Cos w cioci umarlo, cos zginelo. Mowa o prawdziwej muzyce. Strzepie jezor nie raz i sline przeciskam przez zeby. Tlumacze co sie stalo. 25 stycznia tego roku umarl Artemios Ventouris- Roussos, zwany Demisem Roussosem. Ile to wspomnien miala ciocia ze spiewakiem w roli glownej. Jako naczelna gwiazda Lata z Radiem, radia po radiu, calych tych dwojek, jedynek. Pojedynkow na piosenki i podwieczorkow przy mikrofonie. Morda opasla cala, zarost zmierzwiony i klaki w nieladzie.
Ciocia pytala - a czemu On nosi sutanny - On ksiadz jaki? odpowiadano mi, ze ubran nie ma i musi w przescieradlach chodzic?
Tym faktem tlumaczyla mi rodzina braki w sklepach towarow wszelakich.
- A czemu On taki glos ma falujacy? pytala ciocia.
- Chodz poklepie cie w plecy, to tez taki glos dostaniesz.
Zgodnie bliscy ciocie klepali, ja beczlam ale poglos mi nie byl dany. Rozglos tez nie!
Pocil sie Demis po scenach Europy. Na koncerty wszelakie zapraszano. Podobno bab mial na peczki i co gorsza, kazda Go kochala? Kazdy Sopot mial uspokajajacy ton a piesn o Moim przyjacielu wietrze niosl sie daleko hen az do brzegow Szwecji. Zawsze i wszedzie nasz Demis ukochany bedzie.
Lata na wspominki okazaly sie najgorsze i w latach 90 lub juz pozniej przyszla na wyciaganie tych Sandr, Sabrin biusciarskich, tych All Pugaczowych i Modern Tlokowych, tych Drupich co to zap...li mu gitarre, Demisa tez przywolywano. Tylo, ze juz po liftingu uzbrojonego i bez beczenia takowego.
Mimo, ze to kicz starszny ale jakos tak i bliski taki. Taki co to sie teskni. Za wrzeszczacym radiem w wakacje i za tym powietrzem cieplym. Takim poludniowym, greckim takim.
No comments:
Post a Comment
Note: only a member of this blog may post a comment.