Monday, 12 September 2016

pamieciowy wampiryzm

Warszawo ma, o Warszawo ma
Wciąż płaczę gdy ciebie zobaczę,
Warszawo, Warszawo ma!

Tam w getcie głód, i nędza, i chłód,
I gorsza od głodu, od chłodu,
Tęsknota, Warszawo ma!

Przez mur przekradam się
I biegnę tu jak zgoniony pies!
Choć tropi mnie pan władza,
Żandarm, Gestapo i SS.

Warszawo ma!, patrz w oku mym łza,
Bo nie wiem, czy jeszcze zobaczę
Cię jutro Warszawo ma!

Przez mur przekradam się
I biegnę tu jak zgoniony pies!
Choć tropi mnie pan władza,
Żandarm, Gestapo i SS.

Warszawo ma!, patrz w oku mym łza,
Bo nie wiem, czy jeszcze zobaczę
Cię jutro Warszawo ma!

W Dzienniku Opini, Krytyki Politycznej ukazal sie niesamowity tekst. Prowokacyjnie zatytulowany Smolensk jako film pornograficzny. 
Po porno chetnie siegamy. Siegaja wielcy tego swiata jak chociazby, nieodzalowany sp. Umberto Eco. Rozgorzala dyskusja nad filmem wiekopomnym. Takim drugim Potopie. Tylko, ze tam nie insynuowano. Tam trzymano sie r zgodnosci z autorem Henrykiem Sienkiewiczem. Tu mamy przekaz, W formie szumow informacyjnych. Pelnych niedomowien. I z tego co czytam. Nieprawdy. Nie ogladalam. Oczywiscie jako historyk musze porownac to co widze, a to co wiem. Nie kasam, nie gadam od rzeczy. Chce po prostu analogii do tego dlaczego na film Smolensk beda ciagane polskie szkoly?
Ciocie ciagano na film dokumentalny Katyn. O ekshumacji  zabitych oficerow polskich w Katyniu, Ostaszkowie, Kozielsku. To byla prawda bez pokazywania. To sie wiedzialo. Dobitnie, bo dobitnie bo niektore panny sie porzygaly ale przekaz trafil. Tylko, ze to byla prawda. Nie domysly, Mzonki, dopisywanie o jakis rojeniach? Mlodziez ma to zapamietac. Ma samej myslec. A nie isc jak barany...do kin!
Ten sam autor Marcin Napiorkowski, popelnil ksiazke Powstanie umarlych. Historia pamieci 1944- 2014. 
Ksiazka przeze mnie nie przez przypadek godna uwagi. Tak, zainteresowalo mnie okreslenie pamieciowy wampiryzm. Tak, uwielbia POlska ten wampiryzm. Te martyrlologie. Te rcznice, te switowanie, te zaloby, kiry i poslania. Rzeczy martwe. Oj, tak jestem kontrowersyjna bo kazdemu nalezy sie i pamiec i godnosc, szacunek ale tez i trzeba pamietac o wymiarze tym spolecznym. Ludzkim. To, kim byl bohater, kogo kochal, w co wierzyl, czy czasem i spod Grojca bimbru nie pil? Moze i panny z  Sulejowka nie  pozadal?
Dowiedzialam sie o pojeciu wampiryzmu pamieciowego nie  przez przypadek. Czy na Powstaniu Warszawskim mozna dzis dokonywac pamieciowego wampiryzmu. Ja, mowie tak. Zaloba po powstancach warszawskich jest niedopelniona. Dlaczego? bo niektore grupy, utrzymuja zalobe w permamentnej zalobie! Nie da sie bohaterow odbrazowic! Wiecie co mam na pamieci. Odrealnic. Braz to pomnik. Nie stawiajmy pomnikow komus, kto tego nie chce. Nic na sile. Mowiac po mlodziezwemu. Zgrabna analogia, ktora nie doprowadzi do niczego i to wiem. Etykietujemy rzeczywistosc. Spieram sie o to, co to znaczy byc Polakiem, Europejczykiem. Teraz doszlo warszawiakiem. 
Powstanie Warszawskie karmi sie moca. Jak to mozliwe, ze klocimy sie o dziadkow? Czy po 72 latach nie nalezy ten rozdzial zamknac? 
Czy przez dekady ulegamy fantazmatowi? Zbiorowemu?
Oczy ciocia przeciera. Odbrazawia mi sie myslenie o tym co kiedys bylo. Jakie sa przekazy tych mlodych. Od tych starych Warszawiakow. Ciocia karmiona byla tym co wytyczala, co nabyla. Tak nie zawiele o tym co jeszcze moze sie dowiedziec o prawdziwych Warszawiakach)
Tak, ten przekaz jest szczegolnie pelny i dosyc zajmujacy. Bardzo realny, Bardzo szczery. Ma te przyjemnosc sie dowiadywac.
Dziekuje za te nowe zrodla.

