Friday, 30 October 2015

spooky zaduszki, dziady i pampkiny


Halolin czyli glupota tutejsza  w sklepach ale i swieto powazne dla swiata latynoskiego i tych co wierza w gusla. Wierzenia, ktore kiedys silnie oddzialowywaly na ludnosc anglosaska. Niegdys swietowano z werwa lecz teraz nawet nie widac dzieci biegajacych po ulicach. Dzis dzieci jezdza rowerkami, zajezdzaja droge autom. Ci pierwsi maja ubaw ci drudzy wkorwienie. Jak ci pierwsi wylegaja na ulice okolo wieczoru, ci drudzy zmeczeni po calym dniu , nie chca sluchac wynaturzen i krzykow gawiedzi. 
Krzykow, litosciwy- jekow i bluzgow wydobywajacych sie z ust 8- latkow. 
Przerazajace? Skad. Gdzies dzieci to podsluchaly i wiedza jak skutecznie obrzydzic zycie doroslym. By ci, nie mieli ochoty robic nastepne pokolenie.
Halolin trwa co wieczor. Czasem ryki trwaja w noc. 

4266 e40f

Nie mozna obejsc sie bez zabawy w jasny dzien. Musi to byc szczere ciemno. Tak ciemno, ze opiekunowie i rodzice nie maja odwagi trzymac zla w pomieszczeniach. Pozwalaja tym dzieciom na wyklecie sie w nocy. 
Zlo daje upust swym wynaturzeniom i az strach jest sie temu przeciwstawic. 
Obrazki o dzieciach milo przebranych i proszacych o cukierki juz dawno odeszly w niepamiec. Teraz jest plastikowo a dzieci nawet nie staraja sie wykrzesac z siebie pomyslow na ubranie sie od siebie.

0868 3f99

Do jednego tylko swieta tesknie. Do swieta Wszystkich Swietych. Czasu powaznego, dosyc mrocznego i czasem moze i uprzykrzonego wiadomosciami, ze wiecej osob zginelo w akcji Znicz niz bylo ludnosci na cmentarzach.
Czasy takie to i polubilam swiadomosc, ze tu bedzie halowin. Moze i byl. Kiedys.
Teraz to tylko w filmach takie obrazki sa.

6747 347e

wez sie gryzc swieta Apolonio!

Po co borowanie, kanalowe, koronki, mosty, plomby, profilaktyka. Na czystosc wystarcza listki. Na cos powazniejszego kawalek kory.




Lipa w Cieletnikach zostala okalona metalowa siatka z powodu, ze ludzie obgryzaja kore! Dotychczas slyszalam, ze w Korei Polnocnej jadano kore, gotowano zupe z trawy ale to inne swiaty i inne powody. Powodem tego byl glod. W spoko koko kraju jak wiemy tysiace ludzi zyje ponizej ubostwa. To wazne ale w tym wypadku nastepuje glod ale wyznania. Zabobon, glod wiedzy gna ludzi do zarcia poszycia drzewa. 
Zracy upodobali sobie szczegolnie  kora z lipy celetnikowskiej.  Celetniki to wies po trasie pielgrzymek do Czestochowy.  W Celetnikach znajduje sie obraz przedstawiajacy sw. Apolonie, patronke od bolu zebow.



6171 ac0e


Zjawisko to opisał szczegółowo tymi oto słowy Kazimierz Kozakiewicz: „po zjedzeniu tej kory ludziska biegli do lipy, obgryzali korę, a kiedy pień był już całkowicie objedzony, wspinali się między gałęzie i kąsali lipę, jakby ich opanowała wścieklizna” [za C. Pacyniak, „Najstarsze drzewa w Polsce”, Wydawnictwo PTTK „Kraj”, Warszawa 1992]. Choć trudno uwierzyć, działo się to w XX wieku!

14:45
3642 6e5e












Kolejni proboszczowie cielętnickiej parafii, opiekujący się sędziwym drzewem, w trosce o jego zdrowie uciekali się do różnych sposobów, takich jak smarowanie pnia smołą (jej pozostałości są widoczne na korze po dziś dzień) czy wreszcie jego grodzenie. Obecnie, dla bezpieczeństwa, lipa okolona jest niemal dwumetrowym, solidnym, metalowym płotem. Mimo to amatorów gryzienia kory, próbujących forsować ogrodzenie, nadal nie brakuje. 
http://parafiacieletniki.blogspot.co.uk/p/o-parafii.html

20:16



S

3506 9c4f

Wednesday, 28 October 2015

dlaczego dzieci sa glupie

A zobacze jak wyglada Ruby Rose gospodyni mediolanskiej gali rozdania europejskich nagrod MTV.
To ciocia oswiadczyla, usiadla na kanapie w poniedzialkowy wieczor. Po czem sie zrzygala kolejnymi wystepami Dzastina Bimbera. Otoz Ruby Rose pieknie wygladala ale dwa wystepy Dzastina skutecznie odstreczaly ogladanie czesci dalszych imprezy. 
Rankiem, dnia nastepnego ciocia juz w radio uslyszala, ze wspomniany Dzastin otrzymal 10, slowem dziesiec nagrod za swoje muzyki, piosenki, wystepy, i co gorsza plyty.
Otoz powiedzialam sobie- dosc! jesli dzieci cenia Dzastina to co z nasza przyszloscia. Otoz nic. Wygine jak dinozaur, pterodaktyl jakis. Zdechne pod plotem a w niebie podspiewywac sobie bede bejbe, bejbe, uuuu, bejbe, bejbe, uuuu. U.
Co sie dziwic na glupote tutejszych dzieciakow jak w internetach jest moda na najglupsze selfi. Moda najsilniej uwidacznia sie na tym filmie. Selfi na przejezdzie kolejowym. Koleje brytyjskie a chocby czesc z nich jest niestrzezona. Mlodziez, kleka, siada i kladzie sie na torach.
Nie tak dawno mlody Rosjanin zginal lecac z dachu bo chcial miec fajne zdjecie a mlody Polak po koncercie AC/DC zlecial z mostu. Teraz przypominam juz nie zdjecia ale to co polska mlodziez ma we lbie jesli chodzi o gospodarke, polityke w przyczynku do minionych wyborow.
Przeciez to broda drga i lza sie kotluje na nasze mlodziezy chowanie.




​Dlaczego młodzi Polacy zagłosowali na PiS? Zapytaliśmy głosujących i ekspertkę nauk politycznych

