Thursday, 27 August 2015

oby nie slomiany zapal

Nie potrafi ciocia ukryc oburzenia na idiotow z IS za zburzenie swiatyni w Palmyrach. To, co przetrwalo dwa tysiaclecia zostalo zburzone w piec miesiecy. Najpierw stopniowo zas w niedziele wysadzono prawie zupelnie.  Potem juz ani UNESCO nie przerwalo procederu ani swiat jakos ma inne zadania? 
Swiat jakby oburzyl sie na zabicie 25 syryjskich zolnierzy, rozstrzeliwanych w czesciach palacu. Nic swiat nie zrobil za egzekucje syryjskiego archeologa Chaleda al-Asaada, jednego z najbardziej zasluzonych dla tejze nauki i dziedzictwa kulturowego.
Kompleks 50 ha miasta Plamyry zostalo zmiecione z kuli ziemskiej. Terrorysci z IS pokonali Dioklecjana, Hanibala, bosze juz nie wiem kogo swoim niecnym celem.
Ciocia zyje opowiesciami prof. Kazimierza Michalkowskiego, kierownika polskiej misji archeologicznej. Ciocia zyje Jozefem Flawiuszem. Ciocia zyje nadzieja, ze wreszcie swiat zrobi cos z idiotami niweczacymi dziedzidztwo swiatowej kultury.
Drodzy debile nie zastraszycie mnie. Wiem swoje to czego nie sprzedaliscie to zburzycie ale ludze sie, ze i was dosiegnie sprawiedliwosc.
Imbecyle mozecie sobie wetknac wiechce w dupe i sie podpalic! Jesli zas nie starczy terrorystom juz pomyslow i skoncza sie zabytki do wyburzania to moze przykladem pana Mariana Kapusty zbudujecie sobie piramidy ze slomy. 
Zalu na strate takiego zabytku mam niepowetowana zas pana Mariana cenie za pomyslowosc i wielki nos do zaciekawienia regionem. Jest Jezus w Swiebodzinie. Jest szkola ojca Rydzyka w Toruniu to dlaczego nie moze byc piramida w Sedziszewie Malopolskim?
Dlatego tez namawiam na wakacje w Malopolsce niz w Hurghadzie. Taniej, blizej i bezpieczniej.

Spichlerz prawdy, wielkich myśli
i ciężkiej pracy

http://www.piramidacheopsa.com/piramida/

Przy obwodnicy Sędziszowa Małopolskiego, na międzynarodowej drodze E-4 samochody jakby dziwnie zwalniają, a kierowcy przecierają oczy ze zdumienia. Podczas ostatnich dni ze wszystkich stron ciągną tłumy ludzi. 

Traktuję tą budowlę jako symbol, drogowskaz, coś co zwraca uwagę - tak o swojej budowli mówi Pan Marian Kapusta - pomysłodawca, projektant i wykonawca prawdziwej piramidy. 

55.9 kb - aby zapisać kliknij prawym klawiszem i wybierz Zapisz jako

O Piramidzie Cheopsa
Chyba nie ma osoby na świecie, która nie słyszała o piramidzie Cheopsa. Ten obiekt uznany za jeden z siedmiu cudów świata możemy zaliczyć do najbardziej tajemniczych budowli na ziemi. Znajduje się niedaleko od dzisiejszego miasta Kair. Żaden budynek na świecie co do wielkości, nie może się równać z tą piramidą. 

Pan Marian Kapusta o swojej budowli
"Piramida jest ustawiona dokładnie według osi północ- południe. Prace przy tej budowie trwały przez jeden cały tydzień egipski. Zbudowana jest ze słomy, drewna i sznura. Podstawa wynosi 62 łokcie piramidalne, a wysokość 41 i dwie dłonie, zaś kąt nachylenia ścian 51°51'. Jest tylko 11 razy mniejsza od Wielkiej Piramidy. 

