Jako, ze waaaaadza moze zagladac w majtki w spoko koko kraju to bede sie streszczac. Odtad tematy lekkie, latwe. Czyli ksiazki, dlugowiecznosc. Slowo na A ani na S juz wiecej nie padnie.
Permamentna inwigilacja sie zaczela. Ciocia ubolewa i gorzkie zale wylewa. Do tego ma miesiecznice, ktore powoduja banie sie o swoja krew przelewana za nasza i wasza....eee ewolnosc?
Jako niezawodną receptę na długowieczność Aleksander Krawczuk wymienia trzy czynniki: alkohol, książki i seks. Alkohol - bo pobudza krążenie, książki utrzymują szare komórki w jako takiej formie, a seks seks to dar bogów, dla przyjemności.
- No nieee! Pytać, jak obchodzili swoje święta starożytni Rzymianie, to gruby nietakt z pani strony! - oburza się profesor Aleksander Krawczuk. - Owszem, jestem stary, ale nie aż tak! Po chwili najstarszy z krakowskich historyków dodaje, że wprawdzie skończył 94 lata, ale wygląda znacznie młodziej, bo ledwie na 93. I już wiem, że mojego rozmówcy nie opuszcza z wiekiem poczucie humoru okraszone sporą dawką autoironii. I że radości życia mógłby mu pozazdrościć niejeden zblazowany, tyrający w korporacji trzydziestolatek.
Profesor Aleksander Krawczuk, tak to ten, ktory cioci zyc na studiach nie dawal konczy 94 lata. Jedno mozna powiedziec. Swietnej kondycji mozna profesorowi zazdroscic i zyczyc kolejnych stu lat.
Dla niedowiarkow profesor Krawczuk wyglada tak:
a to jedne z dziel (kiedys znienawidzonych)