Wednesday, 17 June 2015

chlopcy bez koszulek- tak, dziewczyny juz nie!

Jak sie chlopaki rozbieraja koszulki jest  fajnie. Gdy to robia dziewczyny jest juz niesmacznie! Nie mowie tu o przygrzewaniu slonka ale o goraca dyskusje wokol zamieszania, ktore rozpetama Marta Konarzewska. Marta ostanowila stworzyc swoj projek przeciwko ugladzie plci i postanowila, ze swoje cialo uzna jako transparent. Wypisala haslo- Spie z kim chce. Dla  organizatorow Parady Rownosci bylo tego az nadto. Parada sie roroznila. I tak jak mowi klasy- prawda jest jak dupa, kazdy ja ma. A co w takim razie zrobic z piorami w dupie? O tym, dowiecie sie, czytajac tekst z Codzinnika feministycznego. Polecam- wasza zakryta ciocia!

i z ostatniej chwili slowa jej Perfekcyjnosci-

Kontrowersje

Organizatorzy Parady podjęli w trakcie imprezy kontrowersyjną decyzję, aby wyprosić z niej Martę Konarzewską, działaczkę LGBT i redaktorkę „Repliki”. Jak opowiedziała w rozmowie z Kamilą Kuryło z Codziennika Feministycznego, Konarzewska została „upomniana, że nie wolno się rozbierać na Paradzie”. I choć, rzeczywiście ubrana była skąpo, tj. w krzyżyki ze srebrnej taśmy na piersiach oraz napis „Śpię z kim chcę”, nie chodziło jej jednak o to, żeby się rozebrać, lecz o to, aby wyrazić swój manifest – przekazać informację o tym, że ciało zostało „zawłaszczone przez politykę”. Z punktu widzenia prawnego jej strój również nie powinien budzić kontrowersji, zrobił to jednak u organizatorów Parady, którzy przecież walczą o wolność, czy równość (mężczyźni bez koszulek u nikogo nie wzbudzali kontrowersji). Konarzewska wysnuła wniosek, że organizatorzy Parady próbują „przypodobać się” środowiskom prawicowym i sprzedawać jedynie złagodzony wizerunek środowiska LGBTI.
UPDATE
Jak tłumaczy nam rzeczniczka Parady Równości, Jej Perfekcyjność, Marta Konarzewska nie została wyproszona z imprezy. – Została jej tylko zwrócona uwaga – zaznacza rzeczniczka. Dowiadujemy się, że Konarzewska mimo wszystko uczestniczyła do końca wydarzenia, w pewnym momencie biorąc nawet aktywnie udział na jednej z platform.
Mamy jednak nadzieję, że na przyszłorocznej Paradzie Równości nie dojdzie do takich incydentów oraz, że uda się po raz kolejny pobić rekord frekwencji!
za- http://pridemag.pl/opinie/item/1556-parada-rownosci-przeszla-ulicami-warszawy-jak-bylo
Z Martą Konarzewską, krytyczką literacką i działaczką LGBT – rozmawia Kamila Kuryło11390428_10204428841377275_6507336595080069315_n-1fot. Agata Kubis
Zostałaś wyproszona z tegorocznej Parady Równości przez organizatorów marszu za strój. Czy możesz coś więcej na ten temat powiedzieć? Jak argumentowali swoją decyzję?
Zostałam upomniana, że nie wolno się rozbierać na Paradzie. Jakbym się upiła i zdjęła majtki czy coś. A ja się nie rozbierałam. To, co miałam na sobie, to był mój strój. Maska, kostium. Odważny może, fakt, ale nie nieobyczajny! Mój gest polegał na tym, co zawsze – swoje ciało potraktowałam jak transparent, miejsce inskrypcji. Symboliczną przestrzeń, na której mogę zapisać i którą mogę komunikować sensy. „Śpię z kim chcę” to był mój przekaz, ekspresja wolności ciała zawłaszczanego przez politykę. Katopolitykę, homofobię, patriarchalne wzorce genderowe, itd. To był manifest z rejonów biopolityki, nie striptiz. Zresztą, miałam zasłonięte sutki. To wolno. Mandat dostałabym dopiero za odsłonięte sutki. Dopiero one są „nieobyczajne”! Więc tu chodziło o coś innego niż prawo. Wewnętrzne ustalenia paradowe. A może o wewnętrzne lęki. O pruderię? Strategię mimikry? Strach przed tym, jak oceni nas prawicowa prasa? A może prezydent Duda?