Odlecialam a mialam o filmie. O tej nieprzytomnosci narodowej!

Byłem na Smoleńsku. Jestem o jakieś 90 minut starszy. Choć na sali kinowej wydawało mi się, że upłynęły wieki. Pory roku przychodziły i przemijały, wysychały oceany, góry wypiętrzały się i upadały, a ja wciąż nie rozumiałem, o co chodzi. Podobne wrażenie, jeśli dobrze czytam pozawerbalne sygnały, mieli także widoczni na ekranie bohaterowie.

Ale o co chodzi?

Nie jestem ekspertem od filmu ani nawet szczególnie zapalonym kinomanem, więc może ten rekord dałoby się wyrównać, ale jak dotychczas Smoleńsk to najsłabszy film, jaki w życiu widziałem.

O słabych filmach można jednak pisać równie dobrze, jak o tych najlepszych. A może nawet lepiej, bo doznania etyczne i estetyczne nie przesłaniają nam samej filmowej materii i jej struktury.Trzeba tylko znaleźć do nich jakiś klucz.

Długo nie mogłem odkryć wytrychu, którym można by otworzyć dzieło Krauzego. Jacyś ludzie rozmawiają, jeżdżą samochodami, piją drinki w barach i dyskotekach. Ale po co to wszystko? Do czego służy?

Aż przypomniałem sobie, że gdzieś już o tym czytałem…

Czym jest pornografia

Umberto Eco, Jak rozpoznać film pornograficzny z tomu Zapiski na pudełku od zapałek:

„W filmach pornograficznych roi się od postaci, które wsiadają do samochodu i przemierzają całe kilometry, od par, które tracą niewiarygodnie dużo czasu na zameldowanie się w hotelu, panów, którzy marnują cenne minuty w windzie, zamiast od razu udać się do pokoju […].

Powody tego stanu rzeczy są oczywiste. Film, w którym Gilberto gwałciłby bez wytchnienia Gilbertę od przodu, tyłu i z boku, byłby nie do wytrzymania. Fizycznie dla aktorów i finansowo dla producenta. Przekraczałby też wytrzymałość psychiczną – widza, aby bowiem doszło do naruszenia obyczaju, w tle musi toczyć się zwyczajne życie. Przedstawienie zwyczajnego życia to dla każdego artysty jedno z najtrudniejszych zadań, natomiast ukazanie zboczenia, zbrodni, gwałtu, tortury jest bez porównania łatwiejsze. […]

Jeszcze raz od początku. Wchodzisz do kina. Jeśli bohaterowie więcej czasu, niż pragnąłbyś, poświęcają na pokonywanie odległości dzielącej A od B, oznacza to, że oglądasz film pornograficzny.”

Do czego to służy?

Definicja Eco jest przewrotna, bo pokazuje nam, że choć w (dosłownie rozumianej) pornografii chodzi – oczywiście – o seks, to żeby rozpoznać ją jako gatunek, musimy przyjrzeć się właśnie wszystkiemu, co seksem nie jest.

W pornografii wszystko, co nie jest spółkowaniem, pozbawione jest wartości, służy jedynie wypełnieniu przerw między kolejnymi aktami seksualnymi mającymi rozładować energię libidalną. Samo spółkowanie pokazane jest z kolei w sposób dosłowny, bez żadnych zawoalowań, metafor, chwytów artystycznych – i tylko ono tak naprawdę liczy się w filmie.

Jeżeli tę samą logikę spróbujemy zastosować do Smoleńskazobaczymy bez trudu, że jest to dosłowny odpowiednik pornografii w świecie filmów teoriospiskowych.

Cały film służy temu, by w sposób jak najbardziej dosłowny i niepozostawiający miejsca na interpretację pokazać świat, w którym Lecha Kaczyńskiego i towarzyszących mu pasażerów TU-154 zamordowali Rosjanie, którzy potem – przy wydatnej współpracy agentów i „pożytecznych idiotów” – utrzymują Polaków w kłamstwie.

Odpowiednikiem aktu seksualnego są więc na ekranie i wybuch, i wykrzywione w nienawiści twarze przeciwników, i mroczna postać rosyjskiego agenta (Jerzy Zelnik) dyktującego wypowiedzi dziennikarzom, zastraszającego świadków, a w razie potrzeby nawet mordującego ich.

