Friday, 31 July 2015

ELZBIETKA, zamienie cie na lepszy model!



Jedno z najlepszych zdan jakich uslyszalam w swoim calym ciocinym zyciu jest nastepujace; 

Jestes zaproszony z osoba towarzyszaca pod warunkiem, ze nie jest to mezczyzna!

To pado z ust rozmodlonej kobiety wzgledem swojego szwagra, ktory nie ukrywa jest gejem i to w dodatku ojcem chrzestnym, kobity dziecka. Nie bede sie tu wypowiadac o homofobii ludzi bo nie do tego pne. To wynika samo przez sie! Tylko, ze osoba to planujaca ma straszne poczucie humoru i zna historie. Dlaczego? Kiedy Henry Ford rozpoczal produkcje najslynniejszego modelu T w latach 1908-1928 kolor byl jeden czarny. Popularnie nazywane ELZBIETKAMI. Niezawodna konstrukcja dodam. 
The Ford Model T (colloquially known as the Tin LizzieTin LizzyT‑Model FordModel T, or T)
No wiec co z Fordem- jak sie powszechnie utarlo, Fordowi przypisywane jest zdanie. Produkujemy modele w kazdym kolorze, pod warunkiem ze jest to kolor czarny. 

ELZBIETKA tez nie byla dobrym autem, byla przeznaczona do  uzytkownikow o waskich gabarytach i  konstrukcjach lekkich, latwych i bardzo zzeranych przez korozje. Zaden model T nie przetrwal do czasow dzisiejszych. 
Fabryka, jak wiadomo miescila sie w Detroit, a to miasto to slynie z upadku technologicznego. Jest zdegradowane i ostatnio glosno bylo, ze swiatynia satanistyczna tam powstala. Dlatego ELZBIETKA ogarnieta jest przez zlo i nosi w sobie pewien ladunek nie przystosowujacy sie do jasnych wiekow XXI - pierwszych a tkwi w latach 20-tych XX wieku. Czasow rasizmu, prohibicji, zaklamania i purytanizmu psu na dupe sie zdanych. 


Czarna i zla mysli ELZBIETKI nanosze na kraje, ktore nie radza sobie zrozdwojeniem jazni wystepuje wszedzie i jak po sposobie patrzenia na paznokcie mozna ocenic geja! Wszystko to w audycji Macieja Nowaka i Mika Urbaniaka w Homolobby z dniza 27/07/2015 o sytuacji LGBTQ w krajach islamskich. Serdecznie polecam ta audycje jak i prace Queer a islam, prace dr Katarzyny Gorak - Sosnowskiej.



Queer a islam" 

Homoseksualista przegląda prasę o modzie i urodzie, także kobiecą, oraz plotkarską i dotyczącą wystroju wnętrz i gotowania. Ponadto ma co najmniej jedną sztukę markowej odzieży, a także ogląda paznokcie z oddali, by jak najlepiej ocenić ich kształt i ogólnywygląd. Z kolei heteroseksualistę łatwo rozpoznać po zainteresowaniu prasą komputerową oraz po tym, że zupełnie nie interesuje go wygląd paznokci ani marki ubrań – to cytat z jordańskiego internetowego magazynu LGBT „My.Kali”. Analizę portalu przedstawia Małgorzata Grzegorek w zbiorowej pracy naukowej „Queer a islam” pod redakcją Katarzyny Górak-Sosnowskiej. Książka właśnie ukazała się nakładem wydawnictwa Smak Słowa. To bardzo interesująca pozycja pełna informacji zaskakujących, czasem wręcz nie do uwierzenia. Ale też i takich, które brzmią trochę swojsko, jak ta cytowana powyżej. Znamy te stereotypy, prawda?



Homoseksualista przegląda prasę o modzie i urodzie, także kobiecą, oraz plotkarską i dotyczącą wystroju wnętrz i gotowania. Ponadto ma co najmniej jedną sztukę markowej odzieży, a także ogląda paznokcie z oddali, by jak najlepiej ocenić ich kształt i ogólnywygląd. Z kolei heteroseksualistę łatwo rozpoznać po zainteresowaniu prasą komputerową oraz po tym, że zupełnie nie interesuje go wygląd paznokci ani marki ubrań – to cytat z jordańskiego internetowego magazynu LGBT „My.Kali”. Analizę portalu przedstawia Małgorzata Grzegorek w zbiorowej pracy naukowej „Queer a islam” pod redakcją Katarzyny Górak-Sosnowskiej. Książka właśnie ukazała się nakładem wydawnictwa Smak Słowa. To bardzo interesująca pozycja pełna informacji zaskakujących, czasem wręcz nie do uwierzenia. Ale też i takich, które brzmią trochę swojsko, jak ta cytowana powyżej. Znamy te stereotypy, prawda? Pedicure i Kylie w samolocie Jeszcze jeden cytat z tekstu o „My.Kali” - tym razem porady magazynu, jak gej może spędzać czas w trakcie podróży samolotem: Aby umilić sobie lot, można na przykład zrobić sobie małą sesję pedicure, nałożyć maseczkę w toalecie samolotu (gdy dozwolone jest odpięcie pasów), obejrzeć telewizję (jeśli jest dostępna) lub posłuchać najnowszego albumu Kylie Minogue. Po prostu… kamp – aż trudno się oburzyć. Grzegorek konkluduje, że jordański magazyn poświęca dużo miejsca tematyce związanej ze stylem życia, nie zauważając różnicy w sytuacji gejów i lesbijek w Jordanii i np. w USA czy we Francji. Jednocześnie jednak w kwestii coming outu doradza wyoutowanie się „wewnętrzne” – czyli bycie w Jordanii sobą tylko przed samym sobą. Wylicza przy tym środki ostrożności, które należy stosować, by homoseksualna orientacja nie wyszła na jaw (np. należy kasować wszelkie smsy czy mejle wskazujące na to, że ich nadawca lub odbiorca to gej). Czy temu należy się dziwić? Chyba nie bardzo. Generalnie rzecz ujmując, sytuacja gejów i lesbijek w kulturze muzułmańskiej jest dużo gorsza niż u nas, czyli w kulturze chrześcijańskiej – a właściwie coraz mniej chrześcijańskiej a coraz bardziej laickiej. Notabene, symptomatyczne, że mamy polskie opracowanie „Queer a islam”, a nie doczekaliśmy się na razie opracowania „Queer a chrześcijaństwo”. Hmmm… Uważaj, bo pokażą ci genitalia! 


http://queer.pl/artykul/187099/hidzry-waria-i-inne-dziewczyny-z-sasiedztwa 


Thursday, 30 July 2015

zaufanie podstawa zycia?


