Bracia i siostry z Wegier kiedys bawili sie ze zlem. Bylo przyjecie weselne. Oni poszli, zlo nie. Bo zaproszenia nie mialo. Jednak mialo zlo przykazanie, zeby na rodzenstwo wegierskie mialo baczenie. Mialo... rozpierduche, spalony czajnik, picie od rana palinki, zubrowki, kawy palonej z cytryna. Oi stawia na nogi na kacu.
Do tego kupa smiechu. Rozmawialo sie duzo i dobrze. Rodzenstwo bylo wyedukowane. Jeden byl tapicerem. Zrozumiec...zawody nawet? Tak sie dogadywalismy. Po wegiersku. Po niemiecku. Po lacinie.
Strasznie duzo sobie opowiadalismy. Trafilismy na polityke. Oj tu po lacinie juz bylo. O spoleczenstwie. Tzn jak pic. Na zdrowie i jak leczyc kaca.
Kac to masnapos, plonaca glowa. Na zdrowie to egeszsegere. Tylko gdy Polacy to wymawiaja Wegrzy rozumieja Na cala ksiazecka dupe!
Trafilismy na kosciol katolicki. Gdy chcieli sie dowiedziec jak wymawiamy naszego papa? Meg a II? No, Janos Pal.... Janos Pal? Nie wiemy. Paparol?
Dopiero gdy Wyborcza przyszla z odsiecza. Na okladce figurowal Jan Pawel))))
Gabor, Laszlo, Johanna, Tibor to bardzo madrzy ludzie i siegajacy po Nepszabadsag!
Redakcja "Gazety Wyborczej" solidaryzuje się z dziennikarzami "Nepszabadsag", największej węgierskiej gazety opozycyjnej, która została zamknięta w trybie swoistego zamachu. Protestujemy przeciw tłumieniu wolności słowa na Węgrzech. Kneblowanie niezależnej, krytycznej wobec rządu prasy jest praktyką niedemokratycznych reżimów. Jest też pogwałceniem historycznych tradycji demokratycznych Węgier.
Bracia Węgrzy, przyjaciele z "Nepszabadsag", jesteśmy z Wami! Łamy "Gazety Wyborczej" zawsze będą dla Was otwarte.
Apel w języku węgierskim:
A Gazeta Wyborcza szerkesztosége szolidaritását fejezi ki a puccsszeruen bezárt Népszabadság, a legnagyobb magyar ellenzéki napilap ujságiróival. Tiltakozunk a magyarországi sajtószabadság csorbitása ellen. A független, kormányt biráló média elnémitása a nem demokratikus rezsimek jellemzoje. Ez a gyakorlat ellentmond a demokratikus Magyarország történelmi hagyományainak is.
Veletek vagyunk, magyar Barátaink, Népszabadság ujságirói! A Gazeta Wyborcza" hasábjai mindig nyitva állnak számotokra.
"Népszabadság" od dawna był krytykiem rządu Orbana i jego polityki
Jego dziennikarze opisywali podejrzane interesy, prowadzone przez ludzi w otoczeniu rządzącego Fideszu. W redakcji pracowało ok. 60 osób. Żadna z nich nie została poinformowana o tym, że dziennik ma zostać zamknięty.
Firma Mediaworks, wydawca "Népszabadság", opublikowała na stronie internetowej gazety oświadczenie, w którym wyjaśnia, że dziennik od dawna przynosił straty i szuka "obecnie najlepszego możliwego modelu biznesowego" dla niego. W ciągu ostatnich dziesięciu lat miał stracić 74 proc. swojego nakładu i przynieść 5 mld forintów strat (ok. 70 mln zł).
Tym właśnie tłumaczono kilka dni temu dziennikarzom konieczność przeprowadzki do innego budynku, którego koszty utrzymania miały być dużo mniejsze.
Ale w opublikowanym oświadczeniu wydawca nie pozostawia żadnych złudzeń co do tego, że gazeta jeszcze kiedykolwiek się ukaże. I proponuje dotychczasowym prenumeratorom w zamian subskrypcję innych swoich tytułów.
"Népszabadság" jest największym centroliberalnym dziennikiem na Węgrzech. Wywodzi się z gazety wydawanej jeszcze w czasach komunizmu. Jej tytuł znaczy po polsku "Wolność Ludu". Przed 1989 r. dziennik był oficjalnym organem partii komunistycznej, jednak po upadku komunizmu stał się najbardziej wpływową gazetą szeroko rozumianego obozu lewicowo-liberalnego. W ostatnich latach był głównym pismem codziennym opozycji antyorbanowskiej, zajmował na węgierskim rynku prasowym podobne miejsce, jak "Gazeta Wyborcza" w Polsce.