Podwójne standardy i obrzydliwy seksizm. Podczas Parady widziałam wielu mężczyzn bez koszulek pokazujących sutki…
Tak, to też jest niefajne. Jak „nie wolno się rozbierać”, to chyba wszystkim. Czemu kobietom bardziej nie wolno? Te sutki i tak już wyznaczają granicę nierówności. Ale trudno, skoro to „odgórne”, mogę się dostosować. Ok. Nie zgadzam się jednak z tendencją Parady (czy w ogóle ruchu LGBT) do bycia bardziej restrykcyjną niż prawo, do ugrzeczniania wizerunku w celu, aby nas pokochali. To naiwne. Nie pokochają nas. (Kto właściwie i jakich „nas”?) Boimy się tworzyć stereotypy, ale to przecież nie my je tworzymy – stereotypy biorą się z uprzedzeń, nie z tego, co dzieje się naprawdę. Możemy wystawić na paradzie same rodziny z dziećmi, będzie słodko i grzecznie, bez nagości, piór, drag queen i biustów. Pokochają nas wtedy? Ci, którzy teraz wykrzykują o piórach w dupie? Nie! Dalej będą krzyczeć – o niszczeniu rodziny, pedofilii w rodzinie czy czym tam.
To już nie pierwszy raz, kiedy podczas Parady Równości dochodzi do cenzury, trzy lata temu organizator w osobie Łukasza Pałuckiego w towarzystwie czterech policjantów zagroził mojemu koledze, że jeśli nie zwinie swojego transparentu z hasłem „Równość jest jedna, nie ma VIP-ów na paradzie”, to „mogą spadać do domu”. Kolega oburzony takim postawieniem sprawy chciał wyrazić tę opinię publicznie, wejść na platfromę i zabrać głos, jednak jak się okazało „nie zgłosił wcześniej chęci przemawiania”. Dwa lata temu grupa aktywistek została wyproszona za transparent „Kapitalizm? Róż głową”. Parada wykluczania? To zmierza w złym kierunku…
Ja się martwię, że przy rządach prawicowych wcale nie będziemy bardziej radykalni, jak twierdzą niektórzy, tylko będziemy podkulać ogon, żeby przypadkiem się nie skojarzył fallicznie. Będziemy się lękowo autokorygować. A to zawsze zmierza ku wykluczaniu. Prezydent się zająknie, że „półnadzy homoseksualiści”, a my się schowamy pod kołdry. Pod które i tak nam zajrzą.
No tak, prezydent Andrzej Duda, zapytany w wywiadzie, czy zatrudniłby w swojej kancelarii geja, odpowiedział, że tak, ale dodał, że nie wyobraża sobie, by mu ktoś półnago paradował po biurze.
No właśnie, a potem ja nie mogę paradować na paradzie. Paranoja! Tylko przypominam: miał na myśli raczej rozebranych chłopców, nie kobiety, więc może chłopców należało napominać i wypraszać. Ale kobiety zawsze łatwiej zbesztać za ciało. Normalka.
Bardzo mnie cieszy pełna oburzenia reakcja na decyzję organizatorów ze strony środowisk lewicowych, LGBT, a także ruchu feministycznego. Oby organizatorzy wyciągnęli wnioski na przyszły rok.
Tak, mnie też! I bardzo dziękuję za tak żywą reakcję! Na poziomie symbolicznym ona oznacza, że ludzie (społeczeństwo) są bardziej otwarci i wolnomyślący niż politycy, media i, jak się okazuje, także niektórzy działacze. Organizatorzy Parady Równości wciąż mają na pewno wiele do przemyślenia. Na temat równości ekspresji, równości płci, „strategii grzeczności” i jej wymiaru nierównościowego… Mam nadzieję, że moja kwestia przyczyni się do dyskusji i nie zostanie potraktowana jako personalny epizod czy skandal, lecz jako precedens. I że Parada nie chce być tak konserwatywna, na jaką wielu osobom wygląda. I że głos tych osób (o których mówisz – lewicowych, feministycznych) zostanie wysłuchany z refleksją.
Korekta: Michalina Pągowska
http://codziennikfeministyczny.pl/konarzewska-byl-manifest-rejonow-biopolityki-nie-striptiz/

