Dzisiejszy misz- masz ksiazkowy. Zbior oczywiscie z niby patologicznej biblioteki a wsrod nich takie perelki.
Imre Kertész, Los utracony. Mozna okreslic krotko. Sa to przede wszystkim osobiste doznania pisarza w czasie drugiej wojny swiatowej. Wszyscy zgodnie okreslili, ze Los utracony jest dzielem. I chwala im za to. Czternastoletni dzieciak dostaje sie do obozow koncentracyjnych. Tam nikogo nie obwinia i nie buntuje sie. Zaczyna nawet rozumiec sposob myslenia innych wiezniow. Mysli z czasem, ze prawdziwe zycie i szczescie bylo w obozie. Styl oszczedny i ironiczny. Dzieje sie to nawet w chwilach katowania czy smierci innych ludzi. Sceny z lozkiem do ktorego dokoptowano mu innego wspolwieznia smiesza ale mamy swiadomosc, ze to i tak wszystko dzieje sie przez lzy. Los Utracony dzielo krotkie i przy tym wybitne. Nie zostaje nic innego jak tylko zaznajomic sie z filmem pod tym samym tutulem.
Yves Lavigne, Bylem Aniolem piekla. Motory, mezczyzni, piekne kobiety. Twarde zycie. Jesli zycie to koszmar. Jesli mezczyzni to gwalcicile, rozbojnicy lub alfonsi. Jesli piekne kobiety to tylko dziwki i ofiary mafijnych porachunkow. Jeli ktos uwielbia serial Sons of Anarchy to polecam z calego serca. Sceny z serialu szczerze wyrwane z ksiazki. Kochani na czym opiera sie mit Anilolow ano na metamfetaminie, koksie, alfonsach, broni i dziewczyn jako srodka do wycierania podlog. Lavigne jako pierwszy zaczal sypac. I chwala mu za to. Wreszcie lektura z pazurem. I jesli ma sie juz dosc scen z w/w uzywkami to i tak brniemy dalej. Nie jest to latwe ale polecam jako srodek na odtrutke na inne lzawe chocby i ksiazeczki. Cenna uwaga, ze Harleye sa nie do jezdzenia i meczace. Oczywiscie ja to wiem ale teraz mam na to i dowody.
Yann Martel, Beatrycze i Wergili. Ksiazka o tyle dziwna, ze odpycha. Choc i stara sie byc przyciagajaca. Myslicie, ze pisze bez sensu. Ale i poczatek lektury taki jest. Swietne zarysowane zderzenie pisarza i brak wydawcy. wreszcie i sukces ale i poszukiwanie tematu juz zadziwia. Gdy trafia do wypychacz zwierzat ubranego w pasiasta koszule. Ta o dziwo nasowa nam cos na mysl. Dalej juz jest z gorki. Nie kochani zle slowo. Holocaust to nie (z gorki).
Gry Gustawa sa tu perelka. Krwawe zgaduj - zgadule. Czy powiedzialbys swojemu dziecku gdyby czekala go szybka smierc. Ile w nas czlowieczenstwa a ile barbarzynstwa? Na co nas stac? I chocby dlatego trzeba Beatrycze i Wergila przeczytac.
Michael Chabon, Związek żydowskich policjantów. Mocna, charakterna i nie stroniaca od wszelakich wulgaryzmow ksiazka. Po Losie utraconym az prosilo sie by na dluzej zostac w klimatach zydowskich. Dlaczego, albo lokalna biblioteka to miala na polce i tak jakos wyszlo, ze druga po kolei byl Zwiazek zydowskich policjantow. Dosyc teorii i czczego gadania. Geje, cpuny i wszedzie uciekinierzy z Polski. Slowo Chabona bogate, zywe i ciete. Landsman odslania detektywa juz przerysowanego. Troche ochlapusa, czasem pijanego ale sympatycznego, ktoremu kibicowalam. Trup jak przystalo na kryminal tez sie pojawia. Moze nie sciele sie czesto ale zarysowany mocno. Ciekawy opis kultury zydowskiej bardzo juz alternatywnej. Za to okraszony wariacja na tle samotnosci i szalenstwa. Czarny humor az czeka na braci Coen.