W egipskich piramidach wolne przestrzenie zajmują jedynie parę procent, ja podszedłem do tej budowli bardziej praktycznie, wnętrze jest znacznie bardziej obszerne. Wejście do piramidy usytuowane jest po północnej stronie budowli. Do wnętrza piramidy prowadzi korytarz, który ma 2 odnogi, prawą i lewą. Obie prowadzą do dużej komnaty. Zbudowałem również małą komnatę dla Królowej oraz dla siebie J 

29.3 kb - aby zapisać kliknij prawym klawiszem i wybierz Zapisz jako

Z głównej komory (sali) poprzez prawdziwy labirynt oraz małą galerię możemy dotrzeć na drugi poziom znajdujący się na 2/3 wysokości do prawdziwej wewnętrznej piramidy, która idealnie zachowuje proporcje trójkąta pitagorejskiego 3 do 4 i do 5. 

Mity a rzeczywistość 
Wokół mojej piramidy krąży już wiele plotek. Nie jest prawdą stwierdzenie, że kąty piramidy dzielą nasz rejon na Ropczyce i Sędziszów. Mieszkam w Ropczycach, ale Sędziszów Młp. jest mi bardzo bliski- tam kiedyś pracowałem, grałem, spędzałem dużo czasu w młodości. Obecnie nabyłem tam znaczne tereny, co przyczyniło się do tego, że właśnie tam wybudowałem "Moją, Wielką-Małą Piramidę Cheopsa". 

Traktuję ją jako symbol. 
Symbole takie jak krzyż, piramida, były i są wykładnikiem życia i śmierci, wyznaczają nam drogę doczesnego i wiecznego żywota. 

"Moja Wielka-Mała Piramida" jest tylko naśladownictwem i pod każdym względem daleko Jej do pierwowzoru, któremu nie może dorównać wielkością, akuratnością, ani wewnętrznym urządzeniem. 

Chcę, żeby Moja Wielka-Mała Piramida była spichlerzem prawdy, myślenia i pracy, tak ważnych przymiotów w naszym obecnym słomianym okresie czasu. 

Moja głowa jest pełna wizji i planów. Jak na razie jestem zafascynowany piramidami, wierzę w ich nadzwyczajną moc. Myślę, że jeszcze stworzę tu coś. Być może będą to kamienne sfinksy, dzikie konie, dinozaury, a może po prostu egipskie wielbłądy. 

Ważne, by w takich miejscach nie brakowało terenów przemysłowych, rekreacyjnych czy budowlanych. Tym można ściągnąć inwestorów, uzdrowić gospodarczo region. Każda inwestycja, nawet taka (ze sprasowanych bali słomy) bardzo nakręca koniunkturę na rynku lokalnym, daje dużo pracy i co najważniejsze zadowolenia. 

20.8 kb - aby zapisać kliknij prawym klawiszem i wybierz Zapisz jako

Mieczyslaw Grzegorz *Gregory* Bekker i jego pojazd ksiezycowy LVR

W Zbiersku postawiono pomnik. Nie byle to jaka postac bo upamietniajacy wybitnego czlowieka profesora Mieczyslawa Grzegorza Bekkera.
Postac wielkiego Polaka, ktory z malego pipidowka siegnal Ksiezyca!
Czego to sie czlowiek nie dowiaduje! Ciocia w silnym wstrzasie pozostaje nadal. Program Apollo wspoltworzyli tylko nieliczni. Najtezsze glowy fizyki, astronautyki, robotyki. Wizjonerzy i zapalency. Geniusze i ci, ktorzy chcieli przechytrzyc Sowietow.
Prosze panstwa chyle glowe przed takimi osobistosciami.

W dniach 24 – 26 lipca Burmistrz Stawiszyna Justyna Urbaniak gościła rodzinę Profesora Bekkera. Do Polski przyjechała córka Profesora wraz ze swoimi dziećmi i  ich rodzinami, by uczcić 110 rocznicę urodzin Profesora, a także by odebrać z rąk dr Andrzeja Wawryniuka  - pracownika naukowego Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Chełmie monografię o Profesorze.
Wizyta rodziny Profesora Bekkera w Gminie Stawiszyn była poprzedzona wizytą Burmistrza Stawiszyna Justyny Urbaniak na Międzynarodowej Konferencji Naukowej zorganizowanej we współpracy PWSZ w Chełmie, Dyrekcję Cukrowni Strzyżów oraz Wójta Gminy Horodło. W Strzyżowie, miejscu urodzenia Profesora, został uroczyście odsłonięty obelisk upamiętniający wielkiego uczonego – jako dar społeczeństwa Strzyżowa.
Podczas pobytu w Gminie Stawiszyn rodzina Profesora, która mieszka na stałe w Kalifornii, odwiedziła budynki dawnej cukrowni Zbiersk, zobaczyła dom w którym mieszkał Profesor jako młody chłopak, zwiedziła gminę, a także miała możliwość przejażdżki kolejką wąskotorową na trasie Petryki  - Zbiersk, która w latach prosperity cukrowni była ważnym środkiem transportu. Dzisiaj kolejka wąskotorowa stanowi atrakcje turystyczną gminy. Rodzina profesora zwiedziła kościoły na terenie gminy a także Izbę Pamięci Ochotniczej Straży Pożarnej w Stawiszynie, gdzie córka Profesora dokonała pamiątkowego wpisu.