październik 26, 2015
Maciek Piasecki

      
Wygrana Prawa i Sprawiedliwości w niedzielnych wyborach mało kogo zaskoczyła. To, co było najbardziej zaskakujące, to sukces PiS-u wśród najmłodszych głosujących – w grupie 18-29 lat 25,8% głosujących opowiedziało się za konserwatystami Kaczyńskiego (za nimi uplasowały się listy Kukiz'15 i KORWiN).
12 lat temu, kiedy PiS dochodził do władzy, mówiło się obelżywie, że to partia „moherowych beretów" i prognozowało, że katolicka prawica będzie tracić głosy w miarę umierania jej elektoratu. Tak się nie stało. Grupa wiekowa, którą w innych krajach utożsamia się raczej z postulatami tolerancji, legalizacji miękkich używek, dążenia do zielonej energii i sekularyzacji państwa, w Polsce opowiedziała się za piewcami Boga, Honoru i Ojczyzny. Jak to się stało?Mimo że Polskę przedstawia się często jako prężną gospodarkę i zwycięzcę w procesie transformacji, młodzi Polacy zagłosowali podobnie, jak ich rówieśnicy z krajów ogarniętych ciężkim kryzysem – wybrali partię, która łączy postulaty bezpieczeństwa socjalnego z narodowymi wartościami. Czyżby neoliberalny plan nie wypalił? Zdaje się, że w mit o skapywaniu bogactwa od bogatych do biednych wierzy coraz mniej osób (choć wciąż całkiem sporo – świadczą o tym głosy oddane na partie Korwina i Petru). Młodzi Polacy zarabiają tyle, że większości z nich z pracy na cały etat starczy na wynajęcie klity na przedmieściach, jedzenie z dyskontu i niewiele więcej. Sam przeżyłem tak kilka lat. Alternatywne rozwiązanie: bilet w jedną stronę do Wlk. Brytanii, przynajmniej angielskiego nauczyliśmy się w szkołach dobrze. Tyle z zielonej wyspy.
Wciąż jednak nie mogłem zrozumieć, dlaczego akurat PiS? Postanowiłem porozmawiać o tym z dr hab. Ewą Marciniak, wicedyrektor Instytutu Nauk Politycznych na Uniwersytecie Warszawskim.
Czy to są zaskakujące wyniki? Co sprawiło, że młodzi Polacy postanowili zagłosować na konserwatywną partię?Ewa Marciniak: Czasy, które zostały zdefiniowane przez niektóre partie jako „czasy niestabilne", „czasy zagrożenia" – również zewnętrznego, które symbolizują imigranci – takie czasy wymagają odwołania do czegoś, co jest stabilne i pewne. Takim czymś są tradycyjne wartości, które przez stulecia zostały społecznie wytworzone. Jeśli Prawo i Sprawiedliwość odwołuje się do takich wartości jak godność, sprawiedliwość, szacunek, to w trudnym do zdefiniowania świecie stanowi to punkt oparcia. Pytanie, w jakim stopniu młodzi ludzie zdają sobie z tego sprawę? – to pytanie otwarte.
Moim zdaniem głosowanie na PiS jest spowodowane niechęcią wobec PO i zawodem, jaki sprawiła ona młodym ludziom – szczególnie tym wchodzącym na rynek pracy i zatrudnionym na tzw. umowach śmieciowych. Umowy te zostały obdarte z jakiejkolwiek wartości: nie mówi się nawet, że jest to praca, akcent jest na to, że to praca nieuzusowiona. To druga przyczyna zwrotu konserwatywnego. Trzecia – partia PiS nakreśliła wizję dobrobytu, zmian które mają dotyczyć również młodzieży. Jest specjalny program dla młodych, który przewiduje 1,2 mln nowych miejsc pracy dla młodych ludzi. Te motywacje towarzyszyły ich głosom.
Z drugiej strony mamy na drugim miejscu Kukiza, prawie 20% – to nie jest duża różnica. Tej partii nie towarzyszą wartości konserwatywne, tylko wręcz odwrotne, „rewolucyjne", antysystemowe. Te motywacje odnoszą się do wizji zniesienia układu sił w systemie politycznym, czy nawet samego systemu, którego symbolem są partie nazywane przez Kukiza „partiokracją". Jednak jego partia jest bardzo niejednorodna, są w niej środowiska narodowe – oni również adresują swoje pomysły do młodzieży, która ceni sobie swoiście pojmowane wartości: patriotyzm, narodowość i naród jako wartości wyższe niż inne. Tutaj spotkałyby się grupy popierające PiS i Pawła Kukiza.Ale startowały przecież inne partie, które prezentowały program społeczny i nie były Platformą. Razem też odwoływało się do wartości – do solidarności międzyludzkiej, do wspólnoty – dlaczego ich przekaz nie trafił do młodych Polaków?
Ja myślę, że trafił – to jest nowy byt polityczny, inicjowany poprzez autentycznych działaczy społecznych. Wynik 3,9% to bardzo dobry wynik, daje im subwencję. To partia, która szła pod hasłami otwartości, tolerancji, wrażliwości, stała w opozycji do ksenofobii. Pokazują, że lewica ma nowoczesną twarz, a nie tylko twarz Leszka Millera. To szansa na odrodzenie autentycznych lewicowych poglądów, niekojarzących się z „epoką słusznie minioną". W każdym kraju, w którym funkcjonuje dojrzała demokracja – a do takiego aspirujemy – jest prawo do wyrażania poglądów narodowych (okraszonych wręcz nacjonalizmem) i umiarkowanych, i konserwatywnych, i lewicowych. Razem to lewica jeszcze niedojrzała, nieskonsolidowana, może nieco naiwnie patrząca na politykę – ale z całościowym projektem.
Wróćmy jednak do PiS. Dlaczego mówimy o „czasach zagrożenia"? Przecieżzagraniczna prasa podkreśla, że Polska jest szóstą gospodarką Unii Europejskiej. Czy młodzi Polacy tego nie odczuli? Bogactwo nie spłynęło z góry?Jak ktoś powiedział: nieważne, co mówisz – ważne, co ludzie słyszą. To element sukcesu PiS-u w ogóle. Platforma nie umiała sprzedać sukcesu Polski w Europie, szczególnie w aspekcie makroekonomicznym. Polska przeszła przez kryzys w sposób dobry dla państwa – ale niedobry dla społeczeństwa. Mamy ogromne aspiracje, ale Polacy nie czują tego w swoich kieszeniach – pod koniec mówią też o tym nawet p. Ewa Kopacz. Łatwo jest wzbudzić emocję zbiorowego zagrożenia, łatwo je nazywać: mówić, że zagrożeniem są imigranci, choroby, urzędnicy, Unia Europejska, kiepska służba zdrowia itd. Poczucie zagrożenia mobilizuje, a Prawo i Sprawiedliwość było obietnicą bezpieczeństwa.
Dziękuję!
Słowa ekspertki nauk politycznych dobrze zobrazowały szersze źródła sukcesu PiS-u, ale wciąż chciałem poznać konkrety, które sprawiły, że moi rówieśnicy postanowili zagłosować na partię, którą nie tak dawno (słusznie bądź nie) utożsamiano głównie z ojcem Rydzykiem, spiskowymi teoriami Antoniego Macierewicza i walkami o krzyż? Dlaczego stwierdzili, że PiS jest seksi? Postanowiłem odezwać się do głosujących na PiS bezpośrednio, prosząc o pomoc swoich znajomych.

Jan Paweł, 28 lat, pracuje jako dyrektor handlowy

Mam dosyć bycia ruchanym. Obietnice PO zupełnie nie przekładały się na działania, szczególnie w II kadencji. Nie widziałem innej kandydatury: partie takie jak Nowoczesna, Kukiz – to granat, po którym nie wiesz, czy wybuchnie, czy nie; podobnie z Razem i Korwinem. Wybrałem partię, po której wiem, czego się spodziewać.
PiS to partia, która łączy prawicowe poglądy z socjalistycznym programem (w Polsce podział na lewicę i prawicę jest co najmniej wątpliwy). Przekonały mnie ich katolickie poglądy i ludzie, którzy są w tej partii. Zawsze staram się dowiedzieć, na jakiego człowieka głosuję, a Cezarego Jurkiewicza znam osobiście i wiem, że będzie dobrze reprezentował mnie w Sejmie. Jeżeli on nie dostanie do parlamentu, Marek Jurek również jest dobrym kandydatem.
Ja mając 28 lat czuję się wyrolowany – muszę myśleć o emeryturze, nie stać mnie na otwarcie firmy.
Nie uważam, że młodzi ludzie w Polsce są bardziej konserwatywni, niż ci za granicą. Ale na pewno ich pozycja jest bezpieczniejsza, więc mogą zajmować się sprawami takimi, jak legalizacja marihuany. Nas tyczą się wszelkie polityczne zmiany, walczymy o inne rzeczy. Ja mając 28 lat czuję się wyrolowany – muszę myśleć o emeryturze, nie stać mnie na otwarcie firmy. Myślę, że o sukcesie PiS-u zadecydowało też to, że wielu młodych ludzi w mniejszych ośrodkach wolało zagłosować tak, jak ich rodzice.
Cieszę się, że coś zmienia się w państwie.

