Najlepiej trenować z kurczakiem. Starszym kurom podczas treningu zdarza się znieść jajko. Nawet wtedy nie przystaną. To o tyle kłopotliwe, że potem potrzebują odpocząć.
- Ostatnio przyszłam z nimi poćwiczyć w porze lunchu - opowiada Sylwia. - A te wszystkie poszły robić sobie jaja. Schowały się w kurniku na dwie godziny i tyle je widziałam.
Sylwia Kowalska, uczestniczka kursu behawiorystyki i zoopsychologii, wolontariuszka w Katowickim Miejskim Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt, prócz trzech kur trenuje i uczy swoje pozostałe zwierzęta - dwa psy i dwa szczury. Jednak w kurach pokłada największe nadzieje.
- Kury mają pamięć przyczynowo-skutkową i zdolność zapamiętywania szczegółów. Szybko się uczą. Tyle że trzeba z nimi często trenować, bo nabyta wiedza łatwo ulatuje im z głów - tłumaczy Sylwia.
Sylwia podczas treningów zwierząt korzysta z metody pozytywnego wzmocnienia, mającej swój początek w behawioryzmie, kierunku psychologicznym, który rozwinął się w XX wieku w Stanach Zjednoczonych. Wśród jej pionierów wymienia się m.in. Burrhusa Frederica Skinnera, psychologa, twórcę teorii warunkowania instrumentalnego, a także jego ucznia Boba Baileya z żoną Marian. Tej parze zoologów udało się wyszkolić ponad 140 gatunków ptaków i zwierząt za pomocą prostego systemu. Opierał się on na wykorzystaniu dźwiękowego bodźca warunkowego, akcentującego poprawne zachowanie zwierzęcia, a następnie bodźca bezwarunkowego w postaci podawanej mu nagrody, czyli jedzenia. Do dziś nie wymyślono nic lepszego od zastosowanego przez zoologów w latach 40. wydającego charakterystyczny krótki dźwięk klikera do sygnalizowania zbliżającego się przysmaku. Blaszane pudełeczko ze sprężyną okazało się o wiele skuteczniejsze od pochwały głosowej. W przeciwieństwie do naszego głosu jest neutralne, niezwiązane z żadnymi emocjami, dostarczające zwierzęciu zawsze tej samej jednoznacznej informacji: zbliża się nagroda. Dzięki takiemu jasnemu komunikatowi zwierzę wie, za co jest nagradzane, a tym samym chętniej i szybciej się uczy. Jak sama nazwa metody wskazuje, w trakcie "pozytywnego" szkolenia nie używa się elementów siłowych czy awersyjnych, zresztą te, jak wykazały ćwiczenia nie tylko z kurami, lecz także delfinami, po prostu są nieskuteczne.
Sylwia Kowalska tresuje kury i szkoli menedżerów. Fot. Mateusz Skwarczek
Pierwszy raz z metodą pozytywnego wzmocnienia Sylwia zetknęła się na warsztatach "Najpierw wytresuj kurczaka" Jakuba Gołębia. Ta koncepcja z początku wydawała się dość abstrakcyjna i pokręcona, ale w rezultacie miała odmienić jej życie. Po powrocie z kursu postanowiła, że chce mieć własne kury. Razem z mężem mieszkała wtedy w bloku, więc było to raczej niemożliwe. Jednak pomysłu nie porzuciła i gdy na początku 2015 roku przeprowadzili się do domu z ogrodem, zbudowali kurnik i kupili trzy kury: Rudą, Siwą i Czarną. Perypetie kurzego tria od tamtego czasu można śledzić na facebookowym profilu "Pazurem po jajkach". Po obejrzeniu paru filmów z ich udziałem łatwo się zorientować, że każda z nich ma inny charakter. Jedna jest nieśmiała, druga to gaduła, a trzecia uwielbia pieszczoty. Wszystkie chętnie uczą się nowych sztuczek, które akcentowane są klikerem, a następnie nagradzane jedzeniem: potrafią grać w kręgle, karty i piłkę nożną, podawać łapę, robić slalom między nogami, a w talii kart za każdym razem wskazać tę jedną, którą im pokazano na początku ćwiczenia - mimo kilkakrotnego przetasowania talii, cały czas ją pamiętają.