http://www.stawiszyn.pl/serwis/?dzial=Aktualnosci&id=814

Mieczysław Bekker. Z Konina do NASA.


Prof. inż. Mieczysław Grzegorz Bekker
Wybitny konstruktor mieszkał i uczył się w Koninie. 
12 kwietnia 1961 r. zapisał się jako dzień pierwszego w dziejach lotu człowieka w kosmos. Dokonał tego astronauta radziecki - Jurij Gagarin z ZSRR, a w rocznicę lotu, dzień jego sukcesu stał się Międzynarodowym Dniem Kosmonautyki. Osiem lat później, 20 lipca 1969 pierwszy człowiek postawił swą stopę na Księżycu. Był to Amerykanin Neil Armstrong, który podczas lądowania statku Apollo 11 na Srebrnym Globie wyrzekł słynne słowa: "That's one small step for man; one giant leap for mankind" – „To mały krok dla człowieka, ale wielki skok dla ludzkości”).  

Te dwa nazwiska są znane na całym świecie, są swego rodzaju symbolami podboju kosmosu przez ludzkość, natomiast nie zawsze pamiętamy o tym, a nawet zdajemy sobie sprawę z tego, że w badania kosmosu wnieśli wkład także Polacy, jak np. Mieczysław Grzegorz Bekker.
Dzieciństwo i szkoła.
Wywodził się ze Strzyżowa k. Hrubieszowa w Lubelskiem, gdzie 25 maja 1905 roku przyszedł na świat jako syn Mariana Wasyla Bekkera i Albiny Matyldy z domu Bretmajder. Ojciec przyszłego konstruktora pracował w przemyśle cukrowniczym - w cukrowni w Strzyżowie, następnie od 1909 r. w cukrowni w Zbiersku i wreszcie od 1913 r. w podkonińskich Gosławicach (obecnie dzielnica Konina), gdzie pan Bekker  był kierownikiem biura Cukrowni „Gosławice”.
Lata dziecięce i szkolne Mieczysława są związane z Koninem. Dzięki ojcu od najmłodszych miał on bezpośredni kontakt z techniką która zawsze go fascynowała. Wracając z codziennych spacerów w stronę Pątnowa, Mieczysław Bekker - patrzył często na wynurzające się z Jeziora Pątnowskiego odbicie tarczy Księżyca i słuchał opowiadań ojca o księżycowych kraterach, o planetach i gwiazdach. Wspólnie z młodszym o 1,5 roku bratem Władysławem zbudował w ogrodzie obserwatorium astronomiczne. Na parometrowych słupach stanęła platforma z cienkich desek i papierowe tuby „teleskopów”, do których chłopcy wpychali soczewki powykręcane z lornetki teatralnej, przez które niestety nie było widać pierścieni Saturna. Być może taki był początek „księżycowej przygody” prof. Bekkera. Później zbudowali z bratem replikę szybowca Otto Lilienthala o dwupłatowych skrzydłach, pokryty gazetami sklejonymi klejem z mąki. Nie mieli jednak odwagi, by go wypróbować. Do nauki szkolnej Mieczysław za bardzo się nie przykładał, ponieważ sama „wchodziła mu do głowy”, zwłaszcza matematyka. Często dla zabawy rozwiązywał najtrudniejsze zadania, a za tablicę służyła mu drewniana brama na podwórku.
W Koninie rozpoczął naukę w 1917 r. w Szkole Handlowej, przekształconej następnie w 8-klasowe Męskie Gimnazjum Humanistyczne z łaciną, kierowane wówczas przez Bolesława Hulewicza. Niewielu wie, że uczęszczając do gimnazjum mieszkał w wynajętym pokoju domu przy ul. Nowej 9 (dziś Staszica). Gmach gimnazjum mieścił się przy Dużym Rynku (dziś Plac Wolności) w XVI-wiecznym Domu Zemełki. Szkołę tę ukończył w 1924 r. maturą z doskonałymi wynikami. Był 12 uczniem, który ukończył w niej maturę, a pierwszym w porządku alfabetycznym w maturalnym roczniku 1924. Po wojnie M. Bekker odwiedzał dawną szkołę – obecnie Liceum nr 1 im. Tadeusza Kościuszki mieszczące się od 1938 r. w gmachu przy ul. Mickiewicza.
XVI - wieczna Kamienica dr Jana Zemełki przy Placu Wolności w Koninie.
Z treści zawierającego wspomnienia listu, jaki w marcu 1980 r. prof. Mieczysław Bekker przesłał do konińskiego literata Stefana Rusina, wynika, iż Konin i konińskie gimnazjum – stojąca na dobrym poziomie szkoła średnia w przeciętnym na ówczesne czasy mieście powiatowym, wywarły duży wpływ na późniejszego konstruktora. We wspomnieniach potwierdził, że to stąd wyniósł wspaniałe podstawy kultury i wiedzy stanowiące podwalinę jego życiowych sukcesów. Wspomina tajemniczy Słup Koniński z łacińską inskrypcją z 1151 r. stojący przy konińskiej farze, czyli kościele pw. Św. Bartłomieja, swe zainteresowanie architekturą starych kościołów i poszukiwaniem tajnych przejść podziemnych pod miastem, drużynę harcerską, stowarzyszenia naukowo – kulturalne, teatry amatorskie, koncerty i inne imprezy organizowane przez gimnazjum i kluby dyskusyjne, których członkowie mieli zebrania w prywatnych domach, np. w Kamienicy Essowej przy ul. Staszica 4 – w domu zasłużonej konińskiej nauczycielki i działaczki społecznej Stefanii Łucji Esse. Właśnie panią Esse M. Bekker wspominał szczególnie ciepło określając ją jako wspaniałą nauczycielkę i niezwykłą patriotkę, wskazując, iż nauka języków i literatury pod jej kierunkiem dała mu jak się później zorientował wiedzę na poziomie, na jakim zdobywa się wiedzę na amerykańskich uniwersytetach.
