Polaka jest niezwykle łatwo obrazić. W zasadzie byleczym. Wystarczy, że ktoś na głos powie coś, co się paru osobom nie podoba i już jest afera.

W przypadku uczuć religijnych sprawa od dawna jest poważna. Trzeba chodzić na palcach, dmuchać i chuchać, bo uczucia religijne sporej części Polaków są jak mimoza. Chyba tylko u nas infantylny wywiad Dody o braku dinozaurów w Biblii i apostołach, którzy ewentualnie coś palili, mógł trafić na wokandę sądową i urazić coś poza inteligencją przeciętnego obywatela. Teraz urażane są już i uczucia polityczne.


Bill Clinton, były prezydent USA, człowiek, który wiele dla Polski zrobił, powiedział wczoraj: - Polska i Węgry - te dwa kraje, które nie byłyby wolne, gdyby nie Stany Zjednoczone - teraz zdecydowały, że demokracja to dla nich zbyt wielki problem i wolą dyktaturę na wzór putinowski. Dajcie nam autorytarnych przywódców i trzymajcie z daleka obcokrajowców. Brzmi to znajomo?

Mnie te słowa nie rażą. Ot, stwierdził to co obserwuję od jakiegoś czasu. Polonia amerykańska poczuła się jednak urażona i to do tego stopnia, że rozważa wycofanie poparcie dla kandydującej na urząd prezydenta Hillary Clinton. Czyli kogo w takim wypadku poparłaby Polonia? Donalda Trumpa? Donald Trump jest zwolennikiem ścisłej współpracy Stanów Zjednoczonych z Rosją, wielokrotnie wyrażał swój podziw dla Putina i jego polityki. O Polsce Trump nie mówi, no może nie wprost. - Mamy kraje otaczające Ukrainę, które nic nie robią, tylko wołają do nas: Chodźcie tu, chodźcie głupki, obrońcie nas – powiedział kilka miesięcy temu.

Gdyby doszło do tego, że Kongres Polonii Amerykańskiej wycofa poparcie dla Hillary Clinton byłoby to najlepszym dowodem, że foch potrafi Polakom odebrać jasność myślenia. Zresztą nie pierwszy dowód. W końcu rządzi nami partia, dla której foch to podstawa działania.