No i jak tu nie wierzyc doniesieniom, ze krew nie woda, majtki nie pokrzywy. Figlowac sie chce nawet pomiedzy meczetami i biciem glowy o posadzke. Tu bijemy sie w piersi czasem nawet pejczem.
Arabskie społeczeństwa są bardzo zachowawcze i konserwatywne. Seks i wszystko, co z nim związane jest tabu – zakazane, wstydliwe, pomijane wykrętnym milczeniem, obłożone grzechem i co najgorsze karane. Nie ma seksu w mediach ani w szeroko rozumianej przestrzeni publicznej. Nie mówi się o problemach seksualnych w szkołach, nie ma żadnej edukacji w tej dziedzinie, w mniemaniu większości Arabów zaburzenia psychiczne na tle seksualnym to wymysł Zachodu, a znalezienie profesjonalnego seksuologa w arabskim mieście graniczy z cudem.Nie jest tak jak w Jemenie czy Sudanie, gdzie za zbytnie zainteresowanie seksem można nawet stracić życie, ani jak w pełnym klubów nocnych i dyskotek Bejrucie, gdzie relacje męsko-damskie są nieporównywalnie bardziej liberalne. Egipt (1/4 arabskiej populacji) plasuje się gdzieś pośrodku, ale i tutaj jest horrendalna przepaść pomiędzy wsią a miastami jeżeli chodzi o stosunek do spraw seksu. Kair (25 mln ludzi) ma wszystko: meczety, kościoły, największy na świecie uniwersytet teologiczny, bractwa religijne wszelkiej maści: od pokojowo nastawionych sufich po agresywnych fundamentalistów spod znaku salafizmu, sushi-bary prowadzone przez Japończyków, nocne kluby i puby jakby żywcem przeniesione z Londynu, sklepy ze zmysłową bielizną oraz – od kilku lat – sex-shopy.
"Cairo confessions"
- Sex-shop? – dziwi się sprzedawca dywanów na Midan Al-Hussein – placu w Starym Kairze – nie ma u nas czegoś takiego. To haram – zakazane! – dorzuca bardziej rozbawiony niż oburzony.
- Sex-shop? – prycha ze złością młody chłopak z brodą, odziany w białą szatę – Idź precz! – Mamrocze pod nosem religijne inwokacje.
- Sex-shop? - Maher – mój znajomy dwudziestoparoletni informatyk komputerowy nie dziwi się wcale – Jasne, jest taki w Mohandisin i kilka w Qasr Al-Nil. Drogie jak cholera, wszystko importowane, ale dostaniesz, co chcesz. Ja i moja dziewczyna kupujemy tam czasem.Seks! Seks w arabskim kraju! To studnia bez dna, niezmierzone pole do popisu dla reportera. Archaiczny koszmar, farsa, tragikomedia. Powoli, bardzo powoli nowoczesność, liberalizm i wolność wyboru wkraczają jednak do tych niedostępnych przez wieki rewirów ponurego tradycjonalizmu i religijnego obskurantyzmu.
Na Facebooku powstały strony typu "Cairo confessions" czy "No shame in my game" gdzie młodzi Egipcjanie i Egipcjanki rozmawiają bez skrępowania o sprawach intymnych, o których nie mogą dowiedzieć się z mediów publicznych, podręczników czy porozmawiać w domu i w szkole. Rozmawiają często pod pseudonimami. Ale to jeszcze rzadkość, dla większości Egipcjan seks i wszystko z nim związane to czarna, kosmiczna dziura.
W Egipcie od dziewczyny oczekuje się dziewictwa w momencie ślubu. Seks pozamałżeński jest codziennością, ale jest czymś o czym oficjalnie się nie mówi, to jest haram. Egipskim młodym coraz trudniej zawrzeć związek małżeński ze względu na gwałtownie rosnące koszta – w świecie arabskim ślub to rodzaj kontraktu małżeńskiego, w którym na panie młodym i jego rodzinie spoczywają koszta zabezpieczenia przyszłości panny młodej. To zazwyczaj duże pieniądze. Z tego powodu wielu młodych ludzi na długie lata wyjeżdża do pracy do bogatych krajów Zatoki Perskiej, żeby zarobić na żonę. W egipskich miastach trudno znaleźć nowożeńców przed trzydziestką. To rodzi wśród młodych frustracje, przede wszystkim na tle seksualnym. Kwitnie zina – czyli seks pozamałżeński oraz pornografia - wszystko to, co związane jest z nagim kobiecym ciałem, tak upragnionym przez młodych mężczyzn.
