Tak wielu wielkich odchodzi z tego swiata do moze lepszego? Smierci wielkich artystow szczegolnie boli ten swiat. Czy cieszy ten lepszy nie wiem?
Wiem na pewno, ze raczysko to paskudna choroba, zbierajaca zniwo dosyc bolesnie. Slow pogardy nie mam do tych komorek, pasozytow, garbatych kostuch.
W tak krotkim czasie czlowiek umiera. Od diagnozy czasem przeszlo rok, czasem dwa dni. Chorzy cierpia w niewyobrazalnych mekach. Nie ma lekarstwa i tak powoli albo nagle odchodza. Znikaja.
Swiat nie otrzasnal sie po smierci Lemmy`ego Kilmistra teraz David Bowie. Swiat placze i wszyscy Ich wspominaja. Nie na darmo. To bogowie muzyki. Archaniolowie wszelkiego brzmienia. Tworcy akordow istnienia wszelkiego muzycznego. Faceci instytucje, ludzie orkiestry.
Czy bedzie jakies wspomnienie przez ciocie uczynione. No pewno, tylko niegodnam jest jakis analiz. Bo po pierwsze za smarkata jestem a po drugie, nie znam sie na muzyce.
Lemmy to facet, ktory uwielbial militaria, czarne kobiety, swoj czolg, Jacka i swoja kapele. To co robil, jego zapal mozna by uznac za dwa scenariusze. W przypadku Davida Bowie i ostatniej plyty swojego pozegnania. Ostatnia piosenka Lazarz to nic innego jak wyznanie, ze spotkamy sie po tej drugiej stronie. Paradoksem jest, ze w dniu smierci w trojce byla plyta tygodnia. Taki to juz usmieszek historii.
Czy mam dalej wymieniac w latach 80- tych te Let`s dance. Potem zachlysniecie sie lektura My, Dzieci z Dworca ZOO a tam psychodela Ziggy`ego. Potem darcie ryja z Tina i dziki taniec z Jaggerem. Kolaboracje z Tilda i bawienie sie swoja seksualnoscia.
Jesli mezczyzni milczeli znaczylo to, ze bedzie slychac jeszcze glosniej. Moze plyta, moze trasa koncertowa moze jakas sesja foto. Zawsze z klasa i elegancko!
Nie beda juz zaskakiwac swoja zywotnoscia. Beda zaskakiwac w dorobku jaki pozstawili po sobie.
No comments:
Post a Comment
Note: only a member of this blog may post a comment.