Ola, 22 lata, studentka ratownictwa medycznego

Ja lubię PiS, ponieważ zlikwidowali korupcję w naszym kraju. Jako iż wiele osób w Polsce na korupcji się wzbogaciło i to znacznie – nie lubi ich nasze społeczeństwo. Druga sprawa – miałam już dosyć rządów Platformy, która sprzedała połowę tego co mamy, tego za co walczyli nasi dziadkowie! W dodatku jestem bardzo wierząca i w ogóle nie przeszkadza mi budowanie ideologii na fundamencie wiary, tym bardziej w kraju, który był ochrzczony i wiele legend mówi, że wiara nasz naród uratowała.
Głosuję na partię, a to że jest jakiś fanatyk wśród jej społeczności – trudno, w każdej jest.
Uważam też, że pieprzone media wspierane przez PO zostały specjalnie przekupione, żeby gadać tylko o tym, co złego się w Kościele dzieje (jak w każdej innej społeczności – ba w innych nawet więcej, ale Kościół to taki dobry temat). I nie lubię też gadania, że „zagłosuję na mniejsze zło, tylko nie ten głupi Kaczor". Głosuję na partię, a to że jest jakiś fanatyk wśród jej społeczności – trudno, w każdej jest. Uważam też, że PiS miał konkretną i przejrzystą drogę działania i kampanię, nie obiecywał gruszek na wierzbie, nie jest strasznie kontrowersyjny i budzi tym moje zaufanie. Nie lubię Platformy za to, że zrujnowała nasz kraj i bardzo cieszę się, że większość społeczeństwa przejrzała na oczy.

Paweł, 29 lat, doktorant filozofii

Czytam regularnie teksty i materiały dostarczane przez takie ośrodki jak Nowa Konfederacja, Teologia Polityczna, Fundacja Kaleckiego, Nowy Obywatel oraz dziesiątki innych, przypadkowych źródeł. Twarde dane i statystyki są bezlitosne – zadłużenie państwa jest ogromne, mamy żałosną demografię, Polska jest terenem, na którym grasują międzynarodowe korporacje i wysysają społeczeństwo nie płacąc podatków, bez przerwy dochodzi do nadużyć ze strony władzy (przekręt związany z prywatyzacją Ciechu – najświeższa sprawa), staliśmy się podwykonawcą dla niemieckiej gospodarki, maleje siła nabywcza przeciętnej pensji, wzrasta ilość osób pracujących na śmieciówkach, w rankingu innowacyjności szorujemy podłogę, media i banki znajdują się w posiadaniu obcego kapitału.
To wnioski wynikające z faktów – zapoznajcie się z ostatnim raportem Fundacji Kaleckiego, która jest ideowo socjaldemokratyczna, więc trudno jej przypisać sympatię do PiS-u i zideologizowanie. Polska jest obecnie neokolonią! Kto o tym mówi? Niemal wyłącznie Prawo i Sprawiedliwość. Ta sytuacja nie jest jakąś szczególną winą obecnych rządów, lecz raczej konsekwencją modelu transformacji – PO się tylko w ten model dobrze wpisała.
Prawo i Sprawiedliwość przez osiem lat w opozycji wykonało ogromną pracę intelektualną.
Prawo i Sprawiedliwość daje największe prawdopodobieństwo, że polityką międzynarodową zajmą się odpowiedzialni, doświadczeni i wykształceni ludzie i że będą oni prowadzić tę politykę w sposób asertywny, zainteresowany polską racją stanu. Bez polepszenia geopolitycznej pozycji Polski wielu problemów o których mówię powyżej nie da się rozwiązać.
Ignorując bełkot medialny, należy powiedzieć, że dobre i silne państwo to takie, które ma jakieś ośrodki siły w kluczowych dziedzinach: surowce, energetyka, tranzyt, wojsko, a nie takie, które jest klepane po plecach w innych europejskich stolicach. Żadna z partii poza PiS nie ma rozbudowanego programu w tych dziedzinach, ani nawet ich spójnej wizji.
Prawo i Sprawiedliwość przez osiem lat w opozycji wykonało ogromną pracę intelektualną – popiera tę partię kilka tuzinów profesorów, a powiązane z nią think thanki stworzyły dziesiątki diagnoz dotyczących palących, polskich problemów. Tylko ta partia jest realnie przygotowana do rządzenia, w przeciwieństwie do takich naprędce skleconych projektów jak Nowoczesna czy Razem.

Przeczytaj nasz portret wolontariuszy pracujących dla Prawa i Sprawiedliwości.

PiS nie ma określonej twarzy gospodarczej i bardzo dobrze, bo wydaje mi się, że liberalizm i socjalizm gospodarczy się w PiS równoważą, co powoduje, że nie będziemy mieli w Polsce pod ich rządami ani krwawej dżungli, ani też nieudanego eksperymentu z socjalizmem na peryferiach.
Władze PiS-u odrzucają ton rewanżyzmu, ale chyba każdy, kto co nieco wie o polskiej rzeczywistości, zdaje sobie sprawę z tego, jak wiele dziedzin w Polsce wymaga sanacji i naprawy – media, sądownictwo, służba zdrowia, wojsko. Tylko ze strony PiS-u można liczyć na szeroko zakrojone reformy w tych dziedzinach.
Gdy powstanie rząd PiS-u, to polityka stanie się jednoznaczna – za cztery lata będzie można partię (i Prezydenta chwilę później) rozliczyć z tego, co zrobili – w końcu będą mieć pełnię władzy. To chyba wygodny dla wyborcy układ?
http://www.vice.com/pl/read/dlaczego-mlodzi-polacy-zaglosowali-na-pis-zapytalismy-gosujcych-i-ekspertke-nauk-politycznych

wizualizacja
wyników z Wielkiej Brytfanny tak tu placze najwiecej!

Wobory do Sejmu
24.00 %
KWW "Kukiz'15"
22.89 %
KW Prawo i Sprawiedliwość
20.00 %
KW KORWiN
14.95 %
KW Platforma Obywatelska RP
7.94 %
KW Nowoczesna Ryszarda Petru
5.32 %
KW Razem
4.30 %
KKW Zjednoczona Lewica SLD+TR+PPS+UP+Zieloni
0.35 %
Komitet Wyborczy PSL
0.13 %
KWW Ruch Społeczny RP
0.12 %
KWW Obywatele do Parlamentu














a tak wyglada Ruby Rose. To tak na pocieszenie.


Tuesday, 27 October 2015

kaczuszka na bazarku zdrozala

Zabij jednego czlowieka, a bedziesz morderca. Zabij miliony, a nazwa cie zdobywca. Zabij wszystkich, a bedziesz bogiem. To zdanie wypowiedzial francuski biolog i pisarz Jean Rostand. Ostatnio ciocia slyszala haslo. Nie morduj, zabijanie jest dozwolone a szoste przykaznie boskie bylo zle przetlumaczone.
Ciekawe?
Mozna byc i dobrym morderca. Takim jak Karol Kot, seryjny morderca o przydomku Wampir z Krakowa.

  • 4560 5ec6 420
"Drań to ktoś taki, kto jest pijakiem, złym człowiekiem. Ja zaś uważam siebie za dobrego człowieka. Dokonywane przeze mnie mordy to była moja prywatna sprawa. Byłbym złym człowiekiem, gdybym pił wódkę i zadawał się z prostytutkami. Można więc być mordercą i zarazem dobrym człowiekiem. Tak jak ja".
Tak jak i kazdy seryjny morderca ma zaburzenia psychiczne i nie wyraza skruchy co wiecej jest dumny z tego co robil. 
"Potrafiłem zabijać, robiłem to jak nikt inny (...) Mój przykład jest ostatnim w historii tego miasta; lepszego ode mnie nie będzie, choć jestem przegrany. (...) Czuję taki niedosyt, a głupio umierać ze świadomością, że nie spełniło się swojego posłannictwa na tym świecie, może na tamtym, w uznaniu zasług, będę jakimś szefem destrukcji (...). Wezmę z sobą akt oskarżenia i wyrok, może to ich przekona" - powiedział Kot pół roku przed śmiercią. Podczas sekcji zwłok Kota stwierdzono rozległego guza mózgu.

