Tuesday, 30 June 2015

badania, nie umyslowe

Ludzie, jest sprawa. Jedna dziejaca sie tu czyli w Szkocyji a druga w spoko koko kraju.
Sprawa 1. to test dla spoko koko kraju- Badanie opinii LGBTQIA o malzenstwach homo. Rozwiazanie kwestionariusza zajmie Wam 15 minut.

Miłość Nie Wyklucza zaprasza  do zaproszenia się przyłącza - do udziału w badaniu opinii skierowanym do osób LGBTQIA (I jak interseksualni/e, A jak aseksualni/e - resztę literek chyba bez trudu rozszyfrowujecie)
To kolejny etap projektu "Równość małżeńska dla wszystkich" realizowanego właśnie przez MNW. W ankiecie pytania o związki, ale nie tylko. Celem badania jest również zbudowanie obrazu społeczności LGBTQIA w Polsce jako takiej. Zresztą zobaczcie sami i podajcie tę informację dalej, do wszystkich zainteresowanych osób.
Badanie znajdziecie tutaj: http://questionpro.com/t/ALf1DZSqQ3

Wyniki badań będą zostaną opublikowane w październiku na stronie Miłość Nie Wyklucza.
Drugie badanie to z Uniwerku w Glasgow i dotyczy tutejszej branzy. Gdybyscie byli tak uprzejmi i sie wypowiedzieli bedzie nam niezmiernie milo.

Nie, ze to sie ciocia podciaga pod temat ale do jednego przedsiewziecia juz jestem zaangazowana a do drugie juz jest za ciocia.
Dziekuje bardzo.
http://intimatemigrations.net/
Despite a growing body of empirical research focusing on migration and same-sex sexualities, this work has thus far mainly focussed on North America. To date, little empirical research has been conducted on intra-European queer migration, despite very uneven levels of recognition of LGB (lesbian, gay, bisexual) rights across Europe. This raises questions as to whether transnational migration can be a strategy for enabling non-heteronormative practices and identities, and for accessing sexual citizenship rights.
The project will explore how sexuality may shape intra-European migration through a focus on the lived experiences of LGB migrants who have moved to Scotland from Eastern Europe (EE) and the Former Soviet Union (FSU). Comparative surveys point to an East/West divide within Europe in terms of policy, legislation and attitudes towards LGB citizens, with  the UK widely perceived as very liberal by European standards, and most Eastern European countries seen as lagging behind. Moreover, since the mid-2000s the UK has experienced high rates of immigration from the region, with an estimated 653,000 Eastern Europeans settling in the UK in the period 2004-2011.
A focus on Scotland as a migration destination can illuminate broader issues related to UK and intra-European queer migration, whilst also presenting a distinctive and interesting case, owing to: i) the significant recent influx of migrants from the post-socialist region to Scotland ii) the higher proportion of European to non-European migrants in Scotland compared to most other UK regions; iii) Scotland's recent shift from a country of emigration to a country with a positive migration balance; iv) Scotland's devolved government and specific demographic and socio-legal context within the UK, despite migration remaining a 'reserved' Westminster matter.
This project will provide an in-depth and nuanced exploration of the lived experiences of LGB migrants, generating fresh insights into the role of sexuality in the migration process. It combines biographical interviews (phase 1) with visual methods (photo diaries, relational mapping) and follow-up interviews (phase 2), in order to capture the complexity of migrants' experiences, multiple belongings and emotional attachments. The research will explore how sexuality affects reasons for migrating, experiences of migration and plans for long-term settlement. It will also contextualise migrants' sense of (dis)comfort, (in)security and belonging within the social networks they cultivate across home and host societies, and consider the role played by sexuality and ethnicity in shaping migrants' social networks and their engagements with them. While foregrounding sexuality and ethnicity, the research will also consider how other factors (such as socio-economic background, gender, nationality, migration status etc) may affect experiences of migration and resettlement.
The research will contribute fresh empirical and conceptual insights to topical debates in sexuality and migration studies on the role played by intimacy, emotions and personal relationships in shaping migration and resettlement. The research will also generate findings and outputs of interest to end users from the public and voluntary sector. This will be achieved through a sustained engagement with a range of stakeholders working with LGBT, migrant and minority ethnic communities, or promoting intersectional approaches to equality and diversity agendas.

 

The Research Team

Principal Investigator (PI):

Co-Investigator (Co-I):

Research Associate:

Dates

January 2015 - January 2017

Funder

Economic and Social Research Council (ESRC), ES/L009307/1 (£253,482)

z kulturka, filmowo

Carte Blanche z Andrzejem Chyra w roli glownej. O ksiazce juz pisalam wczesniej, film obejrzalam tez jakis czas temu. Determinacja, madrosc, walka. Tak mozna okreslic glownego bohatera Carte Blanche. Swietny czlowiek i nauczyciel historii, opiekun i ratownik mlodych osob. Kacper stopniowo traci wzrok by to ukryc musi sie niezle ukrywac. Wszystko po to by klase doprowadzic do matury.
Polecam z brudnymi palszkami od popcornu.


San Andreas, calkiem, calkiem kino. C`mon ludzie ile to milionow pochlonelo??? Az glowa puchnie od akcji, katastrofa, trzesienie ziemi, tsunami. zalewanie, zatapianie hameryki. Kochani iscie szatanskie obrazy i koniec swiata gwarantowany. Ciocia poleca z palcami na sercu, prawie. Nie bede mowic o banalnosci ocalalej rodziny ale jak sie odnalazla. To jest dopiero cos!


Marigold Hotel II, ale zabawa dla wszystkich. Stetryczali zgryzliwcy powracaja do Indii. Tam czeka ich przediebiorczy Sonny. Do tego Richard Gere sie wciska. Dla cioci Marigold Hotel to jak zawsze pojedynek Judi Denchi Maggie Smith, ktore wypominaja sobie wiek. Polecam szczerze.



Cristiano Ronaldo; World at his feet. Byla ciocia na maderze. W jej stolicy stoi pomnik boskiego Ronaldo. Sieroty stolicy. Ludzie, jakie tam byly slamsy i to jeszcze w latach 90- tych XX wieku. Fawele rodem z Rio de Janeiro. Bieda az piszczy. W biedzie albo zginiesz albo zaczniesz kopac pilke. jesli jestes dobry to moze ktos cie zaueazy. Ronaldo tak trafia do Funchal, potem pnie sie, hen wysoko, do Realu , do Manchesteru. Jesli slawa to i wielkie pieniadze, kobiety i operacje plastyczne.
Wyjezdzajac z Madery, wiesc wielka gruchnela, ze CR7 jest na wakacjach i to ze swoim przyjacielem, ktory jest gejem. Material prasowy zostal opatrzony widokim Ronalda przytulajacego sie do nieznajomego mezczyzny!
Skandal)))


Survivor. Mile Jovovich uwielbian od czasow jej kreacji Joanny Darc, nie mowiac juz o Piatym elemencie czy Resident Evil. Kobieta goraca jak toster na czworce. Pierce Brosnan, moj najprzystojniejszy Bond. Do tego Londek z wybuchami terrorystycznymi i Nju Jork w plomieniach. Dobre kino akcji. Polecam kazdemu, kto sledzi rozne zamachy terrorystyczne na swiecie. Krotka notka na koncu sie pojawia. Od 2011 roku udaremniono 52 zamachy terrorystyczne w samym Nju Jorku. Pomyslmy zaem ile tego bylo na calym swiecie?


wyncy filmidel nie pamytum

klitki i luksusy

o cie pierun, ciocia to miala szczescie. Cale 20 m2. To byly luksusy!
http://www.vice.com/pl/read/klitki-do-wynajecia