Tematem dzisiejszej lekcji bedzie zaufanie. Do notki sklonilo ciocie ostatnie wydarzenie dotyczace tego, czy wierzyc ludziom czy nie! Odpowiedz cioci  jest nastepujaca. Nie!
Mamy przyklad Nicoli, ktora to w nastepstwie nieszczesliwego przypadku zabila swojego meza, obywatela Dominikany. Skazanao ja na 12 lat wiezienia bez rewizji wyroku i ekstradycji.
Mamy przyklad Dana, Anglika, ktory zakochal sie w Czeszce. Sprawa byla nastepujaca. Dan zajechal do Pragi na dwa tygodnie. Korespondencyjnie poznal tam dziewczyne. Razem spedzili upojne chwile. Zakochanie, milosc, zaufanie. Chlopakowi, rozwalila sie walizka. Kobieta pozyczyla mu inna. Walizka byla wypelniona narkotykami. tak sie chlopak przejechal na milosci.
(skrycie to modlilam sie, by jakis nieszczesnik w Rawiczu nie wyladowal).
Dan w Czechach mial wyrok anulowany. Tu nie. Mezczyzna protestowal, widac bylo, ze chce zakonczenia sprawy, pokuty, rozwieszal banery, ze  jest niewinny. Padl ofiara losu. Niesprawiedliwosci. Tak jak i Nicole, z Cardiff, ktora zakochala sie, zabila idiote, ktory wpadl jej pod samochod i dwa lata odsiedziala na dolku. 
Historie konza sie happy endem. Ale nikt nie zwroci cierpien i nerwow dla Dana i przemocy w wiezieniu Nicoli. 
Sprawy byly jeszcze rowniez inne ale te dwie bardzo mnie poruszyly. Bo po pierwsze znam realia bialych, wielkich Slowian i przemoc, ktora jest stosowana na Dominikanie.
Ufac zatem czy nie ufac? A jesli tak- to w jakim stopniu. Bezgranicznie jak w nauce Kosciola. Powinno  sie byc przykladnym chrzescijaninem czy tak po ludzku- miec w swiadomosci zapalajaca sie czerwona lampke.
Czy ufac cioci? Jak tam juz chcecie- wasza wolna to wola!

Fever Ray, Keep the street. Dudni mi Fever w glowie juz od kilku dni. Fever Ray to inaczej Karin Elisabeth Dreijer Anderson. Urodzila sie w 1975 roku w Gotegorgu, znana jest z the Knife i Honey is Cold. Fever znam z Royksopp What Else Is There i stamtad mnie Fever pociaga. Plyta nazwana ta sama nazwa co siebie z 2009 roku mnie tak opetala, ze non stop kurde to magluje! Piosenka If I has a heart zostala wykorzystana w serialu Vikings a ciocia temu sie przysluchuje. Temu mruczeniu i majaczeniu na jawie jak sama wokalistka przyznaje. 


Wednesday, 29 July 2015

kobito, a na co ci to ze zlem walczac

Nie mozna sluzyc Bogu i mamonie. 
Ale co zrobic jak zycie sklada sie z roboty przede wszystkim. O pracy sa piosenki, praca to sol zycia, praca wzbogaca, praca przyczyna cudow i to nie tylko gospodarczych, praca tez czasami nie poplaca. Praca mobbinguje i skalkuje. Czasem sie idzie wyrzygac a czasem juz nie mozemy z niej wyjsc bo jest nam po prostu dobrze - pracowac.
Ewangelia glosi, ze nie wazne jaka praca ale jakie po niej owoce. Co z tego, ze ciocia zapierdala gdy jest potrzebna a gdy wiadomo konczy sie zajecie to niestety ale zegnaj laleczko! Imigranci pierdoleni na droge jeszcze dostaje ciocia. Zeby nie zapomniala, jaka to jest swietna osoba. 
W tym tez temacie ma sie odbyc strajk imigrantow na wyspach dnia 20 sierpnia anno domini 2015.
Taa se postrajkujemy. Ta! I wszystko w tym temacie;-)
Bogacz to taka osoba, ktora wszystko ma. Chrzescijanie sie ze wszystkim dziela. Tak w skrocie dzieci pytane, odpowiadaja na katechezie o ich  stosunek do mamony a raczej ich brak. Bo co by nie bylo o mamone tu sie tylko rozchodzi a nie wiadomo, ze kazdy musi chodzic do pracy- no bo cos i trzeba w zyciu wykonywac i rano wstac i niby byc w czyms tam potrzebnym!
Gdy juz euforia na wszystko siega zeniutu to Instytucja Zony wtedy przyspiewuje- nie ma jak pompa, Maryli Rodowicz. Piosenka ta, ma drugie dno, bo nie dosc, ze opowiada o kasie, pompie, piciu, ti pu ti pu tu mi daj, to jeszcze doszukuje sie pompy czyli deszczu, ktory juz krainy deszczowcow ostatnio nie opuszcza. Przecie to lato do diabla, i tak zlorzecyz ciocia na czym swiat stoi. A w duszy se podspiewuje- kobito, a na co ci to!



Tekst jak zwykle genialana Agnieszka Osiecka. Spiew Maryla Rodowicz a cala piosenka Nie ma jak pompa powstala w 1977 roku!

