Niezlomny, ksiazka i film. Niezlomny film, ktory moge z reka na sercu polecic w rezyserii Angeliny Jolie. To historia biegacza Louisa Silvie Zamperiniego, urodzonego 26 stycznia 1917 roku w rodzinie wloskich emigrantow. Rozrabiaka, ktory w bieganiu odkryl swe powolanie. Uczestnik olimpiady w Berlinie w 1936 roku. Zolnierz i jeniec Japonczykow. Po wojnie troche niedostosowany do zycia. Po plomiennej przemowie lokalnego pastora zyskal oswiecenie i dokonal przebaczenia swoim wrogom. Wszystko to lakonicznie brzmi i w wielkim skrocie. Biografia jednego z najlepszcyh biegaczy wszechczasow Zamperiniego na nowo wyciagnela Angelina Jolie. przedtem po mrowczej pracy, ksiazka Laury Hillenbrand pt. Niezlomny.
Choc w filmie mamy troche przeskoki. To tu, to tam dramat czlowieka uwiezionego bardzo mocno oddzialywuje na widza. Nie wsposob sobie wyobrazic co Zamperini przezyl.
jeden fragment z ksiazki pozwole sobie dodac;
„Na Kwajalein strażnicy dążyli do pozbawienia ich czegoś, co trzymało ich przy życiu nawet wówczas, gdy przepadło wszystko inne: ludzkiej godności. Szacunek do samego siebie i poczucie własnej wartości, najtajniejsza broń duszy, jest istotą człowieczeństwa; ktoś ich pozbawiony jest odczłowieczony, oderwany od ludzkości i zdegradowany (…). Wraz z godnością tracą [ludzie poddani dehumanizującemu traktowaniu] tożsamość. Nie określają już sami siebie, lecz są określani przez swoich prześladowców oraz okoliczności, w jakich są zmuszeni przebywać” (s. 184). Louie tęsknił za tratwą.
To co pisalam o niedostosowaniu sie po wojnie i koszmarach wojennych przechodzil takze i wczorajszy bohater cioci Chris Kyle. Jednak z ta roznica, ze Kyle polowal a Zamperini byl ofiara. On takze nie mogl sobie dac z soba rady; jednak jak sam mowi, nie poto przezyl tyle, zeby i reszte zycia sobie zmaronowac.
jako 80 pobiegl wreszcie w sztafecie i to w wymarzonym Tokio
Zadaje sobie pytanie; Czy dzis jakis sportowiec wstapil by do armii i bronil swej ojczyzny?
Louis Zamperini. Niezłomny bombardier
23.12.2014, Wysokie Obcasy
Po 33 dniach dryfowania na tratwie ratunkowej z wyczerpania, głodu i pragnienia zmarł tylny strzelec Francis McNamara. Pozostali dwaj odmówili modlitwę i zepchnęli ciało do wody. W 47. dniu gehenny ujrzeli na oceanie ląd i - jak się okazało - była to wyspa Wotje należąca do zajętego przez Japończyków archipelagu Wysp Marshalla na Pacyfiku. Trafili do więzienia na wyspie Kwajalein nazywanej wówczas Wyspą Egzekucji.
W chwili wzięcia do niewoli bombardier Louis Zamperini ważył niecałe 35 kg. Gdy zdjąłem w celi opaskę na oczy, zacząłem potrząsać głową z powodu nierealności tego wszystkiego - pisał w autobiografii . Przez prawie dwa miesiące pływałem pod otwartym niebem po bezmiarze morza, a teraz znalazłem się zamknięty w celi wielkości budy dla psa. Dopadła mnie taka klaustrofobia, że chciałem krzyczeć, ale byłem na to zbyt słaby. Popatrzyłem wtedy na moje ciało. Jeszcze sześć tygodni wcześniej byłem pełnym życia atletą, który biegał milę w czasie niewiele przekraczającym cztery minuty. Teraz byłem szkieletem obciągniętym skórą. Całe życie trzymałem w ryzach swoje uczucia, ale wtedy nie mogłem się już powstrzymać. Rozpłakałem się.