Claire i Mia Fontaine, Kąpiel ze słoniem. Matka i córka w podróży dookoła świata. Wreszcie doskonala lektura podzielona na dwa glosy. Matka walczy o corke i na odwrot. Swietna linia porozumienia. Corka kocha matke szalenie i przeprasza za wszystko co narobila. Moze i nieswiadomie, bo przeciez byla pod wplywem narkotykow. Bylo to kilka lat temu. A czemuz narkotyki. Ano w dziecinstwie byla wykorzystywana seksualnie przez swojego ojca. Matka jak lwica bronila Mie przed brudem swiata. Narkotyki byly wszedzie. Dopiero pobyt w osrodku w Czechach ustawil mloda na wlasciwe tory. Podroz pod tytulem Kapieli ze sloniem to eksperyment na wytrzymalosc fizyczna i psychiczna obu kobiet. to 60 dniowa eskapada przez Chiny, Malezje,Nepal, Kair, Grecje, Serbie, Wegry, Czechy, Francje (tam na dluzej zatrzymuja sie w Awinionie- ma sie takie parcie, na to miasto, ze czuje sie juz te ciastka w buzi i te wina lekko szczypiace w podniebiebnie. Oprocz reportazu z podrozy jest to proba dla kobiet. Czy wyjda z tego obronna reka? Corka pisze lekko o tym co widziala i obserwuje matke. Matka doglebnie opowiada o wszystkim. Spokojnie, dostojnie i z uwaga. Obie bohaterki choc ciezko wystawione na probe w przeszlosci przez los stworzyly niezlo ksiazke. Dla szukajacych swych relacji a z drugiej strony przygody i historie przydadza sie kazdemu chetnemu na zwiedzanie i podroze.
Marta Handzlik, Buenos Aires. Dziewczyna wymarzyla sobie Argentyne i .. pojechala. Do tego jeszcze slepo wierzy w mit Eviy Marii Duarte. Pozniejszej Evity Peron. Choc ksiazka Marty Handzlik troche przypomina szkolne wypracowanie to i tak czuc ten upal, to zaangazowanie i pasje do zwiedzania. Troche razi to zaslepienie Evita. Zaslania troche ciemne strony peronistow co razi ale przeciez Evicie wszystko sie wybacza. Ksiazke odbieram jako zbior wspomnien i chlone klimat dusznego, boskiego Buenos Aires. Wybaczam wszystko, liczy sie pasja i spelnienie marzen. Stawiam ogromego plusa za przyblizenie klimatu miasta i natury Argentynczykow.
Pawel Demirski. Walesa. Historia wesola a ogromnie przez to smutna. Paweł Demirski - (urodzony w 1979 r.) polski dziennikarz i dramaturg.W 2002 roku zadebiutował w teatrze jako dramaturg. Pisze sztuki polityczne dotykające takich problemów jak bezrobocie wśród młodych, emigracja, kryzys patriotyzmu, wojna w Iraku. Swietne pioro i swietne oko do obserwacji spoleczenstwa. Pomimo, ze sztuki nie widzialam to az kusi by wyszperac, pojechac, zdobyc kopie. Czytajac Walese mamy mijajaca rocznice Solidarnosci. Nasowa nam sie pytanie o wartosciach, ktore przyswiecaly powstaniu tego ruchu sprzed 25 - ciu laty i teraz. Problematyczne dziedzictwo i dzisiejszy obraz. Eurosieroty, ktore w ostatnim rozdziale dopytuja sie o cokolwiek od rodzicow. Powstaje pytanie - O take Polske walczylismy?
Slawomir Shuty, Dziewiecdziesiate. Zbior opowiadan ...zachlanych. Szkoda, ze rozczarowalo to mnie zupelnie. Urodzona w 70 i przezywajaca 80 i 90, najtsy i ejtsy jak to zwal autor zupelnie nie powala na kolana. Mialo byc jak Cukier w Normie czy Zwal. Szkoda, bo napalona bylam jak ruski czolg. Gdyby tak kazdy chlal a niemalo tez i imprezowalam i nie chce sie tam bynajmniej chwalic ale zupenie ta forma nie przemawia. Belkot po prostu tragedia. I to nie gonzo artytyczne i nie poszerzajace horyzonty marzen ani ksiazka do antropologow codziennosci. Zero zachwytu. Moze chwilka nostalgi ale to doslownie moment. Szkoda.
No comments:
Post a Comment
Note: only a member of this blog may post a comment.