Klitki do wynajęcia

June 29, 2015

Autor w swoim salonie
Zanim wprowadziłem się do Paryża, za wynajem sześciopokojowego domu na środku kalifornijskiej pustyni płaciłem 200 euro miesięcznie. Jeszcze wcześniej żyłem na wyspie Reunion. Tam pojęcie mieszkania do wynajęcia praktycznie nie istnieje. Teraz już od ponad dwóch lat przebywam w stolicy Francji i wynajmuję mieszkanko, które kosztuje mnie fortunę. Staram się spędzać poza nim jak najwięcej czasu, ale w momencie przekroczenia progu czuję, jakby moje ciało przyklejało się do ścian. Pomysł na serię zdjęć, której tematem są mieszkania powstałe z dawnych pokoi dla służby, zrodził się, gdy myślałem o swojej własnej przestrzeni życiowej.
Pokoje dla służby powstały w efekcie podzielenia ostatnich pięter budynków na wiele małych pomieszczeń. Pojawiły się w Paryżu w 1830 roku, reprezentując nowy społeczny podział miasta: bogaci mieszkali w apartamentach na niższych piętrach, a służba żyła nad nimi, kilka kroków od miejsca pracy. Dzisiaj pokoje służby wynajmowane są głównie przez młodych ludzi, biednych studentów i czasami przez robotników fizycznych.
Francuskie prawo pozwala na mieszkania o minimalnej powierzchni 9 mkw. i/lub objętości 20 m sześc. Byłem ciekawy, jak w dzisiejszych czasach mieszka się w takim pokoju. Skontaktowałem się więc z kilkoma znajomymi, a także z zupełnie obcymi mi osobami, aby zobaczyć ich cztery kąty i porozmawiać o niesamowicie wielkiej kwocie, jaką przeznaczają, by w nich pozostać.
Cathé, studentka, w swoich 9 mkw., parter, 480 euro za wynajem + opłaty.
Cathé pochodzi z Urugwaju. Od czterech lat żyje w Paryżu, w tym roku zrobiła licencjat na kierunku sztuki plastyczne. W przyszłym roku ma w planach wyjazd do południowej Azji. Jak sama twierdzi: „W Paryżu ludzie biegną szybciej niż czas, wszystko jest za szybkie, muszę w końcu wykręcić się z tej trąby powietrznej". Byliśmy znajomymi przez rok, ale dopiero wtedy pierwszy raz zobaczyłem, jak mieszka. Psychodeliczne rysunki na jej ścianach wysyłały do mnie jasny przekaz: jestem zbyt wyluzowana, żeby mieszkać w mieście takim jak Paryż.
Arnaud, student, w swoich 10 mkw. na siódmym piętrze w budynku bez windy. 350 euro za wynajem + opłaty.
Zacząłem wkręcać się w temat. Chciałem zobaczyć, jak wyglądają wszystkie dawne pokoje służby w moim budynku, dowiedzieć się, kim są ludzie zajmujący taką przestrzeń i jak wyremontowali swoje mieszkania.
Arnaud był trzecim lokatorem, z którym spotkałem się tamtego dnia. Koleś miał w życiu dwie pasje: melanżowanie i wspinaczkę. Dostęp do dachu był w jego przypadku czynnikiem decydującym o wynajmie – paryskie dachy są równie dobre do wspinaczki, jak i do picia piwa ze znajomymi. Tego dnia nie miał niestety w lodówce żadnego piwa, byliśmy także zbyt leniwi, żeby zejść do sklepu znajdującego się na parterze, a potem znów wejść na siódme piętro, więc nałożyliśmy buty do wspinaczki i po prostu wybraliśmy się na spacer po dachach.
Johanna, szwedzka studentka, w swoich 12 mkw., dziewiąte piętro, budynek z windą do ósmego piętra. 470 euro za wynajem + opłaty.
Ze wszystkich osób, które spotkałem, Johanna miała najlepsze mieszkanie – było dobrze urządzone, miało wysoki sufit i wielkie okno rozjaśniające całe wnętrze. Ostatecznie wyglądało na o wiele większe niż 12 mkw. Świetną opcją jest też lunch na dachu z widokiem na Paryż. Oczywiście, że skorzystałem z tego przywileju.
Dominique, w swoich 9 mkw., czwarte piętro. Właściciel.
W zależności od naszego wieku zmienia się też wielkość naszej przestrzeni życiowej. Mamy coraz więcej rzeczy, które nie mieszczą się w ciasnych pokoikach. Dominique jest najstarszą osobą w całej serii, więc gdy zaprosił mnie do siebie, strasznie się ucieszyłem. Choć z zawodu jest ilustratorem, wykonuje wiele innych zleceń, żeby sobie dorobić. Opowiedział mi całą historię o tym, jak kupił tę garsonierę kilka lat temu. Wynajmowanie mieszkania jest w jego odczuciu wyrzucaniem pieniędzy w błoto. Wyremontował swoje 9 mkw. tak, że udało mu się nawet wstawić wannę. Przyznał, że jest całkiem dumny z tego, że podczas kąpieli ogląda telewizję...
Clara, opiekunka, w swoich 10 mkw., trzecie piętro w budynku z windą.
Clara jest opiekunką z zamiłowaniem do mody. Jej sytuacja to prawie kopia sytuacji społecznej z 1830 roku, ponieważ zatrudnia się u pracodawcy, bogatego właściciela kamienicy, który mieszka na pierwszym piętrze. Clara nie płaci za wynajem, ale zajmuje się dziećmi pary, która daje jej małe kieszonkowe i pozwala mieszkać w tych czterech kątach.
Ghislain, student graphic designu, w swoich 10 mkw., piąte piętro w budynku z windą. 450 euro za wynajem + opłaty.
Ghislain nie miał nic przeciwko, bym fotografował jego mieszkanie, ale zdziwił się, gdy poprosiłem, by on również mi pozował. Nie był szczególnie zadowolony z pokazania swojej twarzy. Wytłumaczyłem mu, że chciałem zrobić zdjęcia mieszkań z ich lokatorami. Zastanawiając się nad tym dłużej, uświadomiłem sobie, że gdybym sfotografował samą przestrzeń, seria nie miałaby sensu. Bez lokatora zdjęcie przedstawiałoby jedynie coś na wzór nędznego motelu.
Roksana, recepcjonistka, w swoich 8 mkw., szóste piętro w budynku z windą. 490 euro za wynajem.
Nie można wynająć lokalu, który ma mniej niż 9 mkw., chyba że jego objętość wynosi 20 m sześc. Jednak to raczej klatka dla ludzi niż mieszkanie. W takiej sytuacji wykorzystanie każdego centymetra jest na wagę złota.
Roksana przyjechała z Polski, kocha gotować i nawet jej się udaje zaprosić znajomych do swoich czterech kątów. Niestety kuchenka gazowa to za mało, by Roksana rozwinęła kulinarne skrzydła.
Anca, dziennikarka, w swoich 17 mkw., piąte piętro w budynku z windą. 600 euro za wynajem + opłaty.
Anca jest Amerykanką. Przyjechała do Paryża, by znaleźć pracę, a na to mieszkanko trafiła przez przypadek. Spotkałem się z nią o 9.30, zanim poszła do pracy. Ze wszystkich pokoi, które fotografowałem, jej jest największy. W pewnym momencie wyszedłem pewnie na dziwaka, bo powiedziałem coś w stylu: „Cholera, 17 mkw.! Niezła z ciebie szczęściara!".
Victorienne, modelka, w swoich 14 mkw., czwarte piętro w budynku z windą. 600 euro za wynajem.
Gdy tylko wszedłem do mieszkania Victorienne, moją uwagę od razu zwrócił idealny układ przedmiotów. Siadając na krześle, starałem się niczego nie naruszyć. Wypiliśmy razem herbatę. Wszystko było ułożone tam bardzo symetrycznie, sam chciałbym zrobić coś w tym stylu. Gdy opowiedziałem jej trochę więcej o swoim projekcie, od razu zrozumiała, o co mi chodzi, i usiadła na łóżku z kubkiem herbaty.