Nie ma jak pompa, 
marmury, wielki dzwon, 
nie ma jak pompa, 
purpura, góra, tron, 
nie ma jak pompa, 
fanfary, czary nie ma, o nie, nie, nie, nie 

Nie ma jak pompa, 
doroczny bal u wód, 
nie ma jak pompa, 
salony Hollywood, 
nie ma jak pompa, 
grande valse i rewia mód - ósmy cud. 

Panie i Panowie, 
gorsetów biel, 
chrapy i hrabiowie, 
zalotów cel, 
szampan i jałowiec, 
słowiczy trel 

Ja uwielbiam wielką skalę 
i La Scalę i bal 

Nie ma jak pompa, 
dekolty a la carte, 
nie ma jak pompa, 
"maleńka, to był żart". 
nie ma jak pompa, 
szalone usta i nocy czar, nocy czar 

Tipu, tipu, tipu taj, 
ty mi tu tulipany daj, 
kormorany, ty mi, ty mi, ty mi daj! 
Tipu, tipu, tipu taj, 
ty mi tu tulipany daj, 
nenufary, ty mi, ty mi, ty mi daj! 

Dobrzy ludzie mówią mi - kobito, 
ach, na co ci to, 
kompoty warz! 
A ja pragnę choćby incognito 
pokazać szyk, 
wszędzie być, 
ach, być, wszędzie być, ach, być...bum, bum, bum! 



Kobito, ach na co ci to, ach na co mi 
Quara, Quara, tak już jest 

Tipu, tipu, tipu taj, 
ty mi tu tulipany daj, 
krokodyla, ty mi, ty mi, ty mi daj! 
Tipu, tipu, tipu taj, 
ja nie dam nic, 
a ty mi daj uśmiech Brylla, ty mi, ty mi, ty mi daj! 

Dobrzy ludzie mówią mi - kobito, 
ach, na co ci to, 
kompoty warz! 
A ja pragnę choćby incognito 
pokazać szyk, 
wszędzie być, 
ach, być, wszędzie być, ach, być...bum, bum, bum! 

Kurna chata owinięta w dym, 
"Trędowata" przy łóżeczku mym, 
nie poradzisz nic, 
ja kocham pic, 
a prosty wic - to nie ja! 
kobito, ach na co ci to, ach na co mi 
Quara, Quara, tak już jest!

Gdy juz dochodze do siebie i po serii artykulow o tym, iz w Detroit stanela swiatynia ku czci 
Baphometa czyli Zlego. Statua  jest wykonana z brazu o wysokosci 9 stop. Przedstawia postac z glowa kozla w otoczeniu dzieci. Swiatynia powstala z datkow wiernych i jak sie okazuje jest najwieksza tego typu w hameryce. Oczywiscie wierni na otwarcie swiatyni nie szczedzili mamony i oprawa otwarcia miala huczny charakter. Impreza byla biletowana a zebrani heilowali i wzywali ulubienca. Impreze jak to okreslil pastor . .kosciola ale tego od Boga nazwal; "The last thing we need in Detroit is having a welcome home party for evil,"

Taaa, ciocia tez nie wie co ma powiedziec! Zwlaszcza, ze Zle czyha.Gdy juz zrezygnowana pomyslalam, ze moze maszyne jakas od ISIS zakupic, to w tej samej chwili, ciocia miala pacjenta do rejestracji. Nazywal sie Mohammed ASAD. I jak tu sie nie przezegnac!

satanists

z kulturka, filmowo

I wiecie, ze seriale sa lepsze niz 10 filmow. To dwa z nich. Child 44 kiepskawy i nader ok Gunman. Potem to juz z gorki bo dwa seriale!



Child 44. Tom Hardy, Gary Oldman, Noomi Rapace, Agnieszka Grochowska. Z ktorych bohaterow byla rola najlepsza. Zdziwicie sie ale Agnieszka Grochowska wygrywa. Napalonam byla na Noomi Rapace (darze atencja ja szczegolnie) ale tak to juz jest jak kupa dobrych aktorow w jednym filmie. Wyjdzie takie cus?
Child 44 na podstawie ksiazki Toma Smith`a. Kilka watkow pociagnietych. Wielki glod, czasy stalinowskie, przesladowania pisarzy i poetow, sprawa rzeznika z Rostowa. Wystarczyl by jeden gora dwa watki. I by starczylo. A tak mamy wszystko rozgrzebane i nie wiadomo, co mozna a czego nie mozna bylo polubic. Szkoda, ze Josifa Brodskiego od razu zabili. Widac niedoczytanie autorow, gmatwanina historii. Bohaterowie tacy sa czysci. Nawet przy zdobywaniu Berlina. 
Rozczarowana ciocia.

                                 

Gunman. Kinszasa agencja, ktora kopie studnie. Taaa, uwierze bo musze. Londyn steruje zamachy stanu w Kongu. Historia miala ta miejsce w 2006 roku. Zginal minister MSW Konga. Upowszechnione jest zdanie, ze tam gdzie Afryka ma zloza czegokolwiek tam jest wojna. Spokojny ten kraj czego nic ni ma. Ja polecam goraco ze wzgledu na akcje, motyw i Shona Penna, ktorego osobiscie nie lubie ale szanuje.
Plenery to Kongo, Londek i Barcelona. Zdjecia areny dla bykow przywolaly cioci cieple chwile.