Inny idiota Anders Breivik zabil 60 ludzi a swoj czyn nazwal heroicznym. Nie kryl dumy z tego co zrobil. Przepraszal za to, ze nie...zabil wiecej osob.  Swoj chory manifest oparl o innego zabojce Teda Kaczynskiego zwanego Unabomber. Wszyscy szaleni i zadni krwi. racje miala Simone de Beauvoir, ktora powiedziala piekne slowa. Nic bardziej zgubnego, jak zyc w cieniu slawy. Czlowiek gasnie.


1051 d186

Kora pochwalila sie najwieksza satyra, jaka napisala sama na siebie. Piosenka nosi tytul Jest juz pozno, pisze bzdury a inspiracje ciocia czerpala z wyborow Unabombera na wladce  spoko koko kraju i z czytania ksiazki Asne Seierstad, Jeden z nas. Opowiesc o Norwegii.


Wydaje mi się, jakby dzień w którym żyję był dniem...ostatnim 
Jestem zachłanna życia, boję się go i jednocześnie...nie dbam. 
Nic nie buduje mi się, nie ma podwalin...domu 
Wszystko zamyka się w tym jednym dniu, jednej...chwili 
Jest już późno, piszę bzdury 
Kot zapędził mysz do dziury 

Jestem bezkompromisowa...uważam że...że tylko 
Bystrość...nadaje... sens... życiu 
Być kochanym jest bardzo, bardzo przyjemnie 
Trochę drobiazgów i szlachetność serca, to człowieka wywyższa.

Jest już późno, piszę bzdury 
Kot zapędził mysz do dziury

http://wyborcza.pl/alehistoria/1,146090,18165508,Karol_Szczepan_Kot__Maturzysta_nozownik.html
http://wiadomosci.onet.pl/na-tropie/karol-kot-czyli-wampir-z-krakowa/w7sh8

Monday, 26 October 2015

Prokurator w Hotelu

A brown colored eye-hole on a door

Jeszcze tylko maly poscik o serialach. Oj tam, Oj tam. Nie byle jakie gowno. To najwiekszy shit wszech czasow. Mowa o American Horror Story i piata czescia Hotel.
Hotel Kortez zaprasza na swoje pokoje.

AMERICAN HORROR STORY: HOTEL -- Pictured: Kathy Bates as Iris. CR: Frank Ockenfels/FX

Ciocia jako zagorzala fanka American Horror Story po raz piaty zaciska piesci i wyczekuje kolejnego odcinka. Obsada ta sama; Evan Peters, Sarah Paulson, Lily Rabe, kathy Bates, Emma Roberts, Chloe Sevigny, Wes Bentley.  Jessica Lange zrezygnowala. przybylo Lady Gaga i Naomi Campbell goscinnie.
Kochani trup sieje sie gesto, sex tu jest juz grupowy, do tego wiele strzykawek, heroina, wampiry i widma. Stwory i potwory. Male dzieci wysysajace krew i grajace w Nintendo. Ofiary i bzdurne zabojstwa. Historia czasem kupy sie nie trzyma. Sexu czasem i za duzo. Ale i tak wiemy, ze to sie sprzedaje wiec czemu nie.


Dobra, dobra i tak wam mokro sie zrobi w scenie gdzie Lady Gaga ma romans z Angela Bassett. 
Cholernie to podniecajace jest wszystko. Do tego muzyka. MUZYKA- Joy Division, Sisters of Mercy, New Order, Bryan Ferry, Bauhaus- kochani to wydanie serialu to jak spanie w grobie.
Jak pobyt w Bolkowie. Ciemno, niebezpiecznie i strasznie dobrze!!!



Zeby tak nie bylo, ze ciocia tylko duchy i dupy oglada to American ma misje. A to taka, ze lekarka pediatra, ktora gra tu Chloe Sevigny wyglasza tyrade pod adresem mlodych rodzicow na temat nieszczepienia dzieci!
Coz nagonka, ze szczepionki sieja smierc i roznosza choroby takie jak autyzm czy cos tez nie ominela Hameryki.


cover Elvisa pelvisa i jego Heartbreak Hotel- genialna przerobka dodam Heidi Feek
Inne swietnosci to bela Lugosi Dead trwajaca tak na oko 7 minut.
Nie moglo takze obyc sie bez Hotelu Californii i Eagels


Ok to by bylo na tyle i bardzo bardzo straszno sie zrobilo.

Teraz z naszego podworka. Serial Prokurator bardzo sie cicoi podoba. Rezyseria Jan Holoubek. Scenaiusz bracia Miloszewscy. W rolach glownych Wojciech Zielinski i Jacek Koman. Prokurator to Kazimierz Proch zas policjant to Wojtek Kielak. Pani patolog to magdalena Cielecka. Bardzo ladna pani patolog ale upomina sie a to o kawe a to o pol kilo podwawelskiej i pali papierosy. Wszedzie nawet jak wazy watrobe i kroi mozg.
Odcinki ciocie zaskakuja i czasem ona kluczy wokol mordercy i zwodzi ciocie ta akcja oczywiscie. Myli sie ciocia w ocenie mordercow i co wiecej widac w spoko koko kraju zmiany. Policjant juz nie jest taki tepy. Prokuratura upierdliwa ale nie okleta. Przewodniczaca sadu pani Janina bardzo ludzka i czasem sie dziwi, ze slowo ;pogarda; juz nie jest w uzyciu. Prokurator pierwszym odcinkiem juz zszokowal. Szukano powodu dla ktorego zamordowano mezczyzne w srednim wieku. Okazalo sie, ze byl gejem. Panowie prokurator i policjant trafiaja do klubu gejowskiego. tam tak sie swietnie bawia, ze az policjant laduje w lozku!
Nie pada zadne obralziwe slowo. Nie jest chamsko i przasnie. Bez zbednych gadek i szmatek.
Nasz zmarly bohater mial tez inne milosci postwaione w ministerstwie. Minister mial tez kochanka, ktory mial rodzine i dzieci. Czyli sami ocencie czy to nie dobra zacheta by Prokuratora ogladac.
jestem pozytywnie zaskoczona. Serial oglada sie z zaciekawieniem i mysle, ze sie w ostatnich odcinkach nie zepsuje.


Tutaj kolejna bomba. To koncowa piosenka w serialu prokurator When the devil calls your name, Marca Ferrari i Michaela McGregora. Wincy, wincy takich seriali i takich muzyk!



a teraz cos juz na swieta i w temacie seriali. Downton Abbey bardzo lubimy- nieprawdaz?  Tylko, ze Joanna Lumley i George Clooney tu sie wkradl no i pan Selfridge tez.
Bedzie emitowany odcinek specjalny na swieta ale juz ciocia widziala i poleca.





http://newsyac.com/2015/10/22/lady-gaga-and-angela-bassett-share-a-very-steamy-scene-on-american-horror-story/
http://www.newnownext.com/matt-bomer-lady-gaga-stun-in-american-horror-story-hotel-pics/10/2015/

z kulturka, muzycznie

Spoko koko kraj zamienil tkwienie w gownie po pas na tkwienie w gownie po uszy!
Wracamy sie 30 lat wstecz.
Wiec tak. Muzyka elektroniczna i celtycka dominuja. Tak jak bylo za Boga ojca tak bedzie i za Boga syna.
 Na pierwszy ogien idzie Dave Gahan z zespolem Soulsavers.
Piekne, przepiekne, urocze i swietne.