Monday, 29 June 2015

grzebanie kijem w polskiej kupce

W poprzednim poscie pada stwierdzenie- Dla tych co maja kij w dupie. 
Nie przypadkowo pisze o tym. Zdanie to wzielam z jednego z komentarzy zamieszczonych w portalu filmowym pod filmem Disco polo. Kinoman tak opisal ludzi, ktorzy bez usmiechu na twarzy wychodzili z kina po obejrzeniu w/w wymienionego filmu. 
Czyli bez dystandu dla siebie, dla tych wszystkich oburzonych i obrazonych.
Kiedys tez pisalam na oburzenie i obrazenie sie w kontekscie obcinania koronek drzewek przed blokiem moich rodzicow. Jeden chce, drugi nie a trzeci ORMO-wiec donosi- ale gdzie? Tego juz nie wiadomo. Tylko na wsi pokutuje jeszcze kilka miesiecy temu zwykla telefonia komorkowa to juz teraz wszyscy morde utopiona maja w internetach. I jak to sie modnie i hipstersko nazywa- hejtuja.
A ze ludzie ohejtowali juz wszystko to zaczeli brac sie za hejtowanie stron satyrycznych. Padl moj Wacpan, czyli strona Na pelnej kurwie. Ow bohater wstawil na swoja witryne satyryczny obrazek z Jezusem Chrystusem na czele. Nie spodobalo sie to ludziom. O nie!. Wszyscy sa oburzeni, zycza Wacpanowi zle a ciocia sie cieszy, ze sama w piekle nie bedzie i dolaczy do niej ow Wacpan.
Cioci kiedys tez sie dostalo i odtad blog moj nie ma opcji komentarzy. Masz cos pisz na skrzynke. 
Na fejsie- to juz ciocia nic nie wypisuje, bo gdy nie tak dawno dopisalam zdanie w dyskusji nad idea postawienia w Kaliszu pomnika pana Tolibowskiego, zbierajacego nenufary na rzece Prosnie. Bohater Nocy i dni, moglby i nawet powstac i zza cokolu moglby plynac dzwieki walca, tak kojarzonego z ta scena. Tylko co na to mieszkancy grodu Jolanty i Boleslawa Poboznego, gdyby zle zaczeli kojarzyc Marie Dabrowska i to z kim spala?
Wywiazala sie dyskusja. Oponentka cioci nie zrozumiala aluzji. Slowotok byl niesamowity. Na ciocine tlumaczenie, ze to zart i udobruchanie, dziewczyna nazwala to grubym zartem. Koniec - koncow wyszlo na to, ze lesbijka czyli ciocia zabrania innej lesbijce godnej pamieci. O pomniku Marii Dabrowskiej nawet nie wspomniano pozniej, bo i Pan od Cmentarzy ma zart taki, ze sam gej lubi tak prowokowac intelygentnie, ze szara masa mysli, ze to prawda.
Kurde, zapetlamy sie i czasem nie wiemy co to zart a o jest farsa. O samej glupiej idei robienia sobie teczowych obrazkow na fejsie jeszcze nie wspominalam. Zrobila to jedna z moich znajomych. Dziewczyna dostala stek pomyj z dyskusji, ktora nic nie wnosila. Facet, zacietrzewil sie i jedyne co zrozumialam, to ze siusiaki wklada sie do kupki, a powinno sie wkladac tam gdzie babka robi siku.
Zastanawiam sie, czy mezczyzna ten ma wylacznie w glowie owa kupke?
Na koniec, rzekne jedno. Moim ubieglotygodniowym bohaterem jest Arnold Schwarzenegger, ktory polskiej kupce, wskazal miejsce jego przeznaczenia.

Goodbye: Schwarzenegger literally said 'Hasta la vista' after a fan indicated he was upset with the star's Facebook photo backing same-sex marriage 

o disco polo slow kilka

Kiedys juz rozpisywala sie copcia o disco polo jako gatunku muzycznego. Nie przypomne bo i po co. Najwazniejszy byl ciociny wywod dotyczacy dlaczego lubie disco polo a nie lubie muzyki  slaskiej.
Otoz na  disco polo sie wyroslo. Ona towarzyszyla nam zawsze i wszedzie. Jest lekka, zenujaca i mozna sie z niej smiac. Dodatkow dzieci lapia slowa od razu, katujac wszystkich dookola. Do tego nasze dzieci bawia sie na juwenaliach oprocz tuzow muzyki punkowej. Nie smieja sie z tego. To jest jak my kiedys bawilismy sie (i nadal bawimy przy dzwiekach Maryli Rodowicz czy Jerzego Polomskiego). Ci wokalisci przez duze W sa potega i basta. 
Czy disco polo nam cos zostawia w spadku? Tak, zenade, ktora kazdy zna i kazdy po kielichu zaczyna nucic i nie wyobrazam sobie innej imoprezy gdyby zabralo tonow popularnej melodii juz sztandarowego- ja, uwielbiam jaaa!
Do przemyslen nad fenomenem zmusil mnie film polski pt. Disco polo. Rezyseria - Maciej Bochniak. W rolach glownych; Tomasz Kot, Piotr Glowacki, Mateusz Kosciukiewicz, Joanna Kulig, Dawid Ogrodnik jako charyzmatyczny solista zespolu Laser. Wokalisci spiewaja aktorzy. Przeboje sa miksem z dwoch dziesiecioleci disco polo oraz te najnowsze jak ja uwielbiam ja. 
Disco polo to jeden z brawurowych filmow polskiej komedii. Komedii- a raczej z czego sie smiejesz z samego siebie sie smiej. Disco polo jako muzyka lekcewazona przez producentow muzycznych, branze i prase, zdobyla nie tylko serca sluchaczy ale ich kase.
Pierwsze interesy, pierwsze tlocznie ...kaset, pierwsze koncerty, zjazdy, mafia na koncu i to swietnie uchwycenie tematu na koniec. Koncerty w Sali Kongresowej - tej krynicy wyzszej kultury, zamienionej teraz na wiejska sale z potancowka. Obchiach, zenada, zlosc. Realistyczny kicz, symbole przerysowane. Pierwsze fortuny i te jachty na stawku bajorkowatym jak i cale srodowisko artystyczne.
Publika od ojca glownego bohatera, miejscowego kolejarza, ktory teskni za potega kolei dawnej. Mezczyzna wystepuje w mundurze Szwejka i chce sie ryknac - toz to- Pociagi pod specjalnym nadzorem!!! 
pijany sen Gensoniny przeistacza sie w horror z Soku z zuka. sam wstep Disco polo- opatrzony jest wizyta na planie Az poleje sie krew a czytajacy dialogi Tomasz Knapik rozklada nas na lopatki.
Mrugniecie do wydarzen obecnych jak pojawienie sie duetu Gender czy slawa Masy, Jaroslawa Sokolowskiego. To wreszcie udzial Jerzego Urbana jako skazanego, dla ktorego Laser spiewa, Niech zyje wolnosc.
To wreszcie Daniel Polak czyli szef, wszystkich szefow branzy disco polo. Oklety, drastyczny sadysta, ktory mowiac kolokwialnie kreci walki. Polak jak mesjasz, wypowiada slowa nam juz znane.
- Zydzi, Ukraincy sie jednocza, sobie pomagaja, a my co?
Pijany sen sie wlasnie ziscil i na pytanie dzwiekowca- co sie spodoba Polakowi- Odkrzykuje- Polakowi sie wszystko spodoba!
Ano tak, wszystko sie spodoba.
Koniec Disco polo to utopia. Piosenka- hymn Wszyscy Polacy to jedna rodzina, spiewana jako piosenka dla Ryska, przyszlego prezydenta RP (Ole, Olek na prezydenta tylko ty, Top One- przypomni ciocia), Tomasz nie chce tego spiewac. Wykreca sie ale Wszyscy Polacy to jedna rodzina, pnie sie na szczyt nawet w takich konkursach organizowanych w Australii. (oko do nowych europejczykow, Australia glosowala w tegorocznej edycji Eurowizji).
Wszyscy Polacy, to jedna rodzina, wygrywa i kicz i zenada zostaje.
Pijany sen wariata sie spelnia, my dalej w nim jestesmy- ale czy musimy?