Jak wspominał prof. Bekker, jednym z ważniejszych epizodów jego życia w czasach konińskich było przypadkowe odnalezienie przez niego starego księgozbioru z XIX w., który powędrował do zbiorów szkoły. Mieczysław opiekował się jednym z eksponatów – oprawnym w złoconą skórę wydaniem „L’Astronomie populaire” (I wydanie 1880 r.) francuskiego astronoma Camille’a Flammariona (1842 – 1925). Odtąd zawsze interesowała go astronomia, a bogata biblioteka szkolna umożliwiał mu rozwój zainteresowań. Jak wspomina, w V klasie gimnazjum czytał Flammariona w oryginale po francusku. Z gimnazjum wyniósł też świetną znajomość jęz. łacińskiego, którą w 1979 r. zadziwił przewodnika po Katedrze Gnieźnieńskiej. Podkreślił, iż zdobył ją nie w Ameryce, ale w swoim przedwojennym gimnazjum w Koninie.
Co ciekawe, młodszy brat Mieczysława Władysław (1906 – 1938) pasjonujący się biologią również wybrał karier naukowca. Zmarł przedwcześnie 17.08.1938 w wieku 32 lat. Na trzy tygodnie przed śmiercią został profesorem Uniwersytetu Warszawskiego. Zajmował się badaniami nad cytologią roślin odkrywając m.in. istotę powstawania przegrody pierwotnej i metody przywracania jądra w każdym stadium mitozy do stanu spoczynkowego.
Studia i początek kariery naukowej.
Po maturze Mieczysław wyjechał z Konina do Warszawy, gdzie został studentem Wydziału Mechanicznego Politechniki Warszawskiej. Wybrał specjalność samochodową i po tzw. „półdyplomie” jeden ze staży wakacyjnych odbył w fabryce Renault w Billancourt pod Paryżem (armia polska miała na stanie czołgi Renault). Co ciekawe, po pięcioletnich studiach egzamin dyplomowy w 1929 r., zdawał go wraz ze sławnymi później Rogalskim, Wigurą i Drzewieckim konstruktorami samolotów RWD.
W latach 1929–31 wybitnie uzdolniony student odbył służbę wojskową w Szkole Podchorążych Saperów w Modlinie, którą ukończył w stopniu podporucznika. Wkrótce podjął pracę w Biurze Badań Technicznych Broni Pancernej Wojskowego Instytutu Badań Inżynierii (WIBI), a po jego reorganizacji - w Dowództwie Wojsk Pancernych. W Wojsku Polskim rozpoczynała się wówczas modernizacja armii, co stworzyło sprzyjające warunki do ujawnienia konstruktorskich zdolności młodego inżyniera. Jako specjalista samochodowy skoncentrował się na przystosowaniu do potrzeb wojska produkowanych w kraju licencyjnych pojazdów włoskiego FIAT-a. Przy jego udziale powstały trzy wersje pojazdów terenowych: Polski Fiat 508 „Łazik”, Polski Fiat 508/518, czyli ciągnik artyleryjski PZInż. 302 i Polski Fiat 518, który powstał w dwóch wersjach: sanitarki i samochodu-radiostacji z napędem na obie osie.
Przy budowie lekkiego czołgu 7-TP, udoskonalonego przez polskich inżynierów w oparciu o angielski czołg Vickers, Bekker zwrócił uwagę na pojazdy terenowe, które przy napędzie na wszystkie koła oraz zastosowaniu szerszych opon, posiadały korzystniejsze parametry eksploatacyjne aniżeli pojazdy gąsienicowe. Wskazywał również na potrzebę opracowania teoretycznych podstaw budowy samochodów terenowych. Równolegle z pracą w latach 1936–39 był wykładowcą w Studium Wojskowym Politechniki Warszawskiej oraz w Szkole Inżynierii Wojskowej w Warszawie, gdzie mógł się poszczycić znaczącym dorobkiem teoretycznym i dydaktycznym. W trakcie pracy przekonał się, nie istnieją żadne teoretyczne założenia, na których winna opierać się konstrukcja pojazdów terenowych. Badania światowe szły dwutorowo: osobno traktowano podwozia kołowe i gąsienicowe. M. Bekker więcej zalet dostrzegał w tym pierwszym rozwiązaniu i podjął prace nad teorią ruchu pojazdów „poza drogą”, która dopiero w trzydzieści lat później miała mu przynieść światowy rozgłos.
Stabilizacja za oceanem.
Wybuch wojny przerwał prace badawcze prowadzone przez Mieczysława Bekkera. We wrześniu 1939 roku walczył na froncie, a następnie wraz z cofającymi
się wojskami przekroczył granicę z Rumunią, gdzie został internowany na pół roku. Stamtąd przedostał się do Francji, gdzie znalazł zatrudnienie jako uznany specjalista w Wydziale Czołgów Ministerstwa Uzbrojenia w Paryżu. Po upadku Francji przebywał przez dwa lata w Marsylii. W 1942 r. przyjął ofertę władz kanadyjskich, które zaoferowały przeniesienie go do Biura Badań Broni Pancernej w Ottawie.
