Wednesday, 5 October 2016

na rzeź wieź prędko, prędzej mnie wieź ... Pojedźmy do lasu, do gór.


Juz slota na drogach i napierdlanie siebie po bokach. Na czele, tyl i na ukos. Szkoci sa flegmatyczni. Panuje taka opnia. Trudno zdac prawko. Nie, nie jest trudno. Nie zdajesz idziesz na provisional .  Jezdzisz sobie z drugim kierowca, tzw doswiadczonym!
 Mozesz tak do usranej smierci. Tylko nie na autostradach. Daje to Tobie uprawnienia do jezdzenia po normalnych drogach. Schody zaczynaja sie ..przy ubezpieczeniu... Jeszcze wieksze schody na umowienie sie na egzamin. Trwa on ...latami. I plac kochanie, plac za ubezpieczenie. Nie masz auta, to przejechane. Nie masz ubezpieczenia na auto a masz juz na siebie? Nie tez zle. Masz ubezpieczenie na auto ale nie na siebie. tez zle. Dwoch kierowcow. Oj tak.
Dwoch kierowcow musisz miec przy provisional  driving licence. Miec ukonczone 15 lat, dokumenty, auto, MOT, ubezpieczenie i kupe kasy...
No dobra. Zaczynamy jazde wlasciwa. Pada zawsze. 320 dni w roku. I jezdzic nie umiemy. Bowiem gdy pada to bierzemy taxi. Boimy sie. 
Przepisy mowia o 20 m/h w miescie. I tak jest. Na M8 w czasie wykopkow jest 40 m/h. Nawet jesli nie ma slupkow, maszyn, dziur, utrudnien, pogoda jak drut, jedzie sie 35m/h. No dobra o 6.20 przyspieszamy do 50-szatany nie kierowcy)))
Nie daj Boze gdy na przeciwleglym pasie cos, ktos zauwazyl. Wtedy powoduje to korki na drugim naszym pasie. Jesli ktos chce sie wlaczyc do ruchu. Musisz!, musisz sie zatrzymac, Przepuscic, poczekac, pomachac reka. Pasazer tez. Dac stopa, mrugnac swiatlami. Jesli masz otwarte okno, tez reke wyciagasz jak turecki kierowca. Tak jak i kierowcy naszych Syren, tez mieli reke jak kierunkowskazy.
Jesli kolizja na drugim pasie i ktos sie NAGLE zatrzymal by popatrzec, ty jesli jestes na moto, i masz to szczescie byc plecakiem, to w pizdu lecisz przez wlasciwego drivera))) Wtedy zmiluj nie ma. Cycki i kregoslup w najlepszym wypadku przyjeb...
Po prostu musisz byc w ciul  uprzejmy. Tak trzeba i nie krec nosem. Przepuszczaj wszystko inaczej Ciebie nie puszcza. Jesli nie puszcza to i wymusza. I tak se jedziemy za dzaguarem, za porszem, za tesla...kur tylko proszace sie o na przyklad 4 bieg, by i maszyna choc raz w zyciu miala sluz na czworce)))
Te auta oczywiscie nie maja kierunkowskazow. Sa tak wymyslone, ze nie maja))) My czujemy co, kto chce, co czuje tamta glowa,.Co tak naprawde drzemie w tym mozgu Kubicy kazdego!
Droga hamowania w trakcie deszczu sie wydluza. Oj, tak. Cala droge sie wydluza. Zwlaszcza jesli zapomnimy swiatel. Droga sie kurczy w nocy. Gdy na dlugich w lesie Szkoci lubia sie trzymac Tobie na karku. I tak cie laskotac tym swoim oddechem.
Co robimy, gdy widzimy, ze ktos sie wpycha i wymusza. No przeciez to dusza slowianska.
Co widzimy jesli ta glowa Kubicy, jest ryzawa i nie ma wlosow. Tak to 80 glowa, ktora lat juz 10 z okladem nie powinna byc za kolkiem. Ale co zrobic jak tu ma sie cabrio i blond obok pasazerke. To ciul z bipassami. trzeba jachac, Do lasow, do gor, Wiez mnie. Hey)))
A co zrobicie, jesli w centrum miasta wypadnie wam w srodku nocy sledzic rajd maluchem? Na calej predkosci 40 m/h) No to jest fantazja, ze hej)) To bylo jak Blysk z plyty Hey, mignelo, zostawiajac szkotow i mnie w oslupieniu. Tylko, ze ja kojarzylam, ze to nasza strzala slowianska z ulanska fantazja)
Fantazja czasem i poplaca, mozna sie usmiac)
i nie bierzemy nigdy auta gdy pada, czyli tak 320 dni w roku)

Powyzej to co zle, Ponizej, co z teorii.