Goraco polecam wszystkim Disco polo, szczegolnie tym co maja kij w dupie!


O czym śpiewają discopolowcy?

Anna Śmigulec
http://wyborcza.pl/duzyformat/1,145322,18235209,O_czym_spiewaja_discopolowcy_.html
A A A Drukuj
Kadr z filmu
Kadr z filmu "Disco polo": Anka "Gensonina" (Joanna Kulig) i jej tancerze (Fot. Next Film)
Hej nanananana, bo ty lubisz nektar z banana, czyli o czym śpiewają discopolowcy.




Do kapituły, która pochyli się nad tekstami piosenek disco polo, zaprosiłam:

Annę Dryjańską , socjolożkę i feministkę,
Jana Klatę, reżysera, pasjonata muzyki (prowadzi swój program w radiu),
Michała Pozdała , seksuologa,
Michała Rusinka, literaturoznawcę,
Jacka Wasilewskiego , medioznawcę, badacza narracji medialnych.

Zaczniemy nastrojowo.

1. Andre, "Ale ale Aleksandra"

Ale ale Aleksandra, / Ale ale ale ładna, / Taka taka taka skromna, / Taka taka sexy bomba.

Nagle w moim życiu pojawiła się / Piękna dziewczyna, to nie sen. / Mała, figlarna niczym cud, / Trafił mi się szczęścia łut. 


Piosenka liczy 32 mln odsłon na YouTubie i kapitule też się podoba.

- No piękne! - emocjonuje się Rusinek. - Romantyczne. Co prawda mówi się "seksbomba", ale tutaj dla rytmu jednak zostało "sexy".

- Sexy bomba, ale jednak skromna - zauważa Wasilewski. - Czyli mamy tu archetyp wampa i Kopciuszka jednocześnie. Ona jest na tyle powabna, że warto o niej śpiewać, ale też potrafi podporządkować się mężczyźnie. No i oczywiście takie kobiety zawsze pojawiają się nagle.

- To są te sprzeczne oczekiwania - dodaje Dryjańska. - Mamy być i skromne, i ociekać seksem.

- Jest przaśnie - stwierdza Pozdał. - Ale dlaczego nie? Moi pacjenci używają takiego języka. Może nie ci z Warszawy, ale górnicy ze Śląska mówią: "Wie pan, to jest taka seksbomba!".

- A "Ale ale Aleksandra"? - pytam. - Może to piękny przykład przekucia wady w zaletę: fakt, że ktoś się jąka, został wykorzystany w piosence?

- To tak jak zespół "Wham!" śpiewał: "Wake me up before you go go" - porównuje Rusinek. - I później w Anglii krążyły dowcipy na temat dwuznaczności tego "go go".

- Ależ chodzi o to, żeby wiele razy podkreślać konkretną rzecz! - tłumaczy Wasilewski. - Im więcej takich samych elementów, typu: ole ole, riki tiki tak, albo sialalala, tym lepsza zabawa. W tych powtórzeniach tkwi cała magia. Gdyby było dużo różnych zmiennych, mielibyśmy Warszawską Jesień.

- Karmelkowy tembr głosu! - zachwyca się Klata. - Wysoki, słodki, przekonujący. I od początku wchodzi refren, powtórzony trzy razy. Zasady amerykańskich list przebojów mówią: refren powinien być możliwie często i możliwie szybko. I rzeczywiście: tutaj jest od pierwszej sekundy. Tylko co to znaczy: "Figlarna niczym cud"? Ja myślę, że tu trzeba się zwrócić z zapytaniem do kurii. Czy zdarzają się figlarne cudy? Czy może każdy jest figlarny?



2. Akcent, "Przez twe oczy zielone"

Odkąd zobaczyłem ciebie / Nie mogę jeść, nie mogę spać / Jak do tego doszło, nie wiem? / Miłość o sobie dała znać.

Ref.: Przez twe oczy, te oczy zielone oszalałem. / Gwiazdy chyba twym oczom oddały cały blask. / A ja serce miłości spragnione ci oddałem. / Tak zakochać, zakochać się można tylko raz. 

Klata: - Zachwyca od razu! To jest jak "I like Chopin" Gazebo. Przywołuje lata 80. i moje dzieciństwo italo disco. A "Jak do tego doszło, nie wiem" - kojarzy mi się z szansonistami 20-lecia międzywojennego. Mieczysław Fogg mógłby to zaśpiewać. "Gwiazdy chyba twym oczom oddały cały blask" - to z kolei nawiązanie do poezji arabskiej. Zacytuję:

- "Twój ojciec musiał być złodziejem.

- Dlaczego?

- Gdyż z nieba skradł gwiazdy i włożył je w twe oczodoły".

- A ja tu zauważam - mówi Rusinek - zjawisko, które nazwałbym "watowaniem". Jeśli zostaje trochę miejsca, to artyści nie przejmują się, żeby tam wstawić jakieś słowo, przerobić szyk zdania, tylko powtarzają poprzednie. "Zakochać, zakochać się można tylko raz". Przecież tu można było dorzucić jakiś cudowny przysłówek! Z drugiej strony widać obawę, że myśl się nie zmieści w formie, stąd skrócone: "mych", "człek", głównie dla rytmu. Bo często rytm jest ważniejszy niż sens.

- A mnie się podoba - rzuca Pozdał - że mamy tu mężczyzn, którzy pokazują swoją emocjonalność. Możemy się z tego śmiać, ale dla wielu facetów, szczególnie żyjących w kulcie macho, to jedyna okazja, żeby okazać uczucia.

- A na koncertach ci mężczyźni śpiewają razem z wokalistą - zauważam.

- I to jest fenomenalne! Bo nawet największy "koks", najbardziej wydziarany, ma uczucia romantyczne, jest ckliwy, czasami się popłacze. Potem co prawda będzie się tego wstydził i jeszcze mocniej komuś przyłoży, żeby sobie samemu udowodnić, że nie jest mięczakiem. Ale w disco polo ci ludzie mogą sobie wyśpiewać to, czego normalnie nie potrafiliby powiedzieć.



3. Playboys, "Jesteś moją lady"

Ref.: A ty jesteś moją lejde / Pragnę ciebie bejbe / Prowokujesz, wiem, co czujesz. / Jesteś mą miłością, / Serca namiętnością, / Mym dotykiem, narkotykiem.

- Lejde jest oczywiście lepsza niż bejbe - ocenia Wasilewski. - Bo o lejde się dba, to jest coś specjalnego. Trochę jak euroshop. Jak facet wchodzi do euroshopu i kupuje absoluta, to nabywa go dla swojej lejde. Ale po pewnym czasie lejde przestaje być nowa i ekscytująca, i wtedy facet kupuje żytnią, i nawet nie daje jej spróbować.

- To już jest to disco polo, którego nie lubię - krzywi się Pozdał. - No bo co to znaczy: "prowokujesz"? I do czego? Do przemocy seksualnej! I: "wiem, co czujesz" - to już mi pachnie przekonaniem, że "nie" znaczy "tak". Przecież nie wiesz, co czuję, póki ja ci nie powiem.