Sense 8, rodzenstwa Lany i Andy Wachowskich. Wspolpraca Tom Tykwer. Czy jeszcze cos dodawac? Ano nie! Serial opowiada o osmiu osobach na calym kontynencie, ktorych laczy telepatyczna wiez. Mamy zlodzieja z Berlina, Gorski- policjant z Chicago. Hindi, dziewczyne, ktora nie kocha a musi wyjsc za maz. Gej- amant i aktor w jednym i para les, z ktorych jedna w rzeczywistosci jest aktorka trans. Na poczatku pierwszego odcinka, zaserwowano taki stosunek plciowy, ze oblalam sie rumiencem.
Proba zrozumienia naszych swiadomosci, tozsamosci i indywidualnosci. Niezly misz-masz wszystkiego. Do tego swietne zdjecia i ciagle te akcenty polskie. A miejsca Berlin, Poludniowa Korea, Bombaj, Reykavik, Chicago, kochani zyc nie umierac. Goraco polecam, bo mozna sie nizele zakrecic!



Wentworth 3 Wrocil!!!! Z nowa czolowka i nowym brzmieniem muzyki tytulowym. Przerobka Morning Field Maesy Pullman. Kurde co sie dzieje. Orange Is The New Black wysiada. Bohaterki juz nie ciuciu ruciu z pensji dla panien ale krwiozercze lwice. Polecam rownie goraca jak wszystkie poprzednie sezony.
Muzyke chocby przesluchajcie z motywem tytuowym i z Radioaktiw Imagine Dragons- no czaaad!

wyncy grzechuff itp

Tuesday, 28 July 2015

scientopierdologia

O i wlasnie gdy ciocia walczy o kontrakt to scientolodzy maja miliard lat umowe. Tlumacze dlaczego. Poniewaz Ziemia trwa bilion lat to miliard wydaje sie tylko chwilka.
Po sierci urzadzaja urodziny i poglebiaja zawsze swoja swiadomosc. Oczywiscie ludzie sa mechanicznymi cialami dla radioaktywnych dusz zwanych Tetanami, ktore 75 milionow lat temu Xenu- wladca wielu planet- wrzucil do ziemskiego (wowczas Ziemia nazywala sie Teeganeeack) wulkanu i wysadzil za pomoca bomb. Po wybuchu Tetani polaczyli sie z ludzmi.  Scientolodzy wierza, ze dzieki audytingowi czyli po prostu spowiedzi z wariografem wszystko sie wyjawi i kursom samoksztalcenia, samoswiadomosci stana sie Tetanami i dzieki temu mozna lewitowac i teleportowac sie.
Nie ciocia szaleju sie nie najadla i nie pierdoli glupot. To czysta prawda a opisywane zjawisko nazywa sie Scientologia. Ilez to razy byla ciocia zaciekawiona co tez na centralnej ulicy Ediego takie sa demonstarcje tzn ktos stoi w masce Gya Fawkesa tego z Vendetty, znaku rozpoznawczego Oburzonych na swiecie. A to stali i protestowali przeciwko Oxford Capacity Analysis czyli poziom badania stresu. Oczywiscie z Oxfordem nic to nie ma czynienia. I ze zdrowym rozsadkiem tez nie.
To kolejne czynienie wody z mozgu ludziom. Co wiecej nauki te pobieraja miliony ludzi. Ruch zapoczatkowal Ron L. Hubbard. On to zapoczatkowal Sea Organisation czyli straz wewnatrz scientologow. Koscioly znane sa z tego, ze sa odpodatkowane a miliony wiernych na kursach swiadomosci by dostac sie na wyzszy level wydaja kolejne pieniadze. A i jeszcze Beck, John Travolta czy Tome Cruise.
Ciocie zainteresowala ksiazka Lawrecna Wrigta pt. Droga do wyzwolenia. Scientologia, Hollywood i pulapki wiary. Oprocz tego liczne artykuly z prasy. Nie moge nie podac i polecic dokument Going Clear Scientology and the prison of Belief, produkcji HBO. Dokument pomimo, ze scientolodzy tyle juz sa *na rynku* ujrzal swiatlo dzienne. Troche to przypomina Swiadkow Jehowa ale nie wiem i nie bylam. Co wiecej nie dam sie naciagnac na to, ze nie wolno uzywac lekow i trzeba osiagac Absolut. Hubbard jako naciagacz, pisarz pulp fiction a w koncu wykolejeniec pod wplywem psychotropow tak zawladnal ludzmi, ze juz nie wiem czy tych Tetanow.
Ludzie! wiekszych pierdol nie slyszalam od lat. 