Na Węgrzech od pewnego czasu trwały spekulacje o tym, że gazeta zostanie sprzedana jednemu z bliskich oligarchów związanych z premierem Viktorem Orbanem. Media Works przejęła większościowy pakiet w 2014 r. od węgierskiej partii socjalistów MSZP. Wówczas też odkupiła od niemieckiego koncernu prasę lokalną i biznesową. Dzisiaj ma w ofercie ok. 80 węgierskich tytułów. Właścicielem Media Works jest natomiast spółka Vienna Capital Partners, która m.in. zajmuje się inwestycjami w sektor gazowy. W 2001 r. przejęła chemiczną spółkę BorsodChem na Węgrzech. Amerykański think-thank Jamestown badając sprawę uznał, że za tą transakcją stoi w rzeczywistości rosyjski Gazprom, który chce zdominować rynek w Europie. Sprawę opisał wówczas "Népszabadság". Ówczesny rząd premiera Orbana powołał komisję do zbadania sprawy, która jednak tego nie potwierdziła. Sprawa skończyła się dla "Népszabadság" procesem, po którym musiał przeprosić VCP.
Dwa lata temu wzięli się za portal Origo.hu
Ostatnią aferą, jaką opisał "Népszabadság" była informacja o podróży Antala Rogana, ministra w kancelarii premiera na ślub helikopterem na koszt państwa. Kontynuacja tego tematu jest na ostatniej pierwszej stronie gazety. Redakcja musiała być zaskoczona zamknięciem, nie ma żadnego pożegnania.
Niektóre węgierskie media zwracają uwagę na podobieństwo sytuacji, jaka z dnia na dzień przytrafiła się naczelnemu portalowi Origo.hu przed dwoma laty. Był on krytyczny wobec rządzących i ujawniał rozmaite skandale. Jednak po tym, jak napisał o prywatnej podróży Janasa Lazara, szefa kancelarii premiera do Londynu, która została sfinansowana z pieniędzy podatników, musiał odejść ze stanowiska. Właścicielem Origo.hu była wówczas niemiecka spółka Deutsche Telekom, która starała się o licencje na nowe pasma sieci komórkowej (ostatecznie podpisała kontrakt z rządem). Origo.hu nie został jednak zamknięty, ale w ciągu dwóch lat z portalu krytycznego wobec władzy, stał się medium prorządowym.
Na Węgrzech media od dawna pełniły funkcje narzędzia politycznego w rękach właścicieli - oligarchów. Klasycznym tego przykładem była osoba Lajosa Simicski, dawnego skarbnika Fideszu, który zbudował całe imperium medialne Fideszu. W jego portfolio była największa telewizja informacyjna Hir TV, dziennik Magyar Nemzet, tygodniki oraz stacje radiowe oraz firmy outdoorowe. Według instytutu monitorowania mediów Mertek dostawały większość ogłoszeń finansowanych z budżetu państwa.
Prawdziwe pieniądze Simicska robił jednak na budowie dróg i autostrad. Należące do niego firmy - zwłaszcza Kozgep - zgarniały zlecenia publiczne warte setki milionów euro rocznie.
Jednak drogi Simicski oraz Viktora Orbana rozeszły się kilka miesięcy po wygranych przez Fidesz wyborach w 2014 r. Oligarcha stracił większość zleceń, a jego media z prorządowych zamieniły się w krytykujące Fidesz. Latem 2015 r. na rynku pojawiły nowe tytuły, jak dziennik Magyar Idok, którego właścicielem został biznesmen János Sánta. Nieco wcześniej stał się on dzięki protekcji rządu monopolistą na rynku sprzedaży papierosów w kraju.
Stację telewizyjną TV2 przejął z kolei w ubiegłym roku "nowy" węgierski oligarcha Andy Vajna, dawny producent hollywoodzki i właściciel sieci kasyn, który cieszy się przychylnością fiskusa i nie odprowadza żadnych podatków. A właścicielem bezpłatnego dziennika "Lokal", dostępnym w każdej stacji budapeszteńskiego metra (zastąpił on tam poprzedni dziennik Simicski) jest spółka, powiązana z Arpadem Habonym, nieformalnym doradcą premiera Orbana.
To pucz - ta myśl przychodzi nam do głowy
Pracownicy Népszabadság napisali na swoim profilu na Facebooku: "Drodzy czytelnicy! O tym, że dziennik zostaje zamknięty w trybie natychmiastowym, redakcja dowiedziała się w tym samym momencie, co Wy. To pucz - ta myśl przychodzi nam do głowy w pierwszej kolejności. Wkrótce się odezwiemy".
.
No comments:
Post a Comment
Note: only a member of this blog may post a comment.