Kolejna smierc, ktora nie opisalam. Straszna chwila dla fanow Joe Cockera. Jego koncert w ramach RMF-u inwazji mocy czy cos tam zapadl w pamieci. Bowiem bylo upalnie, pociag stanal w zagajniku a kolejarze mowili, zeby sobie juz pojsc. Tak zaczela sie moc Cockera na lotnisku Lublinek w lodzkim miescie w roku 2000. 24 czerwca dokladnie to studia i fiu bzdziu w glowie. Bylo nas trzech kompanow i przy 240 tysiecznej widowni sie zgubilismy. I wiecie co, glupi ma szzescie kazdy sie znalazl. Pomimo, ze baza byla dmuchana brama. Jednak w nocy powietrze uszlo. Takie to bylo szczescie i nikt sie ani nie porozumiewal przez komorki czy tam inne smartfony. Kazdy mial dobry blednik i mozliwosc poznania Macieja malenczuka. Joe Cocker ikona pokolenia lat 60. Jego piosenka With the little help from my helps zna kazdy chocby z Cudownych lat jako nieznosny wyznacznik poczatku serialu. Jego Summer in the city to juz ciezkie, lepkie lato. Jego Unchain my hart to geniusz, jego You are so beatiful rozgrzewa kazde uda a Tonight tak pieknie brzmi w uszach. Ktora sie nie kochala przy dzwiekach N`oubilez Jamais. Ktory nie pragnal przy Could You Be loved. Kto nie rozbieral sie przy You can leave your hat on - dzwiekach najwiekszej.... pardon rozbieranki w historii muzyki i tanca na sciance w 9 i pol tygodnia.
To jest takie The simple thigs wraz z moimi przyjaciolmi.
John Robert (Joe) Cocker 1944- 2014. Skladam Tobie najwieksze holdy. Jestes wielki i strasznie pokrecony tak jak i byly Twoje wielkie lapska, wykrecane na scenie. Twoj glos tak chropawy a jednoczesnie tak podniecajacy i zadziorny, ze slucha sie Ciebie z miloscia i juz tesknota. Czesc Twojej Pamieci.
zdjecia za rottentomatoes.com
No comments:
Post a Comment
Note: only a member of this blog may post a comment.