Zaczynam juz wariowac i sie prezyc. tzn swieta tuz tuz. Do tego potrzebne sa 30 talerzy wszelakich. Tylez samo kieliszkow, lityeratek, musztardowek i innych szkiel. 2 choinki, ktore juz stoja. Bombki na karniszach. Wianki. Chu., muje i reszta. Zaczynam siebie sluchac i zaczynam sie bac. Tzn moze to i dobrze. Bom juz przygotowana i zwarta. poczyniam procesy juz grastyczne i trawienne. Bigosy zeby sie przegryzly i zeby potem nie plakac ilez to ja musze wydac diengow na swinta.
Miniony tydzien bardzo sie ciocia o siebie obawiala. tzn mowiac brzydko - psa za ogon nie pociagnela. i bylo mi z tym bardzo zle! Tzn instytucja Zony tez w tym nic zlego nie widziala. Byl to juz prezent urodzinowy i wprowadzajacy do pracowitego adwentu we dworze. Bowiem juz sie nie nudze a przeciwnie zap. jak kazdy imigrant. dosc juz rzewnych kawalkow i pierd. o niczym.
a czy zaluje, ze nic nie robilam przez dwa dni.
Fcale.
a teraz sram ogniem