Wednesday, 23 January 2013

samsara

http://www.alterkino.org/kultura_media/samsara/

SAMSARA- to ciagle powtarzanie sie, przeplyw zycia. Od narodzin do smierci. Film po Baracce drugi i tak samo zjawiskowy. Muzyka Dead Can Dance i spiew Lisy Gerrard. Zero slow tylko obraz i muzyka. Dokument byl krecny 5 lat! Na tasmie 70 mm, zeby widza polechtac? nie raczej, zeby wszystko zobaczyc. 25 krajow odwiedzonych przez filmowcow dalo o sobie znac. Kochani - zakochacie sie w tym obrazie! Po pierwsze plod ludzki a zaraz Otzi- zmumifikowane najstarsze zwloki (wytatuowane zwloki). Jak widzimy fawele to od razu kamera przenosi nas do bogatych willi. Jesli straszna bieda i brak wody to z drugiej strony sztuczne wyspy Emiratow Arabskich. Jesli widzimy fabryke skladania zelazek to zaraz potem rozbieranie elektroniki i recycling. Jesli fabryka pistoletow to z drugiej strony buszmeni z kalachami i rodzine amerykanska gdzie dziewczynka trzyma rozowa spluwe? Te trumny w ksztalcie... pistoletu? czy samolotu? Ludzie to maja fantazje???
Jestem tak zainspirowana tymi obrazami, ze nie chce tu siedziec! Ja chce do Petry!
http://barakasamsara.com/
tu jest oryginalna strona projektu Rona Fricke-sami sie zakochacie

Drugim aspektem co dzien gwalce to ksiazka Krzysztofa Wargi pt. Trociny. Najnowsza i najlepsza powiesc Wargi. Pamflet na wspolczesnosc. Swoisty Adas Miauczynski lat 90-tych. 50 -cio letni komiwojazer Piotr Augustyn kursuje pomiedzy Poznaniem, Wroclawiem a Warszawa. Meloman jak Hanibal Lecter. Wielbiciel muzyki sakralnej. Frustrat, ktory obrzyguje normalnosc. Obnaza nasze zachowania i nasze pochodzenie! zreszta kochani przeczytajcie ten fragment!


Wiejskosc z nas wychodzi- no i jak mam sie z tym nie zgadzac?
Obok ksiazki Krzysztofa Wargi jestem zakochana w literaturze i osobie mlodego pisarza Jakuba Zulczyka.
Wszyscy jestesmy wiesniakami. http://m.onet.pl/styl-zycia/facet/meska-rzecz,eh6lc

Wszyscy chcemy mieć dobry gust. Wszyscy lubimy udawać, że go posiadamy. Co więcej, bardzo duża część rynku kultury przeznaczona jest dla osób, które chcą poudawać, że mają dobry gust. Młodych ludzi, którzy udają, że mają dobry gust, nazywa się hipsterami. Starszych, którzy udają, nie wiadomo, jak się nazywa, ale to są właśnie ci ludzie, którzy kupują książki Jerzego Pilcha i aktualnych noblistów, słuchają audycji Marcina Kydryńskiego, chodzą trzy razy w roku do teatru, a raz to nawet przymuszą się do opery. Oczywiście, byli na nowym Woody Allenie, ale po wyjściu mówili że jest raczej niedobry, bo przecież tak napisał krytyk z Gazety Wyborczej, z którym lepiej nie polemizować, bo jeszcze wyjdzie się na durnia i tyle będzie.

Polska, kraj, który gdy tylko istnieje na mapie, usilnie próbuje się europeizować, składa się w większości z ludzi usilnie chcących wyciosać z siebie dobry gust. Bezpieczny, ciepły, mieszczański, płynący mięciutko jak płytka Stinga z orkiestrą - ale w powszechnym mniemaniu dobry. Niestety, ale prawda o nas jest trochę inna. Ta prosta prawda mieści się w liczbie - 37 milionów. Tyle obejrzeń na Youtube ma, gdy piszę te słowa, teledysk zespołu Weekend. Zespołu, który w 2012 roku udowodnił nam bez pardonu jedno - wszyscy, jak jeden mąż, jesteśmy wieśniakami.

Możemy się napinać ile chcemy. Możemy pochłaniać kilotony kultury i wydawać na nią niewiadomo ile pieniędzy. Możemy nawet udawać sami przed sobą, że w domowym zaciszu, popijając białą herbatę rozpływamy się w fotelu zanurzeni w fugach Bacha. Wystarczy jednak drobne spotkanie towarzyskie, parę kielichów wysokoprocentowego alkoholu, i już do laptopa z odpalonym YouTubem ustawia się rozochocona kolejka, w której każdy tak naprawdę chce włączyć to samo. "Ona tańczy dla mnie" radośnie wymiesza się w ciepłym i przyjaznym jak niedzielny rosół sosie razem z "Konkiem na biegunach", "Jesteś szalona", "Miała matka syna", oraz kilotoną polskiej popowej siermięgi z lat osiemdziesiątych. I nie mówię tutaj o poprawinach w Grzybowicach, mówię o kulturalnej imprezie wesołych mieszczuchów w samym sercu Polski. Mówię tutaj chociażby o własnych sąsiadach, którzy podobną mieszanką przebojów torpedują co weekend całą kamienicę na warszawskim Mokotowie.