Biegnij, Louis, biegnij
Urodził się 26 stycznia 1917 r. w rodzinie włoskich emigrantów, która początkowo mieszkała w stanie Nowy Jork, w północno-wschodnim zakątku USA, ale gdy Louis i jego starszy brat Pete zachorowali na płuca, lekarz poradził przeprowadzkę w łagodniejszy klimat. Wybór padł na położone nad Pacyfikiem kalifornijskie Torrance, gdzie nastoletni Louis poszedł do szkoły średniej i zaczął uprawiać sport. Rodzina Zamperinich żyła wcześniej wśród włoskich emigrantów i dzieciprawie nie mówiły po angielsku, więc w nowym środowisku początkowo nie mogły się odnaleźć. Louis musiał dołożyć kilku miejscowym łobuzom, którzy próbowali go prześladować, a boks na gołe pięści tak mu się spodobał, że zaczął prać innych dla przyjemności. Ale nie zszedł na złą drogę -porzucił boks, gdy starszy brat zaraził go bieganiem, które wkrótce stało się jego pasją.
Na igrzyskach w Berlinie w biegu na 5000 m zajął dopiero ósme miejsce, ale sam Hitler gratulował mu heroicznego finiszu. Nie miał pojęcia, że czyny stokroć bardziej heroiczne są dopiero przed nim.
Przed pierwszymi w życiu zawodami międzyszkolnymi w biegach przełajowych martwił się o to, żeby nie być ostatnim w liczącej 101 zawodników stawce. Ale kiedy kończyłem bieg, obejrzałem się do tyłu i zobaczyłem, że wyprzedzam wszystkich o dobre ćwierć mili - wspominał . - Pomyślałem, że pewnie zmyliłem drogę i pobiegłem skrótem, jednak okazało się, że nie. Nigdy wcześniej nikt nie mierzył mi czasu, więc nie miałem pojęcia, na jakim poziomie biegam. Po prostu biegałem, biegałem i biegałem, i to przyniosło efekt.
Po tych zawodach pierwszy raz pomyślał, że może zostanie wyczynowcem, a wraz z kolejnymi sukcesami przyszła popularność. Wcześniej nikt w szkole, poza paroma kumplami, nie znał mojego imienia. Gdy zacząłem biegać i wygrywać, inne dzieciaki zaczęły wołać na mnie po nazwisku .
Dzięki sukcesom na bieżni dostał stypendium na Uniwersytecie Południowej Kalifornii, a będąc studentem, zaczął marzyć o rekordzie NCAA, zrzeszenia organizującego sport studencki w Ameryce. Myślał o biegu na milę oraz starcie na igrzyskach olimpijskich w Tokio w 1940 r. O igrzyskach w Berlinie w 1936 r. nie myślał, bo miał zaledwie 19 lat, a w tym wieku na długich dystansach nie osiąga się najlepszych wyników.
Z Hitlerem twarzą w twarz
Sąsiedzi z Torrance namawiali go, żeby jednak spróbował załapać się do reprezentacji szykowanej na Berlin. Zebrali pieniądze na podróż i pobyt w Randalls Island w stanie Nowy Jork, by mógł zmierzyć się w amerykańskich kwalifikacjach olimpijskich. Na milę nie miał szans, ale na 5000 m zakwalifikował się do drużyny i do dziś jest najmłodszym Amerykaninem w dziejach, który wystartował na tym dystansie na igrzyskach.
Po zawodach, z kilkoma innymi sportowcami, chciał zrobić fotografię Hitlerowi, bo - jak tłumaczył po latach - pomyślałem, że tak śmiesznie wygląda, jak ktoś wyjęty z filmów o Flipie i Flapie ze Stanem Laurelem i Oliverem Hardym . Ale nie zdołał się zbliżyć do loży Führera, więc poprosił o pomoc kogoś z jego świty (to był taki szczuplak - pamiętał), który nie tylko zrobił zdjęcie Hitlerowi, ale jeszcze sprawił, że wódz podał rękę Zamperiniemu, mówiąc: - Ach, to ty jesteś tym chłopakiem, który tak szybko finiszował. "Szczuplakiem" okazał się minister propagandy Joseph Goebbels. Po igrzyskach Zamperini myślał o starcie na kolejnej olimpiadzie - w 1940 r. w Tokio, ale po wybuchu wojny w Europie została odwołana.
