Halolin czyli glupota tutejsza w sklepach ale i swieto powazne dla swiata latynoskiego i tych co wierza w gusla. Wierzenia, ktore kiedys silnie oddzialowywaly na ludnosc anglosaska. Niegdys swietowano z werwa lecz teraz nawet nie widac dzieci biegajacych po ulicach. Dzis dzieci jezdza rowerkami, zajezdzaja droge autom. Ci pierwsi maja ubaw ci drudzy wkorwienie. Jak ci pierwsi wylegaja na ulice okolo wieczoru, ci drudzy zmeczeni po calym dniu , nie chca sluchac wynaturzen i krzykow gawiedzi.
Krzykow, litosciwy- jekow i bluzgow wydobywajacych sie z ust 8- latkow.
Przerazajace? Skad. Gdzies dzieci to podsluchaly i wiedza jak skutecznie obrzydzic zycie doroslym. By ci, nie mieli ochoty robic nastepne pokolenie.
Halolin trwa co wieczor. Czasem ryki trwaja w noc.
Nie mozna obejsc sie bez zabawy w jasny dzien. Musi to byc szczere ciemno. Tak ciemno, ze opiekunowie i rodzice nie maja odwagi trzymac zla w pomieszczeniach. Pozwalaja tym dzieciom na wyklecie sie w nocy.
Zlo daje upust swym wynaturzeniom i az strach jest sie temu przeciwstawic.
Obrazki o dzieciach milo przebranych i proszacych o cukierki juz dawno odeszly w niepamiec. Teraz jest plastikowo a dzieci nawet nie staraja sie wykrzesac z siebie pomyslow na ubranie sie od siebie.
Do jednego tylko swieta tesknie. Do swieta Wszystkich Swietych. Czasu powaznego, dosyc mrocznego i czasem moze i uprzykrzonego wiadomosciami, ze wiecej osob zginelo w akcji Znicz niz bylo ludnosci na cmentarzach.
Czasy takie to i polubilam swiadomosc, ze tu bedzie halowin. Moze i byl. Kiedys.
Teraz to tylko w filmach takie obrazki sa.
No comments:
Post a Comment
Note: only a member of this blog may post a comment.