Going Clear Scientology and the Prison of Belief 2015


a to juz z spoko koko kraju 
Jedna z najbardziej kontrowersyjnych religii świata - Kościół scjentologiczny - wchodzi do Polski. Aby uniknąć złych skojarzeń, ma działać jako stowarzyszenie i oficjalnie jedynie udzielać pomocy osobom zagubionym w życiu. Jednak w tzw. raporcie Cottrella sporządzonym dla Rady Europy i w raporcie polskiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego wymieniony został jako niebezpieczna sekta. Ilu Polaków wpadnie w jej sieci?
Już za kilka tygodni (takie przynajmniej są oficjalne plany) przy rondzie ONZ w centrum Warszawy ma stanąć wielki żółty namiot. W środku wolontariusze, m.in. z Węgier, Ukrainy, Kazachstanu, Włoch, Litwy i Czech, będą się uśmiechać, rozdawać broszurki, sprzedawać książki. Przewidziano pogadanki i pokazy filmów. Cierpiący na różne schorzenia uzyskają pomoc w postaci specjalnego masażu.
Wśród wolontariuszy znajdzie się 26-letnia malarka Kasia Pawluśkiewicz. Polka z pochodzenia, mieszkająca w Seattle. Pochodzi z katolickiej rodziny. Pewnie opowie, że jako nastolatka sprawiała dużo problemów - brała narkotyki, podkradała w sklepach. I kiedy trafiła do scjentologicznego ośrodka dla narkomanów Narconon, przeszła duchową przemianę. - Przyjechałam do Polski, żeby pomagać zagubionym ludziom - mówi "Newsweekowi".
Jedną z czołowych postaci w grupie, zajmującej się ekspansją myśli scjentologicznej do krajów Europy Środkowo-Wschodniej, jest Julia Astafiewa, Rosjanka. Ma 30 lat, okulary, poważną twarz. Jeszcze niedawno nosiła długi warkocz, a widziała dobrze i bez okularów. Ale dowiedziała się, że warkocz powinna ściąć, zaś okularami dodać sobie powagi. Żeby robić lepsze wrażenie. Na co dzień jest pracownikiem moskiewskiego Centrum Zarządzania Technologią Scjentologiczną - to jedna z organizacji zależnych od Kościoła.
Gdy pytamy ją, czy namiot i Goodwill Tour (czyli trasa dobrej nowiny, jak brzmi oficjalna nazwa przedsięwzięcia) jest wstępem do werbunku do Kościoła scjentologicznego, stanowczo zaprzecza. - To wydarzenie kulturowe, humanitarne - tłumaczy Julia. - Chcemy pokazać ludziom, że istnieją proste i skuteczne metody postępowania w trudnych sytuacjach życiowych.
REKLAMA
REKLAMA
Brzmi to niemal jak biblijna opowieść o dobrym samarytaninie. Tyle tylko że byli członkowie Kościoła scjentologicznego, którym udało się wyrwać spod jego wpływu, przedstawiają odmienny obraz. Podobnie jak Dariusz Pietrek ze Śląskiego Centrum Informacji o Sektach i Grupach Psychomanipulacyjnych KANA: - Oni chcą werbować w Polsce ludzi do swojego Kościoła, te wszystkie kursy, szkolenia i terapie to tylko zasłona dymna.
Podobnie myśli ksiądz Tomasz Aleksiewicz, dominikanin z Łodzi. Jego zdaniem Kościół katolicki na obecności scjentologów nie ucierpi, ale na pewno znajdą się ludzie, którzy będą chcieli dołączyć do tej samej wspólnoty co John Travolta i Tom Cruise, najsłynniejsi członkowie sekty. - Mogą dostać po głowie, stracić własną tożsamość i majątek, zostać skrzywdzeni - mówi.
52-letni Wilfried Handl był szefem scjentologów na całą Austrię. Dziś żyje z pomocy społecznej, nie ma nawet pieniędzy na samolot do Ameryki, gdzie mieszka jego była żona z dwoma synami. Swoje doświadczenia spisał w książce "Obłęd i rzeczywistość. 28 lat w psychosekcie". Opowiada w niej, jak uzależniał ludzi, a potem "wyciskał ich jak cytrynę". - Byłem partyjnym żołnierzem w faszystowskim systemie - mówi wprost.
Do scjentologów przystał w 1974 r., miał 20 lat. Poznał tam artystów, urodziwe kobiety, inteligentnych i pozornie przyjaźnie nastawionych ludzi. Od dawnych znajomych się odciął - chyba że dali się wciągnąć do organizacji. - Rozkoszowałem się posiadaną władzą - wspomina. - I tym uczuciem, że z innymi mogłem zrobić wszystko.
Opowiada o przemocy psychicznej, szantażowaniu. O przesłuchaniach stosowanych wobec członków, którym kazano mówić o swoich grzechach, nieczystych myślach, homoseksualizmie. Potem można było ich zmusić do wszystkiego. Bo wszystko obracało się w gruncie rzeczy wokół pieniędzy. - Pieniędzmi był mierzony sukces - zdradza Handl. Sam organizował spotkania, podczas których dwustu scjentologów zbierało się w jednej sali. Nie mogli z niej wyjść, dopóki nie zapłacili. Czasem chodziło o 2 tys. dolarów, czasem o 20 tys. Jego też w latach 90. dręczono przez całą noc, aby uiścił 40-tysięczny datek. Aż się ugiął. Jednak przez lata wierzył w ideologię scjentologów. Otrzeźwiał dopiero, gdy zachorował na raka, choć jako scjentolog miał być czysty - niepokonany, niemal nieśmiertelny.
Kontrowersje wokół praktyk Kościoła scjentologicznego są powszechne na całym świecie. Organizacja oskarżana jest o "pranie mózgów" swoich sympatyków, doprowadzanie ich do bankructw i samobójstw. Ale także o finansowe machinacje, próby wpływania na gospodarkę i politykę krajów. Przeciwnicy Kościoła twierdzą, że działa on na podobieństwo mafii, umieszczając swoich ludzi w ważnych instytucjach gospodarczych i państwowych.
We Francji głośno o scjentologach zrobiło się w 1996 roku, kiedy jeden z ich guru, Jacques Mazier, został skazany na trzy lata więzienia i pół miliona franków grzywny za nieumyślne spowodowanie śmierci jednego z wyznawców Kościoła, a 22 innych członków Kościoła scjentologicznego dostało niższe wyroki za wyłudzenia i nielegalne praktykowanie medycyny. Trzy lata później wybuchł kolejny skandal, gdy sędzia z Paryża sympatyzująca z tym ruchem dopuściła do zaginięcia kilkuset kilogramów akt śledztwa przeciwko scjentologom. Dokumenty ginęły też z prokuratur w Verdun i Nancy.
W Niemczech scjentologami zajął się Federalny Urząd Ochrony Konstytucji (BfV). Uznał, że organizacja obok komercyjnych celów ma także polityczne, które są sprzeczne z niemiecką konstytucją. Dlatego od lat 90. scjentolodzy byli infiltrowani przez służby wywiadowcze, w niektórych landach nie wolno im piastować urzędów publicznych, nie daje się im zamówień państwowych i odmawia zarejestrowania jako grupy wyznaniowej (występują tam jako organizacja gospodarcza). W 1996 roku Młoda Unia, młodzieżówka rządzących w Niemczech chadeckich CDU i CSU, wzywała do bojkotu wyświetlanego w kinach
filmu "Mission: Impossible", w którym główną rolę zagrał Tom Cruise.