W latającej trumnie
Po studiach w 1941 r. Zamperini zaciągnął się do sił powietrznych i po przeszkoleniu trafił na Hawaje, początkowo do bazy Hickam Field na wyspie O'ahu, tak jak Pearl Harbor zbombardowanej 7 grudnia 1941 r. przez japońskie lotnictwo. A potem do położonej po drugiej stronie wyspy bazy Kahuku Army Airfield.
Służył jako bombardier bombowca Consolidated B-24 Liberator zabierającego cztery tony bomb i niemającego najlepszej opinii wśród lotników, którzy nazywali te maszyny latającymi trumnami, bo w razie trafienia załoga miała marne szanse, by uratować się, skacząc ze spadochronem. Ale załoga Zamperiniego ufała swojemu liberatorowi, którego pilotował porucznik Russell Allen Phillips, i nazwała go "Super Man". W tym samolocie Zamperini zaliczył misję nad oddaloną od Hawajów aż o 4 tys. km wyspę Wake, a w kwietniu 1943 r. bombardował znajdującą się jeszcze o 800 km dalej małą wysepkę Nauru bronioną zaciekle przez Japończyków ze względu na jej bogate złoża fosforytów.
Podczas tej misji bomby zrzucone z "Super Mana" dosięgły celu, ale samolot został mocno uszkodzony przez artylerię przeciwlotniczą i choć zdołał wrócić, to już nigdy więcej nie wzbił się w powietrze. Załoga dostała więc inny: "Zielonego Szerszenia", który zazwyczaj służył nie do lotów bojowych, ale transportowych. 27 maja 1943 r. Phillips wraz z dziewięcioosobową załogą i nowo przybyłym ze Stanów inżynierem wyruszyli na lot patrolowy na atol Palmyra. Mieli tam zatankować i wrócić na Hawaje. Ale gdy z powodu chmur pilot zniżył lot do wysokości 250 m, jeden z czterech silników zaczął zwalniać obroty, a po chwili zgasł i porucznik Phillips polecił inżynierowi, by sprawdził, co się stało. Ten omyłkowo wyłączył drugi silnik na tym samym skrzydle i cała lewa strona maszyny utraciła napęd, a samolot zaczął spadać. Phillips bezskutecznie próbował lądować na wodzie, samolot uderzył jednak w wodę dziobem i lewym skrzydłem.
47 dni na Pacyfiku
Katastrofę przeżyło trzech: Zamperini, który akurat znajdował się na stanowisku strzelca na prawym skrzydle, tylny strzelec Francis McNamara, który wyszedł bez szwanku, oraz poważnie ranny w głowę Phillips. Zamperini zdołał wydobyć z wraku dwie żółte tratwy ratunkowe, na których rozbitkowie mieli nadzieję doczekać pomocy. Byli przekonani, że szybko zostaną odnalezieni, do katastrofy doszło bowiem zaledwie 300 km od Palmyry i dwa dni później zauważyli nawet na niebie B-24, który leciał tak nisko, że rozpoznali maszynę ze swojej eskadry. Niestety, z pokładu samolotu nikt nie dostrzegł ich tratwy, co kilka dni później udało się pilotowi japońskiego myśliwca Zero, który ostrzelał rozbitków i odleciał. W oczy zajrzała im groźba śmierci z głodu i pragnienia - jedli surowe, łowione od czasu do czasu małe ryby i pili deszczówkę, dwa razy upolowali albatrosy, które usiadły na tratwie. I cały czas dręczyły ich podpływające rekiny. Po 33 dniach dryfowania z wyczerpania, głodu i pragnienia zmarł McNamara. Koledzy odmówili nad jego ciałem modlitwę i zepchnęli je do wody. 47. dnia gehenny ujrzeli ląd - wyspę Wotje w zajętym przez Japończyków archipelagu Wysp Marshalla.
