Friday, 30 November 2012

pora do domu


Opowiesc zaczne od konca.

Kierujac sie do recepcji po skonczonej pocztowej pracy. Ubrana wyjsciowo w podwojne majki ( z racji mrozu, skorzanej kortki z widoczna koszulka odblaskowa, z pasem nerkowym I w lapach dzierzac kask na bika uslyszala ciocia za soba takie oto slowa kierowane raczej jako obgadywanie I komentarz co do mej osoby:
Jezyk polski choc w minimalnych postaciach wystepuje I zawsze sie  uslyszy.

Pierwszy meski glos mowi –  Nigdy bym nie  przypuszal?
Drugi meski glos – odpowiada-  A ma takie delikatne rysy?


W zyciu nie doswiadczylam tak milego obgadywania. Z bananem na twarzy zaczelam …nowy dzien pracy)
Potem Mr. Monster P wlecial do roboty na kolana padl pod ciocie I wreczyl uroczy bukiecik? Gozdziki (strzelca znaku kwiat) I gerbera I urocza kartke urodzinowa. Az Skubanca pocalowalam znaczy sie Mr. P. Musialam tylko uwazac by na zelastwo w twarzy nie zahaczyc. Wrr dostal wypiekow)).
Nastepnie Miss Yoda wyskoczyla z tekstem, zyczac wszystkiego dobrego.  I ze wybacza, ze na party jej pozegnalnym ciocia sie nie zjawi). Hmm ale … trzeba mnie troche wyrozumialosci. Bo nie pogodze party I nastepnej pracy. Nie spiac dobe.
Mija 19-sta godzina  pracy….pora do domu.


Wszystkiego dobrego z okazji St. Andrews Day!