Chociaż ciekawi mnie, że w tych tekstach jest silny wątek monogamiczny: "Tylko ty", "na wieki ty i ja". I to śpiewają panowie, którzy zwykle stoją na scenie, a o nich ocierają się młode dziewczęta ubrane w stroje...

- Zbliżone do kąpielowych - podpowiadam.

4. Freaky Boys, "Moje serce bije bum bum"

Kiedy widzę cię, moje serce bije bum bum, / Gdy uśmiechasz się, moje serce bije bum bum. / Kiedy jesteś tu, moje serce bije bum bum, / Kiedy kochasz mnie, moje serce bije bum bum. / Głowa mi pęka, poranny wita kac. / Znów poniedziałek i z łóżka nie mogę wstać. / Nie wiem, co jeszcze w tym miejscu dalej robię, / Czytam gazetę, ubieram się, wychodzę. / Kupię ci kwiaty, poranną kawę zrobię, / Obudzę pocałunkiem, położę się przy tobie. 

- Oczywiście: on ją widzi i serce od razu: bum bum! - zauważa Wasilewski. - Zabawne, że ona się tylko uśmiecha, nic nie mówi.

- To jest bolesne! - oponuję - z punktu widzenia kobiety. Że nie ma szansy zaistnieć intelektualnie.

- Skąd, to jest bardzo bezpieczne i wygodne. Ale w zwrotce mamy piękną rzecz: że podmiot liryczny czyta gazetę. I to czyta najpierw, a dopiero potem ubiera się i wychodzi. Czyli gazeta jest wczorajsza, dokładnie z soboty, bo przecież on się budzi z kacem w poniedziałek. A dalej? Klasyka romantycznego filmu. Obudzenie pocałunkiem, kawa, kwiaty... Tylko szkoda, że gazeta nieaktualna. Ale jeśli dzięki tej piosence ludzie uznają, że czytanie gazety jest normalne oraz że kupowanie kwiatów i budzenie pocałunkiem w poniedziałek jest naturalne, to wspaniale! To znaczy, że to jest bardzo ładny, dydaktyczny tekst.

A Rusinek swoje: - W piosenkach disco polo dominują tzw. rymy częstochowskie, czyli gramatyczne. Najprostsze, bo oparte na końcówkach fleksyjnych. Owszem, u Mickiewicza też możemy je znaleźć, ale nie w nadmiarze i nie za nie go głównie cenimy. Natomiast w disco polo ich procent jest oszałamiający. Największym problemem twórców jest rym męski: gdzie akcent przypada na ostatnią sylabę. A rytm disco polo właśnie tego wymaga: cud - łut, brak - smak, żyć - być. A w tej piosence jest tylko "bum bum". Cóż ja mogę na to powiedzieć? Powinna się pani raczej skonsultować z kardiologiem. Zapis, podejrzewam, byłby niepokojący. Szczególnie w refrenie (tu Rusinek energicznie rapuje): "łoo bum bum jeee". Chociaż... Może to się właśnie układa w prawidłowy wykres EKG?

Pamiętam pewną piosenkę po angielsku, której refren brzmi: "And so the story goes: di da didi dadi...". Ale ta "story" się nie pojawia, tylko pole dla wyobraźni odbiorcy. Więc tu też mamy pole dla wyobraźni, ale bardziej kardiologa.



5. MIG, "Miód malina"

Ona jest przy mnie blisko, na balet przyszedł czas. / Tańczymy w rytmie disco, super imprezka, lans. / Przy takiej ładnej niuni zaczynam w końcu żyć. / Wiem jedno doskonale, tej nocy chcę z nią być.

Ref.: Co to jest za dziewczyna, czy ktoś podpowie mi? / Gdy ciało swe wygina - miód malina! / I nie ma drugiej takiej, co ciało takie ma. / Nie mogę się powstrzymać - miód malina!

- No pięknie, że czas się zrymował z lansem! - chwali Wasilewski. - I to jest wyraźnie piosenka autoprezentacyjna, czyli: wcześniejsza faza. Tutaj mamy zupełnie innego faceta: tamten się zakochiwał, a ten zaczyna lans. Jeśli widzi śliczną niunię, to może się przy niej zaprezentować. A ona "ciało swe wygina", więc "miód malina". I to jest piękna polska tradycja: i miód, stary rarytas, i malina, która od paruset lat symbolizuje słodycz. Więc "miód malina" świadczy, że naród ma zdrowy korzeń. To już nie jest "lejde" ani "bejbe".

- Tu już mamy kobiecość zredukowaną do wyglądu - martwi się Pozdał. - To muszą być dziewczyny sformatowane: atrakcyjne, które wyginają ciało. Niunie, laseczki, dżagi - totalnie uprzedmiotowione. No bo co to jest "niunia"? Kiedyś w szkole, gdzie byli sami chłopcy, prowadziłem zajęcia o seksualności. Zapytałem, jak oni nazywają kobiety. I jeden 17-latek, przy aplauzie pozostałych, rzucił: "U nas się mówi:pojemniki na spermę". I z tym mi się te teksty disco polo kojarzą.

- Ale wokaliści disco polo sami są ciekawi pod względem dżenderowym - zauważa Dryjańska. - Często mają widoczny makijaż, śpiewają wysokimi głosami, więc poszerzają dla mężczyzn spektrum tego, co dozwolone. I wbrew temu, co śpiewają, są raczej... Nawet nie wiem, jak to nazwać. Dżenderowo liberalni? Już wiem: discoseksualni!

- Podobno istnieje przepis na piosenkę... - zanęca Rusinek. - Wystarczy wykorzystać popularne powiedzenie, np. "Do tanga trzeba dwojga", jak Budka Suflera.

- Albo "Bo tutaj jest, jak jest" - dorzuca Klata.

- To są przecież mądrości ludowe, bon moty - kontynuuje Rusinek. - Ale jeżeli zrobi się z nich refren, to już mamy hit! I "miód malina" do nich należy.

- A mnie zachwycają zwroty do bliźniego: "czy ktoś podpowie mi?", "czy ty o tym wiesz?" - mówię do Rusinka.

- Przecież te piosenki są wykonywane przede wszystkim publicznie, więc artyści nawiązują kontakt z widownią. Retorycznie to jest bardzo cenne. I wtedy widownia może podpowiadać.

- Czyli on śpiewa: "Co to jest za dziewczyna? Czy ktoś podpowie mi?". I wtedy publiczność krzyczy: "Halina!", "Grażyna!".

6. DJ Disco Feat & MC Polo, "Szalona ruda"

Ref.: Ty jesteś ruda-da, na pewno ruda-da, / Szalona ruda, dobrze to wiem. / Ty jesteś ruda tak, na pewno ruda tak, / Szalona ruda, czy na dole też? / Nie bądź paskuda! / Nie bądź maruda! / Rozłóż swoje uda! / Już polana ruda wóda, / żołądkowa robi cuda! / Dziś na pewno mi się uda / sprawdzić, czy na dole ruda. 

Piosenka skoczna i nóżka sama chodzi, ale seksuolog Pozdał jest załamany: - Jakbym czytał instrukcję: upij i zgwałć. I ciekawe, że oni nie są wulgarni wprost, tylko infantylizują. Ale to, co śpiewają, jest ohydne. Jego nie interesuje, czy ta ruda jest fajna, tylko jaki ma kolor, i to mi się kojarzy z gimnazjum. Ciekawe, że językiem podwórkowym, zabawnym, dotykamy przemocy seksualnej. Ja bym to porównał do pacjentów w terapii, którzy mają "twarz spikera". Taki człowiek z uśmiechem na buzi miłymi słowami opisuje scenę, w której został przemocowo potraktowany. I mówi o tym, jakby zapowiadał pogodę.