By mieć dostęp do wojskowych laboratoriów w 1943 r. wstąpił do armii kanadyjskiej, gdzie kontynuował prace na teoria pojazdu „poza drogą”. W l. 1950 – 1952 pracował na Politechnice im. Stevensa w Hoobken New Jersey (Nowy Jork). W latach 1952 – 1954 pracował na Uniwersytecie Johna Hopkinsa w Waszyngtonie, a w 1954 r. rozpoczął pracę dla armii amerykańskiej, która trwała do 1960 r. W 1956 roku jako podpułkownik armii kanadyjskiej pożegnał się z mundurem wojskowym i Krajem Klonowego Liścia, przenosząc się do Stanów Zjednoczonych, do wojskowego Laboratorium Lokomocji Lądowej. Był wykładowca na takich uczelniach technicznych jak: Massachusetts Institute of Technology (MIT), Michigan State University, Purdue University, Syracuse University, Renselear Polytechnic Institute, Illinois Institute
of Technology, gdzie prowadził wykłady z mechaniki i lokomocji lądowej.
Jego specjalizacją była teoria współpracy koła lub gąsienicy z grząskim podłożem. Po latach teoria ta stała się fundamentem nowej dziedziny wiedzy – Terramechaniki czyli nauki o układzie pojazd – teren..
Księżycowa przygoda.
W 1961 roku objął stanowisko dyrektora Instytutu Badań koncernu samochodowego General Motors Corporation AC w Santa Barbara, w Kalifornii, gdzie w owym czasie podjęto m.in. badania związane z księżycowym programem Surveyor, a jednemu z zespołów Instytutu, którym kierował prof. Bekker zlecono analizę kompleksu zagadnień dotyczących gruntu księżycowego. To wówczas polski inżynier zaczął rozważać jakim warunkom technicznym powinien odpowiadać pojazd, który miałby poruszać się po księżycowym podłożu.
Pojazd księżycowy LRV z misji Apollo 15, 16,17 konstrukcji prof. inż. Mieczysława Bekkera
W 1961 r. NASA czyli Agencja Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej ogłosiła konkurs na pojazd zdolny do poruszania się po księżycu w ramach  Programu Apollo (Apollo Space Program). Do konkursu stanęło 85 firm. Konkurentem Bekkera, który kierował zespołem naukowców opracowujących projekt dla koncernów Boeing i General Motors, był m.in. inny osiadły w Stanach Zjednoczonych inż. Stanisław Rogalski jeden ze współtwórców słynnych samolotów RWD. Zwyciężył zespół kierowany przez Bekkera i to jego projekt skierowany został do realizacji. W efekcie zespół zaprojektował słynny pojazd księżycowy LRV, który został później wykonany przez koncern General Motors w kooperacji z zakładami Boeing. 
Pełna nazwa pojazdu to Lunar Roving Vehicle (LRV) w skrócie Rover (Wędrowiec). Miał 3.25 metrów długości, 1.8 m szerokości. Ważył . 208 kg, mógł zabrać prawie 500 kg ładunku (na Księżycu). Napęd na cztery koła (pomysł M. Bekkera), zasilanie to dwa akumulatory o pojemności (łącznie) 240 Ah. Mógł pokonać dystans nawet 100 km, ale ze względów bezpieczeństwa ograniczono jego przebytą drogę do ok. 50 km. Trzy pojazdy skonstruowane przez zespół Bekkera wylądowały na księżycu - wyposażone w nie były misje Apollo 15, 16 i 17. Łącznie przejechały one na srebrnym globie ponad 200 km bez najmniejszego problemu. Wszystkie użyte na Księżycu pojazdy LRV sprawowały się znakomicie i wszystkie 3 pozostały na Księżycu.
Najwięcej problemów nastręczało skonstruowanie odpowiednich kół, które nie grzęzłyby w księżycowym pyle. Opony pneumatyczne nie wchodziły w rachubę, ponieważ żadna guma nie wytrzymałaby temperatur panujących na powierzchni, Księżyca wahających się od +110 do -80 stopni Celsjusza. Żona Mieczysława Bekkera wspominała, że w tym czasie zaczęły jej z kuchni ginąć sitka różnej gęstości, które jej mąż używa ich do przesiewania piasku. W końcu powstały koła pojazdu LRV wykonane ze splecionych strun fortepianowych, do których przyczepiono tytanowe płytki. Prof. Bekker był autorem całości rozwiązań technicznych, które zapewniały poruszanie się LRV po gruncie księżycowym. Każde koło LRV było napędzane osobnym silnikiem elektrycznym, a zasób energii  w bateriach zapewniał przebieg 92 km.