po marszu, tym marszu

Wracamy do normalnosci. Parada Rownosci odbyla sie w zeszla sobote w spoko koko kraju. Nadmieniam, ze udana i swietna. Audycja z Lepiej ponzo niz wcale, Tok, Agora, i GWi Tefale relacjonowaly marsz.
lapy w gore i lecimy z tematem i ze zdjeciami a na nich min. Adam Michnik w sandalach, Rafalala, Anka Zet. Nie ma co prawda marty Konazewskiej ale i do Niej tez cicoia.. dotrze. Milego czytania.

Parada Równości mnie gniewa

czerwiec 15, 2015

W sobotnie popołudnie warszawskie ulice spłynęły potem tęczowego marszu, który po raz 15 ruszył kruszyć obyczajowe barykady konserwatywnej części Polski. „Równe prawa – wspólna sprawa" brzmiało hasło przewodnie, przyświecające barwnemu orszakowi, prażącemu się na bezlitosnym słońcu, w miejscu zbiórki pod sejmem. Byłem tam punktualnie, więc załapałem się jeszcze na przywitania i przemówienia zaproszonych gości, którzy z wysokości platformy pozdrawiali zebranych, deklarując swoją solidarność z 12 postulatami Parady Równości.
Była m.in. prof. Małgorzata Fuszara – pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania, poseł Joanna Senyszyn z SLD, była Yga Kostrzewa – aktywistka na rzecz praw środowisk LGBT. Był też Paweł Potoroczyn z Instytutu Adama Mickiewicza, który wspominając o zbliżającej się relokacji „Tęczy" z pl. Zbawiciela, porównał ją do granatu wrzuconego w debatę o polskiej tolerancji – trafnie.
Nie chciałem jednak rozmawiać z żadną z tych osób. Tak samo, jak nie planowałem pytać o powód uczestnictwa w marszu kogokolwiek z 20 tys. zebranych uczestników. To byłoby za proste. Interesowała mnie ta mała grupka zapaleńców, gotowych zamanifestować swój sprzeciw wobec Parady Równości. Byłem ciekaw, co ich napędza, by stawać na barykadach heteroseksualnej prawilności.
Pierwszych oponentów dostrzegłem już w drodze na plac Konstytucji, czyli stosunkowo szybko. Były to starsze kobiety, dzierżące w rękach albo krzyże, albo transparenty z przestrogami typu: „mężczyźni, którzy ze sobą współżyją, nie odziedziczą Królestwa Bożego". Nie chciały ze mną rozmawiać. W milczeniu walczyły o dusze i anusy mijających je chłopaków. Męczennice.
Dopiero na wspomnianym pl. Zbawiciela spostrzegłem większą grupę starszych osób, wymachujących gorliwie krzyżami. Podchodząc z gotowym pytaniem na ustach, zostałem zmierzony wzrokiem – wiadomo, dewiant wyłonił się z tłumu reszty zboczeńców, będzie zarażać gejostwem. Spytałem, dlaczego są przeciwni Paradzie Równości?
„Bo mnie to gniewa!" – krzyknęła jedna z pań. Druga dodała od razu, by ze mną nie rozmawiać. Kiedy zapytałem, czy mogę zrobić zdjęcie, podskoczyła, odwracając się do mnie plecami i wypięła pupę. Fotogenicznie.
