Slow kilka o najslynniejszym krolu geju - Polski i mieszkancu Madery
Kiedys w Krakowie stowarzyszenie gejów i
lesbijek chciało zorganizować przedstawienie teatralne „Gejowskie
miłostki króla” w rocznicę urodzin króla Władysława
Warneńczyka. Władze Krakowa nie zgodziły się. Mniejsza o powody
tej decyzji oraz cały kontekst polityczny i obyczajowy tego
zdarzenia. Chciałbym się tutaj zająć Władysławem Warneńczykiem
i jego domniemanym homoseksualizmem.
10 listopada 1444 roku doszło do bitwy pod
Warną. Dowodzący ciężką jazdą polsko-węgierską młody,
dwudziestoletni król „o gorącym sercu”, Warnenczyk zginął na polu walki, podczas bitwy. Zresztą,
jego śmierć i to, że nie odnaleziono ciała króla, przyczyniły
się do wielu plotek i legend w ówczesnej Europie, która nie
uwierzyła w śmierć polskiego króla. Uważano, że król cudownie
ocalał. Przyczyniło się to także do zwłoki w koronacji jego
następcy. Kazimierz Jagiellończyk został koronowany na króla
Polski, dopiero trzy lata później. Czekano, że może zjawi się
jeszcze w Polsce ocalony z pogromu Warneńczyk.
Co do domniemanego
homoseksualizmu Warneńczyka, to Długosz pisał: „(…)
zbyt chuciom cielesnym podległy (…) nie porzucał wcale swych
sprośnych i obrzydłych nałogów (…)”. To
właśnie, według dziejopisarza, mogła być jedna z przyczyn
porażki pod Warną. We fragmencie tym Długosz, być może sugeruje,
że Warneńczyk był gejem. Tego jednak z całą pewnością
stwierdzić nie można.
Nie wiadomo, co miał na myśli kronikarz
pisząc o „chuciach
cielesnych” i „nałogach
sprośnych” króla.
Może nie chodziło mu wcale o mężczyzn-kochanków króla, może
miał na myśli słabość Władysława do kobiet? To, że król nie
prowadził idealnego żywota, nie może być przesłanką, że na
pewno był gejem. Tylko Długosz wspomina o tych przywarach króla,
jego „Kronika” nie
może więc być tutaj dowodem.
O tym, że Warneńczyk mógł być
homoseksualistą wspomina w swych listach do papieża, także
Cesarini, legat papieski, ale jego relacje nie brzmią zbyt
wiarygodnie (pisze on, że noc poprzedzającą bitwę pod Warną,
Władysław spędził z jakimś muzułmaninem). Jest to raczej mało
prawdopodobne. Może relacje o domniemanych skłonnościach
homoseksualnych króla spisano, aby wytłumaczyć klęskę z Turkami
i porażkę chrześcijaństwa.
Władca opętany przez szatana,
sprzeniewierzył się chrześcijańskim zasadom i wywołał gniew
boży, przegrał bitwę i sam stracił życie. Może takie jest
wytłumaczenie zapisów Długosza? A może rzeczywiście był
Warneńczyk gejem? Sprawa pozostaje otwarta…
Według portugalskiej legendy Warneńczyk przeżył i przez 20
lat mieszkał na Maderze. Miał trafić do Madalena do
Mar, nadmorskiej posiadłości darowanej mu przez portugalskiego
króla, położonej kilkanaście kilometrów na zachód od Funchal, Materialnym śladem jego pobytu jest być
może obraz "Spotkanie św. Joachima ze św. Anną pod złotą
bramą", na którym, jak do dziś wierzą mieszkańcy Madery,
został przedstawiony wraz ze swoją portugalską żoną Anną.
Władysław nie przyznawał się do swojego pochodzenia. Na wyspie
był znany jako Henrique Alemao, rycerz św. Katarzyny na górze
Synaj. Po wzniesionym przez niego domostwie i ufundowanej przez niego
kaplicy nie zostało już nic. Wszelkie ślady zniszczyły zdarzające
się na wyspie lawiny kamieni spadające z gór.
O czasach
Warneńczyka przypomina jedynie wielokrotnie przebudowywany dwór
stojący obok obecnego kościoła w Madalena do Mar. Kiedyś należał
do ostatniej dziedziczki posiadłości, dziś już miasteczka,
spadkobierczyni rodu de Freitas. Zbudował go Joao Rodrigues de
Freitas, który przybył na wyspę wraz z Henrykiem Alemao.
Dom rodu
de Freitas z zatartym już herbem, otoczony zdziczałym gajem
bananowym, Madera była wówczas odpowiednikiem "dzikich pól"
Rzeczypospolitej, przystankiem dla wielkich żeglarzy, podróżników,
czasem awanturników, gdzie można było nabrać sił i zaopatrzyć
się w słodką wodę przed nowymi podróżami. To był dla
Europejczyków koniec świata. I właśnie to mogło się podobać
podróżującemu anonimowo, załamanemu klęską Władysławowi.