I jestem przekonany, że jeszcze znaleźlibyśmy dzieci, które robią układy choreograficzne do "Szalonej rudej". Bo one uwielbiają takie przyśpiewki: rymuje się, skoczna melodia, prosty rytm... Zresztą na koncertach, festynach, weselach jest mnóstwo dzieci. I tu robi się niebezpiecznie. Bo w dziewczynkach takie piosenki wzmacniają przekonanie, że zasługiwać na uznanie mogą wyłącznie przez swój wygląd. A chłopcy dostają przekaz: niech ona się wygnie i zobaczymy, co ma pod sukienką. Nie mówiąc o alkoholu. Że wszystko jest zakrapiane. Może to jest clou? Że facet naprawdę musi się upić, żeby w ogóle wypowiedzieć swoje uczucia?


- A jeszcze proszę zwrócić uwagę - spostrzega Rusinek - na "ruda-da". Tam jest przekaz podprogowy: że ta ruda jednak da.

- Właśnie. Celem oczywiście jest bzyknięcie rudej - zauważa Wasilewski - ale pod płaszczykiem metafory, że on chce tylko sprawdzić kolor. Bo pamiętajmy, że ruda w stereotypie jest częściej postrzegana jako chętna. Dlatego w reklamach o rodzinie nie ma rudych kobiet, tylko blondynka z brunetem.
- A piosenkę "Good girls" ktoś kojarzy? - pyta Dryjańska. - No właśnie, to wcale nie jest disco polo, a przecież przekazuje podobne treści. Więc seksizm jest bardzo demokratyczny i ponad podziałami muzycznymi.

Rusinek: "Rozłóż swoje uda". No a czyje ma rozłożyć, przepraszam? Cudze? Taki nadmiar zaimków to wpływ angielszczyzny. Tam muszą występować: "ja podniosłem swoją rękę do mojej głowy", ale nasz język tego nie wymaga.

- Słyszę głos przekształcony przez vocoder! - alarmuje Klata. - Urządzenie wykorzystywane podczas II wojny światowej do komunikowania się między Amerykanami i Anglikami przez ocean, w taki sposób, by Hitler tego nie przechwycił. Dzieli na poszczególne częstotliwości ludzki głos, a potem w przypadkowy sposób podmienia je i przesyła. Teraz auto-tune pomaga niektórym w korygowaniu błędów trafiania w nuty. Ten wokalista wąsy ma ładne, ale nie wiem, na jakim etapie zakończył edukację muzyczną. Swoją drogą z auto-tune korzystała Cher w słynnej piosence "Believe", ale to było w 1998 roku. Więc na Zachodzie już od paru lat efekt z vocodera jest passé.

7. Extazy, "Nektar z banana"

Hej nanana, hej nanananana, bo ty lubisz nektar z banana / Hej nanana, hej nanananana bo ty, bo ty lubisz nektar z banana / Dużego banana masz w głowie / Ja to wiem / Słodki ananas / O tak, oł je / Obierasz skórkę / Rozpływa ci się w buzi / Shake bananowy nigdy ci się nie znudzi. 

- O czym to jest? - zapytuje retorycznie Pozdał. - O fellatio z wytryskiem. Czyli on śpiewa, że dziewczyna lubi spermę i że ma w głowie seks oralny. A ananas? Na studiach w Anglii pracowałem jako barman w klubie i faceci ciągle zamawiali drinki ananasowe. Mówili, że po wypiciu soku ananasowego sperma jest słodsza. Ale ja nie chcę tylko psioczyć na te teksty. Bardzo dużo ludzi lubi seks oralny. Trudno jest mówić o tym wprost. A tu wszystko jest ukryte za metaforą obierania banana. Trochę w tym jest zakazanego owocu, przełamywania tabu itd. A seks jest częścią naszego życia, i to ważną. I myślę, że disco polo daje ludziom przestrzeń, żeby w ogóle poruszać te wątki.

Klata ogląda teledysk i nie może oczu oderwać od wokalisty. - Noo, widzę, że wykupił karnet na siłownię i solarium. Do tego zainwestował we fryzjera, w dentystę i w ten złoty łańcuch. Czyli oszczędności nosi zawsze przy sobie. Pochwalam, to jest bardzo praktyczne.

- A dlaczego on jej wmawia: "Bo ty lubisz nektar z banana"? - dociekam. - A czy on ją zapytał?

Klata: - On jest z takich, co nie pytają. Jak Picasso: "Ja nie szukam - ja znajduję". On zgodnie ze staropolskim zwyczajem wpiera jej dziecko w brzuch. Śpiewa: "Dużego banana masz w głowie", a banan, wiadomo, z czym się kojarzy! Z Andym Warholem i z pierwszą płytą Velvet Underground z bananem na okładce.

- To jest typowa projekcja - tłumaczy Wasilewski. - To, co rzekomo ona ma w głowie, w rzeczywistości ma w głowie on. "Rozpływa ci się w buzi, shake bananowy nigdy ci się nie znudzi" Cóż, jest to płonna nadzieja. Ale warto się łudzić.

- To są raczej jego pobożne życzenia - potwierdza Dryjańska. - Fantazje: że do końca życia każdy dzień spędzi pod znakiem banana.

Wasilewski: - Śpiewanie o nektarze z banana to tradycja Kolbergowska. Bo skoro mamy symbole falliczne czy w ogóle genitalne, zabawa polega na tym, żeby nie śpiewać wprost tego, co jest tabu, tylko żeby jednak zachować formę gry płciowej. Stąd eufemizmy. Tak więc ja tu widzę raczej tradycję zabawy ludowej: gry z jajkiem w spodniach, pieczenie kiełbaski we fraszkach Reja. Gdybyśmy zobaczyli tę samą treść wyestetyzowaną na fotografii LaChappelle'a, westchnęlibyśmy: "O, jakie piękne!". A że tu znajdujemy wersję kiczowatą, może nam się wydawać obrzydliwe. Ale to zdrowe i powszechne, jak w karaibskiej muzyce soca czy starych niemieckich przyśpiewkach.

Pozdał: - Ja już widzę następny tekst: "Kakao". I to już jest w ogóle przełamywanie tabu. Kawałek, domyślamy się, o seksie analnym.

- Z czego pan wnosi?

- Bo młodzież mówi "kakao".

8. Extazy, "Kakao"

Ref.: Posmakuj go głęboko, / już słyszę jest ci spoko, / na zmianę wbijam w oko, / bo lubisz kakao! / Podejdź bliżej, będzie ostro, / lubisz na czwora ka?/ Ah, ah, oh yea! / Oporów tobie brak, / już czuję ust twych smak, / zaliczam inne bazy. 

- W literaturze polskiej seks analny jest niedoreprezentowany - ocenia Rusinek.

Pozdał: - Od sześciu lat prowadzę spotkania z młodzieżą na Uniwersytecie SWPS i już wszystko słyszałem: "Proszę pana, czy pan goli jajka?", "Jakiego pan ma penisa?", "Lubi pan w kakao?". Wytaczają działa, a najgrubszym jest seks analny, bo to coś najbardziej wstydliwego. A prawda jest taka, że wiele osób go uprawia. Według pewnych badań z Wielkiej Brytanii chłopcy w wieku 16-17 lat najbardziej marzą o seksie analnym, bo to forma najbardziej promowana przez pornografię, którą namiętnie oglądają.

I jak Extazy śpiewa "Kakao", to mówi coś, co wiele osób ma w głowie, ale trudno to nazwać, i nagle oni to werbalizują. I można się z tego pośmiać, czyli także zwentylować napięcie, które się wokół tego tworzy.
- A oprócz "kakao" jak na to mówi młodzież? - wypytuję Pozdała.

- Grota Nestle, nutella, błotnista sadzawka, bagienko, czarne oko (stąd "wbijam w oko").

- A te bazy?

- Nastolatki tłumaczą tak: pierwsza baza to jest całowanie i petting. Druga baza to oral. Trzecia baza to seks waginalny. No i potem jest już Mordor.