Plyta Angels & Dhost. Poleca ciocia wybitnie, zwlaszcza All of this and nothing

Zaśpiewaj swoją pieśń, wyśpiewaj ją dla mnie jeszcze raz, dla mnie, daj z siebie wszystko wyjdź z ciemności jestem tym wszystkim i niczym jestem brudem pod twoimi stopami jestem słońcem, które wschodzi kiedy śpisz jestem wszystkim, czego ci trzeba szeroka rzeka, zbyt szeroka by ujrzeć sztorm za mym oknem, przechodzący tuż obok mnie wyjdź z ciemności jestem tym wszystkim i niczym jestem brudem pod twoimi stopami jestem słońcem, które wschodzi kiedy śpisz jestem wszystkim, czego ci trzeba Czarna wysoka woda, zbyt wysoka by oddychać a za mym oknem duch, który mnie prześladuje wyjdź z ciemności wyjdź z ciemności jestem tym wszystkim i niczym jestem brudem pod twoimi stopami jestem słońcem, które wschodzi kiedy śpisz jestem wszystkim, czego ci trzeba (wyjdź z ciemności) jestem tym wszystkim i niczym (wyjdź z ciemności) jestem brudem pod twoimi stopami (wyjdź z ciemności) jestem słońcem, które wschodzi kiedy śpisz (wyjdź z ciemności) jestem wszystkim, czego ci trzeba (wyjdź z ciemności) (wyjdź z ciemności) (wyjdź z ciemności) (wyjdź z ciemności)



Druga juz celtycka muzyka to plyta Enya- Dark Sky Islands. Pani artystka tak chroni album, ze nie mozna niczego posluchac poza tytulowym Alleluja. Coz ale i tak warto czekac.



No i jest nowa Adela. Hello cudowne muzyczne i liryczne wspomnienie normalnej muzyki. Piekny teledysk zrealizowal Xavier Dolan. Jakos tu wszystko pieknie wyglada i bardzo sie podoba.
Sa zarzuty, ze Hello kojarzy sie z Gaga lub Lione co Ryczy. Podobienstwo tylko a slowa sa naprawde piekne.



Benjaminek na muzycznej elektronice zespol KAMP z nowa plyta Orneta. Plyte colecam szczegolnie, ze to polskie i dobre.


Andrea Bocelli z plyta Cinema i najlepsze piosenki ze znanych wodewilii i filmow takich jak Sniadanie u Tiffaniego- polecam!


Harry Connick Jr. z plyta That Would Be Me. Oczywiscie oprocz czegos swiezego i fajnego powrot do normalnych rytmow i swietnej zabawy dla tego co mamy z bokow glowy.


Jak juz macie wszystkiego dosc i chcecie starego posluchac to bomba dla starych bab z bingo i dla melomanow. Odgrzewane stare kotlety, ktore w tym wypadku sa troszku nieswieze. Mowa o ulubiencu scen angielskich brukowcow Peterze Andre. Chlopak bardzo sympatyczny i piekny ale jakos mu te covery nie poszly. Come Fly With Me.

                                     

Jesli macie dola i chcecie sie jeszcze zle poczuc. Zartuje piekna liryczna plyta polskiego chlopaka z blokowisk. Korteza. Bomba wydawnicza i sympatyczna. Piekne slowa i muzyka. Polecam serdecznie.



Pojawil sie nowy Bond no i jak przystalo na film muzyka tez wydaje sie byc niezla. Spectre tak nazywa sie nowa przygodowka. A tam Monica i Lea. I pelno sexa i wybuchow, broni, zabawek i skwasniala mina Daniela Craiga!


jakby cos to bede uzupelniac na zywo

Sarah Waters i jej szorowanie podlogi


Strasznie fajny wywiad czytalam i polecam. Sarah Waters to jedna z moich ulubionych autorek angielskich. Dlaczego pojechala do Edynburga i jakie powiesci pisze o tym doczytajcie sami. 

Sarah Waters: Moje powieści są lesbijskie i chciałabym, żeby to zostało zauważone
Seks między dwoma mężczyznami jest demonizowany, a seks między dwiema kobietami - infantylizowany. Lesbijkę można tolerować, o ile jest ładna i nieostentacyjna. To traktowanie z pobłażaniem jest o wiele bardziej irytujące niż otwarta wrogość - rozmowa z pisarką Sarah Waters

Karolina Sulej 24.10.2015 01:00
pisarka Sarah Waters


Jest rok 1922. Frances Wray mieszka z matką na przedmieściach Londynu. Wojna zabrała jej braci i ojca, ona nie wyszła za mąż. Kobiety mają problemy finansowe, są zmuszone do podnajmowania pokoi. Wprowadza się do nich młode małżeństwo - Lilian i Len Barberowie. Frances i Lilian zbliżają się do siebie. Historia ich miłości, którą opisałaś w swojej najnowszej powieści "Za ścianą", rozgrywa się na przestrzeni kilku pokoi, kuchni, schodów, tarasu, między herbatką o piątej a poranną kawą.

Bardzo lubię pisać o przestrzeniach, w których rozgrywa się codzienność. O miejscach, gdzie śpimy, gdzie się myjemy, przygotowujemy jedzenie, szykujemy się do wyjścia i zdejmujemy płaszcze po powrocie. To przestrzenie, które często uznaje się za tak dobrze znane, oczywiste, że niewarte opowiedzenia. Przecież wszyscy mamy jakieś domy, jakieś łóżka, kuchnie i łazienki. Moim zdaniem jednak właśnie dlatego, że wszyscy je mamy, należy o nich opowiadać.
Jeżeli poprosisz kogoś, żeby opisał ci swoje śniadanie, może się to okazać o wiele bardziej interesujące niż wiadomości w wieczornym dzienniku. Codzienne doświadczenie bywa przejmujące, bo przecież to głównie ono jest treścią naszego życia. Przestrzeń, w której się poruszamy, i przedmioty, których na co dzień używamy, pokazują wyraźnie, jak zmieniają się nasz nastrój, osobowość, obyczajowość epoki - jak myślimy o prywatności, seksie, miłości, z jakiej klasy pochodzimy, o czym marzymy. Co chcemy pokazać, czym się popisać, a co ukryć.
Dorastałaś w małym miasteczku w Walii na przełomie lat 60. i 70. Pamiętasz jeszcze ten pierwszy dom w swoim życiu?
Bardzo wyraźnie - oczywiście z dziecięcej perspektywy. Jako dziecko wszystko widzisz bliżej, szczegóły zajmują całe pole twojego widzenia przez dłuższy czas. Jesteś na czworakach, blisko podłogi. Do dziś pamiętam wzór na dywanie w salonie. Jako pisarz musisz potem dogrzebać się do takiego sposobu patrzenia na rzeczywistość. Patrzeć uważnie, nieśpiesznie. Dzieci poruszają się po domu w nieustannym zaciekawieniu i zachwycie. Dorośli po prostu po nim chodzą. Staram się przyglądać codzienności jak dziecko.
Zadie Smith: Kiedyś uważałam, że pisarki nie powinny mieć dzieci i że rodzina jest dla kobiety źródłem opresji
Mam jeszcze jedno wspomnienie z dzieciństwa ważne dla mojego pisania. W moim domu nikt nie miał problemów z zasypianiem - ani rodzice, ani moja siostra. Ja za to zawsze potrzebowałam czasu, żeby zasnąć. Często leżałam na łóżku i wpatrywałam się w ciemną przestrzeń albo wkładałam kapcie i chodziłam po pokojach. To bardzo dziwne wrażenie - bycie przytomną w śpiącym domu. Wyobraźnia szaleje. Myślę, że moja skłonność do fantazjowania narodziła się także dzięki tym spacerom. Chociaż mój pamiętnik z roku 1975, kiedy miałam dziewięć lat, wskazywał, że będę najnudniejszym dzieckiem na świecie. Notuję tam: wstałam, poszłam do szkoły, odrobiłam lekcje, oglądałam telewizję.