Nieliczne sex-shopy istniały legalnie w Kairze jeszcze przed arabską wiosną, policja przymykała na nie oko, ale bardzo trudno było je znaleźć na kairskich ulicach – były typowym przykładem egipskiego myślenia: wszyscy wiedzieli, że są, ale nikt nie mówił o tym głośno. Po rewolucji w 2011 na fali krótkotrwałej wolności i powiewu liberalizmu, powstało kilka nowych. Rewolucja wywołała jednoczesną eksplozję wolności i religijnego fundamentalizmu. Kiedy w 2012 - półtora roku po obaleniu prezydenta Mubaraka do władzy doszło Bractwo Muzułmańskie prawie wszystkie, i tak znikome, liberalne zdobycze egipskich aktywistów zostały wyrzucone na śmietnik przez brodatych tradycjonalistów. Sex-shopy poszły na pierwszy ogień. Na szczęście rok potem władzę przejęła armia, zniszczyła fundamentalistów i do kraju powróciła krucha normalizacja i stabilizacja. Powróciły też sex-shopy.
Ogromne biusty i dwa paski tygrysiego futra
Większość erotycznej bielizny w kairskich sklepach pochodzi z Turcji, Syrii i oczywiście z Chin. Turcja w porównaniu z Egiptem to oaza liberalizmu, ale i Syria przed wybuchem tragicznej wojny była krajem, gdzie bielizna czy gadżety erotyczne były o wiele łatwiej dostępne niż w Egipcie i zdecydowanie mniej szokowały społeczeństwo. Kilka sex-shopów w Kairze prowadzą syryjscy uchodźcy.
Prowadzony przez Syryjczyków sklep Baha' Makki leżący w dzielicy Qasr al-Nil swoją nazwę wziął od popularnej marki tureckiej bielizny erotycznej. Na wystawie pokryte ostrym makijażem manekiny z ogromnymi biustami odziane tylko w dwa paski tygrysiego futra. Trzy elegancko ubrane młode dziewczyny (jedna w hidżabie) grzecznie i bez zbędnej ekscytacji oferują ogromny wybór bielizny erotycznej, maści pobudzających, afrodyzjaków, sex-zabawek i podobnych gadżetów. Wybór szeroki, ale jednak będący tylko częścią tego, co można znaleźć w Polsce. To ciągle początki tego typu rynku w Egipcie.
Jak mówią sprzedawczynie, największym wzięciem cieszą się całe erotyczne kreacje, jak np. kobieta-kot będąca potwornie kiczowatą kombinacją czarnej bielizny, siatkowych pończoch, mikro-stanika oraz maski udającej kota (kotkę). Wszystko przeplatane złotymi nitkami i zdobione cekinami. Popularne są tureckie "domina" – jak określa je jedna ze sprzedawczyń, czyli skórzane kombinezony, do których obowiązkowe są skórzane pejczyki, niektóre z rączką w kształcie penisa oraz urocze kajdanki obramowane różowym futerkiem.
Popularnością cieszą się też kostiumy pielęgniarek oraz.... strażaków.
Sex-shopy miedzy meczetami
Przekrój klienteli? Jak mówi właściciel sklepu, ponad 70 proc. to kobiety w każdym wieku, z czego dużą część stanowią munaqabbah (arab. w nikabach) zasłonięte od stóp do głów.
Pamiętam, kiedy byłem w Arabii Saudyjskiej, gdzie prawie wszystkie kobiety są munaqabbah, zwróciłem uwagę na bardzo dużą ilość sklepów z erotyczną bielizną, rozsianych w monstrualnych galeriach handlowych wciśniętych pomiędzy równie ogromne meczety.
Sklep Saxon w dzielnicy Mohandisin mieści się na drugim piętrze nowoczesnego biurowca. Nie ma żadnych znaków wskazujących drogę do tego przybytku rozpusty. Sklep ma ogromną grupę stałych klientow, a kto jest tutaj pierwszy raz, musi pytać o drogę okolicznych sprzedawców. Koronkowe majtki za 350 funtów (170 zł) zapinane na srebrne zatrzaski z wiszącymi w kroku frędzlami i świecącą różnokolorowymi diodami głową papugi na łonie są jednym z hitów sezonu. Podobno preferują je panie powyżej 40. Do tego szeroki wybór kostiumów, oprócz strażaków i pielęgniarek, dużo paramilitarnych lateksowych "mundurów" nabijanych ćwiekami. Czarny, błyszczący "Zły glina" (made in Turkey) z quasi-nazistowską czapką i z zestawem lekkich pejczy kosztuje 1350 funtów egipskich (ok. 600 zł).
