Monday, 29 September 2014

Scottish Airshow Ayr i buczenie i motylki w podbrzuszu

6 i 7 wrzesnia odbylo sie przy wiacie w Prestwicku latanie niezwyklych maszyn. Wszystko za darmo i na odkrytym morzu. Dodatkowo piekna pogoda i swietne maszyny. Orgazm przy vulcanie- chyba to czasem lepsze niz orgazm. Trzy minuty szczescia. Trzy minuty to krotkie wskrzeszenia biednego ciala na Ziemi. 

to bylo idealne zakonczenie pokazow samolotowych, nie moglo byc lepiej po prostu wzruszenie()
THE VULCAN BOMBER
THE RV8TORS na poczatku drobnice 
THE BLADES i efektoene zjazdy i beczki 

CATALINA FLYING BOAT


MERLIN HELICOPTER i pokazy wodnego ratownictwa

P84 JET PROVOST


obserwatorow bylo 50 tysiecy wedlug organizatorow Ayr

i serduszko specjalnie dla Was

Nowy Rok Zydowski i Sylwester za nami

a to sie nadzialo. Wszystko z okazji 50 lecia wybudowania mostu na rzece Forth. Dokladnie to Firth of Forth. Dzialo sie to 13 wrzesnia o godzinie 22.05. Trwalo 9 minut i zapieralo dech w piersiach. Cauncil dal rade. Tona materialow wybuchowych i wyrzutnie usytuowane na pilarach mostu byly faktycznie spektakularne. Oczywiscie parada i dzien caly odbywaly sie zabawy. W nocy takze byl pochod z pochodniami. Dodatkowo trzeba bylo wstrzymac  ruch na moscie. To dodatkowe pieniadze. I na te imprezy towarzyszace tez wszystko kosztowalo ale fajerwerki nocne byly za darmo. Naprawde ziemia sie trzesla. Widzowie dopisali a chryzantemy i roze plonace rozswietlaly niebo jak podczas sylwestra. Nowy rok Zydowski nastal wiec Wszystkiego Najlepszego. 






Miedzyrzecki Rejon Umocniony i Czesiek miedzynarodowy

Dowodzi wszystkim dziarski Czesiek, mowiacy wszystkimi jezykami swiata. Byly nauczyciel i zapaleniec. Smieszny bo mu sie tak zdaje i taki do wszystkiego. Tylko nie do oprowadzania. Ale co tam. 
Linia Maginota i Hackenberg z Imerhofem tez wazne ale to w Miedzyrzeczu rowniez wazne. Ciocia byla porazona ogromem pracy i srodkow jakie Niemcy w MRU wlozyly. Istna perelka dla zapalencow. Cudenko techniczne i swietna wycieczka dla kazdego. Miodzio normalnie miodzio. Drugi raz bylam w bunkrach i za kazdym razem chyli czola przed technologia jaka byla tam zastosowana. Pierwsza przygoda to z Immerhofa do zobaczenia tutaj: 

a korzystalam z tekstu i zdjec  z http://bunkry.nazwa.pl/pl/index.html
jesli macie ochote na wirtualny spacer to prosze zajrzec na:

Podziemia Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego ( MRU ) są bezcennym zabytkiem sztuki fortyfikacyjnej XX w. w Polsce i jednym z najciekawszych w Europie, stanowią najatrakcyjniejszy obiekt krajoznawczy Ziemi Międzyrzeckiej. Wielkie zainteresowanie budzi historia budowy, architektura jego obiektów obronnych oraz stan dzisiejszy i przyszłość tej fortyfikacji.

ela i kosmiczni komandosi?


Niemcy, których doktryna wojenna po I wojnie światowej zakładała, że pierwszym przeciwnikiem będzie Francja, musiały myśleć o zabezpieczeniu się przed wojną na dwa fronty. Trzeba było zabezpieczyć się przed Polską, która jako sojusznik Francji zobowiązywała się do ataku na Niemców ze strony wschodniej. Prace fortyfikacyjne na wschodniej granicy rozpoczęto w roku 1925 w celu zabezpieczenia ważniejszych szlaków komunikacyjnych i staropruskich twierdz (Królewiec, Kostrzyn, Głogów). Jednak dopiero po zniesieniu Międzyalianckiej Komisji Wojskowej i powołaniu w jej miejsce Komisji Ambsadorów otwarto w rzeczywistości furtkę do budowy umocnień na niespotykaną dotąd skalę. Od 1928 r. powstawały dzieła fortyfikacyjne nad Odrą, pomiędzy Uradem a Wrocławiem, natomiast w 1930 roku postanowiono o budowie Pozycji Pomorskiej (Wału Pomorskiego). Nieco później zaczęły powstawać obiekty tzw. Trójkąta Lidzbarskiego na terenie Prus Wschodnich. Co ciekawe, najważniejszy, strategiczny kierunek na wschodzie (tzw. Wnęka Frankfurcka) pozostawał ciągle w sferze koncepcji. 