Wtopiłem się w tłum, obserwowałem morze uśmiechniętych ludzi, tańczących w rytm grającej muzyki. Było dobrze, ale czekałem na tych, którzy się nie uśmiechają, na tych, którzy stoją z zaciśniętymi pięściami. Wybiłem na przód, wyprzedziłem marsz, by wyjść naprzeciw kontrmanifestacji. Kilkadziesiąt osób ze sztandarami ONR i flagami Polski czekało na zbliżającą się Paradę przy Rotundzie. Szczelnie odgrodzeni kordonem policji od głównej trasy, szykowali się na spotkanie z wrogiem. Miałem chwile, by z nimi porozmawiać, zanim kompletnie się najeżą i całą swoją uwagę skierują na marsz. Podszedłem do dwóch młodych, schludnie ubranych chłopaków, jeden z nich trzymał w dłoni sztandar ONR.
VICE: Możecie powiedzieć, dlaczego się tu zebraliście i jakie jest wasze stanowisko względem Parady Równości?
Tomek: Stanowisko jest proste, jesteśmy ostatnim bastionem cywilizacji łacińskiej, katolickiej i nie dopuścimy do tego, żeby dewianci zmieniali struktury naszego narodu – społeczeństwa, które od tysiąca lat jest jednolite, składa się z wyznawców Pana Boga. Sprzeciwiamy się sodomii i sprzeciwiamy się temu grzechowi, bo Pan Bóg ukarał całą sodomię. Zesłał na nich ogień. Ja nie mówię, żeby teraz też na nich zsyłać ogień, ale nie możemy dawać gejom uprawnień, żeby oni, poprzez swoją ideologię, zsyłali ogień na nas.
No dobrze, ale gdzie w tym miejsce na tolerancję?
– W tym momencie podszedł do nas chłopak z zieloną przepaską ONR na ramieniu, który jeszcze przed chwilą podjudzał tłum do skandowania zaczepnych tekstów pod adresem mniejszości seksualnych –
To właśnie jest problem, że środowiska homoseksualne i LGBT zmieniają definicję tego słowa. Tolerancja, z łacińskiego słowa tolerare oznacza „coś znosić". I my jesteśmy tolerancyjni, ale to się kończy, kiedy dochodzi do próby przeforsowania postulatów politycznych.
Co masz na myśli?
Każdy obywatel jest równy wobec prawa i jeżeli państwo wyodrębnia ze społeczeństwa jakąś część obywateli, to tylko po to, aby ich zgnębić, albo uprzywilejować. Nie ma trzeciej opcji. Tak więc, kiedy państwo uprzywilejowuje ludzi o innych preferencjach seksualnych, łamie świętą zasadę równości wszystkich obywateli wobec prawa.
– kończąc te słowa, wrócił do grupy swoich kolegów, którzy w tym momencie śpiewali, że każdy gej umrze od kiły –
Tomek, a jak tam z twoją tolerancją, czujecie się lepsi?
Tomek: W żadnym razie. Dla mnie nie jest obcy kontakt z pedałem. U siebie w rodzinie mam geja i ja go akceptuje i kocham go, bo to mój brat.
Czyli jest szansa, że możecie się zaraz spotkać po dwóch stronach barykady. Nie będzie mu przykro?
Tomek: Nie, bo on nie popiera tej parady.
Dlaczego?
Tomek: Bo normalna lesbijka i normalny gej nigdy nie pójdą w takiej paradzie.
Wytłumacz mi, kim są normalni geje i lesbijki?