Wystarczy, że spadnie deszcz, a na polskich drogach samochody zwalniają do 20 kilometrów na godzinę. Nagle brawurowi na co dzień kierowcy zaczynają wyjątkowo mocno dbać o bezpieczeństwo na drogach. Można docenić to, że nie chcą spowodować wypadku, jednak w czasie deszczu nie trzeba jechać aż tak wolno. Problem w tym, że nasi mistrzowie kierownicy jeździć inaczej nie potrafią.

Jeżdżąc po polskich drogach można odnieść wrażenie, że bierzemy udział w jednym wielkim wyścigu. Kierowcy siedzą na ogonie samochodu przed nimi, nie pozwalając mu się oddalić na choćby kilka metrów. Wszyscy pędzą, a ograniczenia prędkości służą tylko informowaniu nas o tym, że rząd nie wybudował w tym miejscu autostrady. Ale co tam, trwa wyścig, a tylko pierwsi wygrywają. Jest jednak pewien moment, w którym większość zwalnia. I wcale nie chodzi o niebezpieczny zakręt, ale o... pogodę. A dokładniej o deszcz. W tzw. normalnych warunkach atmosferycznych (czytaj - słońce) za taką jazdę (czyt. 20km/h) zostaliby nazwani w dość nieparlamentarny sposób. Ba, sami pewnie, by tak o sobie nawzajem mówili. Wystarczy, że popada i każdy rozumie, że to "bezpieczna jazda". Niestety, jest pewna różnica między bezpieczną a ślamazarną.Tymczasem jest kraj w Europie, gdzie deszcz pada częściej niż często. I tam takich problemów nie ma. Na dodatek kraj ten ma mniejszą powierzchnię i więcej zarejestrowanych samochodów. Mowa o Wielkiej Brytanii, gdzie uczą się jeździć samochodem, a nie bezbłędnie przejeżdżać trasę egzaminacyjną i wkuwać na pamięć setki testów.
Brytyjska szkoła jazdy
Brytyjczycy od samego początku uczą się bezpiecznej jazdy. Jednak nie uczą ich tego wyłącznie instruktorzy, którym zależy na stuprocentowej zdawalności. Adepci sztuki prowadzenia aut mogą swoje umiejętności szlifować w obecności doświadczonego kierowcy np. z rodziny. Natomiast sam egzamin ma na celu ocenienie, czy kierowca będzie bezpiecznie prowadził samochód, a nie czy wykuł na pamięć trasę egzaminacyjną. Dzięki temu, kiedy spadnie deszcz nie zwalniają, bo dobrze wiedzą, jak się w takich warunkach zachować.
Wiadomo, że w trakcie deszczu droga hamowania się zwiększa. Dlatego wystarczy zrobić większy odstęp od samochodu przed nami, by można było swobodnie jechać 50km/h. Tymczasem nasze pokolenie kierowców zamiast zwiększyć odległość od samochodu, zmniejsza prędkość. To chyba dlatego, że 

Jednak winni tej gorszej od Brytyjczyków jazdy deszczowej nie są kierowcy. U nas obowiązuje akademicka zasada „3Z”, czyli zakuj, zdaj, zapomnij. Każdy zapamiętuje ile należy wykonać obrotów kierownicą podczas parkowania tyłem itd. itp. Bezpieczną odległość trzymamy tylko po to, by nie oblać egzaminu. Kierunkowskazy włączamy wcześniej tylko po to, by egzaminator się nie przyczepił.Kierowcy w Wielkiej Brytanii zdają sobie sprawę z odpowiedzialności jaka na nich spoczywa. Kiedy dostają prawo jazdy, często słyszą, że otrzymali licencję na prowadzenia maszyny do zabijania. Takie coś uświadamia im, że nie wystarczy dodać gazu, czy zahamować. Brytyjski system nauki jazdy powoduje, że łatwiej jest zdać egzamin, a młody kierowca jest lepiej przystosowany do samodzielnej jazdy.

Szkoła piratów
Natomiast u nas w wyniku prostych błędów w nauce doprowadza się do tego, że co roku z ośrodków egzaminacyjnych wychodzą dziesiątki piratów drogowych. Co z tego, że jest wielu dobrych kierowców, skoro przewyższa ich liczba tych z ułańską fantazją. Przyzwyczajeni do tego, że muszą wszędzie pędzić nagle w trakcie opadów szybko odczuwają, że pogorszyła się przyczepność ich kół. W obawie przed wypadkiem minimalizują ryzyko wypadku i zwalniają. Innych spotykamy na poboczu obok rozbitego auta.

Nie ma nic złego w bezpiecznej jeździe, jednak trzeba to robić z głową. W deszczu da się jechać szybciej. Tylko weź to wytłumacz tym, którzy jadą właśnie 20km/h.

No comments:

Post a Comment

Note: only a member of this blog may post a comment.