Zginął na służbie
Po 42 dniach pobytu w więzieniu na nieodległej od Wotje wyspie Kwajalein więźniowie zostali przewiezieni do tajnego obozu Ofuna koło Jokohamy, gdzie nie zostali zarejestrowani jako jeńcy wojenni i nie mogli liczyć, że będą traktowani w miarę humanitarnie, mniej więcej w zgodzie z konwencjami międzynarodowymi. Gdy narzekali, że nie dostają przysługujących jeńcom porcji mięsa raz w tygodniu, Japończycy przywieźli ciężarówkę zepsutych ryb. Ta masa zdawała się poruszać - opisywał Zamperini. - Rzeczywiście ruszała się, ale raczej robaki, które wiły się wśród ryb. Wziąłem łychę i zamieszałem tym tak, że wszystko stało się niczym gigantyczna waza zupy. Następnego, gorącego dnia robaki pływały w tym jak w basenie. Niektórzy pomyśleli, że mogą być pożywne. Zaczęli je wciągać, ale zaraz zwymiotowali.
Jednym z przesłuchujących w obozie Ofuna był Sueharu Kitamura, oprawca skazany po wojnie na śmierć za zbrodnie wojenne. Innym - Jimmie Sasaki, który znał Zamperiniego ze studiów na Uniwersytecie Południowej Kalifornii. Japończycy chcieli go wykorzystać w propagandowych audycjach radiowych. Wystąpił w jednej, bo żądali jedynie, by powiedział, kim jest, a chciał dać znać, że siedzi w japońskiej niewoli. Potem Japończycy chcieli go nakłonić do wygłaszania defetystycznych pogadanek adresowanych do amerykańskich żołnierzy, ale kategorycznie odmówił.
Rok po zaginięciu syna rodzice - Anthony i Louise Zamperini - otrzymali taką wiadomość:Porucznik Louis S. Zamperini, A.S. Nr 0-663341, zginął w służbie kraju na środkowym Pacyfiku . Stoi teraz w niezłomnym szeregu patriotów, którzy odważyli się pójść na śmierć, aby wolność żyła, wzrastała i udzielała swych błogosławieństw. Wolność trwa, a przez nią i on. Franklin D. Roosevelt, prezydent Stanów Zjednoczonych.
W łapach oprawcy
Po roku w Ofunie Zamperini trafił do obozu Omori pod Tokio, gdzie spotkał swego największego prześladowcę kaprala Mutsuhiro Watanabe zwanego przez więźniów "Ptakiem". Był to sadysta znęcający się nad więźniami dla przyjemności, który nie tylko dotkliwie bił, ale też wymyślał przeróżne tortury fizyczne i psychiczne. Ustawiał na przykład naprzeciw siebie jeńców, którym kazał uderzać się pięściami po twarzy, a jeśli ktoś bił za lekko, dostawał kijem. Watanabe szczególnie upodobał sobie Zamperiniego, o którym wiedział, że startował na igrzyskach olimpijskich. Pewnego dnia kazał mu przez kilkadziesiąt minut trzymać ciężką kłodę nad głową, a potem uderzył go w brzuch. Poniewierany całymi dniami był w strasznym stanie, fizycznym i psychicznym, czasem budził się w nocy z krzykiem i stawał w napięciu na baczność, oczekując ciosów oprawcy. Ale bicie i fizyczne kary mogłem znieść. Najtrudniej było jednak znieść próbę zniszczenia naszej godności i pozbawienia nas nadziei. Przetrwałem między innymi dzięki doświadczeniu z lat treningów, kiedy nauczyłem się, jak pokonywać własne słabości - wspominał .