26 lipca 1971 roku, o godzinie 13:34 czasu warszawskiego, z przylądka Kennedy'ego na Florydzie wystartowała rakieta w kierunku Księżyca, unosząc na pokładzie statek kosmiczny Apollo-15 z pojazdem LRV. Załogę statku stanowili: dowódca David R. Scott, pilot lądownika księżycowego James B. Irvin oraz pilot statku macierzystego Alfred M. Worden. 30 lipca Scott i Irvin wylądowali na Srebrnym Globie. Wkrótce potem pojazd księżycowy począł się automatycznie rozkładać z pozycji transportowej do marszowej. Po raz pierwszy w historii astronautyki ludzie ruszyli po powierzchni Księżyca kołowym pojazdem terenowym. Pierwsza misja w której użyto LRV to Apollo 15, gdzie podczas 3 jazd astronauci przebyli pojazdem 27,9 km ze średnią prędkością 9,2 km/h i maksymalną 14 km. W czasie następnej misji - Apollo 16, pojazd również wykorzystany został trzykrotnie przejeżdżając łącznie 27,1 km w ciągu 3 godzin i 26 minut. Ostatnia wyprawa Apollo 17 z użyciem pojazdu księżycowego przejechała łącznie 36,1 km w czasie 4 godzin i 27 minut oraz osiągając prędkość maksymalną 18 km/h. Rovery znajdujące się na wyposażeniu trzech kolejnych ww. misji księżycowych były identyczne. Astronauci nie mogli się nachwalić ich zalet. W sumie zbudowano 4 pojazdy LRV. 3 pozostały na Księżycu, jeden nie poleciał nigdzie, gdyż program Apollo został wstrzymany. Zbudowano także model statyczny do prób ergonomicznych, model funkcjonalny do badania współdziałania systemów, dwa modele do pracy w 1/6 ciążenia ziemskiego oraz model wzmocniony treningowy do nauki jazdy.
Co do zalet systemu trakcyjnego LRV, opracowanego przez prof. M. Bekkera, używający go astronauci wypowiadali się w samych superlatywach.
Eugene Cernan dowódca misji Apollo 17: "Dzięki LRV możliwa stała się eksploracja całej doliny Taurus-Littrow. Łazik dzielnie wspinał się na stoki, na które nigdy nie bylibyśmy w stanie wejść w naszych skafandrach. Dał nam olbrzymią przewagę w czasie, który mieliśmy do dyspozycji na Księżycu i pozwolił na zebranie próbek z miejsc, do których nigdy nie dotarlibyśmy na nogach. Łazik był tak uniwersalny i dawał nam taką przewagę
w czasie, który mieliśmy do dyspozycji na Księżycu, że bez niego nasza wiedza naukowa i geologiczna byłaby mniejsza o 70%. To było fenomenalne osiągnięcie"
Harrison Schmidt członek misji Apollo 17: "Rover okazał się być niezawodnym, bezpiecznym i uniwersalnym pojazdem - dokładnie takim, jakiego oczekiwaliśmy. Bez niego nasza wiedza o powierzchni Księżyca i jego ewolucji byłaby mniejsza o około 70%."
John Young, dowódca misji Apollo 16: „To, co niepokoiło mnie przy jeździe łazikiem
w kraterze Kartezjusza, było to, że zjedziemy na pola bloków skalnych, które zniszczą nasze zawieszenie. Omijaliśmy je bardzo ostrożnie. Na szczęście, łazik miał sterowanie Ackermana, dzięki czemu mógł skręcić na swojej długości. Był bardzo zwrotny. Robił dokładnie to, co chcieliśmy, jeśli chodzi o dostarczenie nas szybko do miejsc, których nigdy nie osiągnęlibyśmy, idąc”.
Księżycowy rover był ukoronowaniem kariery polskiego uczonego. Inne jego prace wniosły ogromny wkład w projektowanie pojazdów terenowych przede wszystkim dla wojska. Co ciekawe w domu Bekkera w Santa Barbara „od zawsze” wisiała na ścianie reprodukcja z książki Jerzego Żuławskiego „Na srebrnym globie” przedstawiająca wizję pojazdu księżycowego. Po przejściu na emeryturę, Bekker nadal pracował jako konsultant naukowy w Kanadzie, USA i Europie. Pozostawił po sobie bogaty dorobek naukowy, m.in. 14 patentów technicznych. Była autorem tzw. Bevameter’u (Bekker value meter) służącego do określania właściwości gruntu. Prof. inż. Mieczysław Grzegorz Bekker, był doktorem honoris causa Uniwersytetu Technicznego w Monachium Uniwersytetu Carleton w Ottawie oraz Uniwersytetu w Bolonii, członkiem stowarzyszeń zawodowych: SAE, American Association for the Advancement of Science, International Society for Terrain -Vehicle Systems oraz President’s Science Advisory Committee. Był także konsultantem The National Academy of Sciences. Jego nazwisko zostało umieszczone w Alei Zasłużonych w Badaniach Kosmosu (Space Walk of Fame).
W 1971 r. po raz pierwszy od czasów przedwojennych przybył do Polski. Odwiedził wówczas Konin. W 1974 r. nawiązał kontakt z kolegami z ławy szkolnej. Podczas wizyty w 1979 r. otrzymał tytuł Honorowego Obywatela Miasta Konina. Zmarł 8 stycznia 1989 r. w Santa Barbara w Kalifornii w wieku 84 lat. Niestety skonstruowane przez M. Bekkera pojazdy sławiły stojące za nimi koncerny Boeing i General Motors, a nie ich polskiego konstruktora. Człowiek, który wniósł olbrzymi wkład do badań kosmosu jest w Polsce i na świecie niemal zupełnie zapomniany.
Zebrał i opracował Tomasz Andrzej Nowak