Czy kura może być trenerem?
Sylwia uważa, że kury doskonale sprawdzą się nie tylko w roli pojętnych uczniów zabawnych trików, lecz także trenerów menedżerów wyższego szczebla. Z kilku powodów. Najczęstszym błędem zarządzających zespołem jest sięganie po mało skuteczny, przynajmniej długofalowo, system kar. Kura, w przeciwieństwie do psa, im się nie poddaje. Nie działają na nią żadne metody siłowe - po prostu przestaje wtedy współpracować. Podobnie impregnowana jest na manipulacje. Może zrobić wiele, ale trzeba ją do tego zmotywować za pomocą jedzenia i utrwalić jej zachowania klikerem.
Wbrew pozorom mechanizm motywacyjny kury nie różni się zbytnio od ludzkiego. I podobnie jak człowiek kura nie potrafi czytać w myślach - odpowiada tylko na wyraźne polecenia. Można więc na jej przykładzie nauczyć menedżerów jasnego komunikowania się z zespołem.
- Kura jest bardzo szybka. Kluczowe w jej tresurze są zatem zdolności obserwacji, analizy i refleks, by móc przewidzieć, co chce zrobić. To są również istotne cechy dobrego zarządzającego - zauważa Sylwia Kowalska.
Jej szkoła Ruda Kura na przykładzie międzygatunkowej komunikacji ma się zająć nauką rozpoznawania mechanizmów odpowiedzialnych za motywację zarówno u zwierząt, jak i ludzi. Rusza w październiku tego roku. Odbiorcą warsztatów będzie m.in. kadra menedżerska polskich i zagranicznych firm, na której szkolenie oraz nietypową integrację z reguły przewidziane są oddzielne budżety.
Na razie Sylwia o ofercie swoich szkoleń opowiada na networkingowych spotkaniach skupiających początkujących przedsiębiorców, inwestorów i klientów oraz na finansowanych ze środków unijnych inicjatywach wspierających rozwój przedsiębiorczości. Te odbywają się nie tylko w słynących z innowacji Katowicach, do których ma najbliżej, lecz także w 15 innych polskich miastach, zrzeszając w sumie około tysiąca start-upów. Sylwia podczas takich spotkań ma szansę zaprezentować swój pomysł, wymienić się know-how z innymi przedsiębiorcami i porozmawiać ze swoimi przyszłymi klientami.
- Kiedy zaczynam opowiadać o Rudej Kurze, reakcje są zawsze bardzo podobne - mówi. - Ludzie myślą, że robię sobie jaja. Ale potem pokazuję filmiki z moimi kurami i niedowierzanie zastępuje ogromna ciekawość.
Dzięki występom na networkingowych spotkaniach Sylwia ma już parę zainteresowanych szkoleniami firm, które z pomocą kur chcą wyedukować swoją kadrę menedżerską. Z dokładnego rozeznania rynku wynika, że popyt na tego typu usługi jest również wśród osób prywatnych. Dlatego zajęcia w Rudej Kurze będą zarówno indywidualne, w parach, jak i grupach, nie większych jednak niż ośmioosobowe. W domu Sylwii pod Tychami jest już przygotowana sala do ćwiczeń. Są specjalne stoły i regały dla zwierząt, a na piętrze zamontowano projektor. Warsztaty będą się składać z części praktycznej i teoretycznej.
Metodę pozytywnego wzmocnienia uczestnicy warsztatów najpierw będą testować na sobie w parach, nawzajem klikając zachowania wytypowane do nagradzania. Będzie to o tyle trudne, że będą musieli odgadnąć je po dźwięku klikera. To doświadczenie przełożą potem na nietresowane wcześniej kurczaki. Kursanci będą mogli nie tylko wzmacniać nagrodą zadane przez Sylwię zachowania kurczaków, lecz także ich indywidualne cechy osobnicze, które wydadzą się im atrakcyjne. Efekty ćwiczeń będą nagrywane i komentowane przez Sylwię oraz uczestników.
W szkoleniu ważny jest cel, plan, ale i wszelkie jego modyfikacje. Jeśli coś nie będzie wychodzić, będą musieli zmieniać swoje - a nie kurczaków - zachowanie. Z dotychczasowego doświadczenia Sylwii wynika, że dziać się tak może z dwóch przyczyn: braku cierpliwości (bo za szybko chcemy osiągnąć konkretny efekt) i niedostatecznego pozytywnego wzmocnienia (bo nie umiemy nagradzać).