W odwecie członkowie Kościoła zarzucili Niemcom naruszanie praw człowieka i wolności religijnych. Uruchomili zakrojoną na szeroką skalę kampanię przeciw Republice Federalnej. W 1997 r. na łamach "International Herald Tribune" ukazał się jako całostronicowe ogłoszenie list otwarty do ówczesnego kanclerza Kohla, w którym ponad trzydziestu amerykańskich prominentów - m.in. aktor Dustin Hoffman, reżyser Oliver Stone, pisarz Mario Puzo czy dziennikarz telewizyjny Larry King - skarżyło się na sposób, w jaki Niemcy obchodzą się z tą religią. Autorzy posunęli się do porównań z prześladowaniami Żydów.
Wojna przybrała na sile w zeszłym roku, kiedy scjentologami zainteresowała się specjalna komisja śledcza landtagu Saksonii badająca straty Sachsen Landesbank. Pojawiło się podejrzenie, że bank może być infiltrowany przez scjentologów, bo miał wesprzeć sumą kilkuset milionów euro fundusz filmowy hollywoodzkiej produkcji z udziałem znanych scjentologów.
Mimo tych oskarżeń najdynamiczniej rozwijająca się nowa religia ma dziś na świecie, według danych samych scjentologów, 10 milionów wyznawców w 159 krajach, ponad 6000 kościołów, misji i powiązanych z nimi organizacji. W ciągu ostatnich trzech lat scjentolodzy otworzyli nowe duże ośrodki w Republice Południowej Afryki, Rosji, Wielkiej Brytanii i Wenezueli.
Jednak z powodu skandali i kontrowersji zdobywając nowe przyczółki, scjentolodzy unikają nazywania siebie Kościołem, a głoszonej doktryny - religią. W krajach katolickich, aby nie drażnić opinii publicznej, nie używają też swojego symbolu - charakterystycznego krzyża. Często skrywają się pod przykrywką stowarzyszeń, akcji charytatywnych, fundacji. Podlega im wiele takich organizacji, m.in. Narconon (prowadzący program antynarkotykowy), Citizens Commission on Human Rights (zajmuje się uchybieniami psychiatrii wobec praw człowieka), Foundation for Religious Freedom (obrona wolności religijnej, czyli scjentologii), World Institute of Scientology Enterprises (organizacja gospodarcza).
Również w Polsce nie występują z otwartą przyłbicą. - Wchodzą do Polski? - Tomasz Skłodowski, rzecznik MSWiA, wydaje się zdziwiony. Mówi, że nie złożono wniosku o rejestrację Kościoła scjentologicznego, ale jeśli to nastąpi, zostanie on rozpatrzony zgodnie z prawem.
Kiedy scjentolodzy występowali o zgodę na ustawienie namiotu w Warszawie, o religii nic nie pisali. W urzędzie miasta nie mają pojęcia, kogo wpuścili na rondo ONZ. - To ma być jakaś Trasa Wolontariuszy Dobrej Woli - informuje nas urzędniczka z Wydziału Imprez Masowych w stołecznym magistracie. Jako wnioskodawca podpisał się Angelo Boi, Włoch, drugi obok Julii Astafiewej główny organizator touru w Polsce. - Będą rozdawać jakieś broszurki. Poprowadzą wykłady, jak efektywnie rozwiązywać problemy życiowe - odczytuje z wniosku.
Niebezpieczeństwo scjentologii tkwi właśnie w tym, że ludzi wciąga się pod pozorem pomocy w rozwiązywaniu problemów. Twórcą tej niby religii, niby systemu filozoficznego jest Lafayette Ronald Hubbard, niesłychanie płodny autor powieści science
i pulp fiction. Na jednej z konwencji pisarzy fantastyki w New Jersey miał powiedzieć: "Pisanie, za które płacą centa od słowa, jest śmieszne. Jeżeli człowiek naprawdę chce zarobić milion dolarów, to najlepszym sposobem jest założenie własnej religii". Wkrótce potem, w 1950 r., ukazała się jego "Dianetyka", która do dziś jest biblią scjentologów.
Scjentologia (oznacza studiowanie prawdy) to religia bez Boga, choć zawiera elementy buddyzmu, hinduizmu, chrześcijaństwa (zwłaszcza gnostycyzmu) i odniesienia do wielu innych religii. I wątki jakby żywcem wyjęte ze scenariusza filmu SF.
75 milionów lat temu zły książę Xenu, aby rozwiązać problem przeludnienia na kontrolowanych przez siebie 76 planetach, pojmał 13,5 biliona boskich istot, przewiózł je na Ziemię, uwięził w kraterach wulkanów i zgładził za pomocą bomb wodorowych. Biliony dusz Thetanów wcieliły się w ludzi. Zdaniem Hubbarda każdy człowiek ma nieśmiertelną duszę - właśnie Thetana. Ale do tych dusz doczepiają się engramy - wspomnienia traum przeżytych w poprzednich wcieleniach. Blokują umysł, który można oczyścić za pomocą różnych technik i programów. Kto wie, jak je stosować? Scjentolodzy, którzy doświadczyli ostatecznego wtajemniczenia.
Jedna z takich technik, auditing, polega na wprowadzaniu leczonego w niemal hipnotyczny trans nieustannym powtarzaniem pytań. Podczas wielogodzinnych sesji doradcy gromadzą masę informacji z życia osobistego uczestników. Często sesjom towarzyszy puryfikacja - odtrucie organizmu - poprzez nasiadówkę w saunie i przyjmowanie witaminy B1. Jak twierdzą doradcy, po takiej sesji człowiek staje się wolny od złych engramów. Jest w stanie optymalnym. I może posiąść nawet umiejętności paranormalne - zdolność do telepatii, wydzielania strumienia energetycznego, psychokinezy.
To właśnie wmawiają ludziom scjentolodzy - że przystępując do nich, można zapanować nad czasem, materią i przestrzenią. Nad swoim ciałem, umysłem - całym swoim życiem. Pułapka polega na tym, że za to wszystko trzeba słono zapłacić. W USA kurs dla nowicjuszy to wydatek zaledwie 50 dolarów. Ale następne kosztują już po kilka, kilkadziesiąt tysięcy. Niektórzy z wyznawców przyznają, że na wieloletnie szkolenia wydali wszystkie swoje pieniądze. Zaciągali kredyty. System ma doprowadzić do uzależnienia. We Francji głośna była historia młodego mężczyzny z Lyonu, który nie mogąc zdobyć 30 tysięcy franków na opłacenie następnego kursu, popełnił samobójstwo. Z rozpaczy, że nie mógł kształcić się, idąc po "moście do oczyszczenia i szczęścia".
Dlatego główna grupa docelowa scjentologów to ludzie zamożni. - Kościół nie jest zainteresowany szarakami zarabiającymi poniżej średniej krajowej. Ich interesują decydenci: politycy, dyrektorzy banków, biznesmeni - ostrzega Dariusz Pietrek.
Matt Karczewski, 63-letni Polak mieszkający w USA, scjentolog od 40 lat, dobrze sytuowany właściciel firmy konsultingowej, nie żałuje jednak ani centa, bo zaliczanie kolejnych szczebli wtajemniczenia przynosi mu korzyści. - Mam inne podejście do życia, podnoszę efektywność, czuję się bardziej odpowiedzialny za świat - zapewnia i dodaje, że pieniądze od wiernych służą rozwojowi organizacji. - Niedługo kupujemy w Seattle budynek dla naszego Kościoła za kilka milionów dolarów - mówi Matt.
