Wednesday, 24 August 2016

wolne w skrocie. oddajemy glos do studia. halo, halo, jak mnie slychac


Jeden dzien z roku, mozna poswiecic na Edynburg. Edynburg w trakcie festiwalu. Milion przedstawien. Tysiace ludzi. Tysiace wydarzen i tysiace wszedzie. Ludzie. Ludzie. Szalenstwo. Korki. Uff


Najlepsze wydarzenie. Spontaniczny taniec uliczny.

Przy knajpce brazylijskiej.


Coz. Trzy razy w Hiszpanii. Nie stac na flamenco. Takie czasy gdy skromna wersja przybywa do ciebie. Grzech nie pojsc. Ole

Uliczni grajkowie, ulicznice, dzieciaki zarabiajace na rozdawaniu ulotek


Zagubione gdzies dziecko cieszace sie z baniek mydlanych


Spotkac mozna tez Marie Slodowska- Curie


Bardzo Fajny Gigant na Book Festival

Niby Moulin Rouge


Najsmutniejszy akcent. Wycieczka do ZOO. Marsz pingwinow uznaje za najlepszy wystep jaki mogli zgotowac pracownicy ogrodu zoologicznego


Remonty. Wszystko przeplacone. Dodatkowe pieniadze za parking, pandy, ktore nie wychodzily.

Hippo tylko sie usmiechal. Smutek, zal, rozczarowanie


Baloniki mozna spotkac takze w lesie. Wycieczka rocznicowa. Obfitowala w spacer 10 km!

Mialy byc grzyby... i bylo w pizd. Happy calkowicie!


Powrot do Ediego a tam najmniejsze kino swiata i chlopcy jak z zurnala w barze.

3 dni latania, tam i z powrotem

No comments:

Post a Comment

Note: only a member of this blog may post a comment.