Najważniejsze publikacje M. Bekkera:
1956: "Theory of Land Locomotion" ("Teoria lokomocji lądowej"), The University of Michigan Press; (drugie wydanie: 1962 r.). Pierwsza z serii fundamentalnych książek na temat konstrukcji pojazdów.
1960: "Off-the-Road Locomotion" ("Lokomocja po bezdrożach"), The University of Michigan Press.
1963: "Mechanics of locomotion and lunar surface vehicle concepts" ("Mechanika lokomocji i koncepcje pojazdu do jazdy po powierzchni Księżyca"), Society of Automotive Engineers, zawierająca pierwsze koncepcje pojazdu księżycowego.
1969: Publikacja książki "Introduction to Terrain Vehicle Systems" ("Wprowadzenie
do systemów pojazdów terenowych"), The University of Michigan Press; książka zawiera m.in. pierwsze wyniki badań autora nad konstrukcją pojazdu księżycowego LRV.

Wykorzystano publikacje biograficzne i artykuły internetowe:
Andrzej Selenta, „Mieczysław Grzegorz Bekker” w: Inżynierowie Polscy w XIX i XX w., red. Józef Piłatowicz Tom VII, Warszawa 2001,
Konin moje miasto, red. Stefan Rusin, Poznań 1986.
Stefan Rusin, Znani i nieznani w Koninie, Konin 2008,
http://www.greendevils.pl
http://belweder.republika.pl
http://blogbiszopa.blog.onet.pl
http://portalwiedzy.onet.pl
http://www.skaner.net
http://www.wynalazki.mt.com.pl
http://www.mpw.pw.edu.pl