Podobno bardzo lubiłaś horrory.
Uwielbiałam horrory, kryminały, science fiction - wszystko, co mroczne i tajemnicze. Uwielbiałam historie o torturach. Moją ukochaną opowieścią była "Studnia i wahadło" Edgara Allana Poego, który przerażająco realnie opisał męki człowieka zamkniętego w ciemnej celi. Już jako dziewczynka miałam to, co nazywa się gotycką wrażliwością - duchy, ciemność, mgła, zagadka, miłość, śmierć, stare domy.
Często wspominasz, że osobą, która pokazała ci, jak fascynujące może być wymyślanie historii, był twój ojciec.
Nie pochodzę z rodziny czytaczy, ale mój tata był rasowym opowiadaczem. Na co dzień pracował w rafinerii ropy naftowej jako inżynier, ale zmyślał jak poeta. Potrafił stworzyć opowieść o dowolnym elemencie rzeczywistości, nigdy nie zbywał moich pytań. Chodziliśmy na długie przechadzki dookoła domu i rozmawialiśmy. Opowiadał mi historie do snu. A kiedy kończyły mu się pomysły na historie, zabierał mnie do biblioteki.
A mama?
Mój kontakt z mamą opierał się raczej na przebywaniu razem niż na rozmawianiu. Mama była gospodynią. Często razem sprzątałyśmy, pomagałam jej w gotowaniu, prasowaniu. Pamiętam, jak śpiewała piosenki przy myciu naczyń. Moje relacje z tatą opierały się na zabawie i tworzeniu, a te z mamą zapewniały mi poczucie bezpieczeństwa, zakotwiczenie. Im byłam starsza, tym bardziej oddalałam się od mamy. Ona chciała mieć dziewczynkę na swoje podobieństwo, a ja nie miałam marzeń o mężu, dzieciach i siedzeniu w domu.
Jane i Paul Bowles: Ona - lesbijka, on - homoseksualista. Jedno z najbardziej oddanych sobie małżeństw wśród artystów XX wieku
Jako nastolatka zainteresowałam się feminizmem, chciałam iść na studia. Byłam w swojej rodzinie takim brzydkim kaczątkiem. Moja starsza siostra zrobiła wszystko, o czym mama marzyła. Jej wybory życiowe jednak bardzo mi pomogły - ponieważ jedna córka zrealizowała, co trzeba, mama w pewnym momencie odpuściła swoje wymagania wobec mnie i mogłam robić, co chciałam. Poszłam na studia uczyć się literatury angielskiej. W kampusie Uniwersytetu w Kent poznałam dziewczynę i się zakochałam.
Po raz pierwszy?
Wcześniej nawet nie dotknęłam kobiety. Miałam chłopaków. W naszym miasteczku nie było żadnej osoby homoseksualnej, a przynajmniej o żadnej nie wiedziałam. W telewizji przedstawiano wtedy osoby o odmiennej seksualności jako karykatury. Nie wiedziałam, co znaczy kochać osobę tej samej płci. Kiedy pokochałam moją pierwszą dziewczynę, wydało mi się to naturalne. Niczego nie analizowałam, nie bałam się, że nie umiem. To wszystko wyszło ze mnie tak swobodnie, sama byłam zdziwiona. Wiedziałam jednak, że lepiej nie mówić o tym publicznie. To, że będziemy się ukrywać, było dla nas oczywiste. Po co się wychylać. Przecież miałyśmy siebie, swój pokój, książki, płyty, swoje łóżko. To wydało nam się szalenie romantyczne, że stworzyłyśmy sobie własny świat, do którego nikt nie ma wstępu.
Ale potem pojechałyście do Londynu.
I tam wszystko się zmieniło. Zamieszkałyśmy w domu dzielonym z innymi lesbijkami w modnej wtedy dzielnicy Stoke Newington. Okazało się, że nasza miłość jest sprawą społeczną, polityczną. Związek nie przeżył tej zmiany perspektywy. A ja z wycofanej dziewczyny z małego miasteczka stałam się aktywistką.
Co powiedziała mama?
Kiedy wyszłam z szafy, rodzice nie zachowywali się wobec mnie w sposób otwarcie wrogi, ale byli zdystansowani. Szczególnie mama. To trwało kilka lat. Pomógł upływ czasu. Teraz ja jestem starsza i oni są starsi. Jestem też tak zwaną sławną pisarką. To na pewno pomogło. Znaleźli sposób, żeby być ze mnie dumni. Nie umieliby być ze mnie dumni z powodu tego, że jestem lesbijką, to zbyt trudne i dziwne. A chociaż moje książki opowiadają o lesbijkach, to z tego, że są popularne i szanowane, wiadomo, jak być dumnym.
W twoich książkach temat relacji córki i matki jest bardzo ważny. W "Za ścianą" Frances opiekuje się matką, a ta nie rozumie, że córka jest też osobnym, odrębnym bytem.
Relacje między dziewczynką a jej matką nigdy nie są łatwe - dużo tutaj rywalizacji, porównywania się. Kiedy jesteś córką lesbijką, robi się jeszcze trudniej. Mam wrażenie, że moja mama pogubiła się w relacji ze mną - nie umiała mnie zapytać, kim jestem, nie miała do tego słownika. Bardzo się bała, że zrobiła jakiś błąd, że nawaliła. Martwiła się, jak sobie poradzę w życiu, na które już nie miała recept. Dziś mama ma 80 lat i, jak mówi, więcej rzeczy ma gdzieś. Zawsze czytała kolorowe gazety, które teraz pełne są historii o celebrytach - gejach czy lesbijkach. Ostatnio zaskoczyła mnie stwierdzeniem, że "lesbijki to mają perfekcyjne życie - żadnych mężczyzn, którzy by wszystko popsuli". Nie wiedziałam - śmiać się czy płakać.
Sarah Waters opowiada o książce "Za ścianą".