- Co takiego?!

- No, anal właśnie.

Dryjańska się dziwi: - "Na zmianę wbijam w oko"? No nie wiem, martwiłabym się higieną i chorobami wenerycznymi.

- Bo podmiot liryczny nie śpiewa nic o zabezpieczaniu się? - dopytuję.

- Bo podmiot liryczny mówi o wbijaniu na zmianę w różne otwory ciała. I zasady higieny nie są zachowane.

- Extazy miało pomysł, że wypełni pewną niszę - podejrzewa Wasilewski. - Ludzie są trochę zmęczeni kościołem, chcą się bawić, a nie mamy karnawału, jak Brazylijczycy, żeby odreagować. Jest więc zapotrzebowanie na wyzwoloną erotykę i że ona pojawia się w disco polo - to jest zdrowy odruch. Bo jeżeli wszyscy by słuchali Kasi Nosowskiej i Świetlickiego, byliby totalnie przygnębieni. Myślę, że dzięki disco polo część ludzi może wstawać na pekaes do pracy.

Ale fakt, że Extazy śpiewa o "kakao", pokazuje, że przesunęła się nasza granica wulgarności. Chociaż i tak daleko im do trzynastolatek, które śpiewają na YouTubie: "Kręć dupą, suko".

9. Kassada, "Dla zabawy"

Ja mówię, że kocham cię dla zabawy / i dla zabawy dziś całuję cię, / jak coś nie tak, spadaj stąd, nie ma sprawy. / Nie zakocham się i nie zdobędziesz mnie.

- I tak równouprawnienie dotarło do disco polo - smutno konstatuje Pozdał. - Ale tylko w kontekście uprzedmiotowiania drugiej osoby. I ja się nie będę zachwycał tylko dlatego, że śpiewa to kobieta. Bo jeśli to samo śpiewałby facet, byłby szowinistą.

Ciekawe. Mam wrażenie, że w tych pierwszych tekstach mężczyźni byli bardziej czuli, może pozornie i może dopiero po piątym kieliszku, ale mówili: "kocham cię", "do końca życia". A ona: "ja się nie zakocham, nie zdobędziesz mnie, jak coś nie tak, to spadaj".

To już nie jest kobieta z podręcznika prof. Marii Ryś: "Kiedy Bogdan wędruje do pracy, cały dzień o nim myślę. Sprzątam, ustawiam kwiaty - uśmiecham się do niego, patrzę jakby jego oczami - spodoba mu się czy nie. Gdy kupię nowe firanki, z drżeniem serca czekam, czy je zauważy".

To jest raczej feminizm w stylu Beyoncé. Czyli równouprawnienie kobiety rozumiane przez pryzmat tego, że ja sobie mogę wybrać kochanka. To ja rządzę swoją pupą, ja nią kręcę, więc jestem feministką.

- Teledysk przeczy tekstowi piosenki - zauważa Wasilewski. - Tam jest dziewczyna w wianku za barem, a nie kobieta, która wysiada ze swojego samochodu i mówi: "Kocham cię dla zabawy, a ty jesteś moim żigolo". Ale to jest ciągle gra: w kurkę, która ucieka kogutkowi. Ja kocham cię dla zabawy, a ty mnie nie zdobędziesz. Gdyby to była prawdziwa dominatrix, to by nie mówiła: "nie zdobędziesz mnie".

- Oto stylizacja typu wiejski coming out - dorzuca Klata. - Wianek, gospoda to od czasów maselnicy chyba. Eurowizja 2014. Nieskrywana przaśność pod tytułem: jesteśmy szczerzy, tańczymy na słomie wystającej z naszych butów.
10. Boys, "Przemyśl swój wybór malutka"

Dlaczego jego wybrałaś, / choć przecież mnie pokochałaś?! / Ty wciąż oszukiwałaś, / więc teraz masz, czego chciałaś.

Ref.: On jest bogaty, / a nie ma na kwiaty./ Kiedy Ty się obudzisz? / Do nieba znam schody, / mam duże dochody. Stać mnie na wszystko, co lubisz.

- No biedny! - empatyzuje seksuolog. - Taki facet, co to nie może uznać, że po prostu ona już go nie kocha. Bo łatwiej jest zracjonalizować: jesteś tanią dziwką, która poleciała na kasę. A że zarabiam mniej, to mnie rzuciłaś. A nie dlatego, że jestem pijakiem albo że przestałem być dla ciebie atrakcyjny jako facet.

Śmieszne! "Ty oszukiwałaś", ale z drugiej strony: wracaj do mnie! To jak moi pacjenci, którzy przez pierwszą połowę sesji skarżą się, jaką ona była straszną dziwką, a przez drugą połowę płaczą, jak bardzo za nią tęsknią. Generalnie: trudno jest mężczyznom uznać żałobę po stracie. I kobiety, i związku.

Klata: - "Do nieba znam schody" to nawiązanie do Led Zeppelin. Dobre.

Rusinek: - Aluzja do "Stairway to heaven". Zaś "On jest bogaty" to aluzja do fiskusa. Mógłby się zainteresować tym człowiekiem.

Klata: - "On jest bogaty, a nie ma na kwiaty" - kapitalne. Najlepszy one-liner z dotychczasowych. Mówi wszystko o polskich mężczyznach, obnaża ich, niestety. No bo jak ich bogactwo się objawia? Ono jest bogactwem wsobnym.

Rusinek: - Najpierw ją skusił, a teraz na nią nie łoży. A podmiot liryczny by łożył. A "stać mnie na wszystko, co lubisz" to jest piękna fraza. Na początek znajomości na przykład. Ale czy "On jest bogaty, a nie ma na kwiaty" już nie funkcjonuje jako powiedzenie?

- Powinno! - kwituje Klata. - Jeśli nie, trzeba je wylansować.

Idealna

Pozdał: - Mam wrażenie, że w disco polo jest jak w filmach porno. Kobieta lubi seks, przemoc, marzy o seksie analnym. A jak są pokazywani mężczyźni? My zawsze mamy ochotę na seks. Mój pies ma rodowód, jest rozpłodowcem, suczki przyjeżdżają do niego z Czech i z Niemiec. I on, niezależnie od tego, jaki ma nastrój, czy jest 35 stopni, czy jest minus 12, jak pojawi się suczka w cieczce, to zaliczy każdą. Ale ja nie! Bo ja poza tym, że mam biologię, mam też swoją emocjonalność, swój gust, mam złe dni, kondycję fizyczną, pracę, która mnie pochłania. Mówi się, że facet co kilka sekund myśli o seksie. No to ja chyba zapominam! I moi pacjenci też.

A disco polo cały czas utrzymuje te stereotypy. Mam nadzieję, że te teksty to ostatnie tchnienie patriarchatu. To, że redukował kobietę, wiemy. Ale nie dostrzegaliśmy tego, że redukuje też mężczyznę.

- A gdyby disco polo poszło w dobrym kierunku, to jaki byłby tekst na poziomie? - pytam.

- Te pierwsze analizowane piosenki nie są złe. Podoba mi się, że faceci mówią o swojej uczuciowości. Tylko warunek jest taki, żeby nie musieli być pijani.

Wyciągam wnioski. Próbuję napisać idealny szlagier:

Kochana, powiedz mi: czego
naprawdę chcesz?
A ja opowiem tobie, co radość
sprawia mnie.
Kochana, chodź tu do mnie i mocno
przytul się,
Trwał będę zawsze przy tobie,
nawet gdy będzie źle.
Oł je, oł je. 


O radę proszę Eustachego Rylskiego, pisarza.

- No marna jest ta poezja - kwituje. - Te piosenki, które mi pani pokazała. Ale mnie to nie oburza. Czasami człowiek potrzebuje czegoś bardzo łatwego. Ja nie wykluczam, że wśród ludzi, którzy słuchają disco polo, są też wielbiciele Chopina czy Mozarta. Słuchać warto każdej muzyki, tak jak oglądać różne obrazy, chodzić na różne filmy.