Gdzieś głęboko, w sercu każdego z nas tkwi prosty, polski gust. Czy tego chcemy, czy nie, to wódka i bigos są naszym kodem kulturowym, od którego nie ma żadnej ucieczki. Oglądałem kiedyś dokument o disco polo, w którym Sławomir Świerzyński, lider zespołu Bayer Full, który sprzedał najprawdopodobniej najwięcej nośników w Polsce, mówił o tym, że muzycznym krwiobiegiem każdego Polaka jest rytm polki. Piosenka napisana w tym metrum chwyci zawsze. Mówił o tym z rozbrajającą szczerością faceta, dla którego disco polo było sposobem na utrzymanie rodziny, i który z zawodu był stroicielem fortepianów.

Zaakceptujmy to w sobie i nie wypierajmy tego na codzień. Naturalny rytm naszych nadwiślańskich organizmów pulsuje w rytmach ludycznych przyśpiewek. To nasza główna, a praktycznie jedyna muzyczna tradycja - przecież wszystko inne mieliśmy zapożyczone. Jesteśmy dziećmi oberków. Urodziliśmy się na odpuście. Wystarczy odpowiednio skoczny kawałek ze zgrabnie dopasowanym tekstem, w którym chłopak dziewczynę kocha i tęskni, serce miłością płonie a najpiękniejszy sen spełnia się, abyśmy rzucili się w pijany, ekstatyczny tan. Możemy spędzić lata w wielkomiejskich klubach, a i tak najlepiej będziemy bawić się na wiejskim weselu. I to my, właśnie my - nie jakiś drugi, fantomowy naród, pochowany w tych miejscach, które wypełniają mapę Polski pomiędzy miastami wojewódzkimi - nabiliśmy te 37 milionów obejrzeń. Możemy latami produkować muzykę która lepiej lub gorzej będzie próbowała nadgonić Zachód. Jak będziemy mieli szczęście, za parę lat objawi się kolejny Ciechowski lub Nosowska. Ale zawsze w naszych sercach - co by się nie działo - on będzie kochał ją, a ona będzie tańczyć dla niego. Póki Polska będzie Polską.

Tu cioci nasowa sie tez na mysl zespol Weekend i przeboj Ona tanczy dla mnie. Wszyscy zaczeli o tym nagle mowic. Na jutjubie miliony odtwarzan. Co to? I pelno memow. No tak. Disco polo wraca. Ok. Piosenka jak piosenka. Zespol tez. Regula potwierdza ...rytm, wokalista, klawiszowiec, dziewczyny. Slowa jak to slowa ani nie madre ani nie glupie. Raczej nie uznalam jako disco polo jako normalna piosenke moze i nawet lepsza w tancu jak i reszta przebojow disco co sie blysko. Pierwszy raz slyszlam Ona tanczy dla mnie jako wariacje swingowe- i co? widac, ze glos przetrenowany, muzycy po studiach, znajacy sie na rzeczy!!! i na pewno lepsiejsi niz na sile promowani Dzastiny Bimbry czy inne podlotki.
Nie bede przytaczac Wam zespolu Weekend ale artyste utalentowanego, ktory robi z gowna rodzynek! CeZik bo tak sie ten pan nazywa wraz z zespolem robi takze i inne przerobki. I co mozna czerpac inspiracje - no mozna!  Tutaj CeZika genialne wykonanie Te ostatnie niedziele.  Powiem Wam, ze chyba gangsta rap niedziela  jest najlepsze. Brawa za pomysl i odwage. A kora niedziela Wam sie podoba najbardziej?
Do czego zmierzam tak sie zlozylo, ze w ten sam dzien. Program 4 PR promowal utwor Bozenka zespolu Figo Fagot.
http://www.polskieradio.pl/10/483/Artykul/753439,Jak-Bozenka-podbila-polskie-kluby-i-internet
Owszem dwaj zalozyciele tej formacji zaistnieli przy produkcji filmu Figo Fago i z uczestnictwa w Festiwalu Tworczosci Zenujacej. Koniec taki dlaczego na jedno sie obrazamy a na drugie nie? Jedno ma na wstepie uwielbienie w masowym radio a drugie juz na starcie jest ganione? Pierwsze raczej o nijakiej niby goracej milosci drugie pelne wulgaryzmow rzepienie. Zaraz powiecie aaa ciocia to co- gadajaca glowa. Sama pierdoli glupoty i ma jeszcze zwolennikow albo drugich co wyslyjaja messowe fochy na ciocine utarcie nosa messowym ludziom. Jakie spoleczenstwo takie i piosenki. No juz chyba taki swiat pokrecony i pokrecone umysly me)

No comments:

Post a Comment

Note: only a member of this blog may post a comment.