Tadeusz Olszewski, Zatoka ostow. Pierwsza odwazna lektura znana jeszcze przed Lubiewem, Michala Witkowskiego. Piotr, alter ego pisarza, wyjezdza z zona Ewa na wakacje do Grecji. Tam, Piotr poznaje - Anglika Jeffa, ktory zostaje jego kochankiem. Rozwod z Ewa. Ta wczesniej usunela ciaze. Wynikalo to z niecheci Piotra i takie tam pierdoly. Nie rozwodze sie nad przyczynkami tylko motywami pobocznymi zwiazanymi z obchodem 25 lecia wyborow czerwcowych w 1989 roku. Gromadzenie zywnosci. Wymiana wodki na papierosy. Wreszcie ostatnie zamkniecie granic. Gdyby Piotr zdazyl przed 13 grudnia 1981 byloby happy endem a tak do konca nie wiadomo jak ulozyly sie losy bohaterow. Czy tak jak w Lubiewie, powtorka siermieznych czasow i akcji Hiacynt czy zblazowanego zycia Londka? Tego z ksiazki sie nie dowiadujemy. Za to czekamy z niecierpliwoscia na inne dobrze zbudowane powiesci nie tylko o watkach homoerotycznych.
Kaja Malanowska, Imigracje. Po lekture siegnelam drugi raz. Nie, zeby przezuc ani zapomniec. Odstawic na potem. Po prostu tak wyszlo. Ksiazka Imigracje zaczyna sie niewinnie. Blichtr, zabawa. Potem rodzi sie z drag queen - mezczyzna nadzwyczaj odpowiedzialny. Potem nadopiekunczy ojciec. Indyjskie wesele. Ekscentrycy. Dziwne zachowania.Kaja Malanowska to wszystko obserwuje i wychodzi nader zgrabna fabula. Kaja Malanowska moze byc slusznie wkurzona, ze za malo zarabia. Zycze aby poswiecenie sie i baczne obserwowanie ludzi nie poszlo na marne. Polecam.
Konparuya Gomez: Powrot do Edo, Naka Saijo. Swir na punkcie Orientu cioci nie przechodzi. Siegnelam na lapu capu i mam. Troche i histrorii i slowniczka i fantastyki. Doslownie wszystkiego po trochu. Mamy przyszlosc opisywana w terazniejszych czasach. Klimat sredniowiecznej Japonii i minimalistyczne opisy okresu Tokugawa. Wszystko jest w pigulce jak i cala Japonia. Wszystko autorka umiescila na drugim planie. Zycie, prace i staranie sie o wize do Edo stawia sie tu na pierwzym planie. Nie ma faktografii, nie ma technologii jednak czuc sredniowiecze w XXI wieku. Dziekuje autorce, ze obylo sie bez mangi i Harukami. Prace Saijo czyta sie dobrze i nie ma sie wrazenia, ze jest to fantastyka ani tez political fiction.
Wojciech Stamm, Czarna matka. Opis z okladki szczerze mnie zainteresowal. O autorze, zapis wszedzie mowiacy o mlodym, wybitnym bacznym obserwatorze zycia ludzi. Poczatek calkiem dobry. Jednak z kazda strona Wlodek Wolek tak miesza, ze z szalenstwa rzeczywistosci, ktora miala byc szalenstwem formy. Eh, ciocia szalona, ze to wziela w swe rece. Cieszylam sie na relacje z lat osiemdziesiatych i dziewiecdziesiatych. Na absurdalny humor, anegdoty, gawede cokolwiek. Dostalam niestrawna repete. O co autorowi chodzilo? Tego nie wiemy?