To jest jak chwila oddechu. Tak jak ze słońca mamy ochotę przejść na chwilę w cień. Tak jak nawet wielkich smakoszy czasami bierze chętka na golonkę i kartofle ze skwarkami. Natomiast niedobrze jest, jeśli naszą stałą dietą jest golonka. Ale równie niedobrze, gdy są nią wyłącznie ostrygi.

Sunday, 28 June 2015

z kulturka, ksiazkowo

Zaczynam pieknym napitkiem. Deserowym winem o smaku czekoladowym. Zainteresowani czym skoncze?


Artysci udreczeni, Christopher Zara. Od Picassa przez Monroe i Warhola po Winehouse. Wstydliwe tajemnice najbardziej tworczych umyslow wszech czasow.
Narkotyki, slawa, pieniadze, skandale. Wiecznie to samo i zawsze jest na to popyt. Tym razem dodano brzydkie obrazki i male notatki.  Wiedza encyklopedyczna i raczej gazetkowa.  Tresc nic nie wnosi. O demonach i nerwicach artystow napisano juz wszystko i naprawde jedna pozycja w te czy w ta nie czyni roznicy. Ksiazka podzielona jest na dwie czesci. Pierwsza to opisy samych artystow. Druga to kalendarium, ktora autor nazwal, krotka i celowo chaotyczna historie bolu, cierpienia i triumfu artystycznego. Ta czesc jest naprawde radosna i mozna smiac sie przez lzy. Jak sam Robert  Lee siebie okresla, jest specjalista od robotow, ludzi i nieba. Artysci udreczeni to faktycznie praca o ludziach w niebie.
Nie polecam, chyba ze dla chcacych szybko i lekko dowiedziec sie o zmarlych.

Magdalena Grzebalkowska, 1945. Wojna i pokoj.
My roczniki lat siedemdziesiatych,  wychowywani bylismy w cieniu wojny. Ona zawsze nam towarzyszyla. Zabawy w  wojne.  Karabiny, podchody i ci zli Niemcy. Ogarnieci jestesmy jakas fobia. Trauma, z ktorej musimy sie leczyc, spowiadac i badac. Pamiec utrwalaly strzepy rozmow, wspomnien o tych co budza sie w nocy z okrzykiem. Ci, ktorzy przezyli oboz. 
Na szczescie nie mialam nikogo, kto by zginal lub zaginal w wojnie lub obozach hitlerowskich. To byli sasiedzi, ktorzy osiedlili sie w Wielkopolsce z Galileyi jak to moja babka mawiala.
Rozmowy o gwaltach byly ale dziadkowie mi tego oszczedzili. Owszem mowili, kobiety uciekaly kiedy ruscy wchodzili. Gwalt opisany  byl na Niemce, prawdopodobnie jednej z zon zarzadzajacych lokalna cukrownia. Kobieta rzucila sie do studni, by uniknac zameczenia na smierc.
Przeciez, Oni pojechali tam na gotowe. Te budy byly poniemieckie. Tak dowiedzialam sie o rodzenstwie mojego ojca, ktore wyjechalo na Zachod. Choc to polnoc Polski. W Koszalinskie. Zachod, byl mityczny. Jak to Zachod? Przeciez moja reka otwiera sie w zupelnie innym kierunku. Jako mala dziewczynka nie moglam tego pojac?
Teraz pojelam, ze te domostwa  to dawne posiadlosci Niemcow. I kiedy to bylo. Byl to rok zapewnie 1948.
Sprawa nastepna dlaczego prace Magdaleny Grzebalkowskiej chcialam poznac to miasto Wroclaw. Jego historia i krwawe losy ludnosci niemieckiej. Szaber, szabrownikow i hieny ludzkie. 
Wsrod jedenastu reportazy odnajdujemy takze bohaterke katastrofy Wilhelma Gustloffa. Historie nieszczesliwego mezczyzny, ktory okazuje sie synem, nie- synem.
Autorka namawia, zeby wypytywac, dopytywac kogo sie da. Bo wspomnienia odchodza. Chodzi oczywiscie o opowiesci, tych ktorzy wojne przezyli.ie dopytywalam jak dziadkowie spedzili pierwszy dzien wolnosci. Szkoda. Teraz tego zaluje.
1945. Wojna i pokoj to praca rewelacyjna. Grzebalkowska wchodzi w cudze buty i wychodzi w nich mistrzowska reporterska opowiesc. 

                                                       Inny front - Jędrysik Miłada

Inny front, Milada Jedrusik.
Autorka ksiazki Inny front- Milada Jedrusik byla gosciem audycji Z najwyzszej polki w radiowej trojce. Stamtad tez dowiedzialam sie o zawodzie reporterki wojennej i o samej ksiazce Inny front. Czego brakuje kobiecie na froncie- podpasek. Tak odpowiedziala Jedrusik. Czym wprawilo mnie to w oslupienie. Potem jednak poszlam po rozum do glowy i pomyslalam, ze zawod reporterki wojnnej to wojna. To jej praca i cel. Relacja z frontu, z konfliktu, z pola walki. Milada Jedrusik relacjonowala dwie wojny w Iraku i w bylej Jugoslawii. Milada Jedrusik pokazuje nam to co dzieje sie z ludzmi na wojnie i po niej. Pokazuje to co dzieje sie w umyslach zwyklych ludzi. Szczegolnie porusza nas opowiesc o chlopu, ktory myslal, ze aparat jest bronia. 
Choc praca i zdarzenia sa troche chaotyczne i autorka przeskakuje z tematu na temat. Inny front mozna uznac, za niezla prace reportrska. Milada Jedrusik nie moralizuje, nie bije sie doswiadczeniem, ustepuje pola bohaterom, nie nawiedza nas tym co przezyla. 
Milada Jedrusik nie stala sie machina propagandy wojennej. Nie starala sie rywalizowac z mezczyznami - reporterami wojennymi. Napisala ksiazke o tym co czula i po kobiecemu zdala dla mnie egzamin. 
Inny front polecam szczegolnie dla tematu barbarzynstwa, ktore dzialo sie na Balkanach. 


Kalina Blazejowska, Uparte serce. Jak juz wielokrotnie podkreslalam. Nie znam sie na poezji, wiec sie nie wypowiem. Przez przypadek Uparte serce wpadlo mi do rak. O Halinie Poswiatowskiej mam swiadomosc, jaka byla poetka. Natomiast nie zdawalam sobie sprawy z rozerotyzowania mlodej kobiety. 
Mam troche i niesmak, ze Poswiatowska zostala ukazana jako lamaczka serc zonatych mezczyzn? Rozkapryszona gwiazda, ktorej jedynym zadaniem bylo chorowanie na serce. Uparcie szukala milosci? proba samobojcza? Egoistyczna, niewdzieczna taka widzi ja Kalina Blazejowska. To troche kloci sie z obrazem poetki, mimozy z polotwartymi oczyma. 
Momo wszystko szanuje prace Kaliny Blazejowskiej i chetnie ja polece. Dlaczego? Autorka odczarowala mit Poswiatowskiej. Ubrala ja w nasze cialo. Reporterska praca sie oplacila. Beletrystyka niezla i bardzo wciagajaca.
Polecam


                              3704 bd5a 600



a to juz dziwne owoce, anona - owoce filodendrona, jablko budyniowe zlaczone z ananasem? czeresnie,  Poncha czyli likiery o smakach marakui, marakuia sama, vino - tanie jak barszcz lub tansze, brzoskwinie, papryka, pomidory, ser i mortadela plus bolo - chleb, czyli co mi Panie dasz? do czytania oczywiscie