Jest wieczor a cioci juz morda w kompa leci. Odlatuje. Wreszcie zaczynam myslec we Dworze. Od poniedzialku- wszystko nowe z wyjatkiem ludzi. Mialam miec juz urlop a niestety trzeba chodzic! buuu( Nowe miejsce, nowa praca, nowa grupa, nowy zarzad, nowe godziny pracy. ta ulegla zmianie i juz nie ma slodkich pprzerw i nie ma wychodzenia predzej. Oj to boli- za to i tak siedze z Instytucja Zony tyle samo! ale i co przez to idzie- czas idzie mnie szybciej a Instytucja Zony zawsze byla albo w innym sektorze, potem miejscu, nastepnie za sciana a teraz nie dzieli nas nic. Doslownie mamy siebie za plecami)))
Nerwy mnie zrzeraja, ze czasem cos nie zrozumiem, nie pojme i zle zrobie, w sensie spierdole! Ucze sie czegos innego i mam swiadomosc bledow innych. Co wiecej zaczynam byc posrana i czasem przerazona niefrasobliwoscia ludzka a moze i kuzwa fantazja?
“ Boże Święty, dni przeciekają mi przez palce, a nie mam się czym pochwalić. ”— William Wharton
No comments:
Post a Comment
Note: only a member of this blog may post a comment.