Tomek: To ludzie, którzy nie propagują tej zbrodniczej idei, którą się tu przedstawia. Bo jak geje będą chcieli związków partnerskich, później dostaną małżeństwa, a za 20 lat — kto wie — może ci geje będą adoptować dzieci! To jest niezgodne z prawem natury.
Czyli jesteście takimi obywatelskimi szeryfami, którzy strzegą porządku w cudzych sypialniach?
Tomek: Ja nie wchodzę do niczyjej sypialni!! To oni z niej wychodzą i to jest właśnie problem. Ja nie wejdę do sypialni Michała, a on nie wejdzie do mojej.
Cieszę się, że sobie to wytłumaczyliśmy. Dzięki za rozmowę.
W tym momencie dotarła do nas Parada. Moi rozmówcy stali spokojnie, ale reszta z zebranych chłopaków wpadła w szał. Każdy wykrzykiwał swój zestaw wyzwisk, pokazywał środkowe palce – jak wściekłe psy w klatkach, przed którymi maszerują pewne siebie koty. Dobrze, że było tyle policji. Oczywiście nie mogło zabraknąć klasyków „kto nie skacze, ten pedał" oraz „zakaz pedałowania" (usilnie śpiewane pod melodie kawałka Pet Shop Boys – Go West... czyli zespołu otwarcie walczącego o prawa gejów – cóż za przewrotność).
Wtedy zobaczyłem grupkę chłopców, mających na oko jakieś 10 lat. Każdy z nich miał na sobie czarny t-shirt z dużym, białym napisem „Śmierć wrogom ojczyzny". Wpatrywali się w swoich starszych „kolegów" jak zaczarowani. Obserwowali, jak wymachują pięściami, jak zdzierają gardła, broniąc „ostatniego bastionu cywilizacji łacińskiej, katolickiej".
Przypomniałem sobie słowa Jima Kruegera, amerykańskiego pisarza i scenarzysty komiksów, który powiedział: „Każdy łotr uważa, że jest bohaterem. W tym właśnie tkwi sedno zła – to przekonanie, że jego osobisty punkt widzenia odpowiada uniwersalnemu, ogólnospołecznemu punktowi widzenia". Czy ja też patrzyłem na bohaterów, gotowych niszczyć wszystko, co nie zgadza się z ich światopoglądem?
Ruszyłem dalej, zostawiając rycerzy heteronormatywności za sobą. Parada zatrzymała się na Placu Teatralnym, jej ostatnim przystanku. Zaczęły się podziękowania. Ludzie tańczyli i klaskali. Ktoś krzyknął do mikrofonu „pokażcie, że jesteście lepsi od nich" – mając oczywiście na myśli chłopaków spod Rotundy. Otóż nie – pomyślałem sobie – nie jesteście ani lepsi, ani gorsi. Jesteście tacy sami, jak cała reszta – tyle że wy, uczestnicy Parady, musicie o tym przypominać i to udowadniać.
W sobotnim marszu wzięło udział ok. 20 tys. ludzi. Ramię w ramię szły pary homoseksualne i heteroseksualne oraz całe rodziny z dziećmi. Wspólnie tworzyli unikalną mozaikę szczęśliwych Polaków. Fajnie było zobaczyć, że pamiętamy jeszcze, jak się cieszyć. Totalnie nie robi mi więc różnicy, czy to Parada Równości, czy Marsz Niepodległości. Jeżeli tylko przybijamy sobie piątki, zamiast wyrywać krawężniki z ziemi – nie będę się gniewać.

