Thursday, 16 June 2016

rozdarta morda cioci, co to rozgrywki oglada

Nic to. W nic nie wierze. W pilke wierze. Dlaczego? Bo to jedyne zajecie, sport (to chyba nie), hobby na ktorym sie wszyscy znaja i wypowiedza. Rozgrywki, ktorych wszyscy sie jaraja jak bistor przy kuchence gazowej.
Nie obchodza mnie mecze. Obchozi mnie cos, co moze zjednoczyc Polakow i Polske. Nie obchodza m,nie emocje, tylko to, ze pilka jednoczy. Nasz dobry, obc jest zly. 
Polscy pilkarze maja przesrane bo musza udzwignac opinie publiczna i nadzieje nasze. Nie tam sport (jaki tam sport) to kasa tylko. sorry honor. Mecze to tylko podratowanie naszego ego zeby bardziej nie spierdolic czegos co juz jest zaorane. Podzial narod, my. Oni i my! 
Pseudo Polacy albo ci, ktorzy pelnia role Polakow a tych co Polakami, prawdziwymi sa!
Po wygranej od 42 latach. Polska gra! Orly, sokoly lataja wysoko.
To nic, ze znowy trafili na tych *wstetnych* Niemcow.

Sprt. Dajcie spokoj. Nie rozsmieszajcie cioci. Dzisiejsze olimpiady, igrzyska, spartakiady powinny byc zniesione. Przeciez to tylko licytacja kto co jakie specyfiki zazywal.
Sport to moze do lat trzydziestych wieku XX byl. Ale teraz? 
Odpowiednim slowem to chyba rozgrywki albo polityka trawienna!

Ponizej troszku z poprzedniej Polityki o rozgrywkach zwanych Euro 2016. Bijatykach, praniu sie po mordach i gdzies tam rozgrywki sa.
Nigdy, przenigdy jeszcze tak sie nie wciagnelam w te rozgrywki. Meczu nie przeocze i truchleniu o rozgrywkach po meczu tez nie!

Zeby nie bylo.... Polska goooola!!!!

W zderzeniu z korporacyjnymi procedurami UEFA (w których jest jednak zrozumienie dla fundamentalnych dziennikarskich potrzeb) dzisiejsza Francja – rozbita strajkami, leniwa, niegościnna, zmęczona wewnętrznymi problemami, a jeszcze bardziej zmęczona kukułczym jajem pod nazwą Euro 2016 – to koszmar. W nicejskim biurze prasowym przekleństwa latają w powietrzu: ktoś jadący z Marsylii się spóźnił, bo rozkład jazdy pociągów rozminął się z rzeczywistością, komuś odwołano lot, ktoś musiał zasuwać w upale na piechotę (bo miejski autobus nie jeździł), ktoś zapłacił 70 euro za pięciokilometrowy kurs taksówką i negocjacji nie było, bo oczywiście taksówkarz słowa nie mówił po angielsku, a już zwłaszcza nie rozumiał, jak wystawić rachunek.
– To nie do wiary, tu nikt nie mówi po angielsku – wścieka się kolega po fachu z Grecji, poszukujący namiotu z biurem prasowym. Jest nowy, jeszcze nie wie, że jeśli chodzi o stopień znajomości angielskiego, można liczyć tylko na uśmiechniętych wolontariuszy w czerwonych koszulkach. Na kolor niebieski oraz na ochroniarzy od stóp do głów w czerni – już nie.
Francuska policja również sprawia wrażenie, jakby ogłosiła strajk, co biorąc pod uwagę wyjątkowy stan napięcia, w jakim kraj znajduje się od listopadowych zamachów w Paryżu, jest dziwne.

No comments:

Post a Comment

Note: only a member of this blog may post a comment.