Monday, 27 October 2014

z kulturka, ksiazkowo


                                               
Justyna Watola, Dariusz Korytko, Religa. Biografia najslynniejszego polskiego kardiochirurga. Nawet nie zdazylam sama zdjecia ksiazki zrobic. Nim paczka ostygla ja juz ksiazke pozarlam. Bylo to moim takim malym pragnieniem. Instytucja Zony rece zalamuje bo i ciocia nieoszczedna jest w czytaniu ksiazek. Przyszla i Religa i rozmowa - rzeka z Krzysztofem Kowalewskim. Eh 1,5 dnia i ni ma((
Ale do rzeczy. Kocham profesora Zbigniewa Relige jako czlowieka, lekarza, bohatera, wynalazce, idola. Swiety czlowiek. Pijak, palacz, oklety jak szewc. Chodzace zlo w przeklinaniu ludzi. Przewrotny ale i wierny zasadom. (Chwila i juz nie moge doczekac sie filmu z Tomaszem Kotem w roli glownej). Ksiazka wspaniala pod kazdym wzgledem. Merytorycznie, politycznie, badawczo, medycznie. W ksiazce nie brakuje anegdot i ciekawostek takich jak wlasnie: imprezy, balangi, wodzianka i to, ze Religa byl taki ...ludzki. Wreszcie wiem co to zawal, co to zostawic gazik w ciele pacjenta i jak wazny jest twarog na sniadanie. O co chodzilo z doktorem Garlickim. Co gralo w BBWR i dlaczego wojskowy smiglowiec byl wykorzystany do przewozenia pomidorow z Bulgarii?
I ze Pana Boga nie ma? - im dluzej zyje, tym bardziej jest o tym przekonany. Wierzacy maja gorzej, bo nie wiedza, co bedzie z nimi po smierci. A on wie; - Nie bedzie nic. Tak mowil prof Religa. Slowa te padly w wywiadzie opublikowanym przed dniem Wszystkich Swietych. Uznano to za prowokacje ale gdy umiera mloda lekarka to ten niewierzacy Religa kaze sie wiezsc sie do jakiegos kosciola i w nim spedza dluga godzine. Tak reaguje niewierzacy?
Jezyk przystepny, lopatologiczny wrecz. Nie tylko potrzeba takich pozycji odbrazowiajacych wazne postacie w panstwie ale przede wszystkim genialnych lekarzy - wizjonerow. 
Ksiazke musiala wyslac mamie ciocinej - bo i Ona prof Zbigniewa Relige szanuje a i dowie sie tego co i wszyscy i medycznie i tak ludzko po prostu.


 Rafal Ziemkiewicz, Jakie piekne samobojstwo. Z Rafalem Ziemkiewiczem to jest tak- kochac lub nienawidzic.Otoz...ja,  nie moge ani kochac ani nienawidzic. Pisze sama prawde i trzeba urazy pochowac. Zamknac dume i uprzedzenia. Zas nienawidzic za porownania o ktorych oststnio bylo glosno o pijanym i ofierze. Zreszta to jest zycie pywate a tu nie chodzi o to przeciez by kierowac sie emocjami. Jakie piekne samobojstwo to po Myslach nowoczesnego endeka kolejny pieknie opisany mit. Swietne uchwycenie perspektywy tamtych czasow od Marszalkowcow, Mikolajczykow az do Andersa, Sikorskiego i Gibraltaru.. Krotko bo krotko o Wyspie Wezy ale i taka wzmianka( hmm wzmianka obozy na wyspie Bute, Szkocka Bereza) ale nie mozna Rafalowi Ziemkiewiczowi zadac klina, ze sie tak do konca nie zna. Facet otoz zna sie na rzeczy a i jak kazdy nagina dla siebie jedna sluszna sprawe. Co by bylo gdyby od zawsze towarzyszy historykom i nie tylko w rozwiklaniach zagadek, ktore i czasem sa proste a czasem i nie chca takowe byc. Analiza historyczna bardzo cenna. Tylko mozna sie nie zgodzic tak negowac idee pilsudczykow i samego Marszalka. Przychylam sie do tezy o naszej glupocie narodowej ale jednak blizej mi do Marszalka niz do Dmowskiego niestety. Ksiazka swietna i naprawde polecam.


Lydia Cacho, Niewolnice Wladzy. 5 $ kosztuje dziewczynka. 1000 $ w Pakistanie, czasem dostaje sie za nerke by w finale przyjmujacy zaplacil 30 tys. $. Szklane klatki w Tokio. Nie na gady i rybki. Tam trzymane sa dzieci do kupna. Przymierzenia czy pasuja? Western Union, ktory swietnie pierze pieniadze. Zachwycamy sie Istambulem a tam najwiekszy przemyt kobiet. A Natasze w Jerozolimie wsrod rozmowdlonych ortodoksow? A nasz Londek ile tam fajnych miejsc gdzie mozna kobiete kupic. Mozna tez stac sie alfonsem. Cacho daje nam namiary jak sie nim stac. Albo burdelmama. Albo byc dobra burdelmama i dac swym dzieciom kurczaka na obiad. Tylko, ze to mieso okazuje sie dziewczynka, ktora okazala gniew i chciala uciec. 
Piec lat studiow na ksiazka. Piec lat zycia w rozjazdach i pod ciaglym szantazem. Cacho zostala pobita i zgwalcona w toalecie dworca autobusowego. Tam przeciez jest duzo ludzi i jak zawsze nikt nie reaguje. Tak jak i wiekszosc, udaje, ze nic nie widzi. Ksiazka przygnebiajaca,  straszna i naprawde mozna sie poplakac w trakcie czytania. Polecam.



                                 
Janusz Leon Wisniewski, Grand. To w ramach mojej milosci do Janusza Leona Wisniewskiego. I tak jakby na rozrywke po silnych doznaniach powyzszych.
Tyle hotel wie, jakis swinstw sie dopusciles. Opowiesci, nowele, ktore maja numery hotelowe. Znamy i opowiesci o Marlenie Dietrich, Hitlerze, Putinie co z Tuskiem rozmawial. Korytarze kryja spojrzenia. Pokoje nasze zapachy i sektery. Nigdy nie mieszkamy zbyt dlugo, w hotelach sie tylko kwaterujemy. Lichutki, Wyspaniski, Justynka, Pokuta, Lubow wszystkich przygarnia ta nazwa, ktora od lat rozgrzewa wszystkich to Grand w Sopocie. Tam slawa, pieniadze, kariera, milosc ale i ludzkie dramaty. Upokorzenie, zdrada, nalogi. Choc Grant nie zachwyca a i przeciwnie czasem razi obciaganiem, iloscia spermy na biodrach i pijanstwem to i tak godna jest chwili zatrzymania. W sam raz na hotelowe nocki.

No comments:

Post a Comment

Note: only a member of this blog may post a comment.