Dopiero w 1933 roku postanowiono prowizorycznie zamknąć go Linią Niesłysz – Obra. Przyjęto, że system zapór będą stanowić uregulowane cieki wodne łączące jeziora oraz obiekty bojowe broniące najważniejszych przejść drogowych. W maju 1935 r. zaczęła się klarować koncepcja fortyfikacji o charakterze stałym, tzw. frontu ufortyfikowanego. Plan ten został przedstawiony Oddziałowi Operacyjnemu Sztabu Wojsk Lądowych, ale zadecydować o jego realizacji miał Adolf Hitler – Zwierzchnik Sił Zbrojnych Rzeszy. 30 października 1935 roku wraz z towarzyszącymi mu osobami z dowództwa Wehrmachtu wizytował budowę obiektu bojowego nr 516 w Wysokiej. Mimo przewidywanych ogromnych kosztów budowy Hitler, zafascynowany projektem, zaakceptował plan budowy. Prace przygotowawcze do budowy MRU rozpoczęto wiosną 1936 roku. Ponieważ najsłabszym punktem linii zapór Niesłysz – Obra był odcinek środkowy między Staropolem, Wysoką i Kęszycą pozbawiony poważniejszych przeszkód wodnych, postanowiono go ufortyfikować najsilniej. Budowa schronów bojowych MRU na odcinku północnym i południowym ruszyła w lecie 1936 r. Jesienią tego samego roku prywatna firma niemiecka „Barzewski i Ziemek” rozpoczęła budowę podziemi odcinka „Wysoka”. Dokumentacja kosztorysowa budowy MRU z 1935 r. jak również planowane w niej terminy zakończenia budowy szybko stały się nieaktualne.


Gdy budowa zaczęła nabierać coraz większego tempa, zaczęły pojawiać się symptomy zmiany doktryny wojennej Niemiec. Z końcem 1937 r. uszczegółowiony został tzw. Plan Zielony zakładający rozpoczęcie działań wojennych Niemiec na wschodzie. Hitler zdając sobie sprawę, że kierunek francuski z zaczepnego zmienił się na obronny wiosną 1938 r. wydał rozkaz wzmocnienia fortyfikacji zachodnich. Latem 1939 r., prawodpodobnie w chwili przygotowań do uderzenia Polskę, postanowiono przerwać budowę MRU, organiczając się do skromnych prac wykończeniowych w powstałych już obiektach. Argumentem Hitlera był fakt, że do walki w kierunku wschodnim potrzebne mu będą dywizje pancerne, a nie bunkry.




Ostatecznie do wybuchu wojny Niemcy na całej ok. stukilometrowej linii MRU zdążyli wybudować 106 schronów bojowych, w tym 21 połączono wspólną siecią podziemnych tuneli o łącznej długości ponad 30 kilometrów i głębokości do 40 metrów co stanowiło zaledwie 30% pierwotnego planu.
W okresie wojennym MRU wykorzystywany był jako podziemne fabryki. Firma Daimler – Benz produkowała tam części do silników samolotowych.

Fortyfikacje MRU zostały zdobyte przez wojska radzieckie na przełomie stycznia i lutego 1945 roku. Rosjanie zajęli całą potężną linie fortyfikacyjną w ciągu 3 dni, gdyż w tym czasie załogi poszczególnych bunkrów stanowiły jednostki bardzo nieliczne i nie przeszkolone do obrony takiej fortyfikacji. Jednostki te nie potrafiły nawiązać walki z Rosjanami i większość z nich uciekła nawet nie próbując się bronić. 




obiekty MRU


Obecnie MRU stanowi największą atrakcję Ziemi Lubuskiej odwiedzaną przez turystów z całego świata. Oprócz tego w podziemiach mieści się największy w Europie rezerwat nietoperzy. Co roku w podziemiach zimuje około 30 000 nietoperzy należących do 13 gatunków.

Foto: S. Wetzig, Die Deutsche Festungsfront oraz Bundesarchiv-Militararchiv Freiburg im Breisgau

http://bunkry.nazwa.pl/pl/historia/opis.html

jedzenie i picie w takiej rzeczy pospolitej

Oj tam, oj tam, ze obzartuch! Hmm ciekawscy moi to nie grzech podezrec dobrych rzeczy. Czasem i u rodziny a czasem w knajpach. Szczegolnie tych z pogranicza robaczkow. Ponizej zestawienie polszczyzny w smakach. 