Dosłowności jest jednak w filmie jeszcze więcej. Manifestuje się ona w scenariuszu pozbawionym jakichkolwiek wątków pobocznych, dialogach, którym brakuje choćby odrobiny głębi, płaskich, papierowych postaciach. Nawet sposób kręcenia i wystrój wnętrz jest w jakiś niepokojący sposób pornograficzny. W jednej ze scen za wdową po mocno związanym z NATO generale widzimy półkę, na której ustawione są w równym rządku model F16, flaga USA i srebrny krzyż – jakby wszystko trzeba było widzowi napisać wielkimi literami.

Utopieni w dosłowności

Kto przeczytał streszczenie akcji filmu albo zobaczył jego trailer, pomyślał pewnie od razu o Człowieku z marmuru i Człowieku z żelaza Andrzeja Wajdy czy JFK Olivera Stone’a. To właśnie zestawienie z tymi filmami, do których opowieść Krauzego wydaje się nawiązywać tak mocno, pokazuje najdobitniej, że mamy do czynienia z pornografią.

Bohaterom Wajdy chcemy i możemy towarzyszyć w ich drodze, bo historyczne wydarzenia i mocne tezy są tylko tłem dla ich ludzkich zmagań. Nawet Krystyna Janda nie zagrałaby dobrze, gdyby zupełnie nie miała, co grać.

Najważniejsza scena JFK to ta, w której prokurator Garrison (Kevin Costner) kłóci się z żoną. Grana przez Beatę Fido dziennikarka TVM-SAT (znów pornograficzna dosłowność) niby ma jakiegoś partnera, niby nawet się z nim kłóci (a w jednej scenie nawet uprawiają seks), ale ich spotkania nie służą budowaniu żadnej relacji, dzięki której widz mógłby tych bohaterów pokochać, znienawidzić albo przynajmniej zrozumieć.

Można nie zgadzać się z wizją Stone’a, w której proste odpowiedzi zwykle okazują się fałszywe, a za wszystkim stoi ukryte (spiskowe) dno. Ale nawet wtedy z oglądania filmu czerpać można satysfakcję związaną z obserwowaniem rozwoju postaci, budowania świata, kształtowania opowieści…

Tymczasem choć na pozór Smoleńsk składa się z tych samych elementów (jest tropiciel, rozmowy z informatorami, wszechobecna zmowa milczenia), u Krauzego na ekranie liczą się tylko te sceny, w których możemy pławić się w dosłowności. Wszystko inne zostało zaniedbane, potraktowane po macoszemu, zepchnięte do roli wypełniacza.

Zasługujemy na więcej

A szkoda. Bo i same wydarzenia z 10 kwietnia i zbudowane w oparciu o nie skonfliktowane mitologie zasługują na dobry film.

Niestety, po obejrzeniu Smoleńska nikt nie zmieni zdania, nikt nie wyjdzie z kina z czymkolwiek innym niż niesmak lub tania satysfakcja (albo jedno i drugie).

Ten film nie zmieni świata, bo pornografia jest bezpłodna.



Tekst ukazał się na blogu Mitologia współczesna.


***
Marcin Napiórkowski – semiotyk, strukturalista, badacz współczesnych mitów. Wykładam w Instytucie Kultury Polskiej UW (dr hab.). Właśnie ukazała się jego nowa książka P owstanie Umarłych. Historia Pamięci 1944-2014.



bijo matko!

Powiedział "może byśmy tak kiedyś... może dzisiaj?" - powiedział
"Tak, zróbmy to, tak, by nikt nie widział
Może w parku pod lasem, na torach przy garażach
Tam, gdzie zawsze jest ciemno i gdzie prawie nikt nie chodzi
Nie będziemy wybierać" - powiedział - "ten, kto pierwszy"
Niczym ostrze losu - "pierwszy, który się trafi
Tylko pamiętaj - bez hałasu, bez zbędnych emocji
Poczuj w sobie siłę i rób tak, żeby zabić"

"Urodzeni mordercy", "Kalifornia", "Siedem"
"Harry Angel", "Pulp Fiction", "Hellraiser" i "Freddy"
Codziennie filmy były dla nas jak Biblia
Te same sceny, nawet w snach je widzę
Widzę w snach wciąż to samo, ciągle boję się zasnąć
Tamten leży we krwi, a mnie robi się słabo
Powiedział "patrz, jak pięknie, prawie tak, jak w filmach
Zapamiętaj to" - pamiętam, "prawie tak, jak w filmach"

To nie był film,
to nie był film

Pamiętam, mówił "ach, chciałbym sobie postrzelać
Wiesz, do dziewczyn na ulicy, w biały dzień, teraz
Nie do zwykłych dziewczyn, ale do tych najpiękniejszych
Chciałbym patrzeć im w oczy, jak marnieją i więdną"
Mówił "ciekawe jak to jest, tak naprawdę zabić?
W rękach trzymać przeznaczenie, jego panem być?
Wiesz, chciałbym, może byśmy tak kiedyś na ulicy
W jakimś ciemnym miejscu, tak, by nikt nie widział?"