W marcu 1945 r. Japończycy przewieźli go do obozu Naoetsu niedaleko Nagano, gdzie przez chwilę mógł się cieszyć, że uciekł z łap sadysty -niestety, Watanabe też został tam przeniesiony. Koszmar trwał, ale wojna miała się ku końcowi, z czego jeńcy zdawali sobie sprawę, widząc coraz częściej amerykańskie samoloty na niebie. To podtrzymywało ich na duchu, ale też rodziło obawę, że oprawcy nie pozwolą im dożyć wyzwolenia.
O kapitulacji Japonii dowiedzieli się pewnego dnia, gdy amerykański samolot za pomocą świateł nadał alfabetem Morse'a komunikat: "Wojna skończona". Kilka godzin później zrzucił papierosy, słodycze i gazety - na pierwszych stronach zobaczyli zdjęcie grzyba po wybuchu bomby atomowej. Na wieść o końcu wojny Watanabe uciekł z obozu.
Nienawiść i wybaczenie
Zamperini wrócił do kraju w 1946 r. Założył rodzinę, poślubiając dziewczynę o imieniu Cynthia, ale koszmar wojny stale wracał. Obsesyjnie pragnął zemsty na Watanabe. Na dodatek w nieudanych interesach stracił pieniądze z odszkodowania za lata spędzone w obozach jenieckich, zaczął pić, awanturować się i pewnego dnia Cynthia wystąpiła o rozwód. Jego życie odmienił słynny kaznodzieja Billy Graham, który od 1949 r. w namiocie cyrkowym głosił Kalifornijczykom Ewangelię. W ciągu ośmiu tygodni wysłuchało go 350 tys. osób, a wśród nich Cynthia, która pod wpływem słów Grahama wycofała pozew i zaciągnęła męża do namiotu. Oporny na Słowo Boże Louis wyszedł przed końcem pierwszego kazania, po słowach z Księgi Koheleta: "Bo nie ma na ziemi człowieka sprawiedliwego, który by [zawsze] postępował dobrze, a nigdy nie zgrzeszył". Byłem grzesznikiem, ale nie podobało mi się, gdy ktoś mi o tym przypominał - wyjaśniał po latach.
Cynthia nie rezygnowała i po długiej kłótni ponownie poszli słuchać Grahama i znów Louis miał dość, poderwał się nawet z krzesła i ruszył ku wyjściu, ale wtedy zaczął bić się z myślami. Wróciłem do czasu na tratwie . Przypomniałem sobie moje nieustanne modlitwy przez 47 dni, a potem 43 dni w gorączce w więzieniu oraz dwa i pół roku spędzone w obozach jenieckich, gdy składałem Bogu tysiące obietnic. Potem wróciłem do domu i odwróciłem się do tego plecami. Dlaczego? Bo już nie kołysałem się w górę i w dół na falach Pacyfiku, bo nie byłem już głodny ani spragniony, ani samotny. (...) Wróciłem więc i poprosiłem Boga, by przebaczył mi to, że nie dotrzymałem żadnej z tysiąca obietnic, jakie mu składałem.
W domu po raz pierwszy spokojnie zasnął i wkrótce zmienił swoje życie. Nawrócił się, przestał pić i przebaczył prześladowcom, a w 1950 r. poleciał do Japonii do więzienia, w którym przebywali strażnicy z obozów, i uściskał ich na dowód przebaczenia.
W 1998 r. pobiegł w sztafecie niosącej olimpijski ogień przed igrzyskami w Nagano, niedaleko miejsca, gdzie był więziony. Z Cynthią pozostali małżeństwem do jej śmierci w 2001 r. Louis jeszcze jako 90-latek biegał, jeździł na nartach i chodził po górach. Zmarł 2 lipca 2014 r., w wieku 97 lat.
Losy Zamperiniego doczekały się ekranizacji. W styczniu na ekrany polskich kin wejdzie film Angeliny Jolie "Unbroken" ("Niezłomny"). Jego scenariusz został oparty na biografii Zamperiniego pióra Laury Hillenbrand. W 2010 r. książka znalazła się na pierwszym miejscu listy bestsellerów "New York Timesa".
No comments:
Post a Comment
Note: only a member of this blog may post a comment.