Majątek Kościoła obejmujący nieruchomości na całym świecie szacowany jest już na wiele miliardów dolarów. Troskliwie strzeżona centrala scjentologów mieści się w Gilman Hot Springs na terenie 500-akrowego dawnego kurortu, 130 kilometrów od Los Angeles. Ale istnieje nawet miasto scjentologów Clearwater na Florydzie, gdzie mieszka ponad 8 tysięcy wiernych. Scjentolodzy posiadają w Clearwater ponad 200 przedsiębiorstw i własne szkoły. W tym roku ma tam zostać oddana największa świątynia scjentologiczna na świecie, budowana od ośmiu lat kosztem 50 milionów dolarów. Sześciopiętrowy budynek z 889 pomieszczeniami będzie górował nad miasteczkiem. Bogate są także organizacje wchodzące w skład Kościoła. Na przykład powołana w 1967 roku Sea Org (formacja paramilitarna, czuwająca m.in. nad porządkiem wewnątrz Kościoła) dysponuje co najmniej trzema statkami.
Potęga wyrosła z pieniędzy zwerbowanych członków. Jak twierdzi David Bromley, profesor socjologii z Uniwersytetu Virginia Commonwealth, Kościół scjentologiczny zorganizowany jest na zasadzie licencjonowanych oddziałów, czyli franczyzy. Nowo powstające oddziały muszą płacić Kościołowi za know-how - jak robić kursy, pozyskiwać członków. To globalna sieć, rodzaj finansowej piramidy, która aby zarabiać, rozprzestrzenia się po świecie. W końcu zawitała do Polski.
Jest kwietniowe popołudnie, siedzimy z Julią na ławce. Obok dudnią tramwaje, wierni przemykają z kościoła św. Jakuba po wieczornej mszy. A my rozmawiamy o sprawach ostatecznych. - Jakie jest twoje nastawienie do religii? - pyta Julia i patrzy surowo. Interesują ją szczegóły, o czym będzie tekst, z kim rozmawiałem. Chce wszystko kontrolować. - Musisz wiedzieć, że w Niemczech był dziennikarz, który pisał bardzo nieprzychylne artykuły o scjentologach - mówi z ukrytą groźbą. - I zdarzył mu się wypadek samochodowy. Był długo w śpiączce. Gdy z niej wyszedł, całkiem się odmienił. Szczerze zainteresował się scjentologią i nigdy już źle o nas nie pisał...
W Polsce o scjentologach mówiło się do tej pory rzadko i mało. Najwięcej w 1999 roku, gdy do Gdańska przybył Niemiec polskiego pochodzenia Andreas Kaźmierczak i pod przykrywką biura inżynierskiego zorganizował scjentologiczne seminarium i zajął się sprzedażą "Dianetyki". Po kilku niepochlebnych publikacjach w prasie zamknął interes. Ale to były tylko nieśmiałe przymiarki. Teraz scjentolodzy chcą wejść pełną parą, z rozmachem. Czy i tym razem ich próby nie okażą się falstartem? - Polska jest bardzo katolickim krajem, zamkniętym na inne religie - nie kryje obaw Astafiewa. I dodaje, że aktywność scjentologów zwykle zaczyna się, gdy jest grupa ludzi chcących poświęcić swój czas i energię na rozpowszechnianie tej filozofii.
Ale część z tych, którzy chcieli dla scjentologów w Polsce pracować, już zdążyła się rozczarować. Maciek Białecki (33 lata) z Warszawy i jego żona Marta zgodzili się pomóc przy tłumaczeniu na język polski broszurek propagandowych. Pojechali na Węgry, do siedziby Sea Org i przez trzy tygodnie patrzyli, jak działa system. Zakwaterowano ich w stumetrowym mieszkaniu, z dwudziestoma osobami z całej Europy. Spali na piętrowych łóżkach. Praca przy komputerach od 8 rano do 22, z przerwami na posiłki. Za darmo. - To było wycieńczające, ludzie funkcjonowali jak roboty, byli tam także 16-, 17-latkowie - mówi Maciek.
Kiedy zaproponowano mu podpisanie z organizacją kontraktu na okres... miliarda lat (na jego wszystkie wcielenia), odmówił. - Oni bezwzględnie wykorzystują ludzi - bulwersuje się Maciek. Najchętniej łowią takich, co do których jest szansa, że nic im nie będzie przeszkadzało w pracy dla Kościoła. Marta spotkała w Sea Org małżeństwo, które pracowało tam już dwa lata. - Kiedy spytałam, czy mają dzieci, byli zdziwieni. Odparli, że nie mają na to czasu, najważniejsze jest przecież zadanie.
Julia Astafiewa jest zaskoczona, kiedy opowiadam jej o doświadczeniach polskiego małżeństwa. To jej zdaniem jakiś wypadek przy pracy. Obiecuje zająć się przypadkiem. Wszystko wyjaśnić. Wydaje się przejęta. Ale też scjentologom bardzo zależy na poprawieniu swego wizerunku, przychylnych artykułach w prasie. Znani na świecie z agresji, niszczenia przeciwników, ze składania pozwów sądowych w odpowiedzi na słowa krytyki, postanowili postawić na PR i lobbing. Chcą się teraz kojarzyć z hollywoodzkimi gwiazdami filmowymi, dobroczyńcami pomagającym ofiarom tsunami, sponsorami (obok Sony i Pepsi) Igrzysk Dobrej Woli. A jeszcze lepiej z menedżerami znającymi efektywne techniki zarządzania.
I ta strategia powoli przynosi efekty. Małżeństwo Herminia i Stefan Nowoszowie z Olsztyna zetknęli się ze scjentologami na Ukrainie, gdzie Stefan prowadził interesy handlowe. Przeszli kilka kursów podstawowych. Teraz udowadniają skuteczność scjentologicznych technik swoim znajomym. - W naszych spotkaniach uczestniczy np. pracownica jednego z banków - opowiada Stefan. - Ja ją pytam: po co do nas przychodzisz, jesteś po studiach teologicznych. A ona na to: - Ale wiesz, teraz moje życie stało się bardziej uporządkowane.
Podobny sukces odnoszą broszurki, np. "Droga do szczęścia". Teresa Gałan, prezes białostockiego Oddziału Stowarzyszenia Penitencjarnego Patronat, które wydało ją przed sześcioma laty, jest przekonana, że można w niej znaleźć same pozytywne informacje. - Wystarczy sprawdzić nazwy rozdziałów: "Dbaj o siebie", "Bądź wstrzemięźliwy", "Nie bądź rozwiązły". No i cóż w tym złego? - pyta pani prezes.
Ta książeczka (pieniądze na jej wydanie dała kilka lat temu Erica Barram, scjentolog
z USA) rozesłana została do zakładów karnych, gdzie stała się przebojem. Wciąż piszą do mnie osadzeni z prośbą o przysłanie "Drogi do szczęścia"
- mówi Teresa Gałan i na dowód cytuje list: "Po przeczytaniu tej niewielkiej, a zarazem wielkiej książeczki zrozumiałem, że wiele rzeczy robiłem źle. Żyłem w zupełnej niekompetencji. Proszę o przysłanie dwóch egzemplarzy, żebym mógł je podarować rodzinie" - napisał 11 kwietnia kolejny osadzony, ze Strzelina.
Filozofowie poszukiwaniem drogi do szczęścia zajmują się od tysiącleci. Scjentolodzy uważają, że ją znaleźli. Ich broszurka kończy się tak: "Droga do szczęścia jest autostradą dla tych, którzy wiedzą, gdzie znajdują się pobocza. Ty jesteś kierowcą. Szczęśliwej drogi". Trzeba tylko pamiętać, że prawo jazdy należy wyrobić u scjentologów. I może to być najdroższe prawo jazdy na świecie.
http://polska.newsweek.pl/scjentolodzy-w-polsce,14666,1,1.html