Legenda
Warneńczyka przypomina też trochę późniejszą historię związaną
z królem portugalskim Dom Sebastiao, który podobnie jak Władysław
miał bardzo młodo zginąć w czasie bitwy z niewiernymi pod
Alcácer--Quibir w 1578 r. Militarna klęska króla dała początek
ludowemu podaniu, według którego Dom Sebastiao nie zginął i
wróci, żeby uratować Portugalię przed dziejową katastrofą.
Jeszcze w XVII w. pojawiali się w Portugalii pretendenci do tronu
podający się za Dom Sebastiao.
Warneńczyk także miał swoich
sobowtórów. W 1452 r. za króla podawał się zdemaskowany w
Międzyrzeczu Jan z Wilczyny. Władysława rozpoznano też podobno w
pustelniku z Santiago de Compostela. Na najciekawszy ślad Władysława
natrafiamy jednak w liście z 1472 r. Mikołaja Florisa, który
przedstawiał się jako towarzysz podróży króla, napisanym z
Lizbony do wielkiego mistrza krzyżackiego w Królewcu. Informował o
pobycie polskiego króla na wyspach portugalskich. Pismo
przechowywane w Królewcu przetrwało ostatnią wojnę, bo całe
archiwum zdążono przewieźć do Getyngi.
Według Leopolda
Kielanowskiego to najważniejszy istniejący dokument, który daje
właściwie pewność, że Władysław mieszkał na Maderze. Ale jak
tam dotarł? W dziesięć lat po bitwie pod Warną, które mógł np.
spędzić na pokucie w Ziemi Świętej, Władysław miał się
pojawić na dworze Henryka Żeglarza, brata portugalskiego króla w
Sagres, w Algarve. Król nadał mu ziemię na Maderze, co potwierdza
dokument opatrzony datą 8 maja 1452 r., na którym widnieje już
przydomek Alemao.
Jak pisze w swojej monografii na temat Warneńczyka
Leopold Kielanowski, przydomek Alemao (po portugalsku Niemiec), który
tajemniczemu obcokrajowcowi nadał podobno sam Henryk Żeglarz, nie
musiał koniecznie oznaczać przybysza z Niemiec. W ten sposób
określano w średniowiecznej Portugalii każdego mieszkańca Europy
przybywającego spoza Renu i Alp, także Polaków i Węgrów. W
każdym razie, nie ma wątpliwości, że Henrique Alemao istniał
naprawdę. Potwierdzają to także dokumenty przechowywane przez
franciszkanów z Ponta Delgada na Azorach.
Franciszkanie już w 1427
r. mieli swój klasztor na Maderze. Z Algarve, jak głosi
legenda, Warneńczyk ruszył na wyspę. Dla ówczesnych mieszkańców
Madery to postać niezwykle tajemnicza, bo ciesząca się
przychylnością samego Henryka Żeglarza i kapitana Zarco. Henryk,
albo domniemany Władysław, ożenił się z portugalską
szlachcianką i miał z nią syna oraz córkę.
Małżonkowie zostali
sportretowani na przywoływanym już wcześniej obrazie autorstwa
flamandzkiego malarza Herrimenta de Bles, który przez kilka lat
mieszkał na Maderze. Mężczyzna z obrazu ma siwe, długie włosy,
orli nos i mocny zarys czarnych brwi. Według ekspertyz historyków
sztuki to nie są rysy portugalskie, ale twarz spotykana raczej w
Europie Środkowej.Henrique Alemao spędził na Maderze 20 lat.
Po
latach na wyspę przybyli podobno polscy franciszkanie i rozpoznali w
nim swojego władcę. Namawiali go do powrotu. Wezwał go nawet w tej
sprawie Henryk Żeglarz. W czasie drogi powrotnej z Algarve
żaglowiec, którym płynął Władysław-Alemao, rozbił się u stóp
potężnego klifu Cabo Girao.
Roztrzaskała go w czasie burzy
spadająca skała. Przed śmiercią miał wyjawić żonie, że jest
polskim królem, a ona powiedziała o tym ich synowi Zygmuntowi,
który chciał nawet wybrać się do Polski.
Pod naciskiem
portugalskiego dworu zrezygnował jednak ze swoich zamiarów i - tak
jak ojciec - zginął w czasie burzy na morzu. Szczątki Warneńczyka
mogły spocząć w kruchcie kościoła w Madalena do Mar, choć nie
ma na to dziś żadnych dowodów. Ze średniowiecznych nagrobków z
Madalena do Mar zachowała się tylko jedna płyta nagrobna. Na jej
powierzchni pozostały ślady gotyckiego liternictwa i trudnych do
wyjaśnienia symboli heraldycznych. Niektórym historykom
przypominają lilie andegaweńskiej korony.
Źródło: internet, Poczet królów i książąt polskich, P. Jasienica, Polska Jagiellonów, J. Długosz, Roczniki, czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego.
http://alehistoria.blox.pl/2008/10/WLADYSLAW-WARNENCZYK-GEJEM.html