Pamiętam, mówił "zapamiętaj" - nie potrafię zapomnieć
Wyrazu oczu, strachu, potem krwi na dłoniach
Krew była wszędzie wokół, pamiętam to dobrze
Płynęła niczym rzeka z potrzaskanej głowy
Krew pulsowała w skroniach, rozsadzała czaszkę
Ręce drżały - nie wiem, z podniecenia czy ze strachu?
Pamiętam, on się śmiał, mówił coś o filmach
"Zapamiętaj to" - pamiętam, "prawie tak, jak w filmach"...

Ale to nie był film,
to nie był film

Ale to, to nie był film,
to nie był film...

Czekam na mord. Taki z prawdzwego zdarzenia. Nie tam jakies podchody. Po calosci. Jesli z glowki. To i noza, kastetu, siekiery, kolczugi, kija basballowego najlepiej tego z Malym Powstancem. Prosze panstwa to nie sa przelewki jesli atakow rasistowskich jest wiecej niz dobrej zmiany. A nie, sorry, dobra zmiana to, to wlasnie. Prokuratory, ministry zjechaly do Wielkiej Brytfanny. Zagrozily by po dniu milczec. Kiedy to sie dzieje pod ich ministerstwem. Pod ich mordami faszystowskimi. Daje sie przyzwolenie na wiele. Rosnie skala zla. Nie mowie o sobie. Przeciez wiecie. Male Miki do tego. taka myszka tylko. To co bedzie moze sie obrocic w Kristallnacht a to juz zarty z tego nie byly. 
Chamsto i przyzwolenie spoleczne jest strasznie akceptowalne w naszej ojczyznie. Smutno mi, zla jestem na takie dzialanie. Na przyzwolenie wladz. Na urzadznie rozpizdzielu przemocowego. Na powstanie zla wlasnie. 
Krakowskie srodowisko skrajnej prawicy czytaj idioctwo zmuszone bylo swoja impreze prawdziwa tozsamosc polska urzadzic w barze z z kebabem. Nazwali to kebab prawdziwie polski. 
Kebab to mieso, szprycwane chemia, anabolikami, czasem tluste, smierdzace, bo kilkudniowe, niezdrowe czasem z kaszo i kapusto!
Jesli awanturnicy w stolicy urzadzaja rajd po sejmowych krzytarzach. Krzycza, ze z Polski sprzedawane sa dzieci zza granice. To wiedzcie, ze tak robi sie w krajach azjatyckich. Tylko ze tam napierd. sie zdrowo. A nie tylko szturchaja. Jesli jakis Jaki urzadza rajd na sad i uznaje to za klopoty wizerunkowe? Ciocia tez ma klopoty wizerunkowe. Jak pochla i nabroi niepotrzebnie. 
Najgorzej jak poje kebaba z kapusto i sie vody obechla. Przynajmniej kierowala by rzyg na takich wlasnie nieJakich.
Z czego sie smiejecie, z samych siebie sie smiejcie. Znacie to. Znacie tez, postac Stanczyka. Nadwornego blazna Jana Olbrachta, Aleksandra Jagiellonczyka, Zygmunta Starego i Zygmunta II Augusta. Wiecie ten z obrazu Jana Matejki. Zatroskanego mezczyzne. Nie, idiote. Dlaczego tyle lat byl tak blisko krolow? I jakos sie to krolestwo trzymalo? On taaak, doradzal. Mowil prawde kryjac za nieprawda. Stasiu Gaska sie nazywal. Gaska to blazen po staropolsku. Stanczyk to patriota, gleboko zatroskaney o kraj facet. Wyksztalcony, obyty. Mial ciety jezyk. Ale go szanowano. 
Kiedy Maciej Stuhr wypowiada polslowkami to, z czego nas powinno i cieszyc i smucic. Kiedy mowi prawde, to pospolstwo sie zasepia. Kiedy prawde mowi nastepny komik, Piotr Zelt. Wypowiada sie, ze nie uznaje zolnierzy wykletych a przede wszystkim tak cenionego teraz Lupaszke. Zelt nie lubi pisdu. Za to dostal aktor kulke w leb. Na razie w necie.
Juz Stanczykow zabijaja. Na alarm bijcie!
http://www.tekstowo.pl/piosenka,myslovitz,to_nie_byl_film.html