tutti frutti, wizyta u ananasa


The Pineapple lub Dunmore Pineapple to jedna z najdziwniejszych budowli w Szkocji. Znajduje sie kilka mil na polnoc od Airth. Malej wioski obok Falkirk.  Budowla ta powstala z nadania 4- go Earla Dunmore, Johna Murray`a. Bylo to prezent urodzinowy dla jego zony Charlotty. Forma to pawilon z przepieknym ogrodem przed i za budowla. Kopula budowli tym dziwniejsza, ze w ksztalcie ananasa. 


Ten zostal odkryty przez Kolumba w 1493 roku na Karaibach. Po tym wydarzeniu owoc trafial na stoly Europy a pan Dunmore tak sie nim zachwycil, ze postanowil wplesc niezwykly ksztalt w swoja posiadlosc. Ananas obok slodkiego smaku posiada cudowne wlasciwosci nie tylko fizyczne. Oznacza sie moca, zdrowiem i witalnoscia. 
Dlatego tez symbolem anannasa otacza sie zwieczenia domostw, bram i wejsc. Mozna powiedziec o modzie panujacej od tego czasu. Szkocki architekt Sir William Chambers, ktory po wyzej wymienionym budynku jest sprawca takze londynskiego Kew Garden. 


Wysokosc Pineappla to 45 stop. Dwa skrzydla budowli z dwoma pokojami po kazdej stronie. na centralnym miejscu wejscie z arkada na srodku i architrawem. Po bokach znajduja sie dwie kolumny korynckie. Co ciekawe Pineapple posiadal centralne ogrzewanie, ktore zaopatrywalo w cieplo egzotyczna uprawe w ogrodzie. 


W 1970 roku budynkowi zagrazalo zawalenie sie. W 1974 roku Countess of Perth zglosila zabytek do National Trust of Scotland i od tego momentu az do dzis traly prace remontowe. 
Posiadlosci te byly w rekach rodziny Dunmore tak jak i ziemie, ogrody, kosciol Sw. Andrzeja i Elphinstone Tower obok Pineappla. 
Ogrody teraz naleza do prywatego wlasciciela. Zostaje tylko wiecznie zamkniety Pineapple i ogrod oraz las.  To i tak nikomu to nie przeszkadza. Kazdy i tak gapi sie na imponujaca kopule o niezwyklym charakterze. 



 http://www.undiscoveredscotland.co.uk/airth/thepineapple/

http://www.landmarktrust.org.uk/search-and-book/properties/pineapple-10726/

Plan Pineapple