Tuesday, 18 June 2013

imieninowo


a dawno sie tak nie wychichralam jak przez ten weekend. Byl cudowny!
Dzis Elzbiety, Marka. Instytucja Zony szeroko zlozyla mi zyczenia i mama ciociana. Reszta jak sie nie upomnialam nie bylo. Nie no przesada dziecko jedno tutejsze pamietalo. A i zadedykowalam na fejsie sobie piosenke. Ella co niedziella. Foggy Day in London Town. Taki juz dlugi tylul.. Hm a jakze adekwatny do sytuacji. Zachmurzenie i goscie z Londka.  Dzis i jutro najcieplejsze dni. Tja jak sobie co nieco wlejecie i za zdrowie ciocine sobie wypijecie.








Ps. rzezba Igora Mitoraja poznanskiego, ciocia w Starym Browarze sie w niej zakochala). Czy jest bardziej cos cudowniejszego niz usta kobiece?
a chceie sie troche przestraszyc w nocy. Nie, nie mowie tu o bakach pod koldra czy pajakach. 
Halle Berry mnie zaskoczyla... burza swych wlosow. Thriller The Call. Swiezyzna. Moze i troche ograna akcja z przewidzianym  koncem a ... moze nie. Dyspozytorka numeru ratunkowego nr 911 pobiera kolejna rozmowe (tak jak w tepsie wszystko moze sie trafic, smierc, uprowadzenie, brak rozwiazania krzyzowki, nietoperz, UFO i krasnoludki). Glowna bohaterka tu Berry... nie jest taka.. a co idzie za tym. Chcecie wiecej to popatrzcie. 

a teraz moi mili to pa, Sowa ciocia zegna, pa


No comments:

Post a Comment

Note: only a member of this blog may post a comment.