Co to jest, ze bedac w spoko koko kraju mozna zrryc i jest dobrze? Tak to galart z..butelki. Malo tego przy talerzu Instytucji Zony stal jakze nieomylny w tej sytuacji ocet. I co z tego rzeknie ktos? Fakt jest jeden. Instytucja Zony octu nie nawidzi a tu stal sobie wygodnie i jakos Instytucyjne nozdrza nie razil. Byc moze obrazek ponizej zapach zabijal lub salatka z pomidorow malinowek wszystko wchlaniala? To pytanie mozna jedynie rozwiazywac poprzez udzial w seansie terapeutycznym na jakiejs fajnej kozetke.


a to juz prezencik na przywitanie sie z tescmi)
Joanna Bator opisuje w Rekinie z parku Yoyogi zjawisko w spoko koko kraju zwane zageszczeniem suszarni w Warszawie. Ja pozwole sobie na jeszcze wiecej. Suszarnie w calek Polsce. Tylko, ze faktycznie w ostatnim czasie we Wroclawiu suszarnie powstaja jak grzyby po deszczu i azjaci wszyscy rzucili sie na podniebienia spoko koko krajan. 
Bator pisze opierajac sie o Jiro sni o sushi, ze sushi to zycie. To pory roku, swiezosc i praktyka. Wszystko swieze i sushi to tylko ryba tyle, ze swieza. Prostota i jeden kolor potrawy i naczyn. Bez dodatkow- zadnych. Tylko  ryba i walek ryzu. To co ja i Bator otrzymalam to zwyczajna namiastka ale ja to zjadlam a Bator miala rolki z majonezem i posypana pietruszka. Blehh.
Kiedys juz rozwodzilam sie nad Jiro. To mistrz sushi, ktory jest tak upierdliwy, ze samo krojenie ryby a raczej nauka trwa 5 lat. Samo mycie ryzu i gotowanie trwa dwa lata. Nie mowiac juz o smazeniu omleta. Ceny to niestety 1000 zlotyh polskich na nasze i trzy miesiace czekania na stolik w Jiro Ono w lokalu pod nazwa Sukiyabashi w Tokio.  Jiro robi sushi juz 40 lat i dazy do perfekcji. Pokora i upor to jego dewiza. 
A biednych samurajow nie stac bylo na wytwornosc ale musieli, bo tego wymagal honor i co najwazniejsze sushi robi zawsze mezczyzna. I tego spodziewalam sie po szajnochy 11, czyli wspomnianej KOI restaurant. Ryby pochodza z Hamburga i Amsterdamu. A smak i prostota plus potrawy z kory jadalnej? Tego juz za wiele. Zreszta zobaczcie sami dlaczego to kocham. 
http://szajnochy11.pl/

a to juz inna chinska knajpa i tylko smak taki sobie

Serdeczna przyjaciolka Instytucji Zony zabrala nas na roboczy lunch. Z szerokim gestem. Oczywiscie nie byla to suszarnia KOI (jak zawsze na Szajnochy 11. znajduje sie siedziba glowna i restauracja. na krzykach we Wroclawiu znajduje sie maly oddzial i tam tylko serwowane jest sushi). Kochani jak zawsze rozplywam sie nad jakoscia KOI mowie uczciwie, ze kto tam raz zje nie bedzie w zyciu niczego innego chcial. Zaden tam sex, zaden tam alkohol, zaden tam smyranie po glowce. KOI i tyle. Do rzeczy Koi bylo ale pozniej. Na lunch udalysmy sie do knajpy na rynku. Sute tace, sute zarcie, niezgorsze i na wynos wszystko. Oczywiscie wlascicielka to nie Japonka ale stara Chinka, ktora na swoj widok tak trzesla lokalem, ze wszystkie kelnerki uciekaly w poplochu) Na koniec oczywiscie spiewna polszczyzna dorzucila- Do widzenjjjaaa. Podkrecajac uroczo njjjja)


Fortunka zawsze lezala cioci na sercu. Teraz dorobila sie ciocia, wegierkowego, czarnego, wisniowego nie liczac oczywiscie tych pszenicznych i jasnych Tyskich bez ktorych juz zyc nie mozna. Nie wspomne jeszcze o sprytach i wodkach roznego rodzaju. Prawda jest jedna. Gdy wspomne, ze moglam wychlac flaszke plus zjesc i rano czulam sie cudnie a tu na miejscu po drinku zaczyna juz swiat mi wariowac to znaczy jedno albo tu cos jest nie tak albo tam ....inna technologia czy jak? Nie umiem tego zdefiniowac?