Wróćmy do czasów, kiedy wyszłaś z szafy. Londyn, początek lat 90. Ruch LGBT organizuje parady, marsze, trwa walka o prawa obywatelskie i tworzenie własnej kultury.
Własna lesbijska kultura to był nasz priorytet. Miałyśmy podobne krótkie fryzury, nosiłyśmy martensy, dzieliłyśmy się ciuchami, chodziłyśmy na lesbijskie filmy, do lesbijskich kawiarni, na lesbijskie domówki, czytałyśmy lesbijskie książki. Wszystko musiało być lesbijskie. Wszystko było ciekawe, bo było lesbijskie. Desperacko potrzebowałyśmy wspólnoty, komuny, przynależności i dumy z nas samych. Dążyłyśmy do tego, żeby tę etykietkę, kategorię nasycić naszą treścią, żeby nikt nie mógł z niej zrobić broni wymierzonej przeciwko nam. Byłyśmy razem, w grupie, dość silne, żeby stawić czoło opinii publicznej. My kontra oni.
Małe wydawnictwo wielkich pisarzy
Dziś, kiedy tutaj, w Wielkiej Brytanii, nie trzeba już tak mocno walczyć o równe prawa, przymiotnik "lesbijski" nie jest już dla mnie wystarczającym powodem, żeby się czymś zainteresować. Jeśli poznaję inną lesbijkę, to jej seksualność nie jest dla mnie jedynym i wystarczającym powodem, żeby ją polubić.
Często jednak podkreślasz, że jesteś zadowolona, kiedy mówią o tobie: pisarka lesbijska. Wiele kobiet pisarek oburza się nawet wtedy, gdy podkreśla się ich płeć. A ty pozwalasz na podkreślanie i płci, i seksualności.
Zbyt wiele mnie i moje koleżanki kosztowało, żeby zdobyć prawo i odwagę do tego, by publicznie używać słów "lesbijka", "lesbijski". Nie chcę teraz znów się chować tylko dlatego, że już nie trzeba walczyć. Uważam, że zawsze lepiej, jeśli jakaś kategoria istnieje, niż jeśli nie istnieje. Jeśli istnieje, można ją upolitycznić, pogrywać z nią, nadawać jej różne znaczenia. Najgorzej, jeśli nie nadajemy rzeczom imienia - wtedy trudniej je zauważyć. Jak wtedy, kiedy Betty Friedan pisała o "problemie, który nie ma imienia", analizując życie gospodyń domowych w latach 60.
Tak, moje powieści są lesbijskie i chciałabym, żeby to zostało zauważone. Nie są lesbijskie warsztatowo - tutaj jestem po prostu pisarką. Ale wątki, bohaterki, uczucia, pożądanie - o nich piszę jako osoba, która jest lesbijką i korzysta z tej perspektywy patrzenia na świat. Z tego względu interesuje mnie też historia seksualności, historia życia kobiet, najczęściej dziejąca się w czterech ścianach ich domów.
Twoja pierwsza powieść - "Muskając aksamit" z 1998 roku - narodziła się z fascynacji epoką wiktoriańską.
W swojej pracy magisterskiej zajmowałam się science fiction. Wtedy na rynku było mnóstwo książek tego gatunku, a wiele z nich pisały kobiety. Podobało mi się, że zagarnęły tę szufladkę dla siebie - przez te pozornie błahe historie przekazywały treści społeczne, polityczne. Po dyplomie zrobiłam sobie przerwę od studiów i pracowałam w księgarni. Miałam okazję dużo czytać. Okazało się, że praktyka, na którą trafiłam przy okazji swojej magisterki, jest bardzo rozpowszechniona - wielu autorów i autorek przechwytuje znane, popularne gatunki i robi z nimi, co chce. Także geje i lesbijki.
Mnie szczególnie przypadły do gustu homoseksualne historie pisane w gatunku powieści kostiumowej. To niezbyt poważany gatunek. Jakieś pańcie w gorsetach i faceci w fularach, którzy tańczą walca. Ja zobaczyłam jednak, że to wspaniały teren do eksperymentów. Zaczęłam badać kulturę epoki wiktoriańskiej i okazało się, że o ile geje mają tam swoje narracje - chociażby Oscara Wilde'a - to nikt nie dał czytelnikom opowieści lesbijki tej epoki. Postanowiłam taką wymyślić.
Yga Kostrzewa: We wszystkich krajach, gdzie wprowadzano związki partnerskie, społeczna akceptacja dla nich spektakularnie wzrastała
Najpierw przygotowałam się do tego naukowo - napisałam doktorat: "Wilcze skóry i togi - gejowskie i lesbijskie fikcje historyczne od 1870 roku do dziś". Czułam, że nowa wiedza wylewa mi się uszami. Dzięki niej potrafiłam opowiedzieć historię Nancy, dziewczyny z małej wsi, która pod koniec XIX wieku trafia do londyńskiego wodewilu z miłości do Kitty występującej na scenie w męskim przebraniu.
Tytułowe "muskanie aksamitu" ma też mniej dosłowne znaczenie.
Tak, to jedno z ówczesnych określeń minety. W tej powieści wiele jest podobnych metafor. Wiele też jest scen erotycznych. Zależało mi, żeby moja historia była lekka, pełna gracji, seksowna. Chciałam podarować swojej wspólnocie błyskotkę, która sprawi jej przyjemność. Pamiętam, że proces pisania był czystą radością. Tak jak moje pierwsze zakochanie - wszystko wydarzyło się naturalnie.
Trudniej było ze znalezieniem wydawcy - dla niszowych lesbijskich wydawnictw moja książka była zbyt długa i epicka, a dla dużych zbyt niszowa. Na szczęście trafiłam na redaktorkę w Virago, która chciała dotrzeć do młodych czytelniczek, a moja powieść wydawała się świeża i prowokująca. Co ciekawe, nie wywołała żadnego skandalu. Wręcz przeciwnie - raczej dostawałam komplementy za to, jak napisałam sceny seksu. Słyszałam, że są - cytuję - gorące i realne. Ale i tak największy komplement na temat moich scen erotycznych wygłosił kiedyś mój znajomy, który stwierdził, że nigdy się nie spodziewał, iż napiszę przekonującą scenę męskiej masturbacji. Chyba się wtedy zaczerwieniłam.
Seks i pożądanie to dwa różne tematy. "Muskając aksamit" jest opowieścią o seksie, ale twoja ostatnia powieść "Za ścianą", choć nie omija seksu, opowiada głównie o seksualnym napięciu.
W "Za ścianą" seks był jedynie interwałem w relacji bohaterek. Przed pójściem do łóżka przyglądały się sobie, zaczynały siebie pragnąć. Potem ukrywały swoje pożądanie, bały się go. Seks dla lesbijek z czasów tej powieści, z lat 20., nie był radosną, nieskrępowaną praktyką.
To nie dziewczyny z bohemy jak bohaterki Colette.
To normalne dziewczyny, które poznają się w domu na przedmieściach. Właśnie po to, aby pisać o takich normalnych dziewczynach, porzuciłam w końcu swoją ulubioną epokę wiktoriańską. Po "Muskając aksamit" napisałam jeszcze "Ktoś we mnie" - gdzie główną bohaterką była kobieta medium - oraz "Złodziejkę", czyli konceptualny romans kryminalny. Miałam wrażenie, że wycisnęłam tę epokę jak cytrynę. Zamarzyłam o czymś realnym, o bohaterkach, które będą mniej super, a bardziej jak ja.
Najpierw znalazłaś je w latach 40. i napisałaś "Pod osłoną nocy", powieść, której akcja rozgrywa się w wojennym i powojennym Londynie.
To był czas, który pozostał w mojej pamięci rodzinnej. Mój ojciec często opowiadał mi o bombach, o ogniu, który pamięta z dzieciństwa. Wojna jako stan wyjątkowy pozwoliła kobietom na więcej. Przez chwilę nie trzeba było zachowywać się normalnie, bo normalność została zawieszona. Mężczyźni byli na froncie i kobiety nagle nie musiały już być córkami, siostrami, żonami, matkami, tylko mogły poszukać dla siebie innych ról. To był ich moment wolności. Potem, po wojnie, powiedziano im: musicie teraz tę wolność oddać. Powracający czas normalności, szczęśliwości wielu kobietom złamał życie. Wymyśliłam bohaterki, które przeszły tę drogę, i opowiedziałam ją od końca. Od pełnych rozczarowania i tęsknoty lat powojennych, do trudnych, ale szczęśliwych lat wojny.
Dlaczego z "Za ścianą" przeniosłaś się do lat 20.?
Byłam ciekawa, jak wyglądało życie domowe, kiedy jeszcze nikt na nową wojnę się nie przygotowywał, lecz dopiero radzono sobie ze skutkami starej. W poszukiwaniu informacji przeglądałam gazety. Interesowały mnie artykuły o morderstwach - tam najwyraźniej widać ducha czasów. Moją uwagę przykuły szczególnie dwie sprawy - Edith Thompson i Fredericka Bywatersa z 1922 roku oraz Almy Rattenbury i Percy'ego Stonera z 1935. W obu występowali mąż, żona i jej młody kochanek, a przemoc miała dla wszystkich fatalne konsekwencje.
Joyce Carol Oates: Właściwie nie mam osobowości. Przyglądam się światu zewnętrznemu i działam jak medium
Zaczęłam się zastanawiać, jak wyglądałby taki trójkąt, gdyby nie był heteroseksualny. Mąż, młoda żona i starsza kochanka - to przyszło mi do głowy. Nie chciałam jednak, żeby to był kryminał czy thriller. Raczej opowieść o porządnych ludziach, którzy muszą konfrontować się z emocjami, które uczono ich tłumić. Kluczowym słowem była dla mnie "zwyczajność". Scenę wyznania miłości umieściłam w toalecie. Domowym przestrzeniom brakuje wzniosłości, rozmachu. Ale to właśnie między kanapą a stołem potrafimy złamać albo uratować sobie życie.


