcja filmu. Zwichrowana rzeczywistosc w rodzaju dziel Monthy Pythona. Ekscentrycznosc i absurdalnos tematu to nie zaleta lat w ktorych przyszlo nam zyc ale wieki poprzednie byly nader straszne i rownie glupie jak teraz.




Procesy zwierząt w średniowieczu – średniowieczne postępowania sądowe, których stronami były zwierzęta.
W przeciwieństwie do starożytności, w której nie przypisywano większej roli zwierzętom, w średniowieczu zaczęto się zastanawiać, czy zwierzęta są również dziećmi Bożymi i czy po śmierci również idą do nieba albo piekłaświęty Franciszek z Asyżu określał zwierzęta „naszymi mniejszymi braćmi”. Zastanawiano się, czy powinny pościć w dni postne i czy wolno im pracować w niedzielę. W związku z tym zastanawiano się również, czy mają duszę i moralność, dar odróżniania dobra od zła. W ten sposób od połowy XIII wieku zwierzęta zaczynają stawać przed sądem.

Procesy zwierząt domowych

Zwierzęta domowe najczęściej były oskarżane o morderstwa, przy czym na dziewięć z dziesięciu przypadków oskarżane były wieprze. Należy to tłumaczyć sobie faktem, iż były one w średniowieczu najpospolitszymi zwierzętami hodowlanymi. Po oskarżeniu i złapaniu zwierzęcia, obchodzono się z nim jak z człowiekiem: więziono je w celi, przesłuchiwało się świadków oraz zwierzę (przy czym milczenie odbierano jako przyznanie się do winy), w końcu przekazywano je władzy publicznej, która wymierzała karę. Najczęściej było to powieszenie, ale stosowano również inne kary, przy czym właściciel nie był karany, jako że strata zwierzęcia była wystarczającą karą za "niedopilnowanie". Gdy złapanie "winnego" okazywało się niemożliwe, łapano innego przedstawiciela gatunku i przeprowadzano wyżej opisany proceder, nie uśmiercając jednak delikwenta. Karze towarzyszyło nieraz poniżenie, okaleczenie bądź wystawienie na widok publiczny. Przykładem świeckiego procesu zwierzęcego jest proces maciory z Falaise. Została ona oskarżona w 1386 roku o pożarcie ręki oraz twarzy trzymiesięcznego dziecka leżącego w kołysce podczas nieobecności rodziców. Świnię złapano i wytoczono jej proces trwający dziewięć dni. W końcu skazano ją na śmierć poprzez powieszenie połączone z poprzednim włóczeniem końmi oraz zadanie jej tych samych ran, które ona zadała dziecku. Ponadto wicehrabia Falaise zażądał, aby w miejsce kaźni spędzono wszystkie okoliczne świnie, by przyglądały się egzekucji i brały przykład. Przyglądać musiał się również właściciel świni, "aby go zawstydzić". Był to typowy przykład procesu zwierzęcia domowego, jakich było tylko w królestwie Francji w wiekach XIII - XVI około sześćdziesięciu.

Procesy szkodników oraz "robactwa"

Procesy wytaczano również wszelkim rodzajom szkodników. Były to jednak, w przeciwieństwie do procesów zwierząt domowych, procesy przede wszystkim kościelne. Żyjący na początku XVI wieku prawnik francuski Barthelemy de Chassenée wymienia w swej książce przede wszystkim: szczury, myszy, orzesznice, wołki zbożowe, ślimaki, chrząszcze, gąsienice oraz "robactwo". Toteż kiedy plaga taka pojawiała się w danym regionie, biskup bądź inni duchowni mogli, wobec oczywistych trudności ukarania winowajców, obłożyć ich anatemą lub nawet ekskomunikować. Szczególnie chętnie kary takie stosowano w krajach alpejskich. Pierwszy udokumentowany przypadek ekskomunikowania szkodników pochodzi z 1120 roku, gdy biskup Laon, Barthélemy, potępił i ekskomunikował myszy polne oraz gąsienice, które opanowały pola.
Ta przerażająca fotografia to najpewniej jedyne świadectwo egzekucji słonicy Mary. Zwierzę zostało skazane na śmierć za atak na asystenta trenera cyrkowego. Wyrok wykonano w deszczowy wrześniowy wieczór 1916 roku
                              Nie szczekać, sąd idzie! - galeria

No comments:

Post a Comment

Note: only a member of this blog may post a comment.