"W trakcie szkolenia zachowania kurczaków są bardzo czytelne, zwierzęta się bardzo szybko uczą, jasne jest zatem, że jeśli nie ma efektów, wina leży po stronie kursanta"- ocenia Kowalska.
Szkoląc kurczaki, menedżerowie będą mieli szansę oduczyć się koncentrowania uwagi na błędach, słabościach czy porażkach zespołu, które tym samym w nieświadomy sposób wzmacniają. Osoba zarządzająca dostaje od swoich pracowników dokładnie to, co w nich zauważa. Kiedy brakuje z jej strony pozytywnych wzmocnień, pracownicy zaczynają szukać tych negatywnych - spóźniać się i popełniać błędy, coraz mniej się angażować i myśleć innowacyjnie.
Co zatem chwalić, za co i kiedy? Jakie są mechanizmy nagradzania? Czy nagradzanie konkretnego zachowania, które doprowadziło do pożądanego rezultatu, wzmocni częstotliwość jego występowania? Kury znają odpowiedzi na te pytania. A poza tym wszystkim obcowanie z nimi uczy również empatii, wrażliwości, tolerancji, odpowiedzialności i systematyczności.
Polowanie na muchy
Sylwia jest gotowa do prowadzenia szkoleń w swoim domu pod Tychami, ale równie dobrze może zapakować swoje kury i ruszyć do dowolnego miejsca w Polsce. Kury dobrze znoszą podróż, wystarczy przesłonić klatki tkaniną, by poszły spokojnie spać. Na miejscu potrzebny jest im jeden dzień na oswojenie się z nowym terenem. Poznają go z Sylwią. Stado może być większe od kurzego popisowego tria. Sylwia jest w stanie przygotować do szkolenia nie tylko dowolne młodziutkie kurczaki, lecz także każdą kurę, również starszą, bo na szkolenie w tym przypadku nigdy nie jest za późno. Ważny jest pierwszy etap nauki, kiedy okazuje się, że człowiek może być przyjacielem zwierząt, a w perspektywie można z nim nawiązać nawet cienką nić międzygatunkowego porozumienia. Pomiędzy Sylwią a Rudą, Siwą i Czarną więzi są już całkiem trwałe. Kury cieszą się na jej widok i gdy tylko się pojawia przy furtce wybiegu, zaraz do niej podbiegają.
- Czuję, że nadwerężam ich zaufanie tylko wtedy, kiedy zabieram im jajka - zwierza się Kowalska. - Codziennie każda znosi po jednym, czasami, kiedy pogoda jest ładna, a słońce przygrzewa, jest ich nawet więcej. Najstarsza, Ruda, próbuje je potem wysiadywać. Nie wytłumaczę jej przecież, że nic z tego nie będzie, bo jaja są niezapłodnione.
Dlatego myślę ostatnio o pożyczeniu koguta. Jego obecność dobrze by im zrobiła na głowę. Resztę instynktów mają zaspokojoną - ocenia Sylwia.
Kurze trio na podwórku Kowalskiej zaspokaja wszystkie swoje behawioralne potrzeby - od kąpieli w piasku zaczynając, a na wydłubywaniu pazurem robaków kończąc. Siwa, Czarna i Ruda przepadają za ślimakami. To ich prawdziwy przysmak. Czasami dla frajdy, bo nie z głodu, polują na muchy. Kury Sylwii są naprawdę dorodne, prócz nagród w postaci przysmaków dostają regularne posiłki złożone z płatków owsianych, skorupek jaj i różnych ziaren. Raz w tygodniu, zapobiegawczo, piją wodę z czosnkiem. To stary babciny sposób skuteczny w utrzymaniu kurzej odporności. Sylwia bardzo dba o swoje kury i traktuje je po partnersku. W końcu razem będą robić biznes.
Sylwia Kowalska - wolontariuszka w Katowickim Miejskim Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt. Trenerka zwierząt: psów, szczurów i kur
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,80530,20764615,trzy-kury-szkola-menedzerow-z-zarzadzania-zespolem.html