http://www.konin-starowka.pl/archiwum-artykulow/1293-konin-mieczyslaw-bekker-z-konina-do-nasa.html
https://en.wikipedia.org/wiki/Mieczys%C5%82aw_G._Bekker

http://www.calisia.pl/articles/slad-profesora-mieczyslawa-bekkera

nie ogladac! material dla doroslych

O i takie dzis bezecenstwa beda: art deco w najczystszej postaci! az A. Mucha nie siada!

Rare Works of Lesbian BDSM Erotica from the 1900s

slide_437854_5745828_free
Melissa Faithful for Art-Sheep
Franz von Bayros was a Croatian artist who studied art at the Vienna Academy of Fine Arts. A child of the Victorian era, Bayros drew some of the most provoking sketches of his time and some of the most famous sex illustrations of ours.
Puffy skirts, BDSM and extravagant hairstyles are only a few of the details of these works. Depicting some of the naughty ladies of the Victorian elite, Bayros’ illustrations are the epitome of playful erotic imagery. Working between Paris, Italy, and Vienna, Bayros became famous and infamous for his shockingly sexual scenes, something that made him use the pseudonym Choisy Le Conin for some of his works. Having created over 2,000 images combining a gothic aesthetic with a flirtatious rococo feeling, Bayros is probably the first artist to depict fetishes in the variety he included in his works.slide_437854_5745830_freeslide_437854_5745832_freeslide_437854_5745834_freeslide_437854_5745836_freeslide_437854_5745838_freeslide_437854_5745840_freeslide_437854_5745842_freeslide_437854_5745844_freeslide_437854_5745846_freeslide_437854_5745810_freeslide_437854_5745812_freeslide_437854_5745814_freeslide_437854_5745816_freeslide_437854_5745818_freeslide_437854_5745820_freeslide_437854_5745822_freeslide_437854_5745824_freeslide_437854_5745826_free