W Polityce ukazal sie artykul Justyny Sobolewskiej pt. Od Facebooka do sztambucha. rzecz o pamietnikach polskich pisarzy; Jacka Denhela, Szczepana Twardocha i Piotra Siemiona. Panowie mlodzi, prezni i wielce utalentowani ale czy wypada w mlodym wieku pisac dzienniki. Ta forma literacka do tej pory kojarzyla sie z Maria Dabrowska czy Jaroslawem Iwaszkiewiczem a wiec tuzami polskiej literatury.
Czy wypada dzielic sie przemysleniami w formie ksiazkowej. Czy nie mozna poprzestac na mediach spolecznosciowych. Ostatnie moje pytanie czy panowie zachowuja powsciagliwosc i czy omijaja intymne szczegoly swojego zycia?
Pamietam doskonale slowa Jacka Denhela na spotkaniu autorskim, gdzie z przekasem opowiada o tym czy czytelniczka pisze dobrze o tym, ze ma bloga, co zjadla i jak przezyla dzien. Teraz mamy wydanie odwrotne. To autor pisze jakie kolacyjki przezyl i z kim sie spotkal. Czy to wypada i czy autorzy nie wylaza juz z lodowki?
Powszechnie wiadomo, ze blogi to bron potezna. Nie w wydaniu ciocinym. Blogi sa komercyjne, dotyczace kazdej dziedziny zycia. Promuja banki, styl zycia, kuchnie wszystko. Przemyslenia na temat kultury i zycia ogolnego.
Czy to nam nie wystarczy wzgledem powiesciopisarzy. Czy musza czytelnikow raczyc jeszcze forma ksiazkowa? Czy nie wychodzi maslo maslane? Skoro to samo mozna przeczytac na fejsie czy publikacjach w gazetach. Czy ksiazka to medium trwale? Wychodzi na to, ze tak! fejs to chwia, komentarz i zgin przepadnij w odmetach internetow!
Czytelnicy chca tylko iwedziec zle rzeczy. Dobre njusy nas nie obchodza. W internetach tym bardziej dominuje szczczescie. Oplakujemy bolesci duszy w milczniu. Taka zasada kieruje sie fejs i chyba i blogi tez to przejely ale czy dzienniki?
Czy to tylko uzalanie sie nad soba? A moze to i slowa Stendhala- ''Nie pisze dziennika, kiedy jestem szczesliwy...''
Czy wypada dzielic sie przemysleniami w formie ksiazkowej. Czy nie mozna poprzestac na mediach spolecznosciowych. Ostatnie moje pytanie czy panowie zachowuja powsciagliwosc i czy omijaja intymne szczegoly swojego zycia?
Pamietam doskonale slowa Jacka Denhela na spotkaniu autorskim, gdzie z przekasem opowiada o tym czy czytelniczka pisze dobrze o tym, ze ma bloga, co zjadla i jak przezyla dzien. Teraz mamy wydanie odwrotne. To autor pisze jakie kolacyjki przezyl i z kim sie spotkal. Czy to wypada i czy autorzy nie wylaza juz z lodowki?
Powszechnie wiadomo, ze blogi to bron potezna. Nie w wydaniu ciocinym. Blogi sa komercyjne, dotyczace kazdej dziedziny zycia. Promuja banki, styl zycia, kuchnie wszystko. Przemyslenia na temat kultury i zycia ogolnego.
Czy to nam nie wystarczy wzgledem powiesciopisarzy. Czy musza czytelnikow raczyc jeszcze forma ksiazkowa? Czy nie wychodzi maslo maslane? Skoro to samo mozna przeczytac na fejsie czy publikacjach w gazetach. Czy ksiazka to medium trwale? Wychodzi na to, ze tak! fejs to chwia, komentarz i zgin przepadnij w odmetach internetow!
Czytelnicy chca tylko iwedziec zle rzeczy. Dobre njusy nas nie obchodza. W internetach tym bardziej dominuje szczczescie. Oplakujemy bolesci duszy w milczniu. Taka zasada kieruje sie fejs i chyba i blogi tez to przejely ale czy dzienniki?
Czy to tylko uzalanie sie nad soba? A moze to i slowa Stendhala- ''Nie pisze dziennika, kiedy jestem szczesliwy...''