- Turyści, cudzoziemcy? – dziwi się właściciel (tym razem Egipcjanin) – prawie wcale ich tutaj nie ma. Tu przychodzi kairska middle i upper-class, nawet poważni panowie z długimi brodami i zibibami na czołach (znamię od częstego uderzania głową w modlitewny dywan – symbol bogobojności w krajach arabskich) całkiem często tutaj bywają, zazwyczaj ze swoimi munaqabbah. Szepcą coś między sobą, a potem wybierają i szybko wychodzą. Majtki ze świecącą papugą, złote body i futrzane kajdanki wędrują do bogobojnych domów.
Jednak najwięcej sprzedaży odbywa się obecnie drogą internetową.
Piekło i raj pod nikabami
- Tak jest łatwiej, dyskretniej i bezstresowo dla wielu – mówi właściciel sklepu Soleil także w dzielnicy Mohandisin – często przychodzą do nas klientki, oglądają w milczeniu rzeczy, a potem pytają niby od niechcenia, o możliwość zakupu drogą internetową. Wychodzą z pustymi rękoma, ale ja wiem, że jeszcze tego samego dnia kupią wielki wibrator albo kulki gejszy przez internet. I rzadko się mylę.
W Soleil najlepiej sprzedają się wibratory, niektóre bardzo wyrafinowane w cenie od 200 do 800 funtów. Dobrze idą też lateksowe majtki z zamontowanym sztucznym penisem, nakładki na prącie i tureckie kneble dla "niesfornych" panów i pań. Żele, lubrykanty i balsamy podniecające to pestka - to dodajemy czasem gratis do większych zakupów – mówi właściciel."Bad Kitty" – biały kostium stylowo podarty i poplamiony czerwoną farbą mającą oznaczać krew plus pejcz i skórzana czarna maska cieszy się podobno powodzeniem wśród artystów i co zamożniejszych intelektualistów kairskich. No i "Space girl" – skajowy kostium kosmonautki z licznymi otworami zwieńczony stylowym hełmofonem z antenkami. Za jedyne dwa tysiące funtów. Z Francji.
- Teraz jest dobrze – mówi właściciel Soleila – kiedy rządzi armia czuć lekki powiew świeżego powietrza, ale kiedy rządzili brodaci, bili nam szyby i podpalali sklepy. Ja dostałem nakaz zamknięcia. Ale nawet teraz czasem nachodzą mnie brodate typki i grożą spaleniem sklepu, dostaję też masę anonimów. Mam oczywiście ochroniarzy. Egipcjanie zaczynają coraz bardziej liberalnie myśleć - dodaje – no, przynajmniej niektórzy z nich.
Informatyk Maher znajduje w internecie stronę WHO i czyta na głos:
”Deklaracja Praw Seksualnych Światowej Organizacji Zdrowia: Prawa seksualne należą do uniwersalnych praw człowieka, bazujących na niezbywalnej wolności, godności i równości wszystkich istot ludzkich. Ponieważ zdrowie jest fundamentalnym prawem człowieka, tak samo podstawowym prawem musi być jego zdrowie seksualne. W celu zapewnienia zdrowego rozwoju seksualności jednostek ludzkich i społeczeństw wszystkie społeczeństwa muszą uznawać, promować, szanować poniższe prawa seksualne i bronić ich wszystkimi środkami. Zdrowie seksualne rozwija się w środowisku, które uznaje, respektuje i szanuje te prawa seksualne".
- Wiesz co się dzieje pod nikabami? – śmieje się moja egipska znajoma - Nawet nie masz pojęcia! Piekło i raj!
Władze chińskiej prowincji Anhui zdecydowały, że pracownice pójdą na menstruacyjny urlop. Zostaną w domu pod warunkiem przedstawienia zaświadczenia lekarskiego. W ten sposób dołączą do koleżanek z prowincji Hubei i Hainan. Ustawa obozywac bedzie od 1 marca. Urlop menstruacyjny wywołuje kontrowersje. Chinki zastanawiają się, jak na nowe przepisy zareagują pracodawcy. Stawiają pytanie, czy będą chcieli je zatrudniać. Comiesięczne nieobecności mogą przecież spowodować spore straty finansowe. Co ciekawe, sami lekarze też podają w wątpliwość okresowe zwolnienia. Trudno im bowiem ocenić poziom cierpienia pacjentki.
Warto dodać, że Chiny nie są jedynym państwem, które wprowadziło taki system urlopów. Wcześniej zrobiły to Indonezja i Tajwan. A tam... praktyka "wolnego" z powodu okresu jest stosowana dość rzadko. Oznacza to więc chyba, że pojawiające się wątpliwości mają znaczenie.
http://natemat.pl/171823,wolne-z-powodu-okresu-chinki-ida-na-platny-urlop-menstruacyjny
No comments:
Post a Comment
Note: only a member of this blog may post a comment.