Przyznałaś w kilku wywiadach, że kiedy w trakcie pisania "Za ścianą" zrozumiałaś, iż piszesz love story, przeżyłaś kryzys twórczy.
Nie umiałam sobie wytłumaczyć, że będę potrafiła napisać dobrą książkę, która jednocześnie stanie się podręcznikową opowieścią o miłości. Wydawało mi się, że tym razem zestaw stereotypów z harlequinów i komedii romantycznych mnie pokona. Ja zawsze piszę z głowy, dopiero potem buduję emocje. Jeśli nie mam do tematu intelektualnej podbudowy, nie potrafię pisać. Miłość to było za mało.
Czułam się tak źle, że postanowiłam odwołać się do swojego katolickiego wychowania i zaczęłam się modlić. Modliłam się do patrona pisarzy Franciszka Salezego. Obiecywałam, że jeśli uda mi się skończyć książkę, odbędę pielgrzymkę do jego grobu. Udało mi się, więc faktycznie wzięłam swoją żonę i pojechałyśmy do Francji, do Annecy.
Nie cenię Kościoła, ale mam ogromny sentyment do katolickich postaci, rytuałów. Nad moim biurkiem wisi wielki obraz, na którym jest Maria z małym Jezuskiem na rękach. Podoba mi się też koncept czyśćca - zostaje ci odpuszczone, zaczynasz od nowa, nawet jeśli ma to zająć miliony lat. To się przekłada też na codzienne życie - bardzo lubię sprzątać. Jestem jak Frances - szorowanie podłogi na kolanach sprawia mi ogromną przyjemność, lubię mieć czysty dom. Pewnie mam to po mamie, ale nie sądzę, żebym sprostała jej standardom. Frances też pewnie byłaby ze mnie niezadowolona - ona sprząta, żeby utrzymać czystą fasadę życia, które prowadzi. Ja się nie martwię o swoją fasadę. Dawno temu porzuciłam pozory.
Lubisz jednak o nich pisać.
Lubię pisać o przeszłości, bo to snucie opowieści o różnicy. Co teraz szokuje, a kiedyś nie było ważne? Co kiedyś było niewidzialne, a dziś to widzimy? Na przykład miłość Frances i Lilian pozostała niezauważona przez domowników, bo nie przyszło im do głowy, że jest coś do zobaczenia.
Frances i Lilian też bardzo długo nie wiedzą, czy to, co rodzi się między nimi, to prawdziwa miłość czy przyjaźń albo gra towarzyska.
Są siebie niepewne, szukają tropów, śladów. Frances myśli: ale przecież Lilian na pewno kocha męża. Lilian myśli: ona na pewno zapragnie prawdziwej lesbijki, a nie jakiejś biseksualistki. Pytałam swoich koleżanek lesbijek, czy były kiedyś w związku z dziewczyną, która wcześniej spotykała się tylko z mężczyznami. Jeśli odpowiadały twierdząco, zaraz potem następowała opowieść o lęku, że były dla ukochanej tylko chwilową rozrywką. I niestety, zwykle były.
Pożądanie kobiety przez kobietę często jest traktowane w heteroseksualnym schemacie jako eksperyment, faza, która po prostu przejdzie.
Homofobicznie seks lesbijski jest traktowany trochę jak nieseks. To zaledwie gra wstępna, a nie jakieś zwieńczenie. Seks między dwoma mężczyznami jest demonizowany, a seks między dwiema kobietami - infantylizowany. Lesbijkę można tolerować, o ile jest ładna i nieostentacyjna. To traktowanie z pobłażaniem jest o wiele bardziej irytujące niż otwarta wrogość. Jest w nim jeszcze więcej pogardy. Całe lata uważałam, że nie potrzebuję żadnej państwowej pieczątki na moim związku. Sądziłam, że to też będzie rodzaj łaski, wyróżnienia uczucia, które uważałam za naturalne, niewymagające celebracji. Już tyle jest zamieszania ze ślubami hetero, po co robić show z małżeństw homo?
P.D. James: Nie chciałam łatki dzielnej kobiety, która tyra na całą rodzinę i ma męża schizofrenika
Potem jednak moja partnerka się do mnie wprowadziła, zaczęłyśmy dzielić życie, finanse. I pomyślałam, że wygodnie by było zawrzeć jeszcze jedną umowę - uprawomocnić związek partnerski. Co będzie, jeśli będziemy potrzebować testamentu? Zawiadomiłam o tym swoją dziewczynę. Odparła: "Czy w ten oto romantyczny sposób prosisz mnie o rękę?". Potem jednak ten gest stał się naprawdę romantyczny. Zrobiłyśmy sobie małą ceremonię - tylko my i dwójka przyjaciół. Poszłyśmy na lunch, na ciastko z rodzicami i wsiadłyśmy w pociąg do Edynburga, by powłóczyć się po Szkocji.
Okazało się, że ten gest naprawdę zmienił coś w naszej relacji. Nagle miałyśmy po swojej stronie społeczeństwo i prawo, które mówiło, że nasz związek ma znaczenie, ma być szanowany. Kilka lat wcześniej, kiedy byłam młodą, zacietrzewioną lesbijką, powiedziałabym, że małżeństwo brzmi nudno, jak kompromis z epoką, w której żyjesz. Teraz sądzę, że to raczej zwycięstwo nad nią. I cieszę się z mojej obrączki.
Twoje książki rozprawiają się z wieloma pokutującymi wśród laików stereotypami lesbijskiej miłości.
Tak, lesbijki często są przedstawiane w kulturze masowej jako zaborcze, mające skłonność do zdrad. Do tego dochodzą filmy czy zdjęcia pornograficzne, na których dwie kobiety uprawiają seks - ale to przecież nie znaczy, że są lesbijkami. Pewna znajoma lesbijka powiedziała mi kiedyś, że zanim przeczytała moje książki, była przyzwyczajona, że w pożądaniu między kobietami chodzi tylko o seks. U mnie przeczytała o lesbijkach, które się kochają. Najważniejsze dla mnie jest tworzenie postaci zwykłych ludzi w codziennym życiu, w pospolitym krajobrazie, czy są to lesbijki, czy nie. Postaci, które będą ani dobre, ani złe, tak jak my wszyscy. Bo przecież wszyscy, niezależnie od tego, z kim śpią, podobnie muszą sobie radzić z tym, że rano się budzą i zaczynają dzień.
Sarah Waters (ur. 1966) - brytyjska pisarka, nagrodzona w 2002 r. przez Stowarzyszenie Autorów Powieści Kryminalnych za powieść "Złodziejka", w tym samym roku została również uhonorowana nagrodą British Book Award w kategorii autor roku. Rok później przyznano jej tytuł najlepszego spośród młodych brytyjskich powieściopisarzy. Autorka m.in.: "Muskając aksamit", "Pod osłoną nocy", "Ktoś we mnie", "Niebanalna więź". Właśnie ukazała się jej najnowsza powieść - "Za ścianą"

http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53662,19058064,pozadanie-kobiety.html