http://www.vice.com/pl/read/po-co-wam-parada

loch lomond i wyjatkowo zimne lato


Loch Lomond to drugie po Loch Ness najwieksze jezioro w Szkocji. Ciagnie sie przez 39 km a szerokosc jeziora dochodzi czasem do 8 km. Zbiornik dysponuje wieloma wyspami. Takimi jak najwieksza Inchmurrin na ktorej podobno wystepuja male kangury Walabia.


Loch Lomond to umowna granica miedzy hrabstwami Stirlingshire i Dumbartonshire oraz Stirling, Agryl and Bute. Poludniowy brzeg siega az Glashu. Loch Lomond to pzede wszystkim parki, lasy i zielen. Loch Lomond and the Trossachs National Park uwielbiany przez turystow, kajakarzy, plywakow i ciocie. Nad wschodnim brzegiem widac Ben Lomond 974 m n.p.m a na poludnie wznosi sie szczyt Munros dochodzacy do 914 m n.p.m. Miejsce to zajelo 6 miejsce w plebiscycie na najpiekniejszy cud natury w Wielkiej Brytfannie. 

Znany angielski podróżnik i pisarz, H. V. Morton, opisał wyspy na Loch Lomond w następujący sposób:
What a large part of Loch Lomond's beauty is due to its islands, those beautiful green tangled islands, that lie like jewels upon its surface.
(Ileż piękna Loch Lomond zawdzięcza swoim wyspom, tym pięknym zielonym wyspom, które pokrywają niczym klejnoty jego powierzchnię.)


Jezioro stanowi centralny motyw popularnej piosenki zatytułowanej The Bonnie Banks O' Loch Lomond (lub po prostu Loch Lomond), która po raz pierwszy została opublikowana około 1841 roku. Chociaż jej prawdziwy autor pozostaje nieznany, wielu uważa, że mógł nim być szkocki żołnierz, który dostawszy się do niewoli wroga, oczekiwał wykonania wyroku śmierci. W swoim ostatnim liście do rodziny zawarł tę właśnie piosenkę – wspomina w niej swoje rodzinne strony i wyraża ogromną tęsknotę za domem.

Inna legenda głosi, że Loch Lomond została napisana podczas drugiego powstania jakobickiego, a jej twórcą był jeden ze szkockich żołnierzy wycofujących się z Anglii w latach 1745-46. Jeden z wersów piosenki (Oh, ye'll tak' the high road, and I'll tak' the low road) nawiązuje do celtyckich wierzeń, zgodnie z którymi dusza człowieka, który zmarł z dala od swojej ojczyzny, zostanie do niej ponownie sprowadzona przez dobre duchy doliną (tzw. low road).
Rozgłośnia radiowa National Public Radio wspomina dodatkowo w jednej ze swoich audycji, iż podczas procesów schwytanych powstańców, ich rodziny przybywały do Londynu pieszo. Rebelianci zostali straceni.

  • Szkocka whisky marki „Loch Lomond” to ulubiony napój psa Milusia i kapitana Baryłki, bohaterów słynnej serii komiksowej pt. Przygody Tintina. Podczas gdy komiks opisuje postacie i wydarzenia całkowicie zmyślone, destylarnia Loch Lomond istnieje naprawdę. Smak whisky „Loch Lomond” docenił też inny bohater komiksów, dr Sydney Krukowski z Dykes to Watch Out For.
  • Luss, miasteczko znajdujące się na zachodnim brzegu Loch Lomond, posłużyło jako plan zdjęciowy dla szkockiej opery mydlanej Take the High Road. Na potrzeby serialu miasteczko otrzymało fikcyjną nazwę Glendarroch, a samo jezioro – Loch Darroch.
  • Luss wraz z pobliskimi wysepkami stało się również miejscem akcji pierwszej powieści E. J. Oxenham, opublikowanej w 1907 roku Goblin Island (Wyspy Goblinów). W książce Oxenham miasteczko funkcjonowało pod nazwą Lios.
  • Loch Lomond jest wymienione na początku piosenki Almost Like Being In Love. Utwór pochodzi z musicalu pt. Brigadoon autorstwa Alana Jaya Lernera i Fredericka Loewe.
  • Wersja Loch Lomond w wykonaniu grupy The Borderers uchodzi za niezwykle popularną wśród australijskich fanów muzyki celtyckiej i folkowej.
  • Loch Lomond pojawiło się też w słuchowisku radiowym pt. The Goon Show. W odcinku zatytułowanym The Treasure in the Lake (Skarb w jeziorze) Grytpype-Thynne i Moriarty namawiają Neddy’ego Seagoona, aby wypił całą wodę z jeziora. W taki oto sposób planują dostać się do skarbu z hiszpańskiego galeonu, który rzekomo spoczywa na dnie Loch Lomond.
  • Piosenka tytulowa Wax & Wire
korzystalam z https://pl.wikipedia.org/wiki/Loch_Lomond