http://www.gastronauci.pl/en/18539-warzelnia-piwa-bydgoszcz

Kiedys juz pisalam przy poscie z piwem i Bydgoszcza. To lokal na ulicy Poznanskiej. Knajpa swietna, wyborne piwo ale niestety obsluga fatalna. Tak tez i we wpisach na gastronautach widac wyraznie. Wiec piwo miodowe, gryczane i jasne natomiast do jedzenia wziela ciocia chleb plus smalce. Mialy byc roznorodne i one byly tylko ze zamiast jakiej tam sliwki byla taka se mamalyga. Ale nie narzekajmy, bylo ok! Glodnam wiec nie krece nosem.
Najlepsza byla obsluga.
Po wypiciu jednego piwka a mowie moze cos zjemy. Nie widze karty. Udaje sie do bufetu. Pytam- Od kelnerki dostaje odpowiedz. - a na stoliku nie ma? Namyslilismy sie co by tu zjesc. Ide ponownie do bufetu. Pytam czy moge zamowic jedzenie?
Pada odpowiedz po chwili- kelnerka musiala cos pilnie pogrzebac na smartfonie i pada odpowiedz - No!
Juz nie dochodzilam czy to No to tak czy No to nie?
Zaraz na pomoc przybiegl drugi kelner i podal stosowna karte.
Po zamowienie i zjedzeniu. Czekamy na drugie piwo i juz z gory prosze o rachunek bo boje sie, ze kelnerka zginie ponownie lub powie NO- Uff placimy, No to bedzie tyle i tyle- ale czy zaplacilismy za tamto- tak ja juz naliczylam- Uff napiwek wziela sobie sama!
To byl taki (mily) No przerywnik w podrozy po spoko koko kraju.


Piwa przerozna, przerozniste. Teraz sie ciesze, ze to nie Ciechan)))
Po kolei jakiez bylo zaskoczenie, ze te baczki to z Kokanina)))) A ta reszta metna, kolorowa i po prostu pyszna. Co by nie zjesc i nie wypic jest pysznie!
A com chlala i widziala to moje)

pitlochry highland games

Highland Games Pitlochry odbylo sie 12 wrzesnia tego roku i bralow w nich udzial mase ludzi i tak samo zwiedzajacych. Ludzie czego tam nie bylo. Kakafonia orkiestr detych, tzn dudziarzy. Przeglad pojedynczych dudziarzy. Tance tradycyjne szkockie. Rzuty mlotem, rzuty palem - tossing the caber  rzuty kula, tug o war czyli przeciaganie liny, wyscigi kolarskie, biegi, skoki o tyczce, trojskok, wyskok, biegi. Wszystko na raz i wszystko o jedym czasie. Najsilniej przezylam te kweki i pipczenia no i na koniec jeki pijanych kobiet czytaj kibicek zawodnikow przeciagajacych line. Kochani to nie takie w tytke pierdnal. Dwie druzyny przecigaja line., tzw tug o war. Niby takie trywialne. Ostatni z zawodnikow otacza sie lina. Na plecy zaklada poduszke z sofy, zeby go liny nie zgniotly. I zaczynaja. Zaparli sie, nogi wryte w trawie. I nic tak mija pol godziny. NIc sie nie dzieje. Po jakiejs 40 minutach wreszcie jedna druzyna niby zwycieza. Nie to nie koniec. To dopiero poczatek bowiem cale tug o war trwa trzy podejscia. Na reszte sil juz nie mialam. 
Milo, ze byla pogoda, ze za darmo kanapki (ktore paskudni ludzie wyrzucali?). Obejrzala to ciocia i stwierdzila. Tak to byl pierwszy i ostatni raz. A dudow mi starczy do konca roku. 


a to rozped i hen nnn
przeglad orkiestr nadetych
kulomiot zza siatki
ja sie tego przerazilam!
i takie tez wesole kawalki byly
troche dziwnie to wyglada ale))Tossing the cabber
kakafonia wszystkiego
i peleton w srodku

i chlopakom az majty poszly w tug o war
a drugim az w majty poszlo, loteryja z buzzerem
komiska w skladzie- dobrze, ze mieli dlugie te kilty(
a to juz w srodku palacu w Scone, konkretnie przy ubikacjach i restauracji
takie to chlopaki na liny przeciaganie byli uzbrojeni
trzy gracje. Diw z druzyn przeciagaczy i sedzia parasolkowy
i tak ciagle cos swierkalo i dudnilo

i zaczelo sie
i biegacze, i skok w dal, w przod, w bok o tyczce
i pomyslowe toto)
z glowy taki kolek
a to juz pchniecie kula
zdrowe mamy spoleczenstwo, zdrowe
i kiermasz wszystkiego